Kazanie na IV niedzielę Wielkiego Postu
A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}
strona
główna nowości email księga gości ogłoszenia dyskusja
reklama-banery
chat
Kazania Pasyjne (cykl
II)
IV Niedziela Wielkiego
Postu – Matka Bolesna –
otucha
„A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego Maria,
żona Kleofasa i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego
obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn
Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń
wziął Ją do siebie.”
Pod krzyżem
towarzyszyła Jezusowi Jego Matka. Była zresztą nie tylko tam. Tradycja
chrześcijańska przekazuje nam wiadomość, ze Jezus i Maryja spotkali się
również na drodze krzyżowej. Może tylko wzrokiem, ale za to jakim.
Wzrokiem pełnym miłości, ale i bólu. Do takiego poświęcenia jest zdolna
tylko matka.
Pod koniec ostatniej
wojny, gdy ludność niemiecka opuszczała masowo tereny zamieszkania i
uciekała jak się tylko dało na zachód, wóz załadowany niemieckimi dziećmi
zepsuł się i nie mógł jechać dalej. W zamieszaniu zapomniano o dzieciach i
pozostawiono je samym sobie. Działo się to w okolicach Gdańska. Po jakimś
czasie podeszły do wozu polskie kobiety i chłopi, którzy tam przebywali na
przymusowych robotach. Widząc płaczące i zgłodniałe dzieci wroga, zaczęły
je owe kobiety karmić tym co miały pod ręką, a miały niewiele. Jakiś
mężczyzna odezwał się: Pozostawcie je własnemu losowi, przecież to
Niemcy... a na to kobiety: Tak to prawda, ale przecież to dzieci – i
karmiły je dalej.
Matka Najświętsza nie
mogła pomóc swojemu Synowi: uwolnić od cierpienia, otrzeć twarz, podać
kubek wody – mogła Mu tylko towarzyszyć swoją obecnością i towarzyszyła aż
sam po sam krzyż. Jakże wielkie musiało być Jej cierpienie! To właśnie za
to nagradza Ją Chrystus, patrząc już na swoją Matkę z krzyża.
„Niewiasto oto syn
Twój.”
A do ucznia: „Oto Matka twoja.” Od tej
chwila stała się Maryja matką nas wszystkich. Cóż za piękny prezent
uczynił nam Chrystus w ostatniej godzinie życia. Nawet w tym momencie nie
myślał o sobie i własnym cierpieniu, ale o nas. Ale cóż nam z tego, że
Maryja jest naszą Matką?
Wśród wielu gwiazd
rozsianych po niebie, których tylko drobna cząstka nosi imiona, znana jest
nieomal wszystkim jedna – Gwiazda Polarna. Nie można powiedzieć aby się
odznaczała jakąś nadzwyczajną urodą. Są piękniejsze od niej. Mimo to ona
właśnie jest powszechnie znana i ceniona. Cenią ją zwłaszcza żeglarze
płynący po wodach oraz wędrowcy, których w drodze zaskoczyła noc. Cecha
owej gwiazdy jest stałość... Gdy inne zmieniają swoje położenie, ona stoi
niezmiennie w jednym miejscu i zawsze dokładnie wskazuje jeden kierunek –
północ. Gdy znany nam jest jeden punkt stały, jeden kierunek, można się
łatwo orientować w przestrzeni.
Takiej stałej gwiazdy
w sensie duchowym potrzebujemy wszyscy, jeśli mamy się orientować w czasie
i w gąszczach życia. Nie chodzi tu o drobne sprawy i małe ścieżki życia,
ale ogólny kierunek życia, o cel nadrzędny, któremu trzeba podporządkować
inne sprawy.
I rolę takiej właśnie
gwiazdy w naszym życiu chce odgrywać Maryja. Po to została nam dana przez
Jezusa, aby tak jak matka ziemska trzyma najpierw na ręce swe dziecię,
potem prowadzi je za rękę, a potem napomina i radzi, praktycznie do końca
swego życia. Tak również Matka Najświętsza chce nas bezpiecznie
przeprowadzić przez życie do królestwa swego Syna.
W pewnym domu wybucha
pożar. W domu znajduje się kilkuletnie dziecko. Ogień szybko się
rozprzestrzenia odcinając drogę odwrotu. Dziecko podbiega do okna, otwiera
je i wzywa pomocy. Nagle pod oknem zjawia się matka i woła: Skacz w moje
ramiona! Dziecko bez namysłu wdrapuje się na parapet i rzuca się w ramiona
matki z kilku metrowej wysokości wierząc, że one je pochwycą. Takie
zaufanie ma dziecko do matki! A my do swojej Matki Niebieskiej?
We wszystkich
objawieniach: w Fatimie, Laurdes i wielu innych przychodziła Maryja jako
Matka przestrzegając ludzkość, aby odwrócili się od swoich grzechów. I
cóż? I nic! Niewielu uwierzyło w głos naszej Matki. Ciągle nie wierzymy,
że Ona jest naszą Matką! Że nas przestrzega dla naszego dobra. Cóż warci
są w oczach Matki ludzie, którzy nie wierzą w Jej Syna. Cóż warte są
matki, które zamiast rodzić, zabijają swoje dzieci? Cóż warci są ludzie,
którzy wypierając się Jej Syna popełniają codziennie tysiące
grzechów?
Czuwam nad tymi,
Którzy nie wierzą
W mojego Syna.
Pragnę im pomóc
Są moimi dziećmi
Jak wszyscy
Chociaż nic o tym
Nie wiedzą.
Modlę się
Za tych
Którzy się nie
modlą.
Gdy krwawią
Moją modlitwą
Jak bandażem
Owijam
Ich rany.
Gdy toną
Rzucam im
Moją modlitwę
Jak pas
ratunkowy.
Gdy umierają
Z mojej modlitwy
Czynię wezgłowie
Dla ich
zmęczonych
Skroni.
A potem biorę do
ręki
Ich syczące
popioły
I kładę je
U stóp mojego
Syna
I błagam Go
O miłosierdzie
Dla próchna,
Dla przeczących
Dla
niewierzących.
Czy możemy pozostać
obojętni na tak wielką miłość Matki Najświętszej do nas? Przecież ta
miłość poruszyłaby nawet kamienie, a więc powinna i nas poruszyć! Czy
jednak i nas uda się Matce Bożej poruszyć do większej miłości Jej i Jej
Syna?
„Synu oto Matka
twoja.”
Ks. Piotr Kufliński
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Kazanie Pasyjne 3 BKazanie Pasyjne 5 BBBKazanie Pasyjne 3Kazanie Pasyjne 6 BBKazanie Pasyjne 4 BBKazanie Pasyjne 3 BBkazanie pasyjneKazanie Pasyjne 5 BBKazanie Pasyjne 6 BKazanie Pasyjne 5 BKazanie na święto Matki Bożej Gromnicznejwięcej podobnych podstron