Kazanie Pasyjne 5 BB




Kazanie




A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}








strona
główna nowości  
email  księga gości      ogłoszenia    reklama-banery
chat zasponsoruj




 
Kazania Pasyjne (cykl
III)
 

V Niedziela Wielkiego
Postu – Maryja –
Matka

„A obok krzyża
Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego Maria, żona Kleofasa i
Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej
ucznia, którego miłował rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie
rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do
siebie.” (J19,25-27)
Wiele osób było
osobiście zaangażowanych w dramat męki i śmierci Chrystusa na krzyżu.
Zaangażowanych negatywnie i pozytywnie. Począwszy od Judasza, który
Chrystusa zdradził za 30 srebrników; przez Piotra, który się Go publicznie
wyparł; Piłata, który Go niesłusznie skazał, na żołnierzach wykonujących
wyrok kończąc. Byli też i przyjaciele: jak współczująca Weronika; czy Jan
ewangelista towarzyszący Jezusowi gdzieś w tłumie aż pod sam krzyż. Wśród
tych osób nie sposób pominąć czy przemilczeć obecności i współcierpienia
ze Zbawicielem najdroższej Mu osoby – Jego Matki Maryi. To właśnie teraz
realizują się prorocze słowa, które kiedyś usłyszała od starca Symeona: „A
Twoją duszę miecz przeniknie”. Kiedy teraz stoi pod krzyżem Jej ból sięga
zenitu.
Znany szeroko na
zachodzie Europy film Passoliniego pt. „Ewangelia św. Mateusza” bardzo
dziwnie przedstawia Maryję pod krzyżem. Reżyser deklarował się jako
niewierzący marksista. Film swój dedykował Janowi XXIII. Na jednym z
festiwali weneckich film otrzymał nawet nagrodę katolicką. Na czym
polegała owa dziwność fragmentu przedstawiającego Maryję pod krzyżem? Jak
wiemy Mateusz nic nie mówi o obecności Maryi na Golgocie. Dlatego reżyser
odstępuje od tekstu pierwszej Ewangelii, której na ogół trzymał się
wiernie i inspirując się opisem Janowym – tym, który słyszeliśmy przed
chwilą – pokazuje Maryję pod krzyżem. Jak Ją przedstawia? Maryja rozpacza,
załamuje ręce, z bólu słania się na ziemię. Z trudem podtrzymywana jest
przez Jana i jedną z niewiast. Wszystko jest w Niej bólem, rozpaczą,
tragedią. Ta sekwencja nie udała się Passliniemu. Jest po prostu niezgodna
z czwartą Ewangelią. Reżyser nie zrozumiał prostoty i wymowy opisu
Janowego: „A obok krzyża Jezusowego stały…”
Jako pierwszą wśród
tych, które stały „obok krzyża”, wylicza umiłowany uczeń Matkę Jezusa. Ona
stała raczej bliżej Ukrzyżowanego niż krzyża, nie słaniała się na ziemię,
lecz stała. To jedno słowo mówi bardzo wiele, mówi wszystko.

Wyraża najpierw Jej
ból. Był to prawdziwy ból i zrozumiały. Jej umiłowany Syn, przybity na
drzewie krzyża jak niewolnik, jest „wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
mąż boleści oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kimś się twarz
zakrywa… wzgardzony.” Zasługuje więc w pełni na tytuł „Niewiasty boleści”,
ale nie rozpaczającej. Ból ten nie załamał Maryi, nie powalił Jej na
ziemię. Słowo „stała” oznacza męstwo, odwagę i wytrwałość mimo wielkich
cierpień i trudów.
Stać przy kimś w
chwili największego cierpienia, opuszczenia i śmierci oznacza też:
współczucie, wsparcie, gotowość pomocy, uczestnictwo i wierność, aż do
śmierci.
Przez wiarę Matka
uczestniczy w śmierci Syna – a jest to śmierć odkupieńcza. Dlatego Kościół
nazywa Ją Współodkupicielką. Św. Anzelm mówi o Niej: „Nie darła szat na
sobie z nadmiarem bólu, nie narzekała, nie dopominała się zemsty u Boga,
nie wyrywała sobie włosów, nie wyprawiała krzyków. Ona stała. Oczy
napełnione łzami, serce pełne cierpienia, prawdziwy wzór…”

Ale to, co w tym
zdarzeniu dziś dla nas wszystkich jest najważniejsze, to słowa Chrystusa
skierowane do Jana, a przez niego do nas: „Oto Matka twoja”. A więc nas
wszystkich: moja i twoja. Lubimy to podkreślać, zwłaszcza my Polacy. J.
Lechoń tak pisał:
„O Ty, której obraz
widać w każdej polskiej chacie, i w kościele, i w sklepiku, i w pysznej
komnacie
W ręku tego, co
umiera, nad kołyską dzieci
I przed którą dniem i
nocą wciąć się światło świeci
Która perły masz od
królów, złoto od rycerzy
W którą wierzy nawet
taki, który w nic nie wierzy.”
To prawda, że Jej
wizerunek jest najpopularniejszym obrazem w naszych domach, a po naszej
ziemi rozsiane są różne kapliczki, świątynie i bazyliki nieraz tak
przystrojone jak pisze poeta w perły i złoto. Najczęstszymi zaś modlitwami
i nabożeństwami są modlitwy i nabożeństwa maryjne, ale czy to znaczy, że
jesteśmy dobrymi Jej dziećmi?
Dnia 8.IX.1946 r Ks.
Prymas August Blond oddał Polskę pod opiekę Niepokalanemu Sercu Maryi w
myśl życzeń Matki Bożej wyrażonych we Fatimie. W imieniu Episkopatu i
narodu Kardynał odczytał akt poświecenia, w którym znajdujemy takie
słowa:
„Tobie i Twemu
Niepokalanemu sercu poświęcamy siebie, naród cały… obiecując Ci wierną
służbę, oddanie zupełne oraz część dla Twych świątyń i ołtarzy. Synowi
Twojemu, a naszemu Odkupicielowi ślubujemy dochować wierności Jego nauce i
prawu, obronę Jego Ewangelii i Kościoła, szerzenie Jego Królestwa.”

A jak po 50 latach
wygląda realizacja tego zobowiązania? Oto w jednym z polskich czasopism
ukazał się swego czasu zbezczeszczony wizerunek Jasnogórskiego obrazu
naszej Matki i na tysiące skarg do prokuratury, ta orzekła, że nic takiego
się nie stało a główny świętokradca zasiadał co tydzień przed kamerami
telewizji witany jak bohater. Niedawno zbezczeszczony został w imię
„wolności wypowiedzi arystycznej” w jednej z galerii sztuki – krzyż i też
nic. Na cmentarzach szaleją wandale a w świątyniach coraz częściej
dochodzi do świętokractwa. Wiec pytam czy tak wygląda ślubowana cześć do
naszych świątyń i ołtarzy?
Gdy Polska po wielu
latach ma możliwość zbudować prawo oparte na nauce i prawu Jej Syna jak
ślubowaliśmy, nasi rodacy wołają precz z Bogiem. Potwierdzają to inni,
którzy żyją jakby Go nie było. Nie ma dla Ciebie Chryste miejsca w naszej
ojczyźnie! Sami zbudujemy swój dom według własnej woli!

Po raz pierwszy w
historii nasz kraj ma człowieka stojącego tak blisko Boga – Jana Pawła II
i o ironio – kiedyś nasi praojcowie klękali przed papieżem, a dziś chcą by
on uklęknął.
Kościół i jego
przedstawiciele są atakowani nie tylko w telewizji i prasie laickiej, ale
w tzw. katolickich domach i przez tzw. katolików. Tak oto wygląda prawda o
naszej religijności jak również o przywiązaniu do naszej Matki.

Dlatego zapytajmy się
siebie: Kto z nas jest godny, aby stanąć obok Maryi pod krzyżem naszego
Zbawiciela i może Mu spojrzeć prosto w oczy? Jakimi jesteśmy dziećmi
Maryi? Czy rzeczywiście możemy się chlubić tym, że Ją kochamy? Matka Boża
jest drogowskazem naszego życia. Wskazuje nam jedynie pewną drogę – jak
Matka – drogę łaski Bożej, a ostrzega przed drogą na której jest grzech.
Bo tam czai się śmierć i zguba. Szatan upomni się o tych, których droga
jest pełna zła.
W pewnej gospodzie
wisiał nad drzwiami zakurzony obraz. Treść tego wizerunku była bardzo
ciekawa. Przedstawiał on kilkanaście postaci różnego stanu, a pod każdą
był stosowny napis. U samej góry tego oryginalnego obrazu widniała postać
sędziwego papieża. Pod papieżem był umieszczony cesarz, pod nim rycerz,
pod rycerzem mnich, pod mnichem doktor, pod doktorem wieśniak, pod nim
znów dziewczyna, pod nią handlarz, a wreszcie pod nim diabeł. Obok
portretu papieża był napis: Ja panuję nad wami. Obok cesarza: Rządzę wami
wszystkimi. Obok rycerza: Wszystkich was bronię. Obok mnicha: Za
wszystkich się modlę. Obok doktora: Wszystkich was leczę. Obok wieśniaka:
Żywię was wszystkich. Obok dziewczyny: Wszystkich was zwodzę. Obok
handlarza: Ja was oszukuję. Obok zaś diabła widniał napis: Jeżeli nie
będziecie dobrze czynić, przyjdę po was wszystkich.
Tak właśnie może się
stać z każdym z nas – niezależnie od tego, kim jesteśmy – gdy nie będziemy
słuchać naszej Matki lecz pójdziemy własną drogą. Tylko Ona, bohaterska
Niewiasta spod krzyża, dzięki swoim zasługom może zmienić nasze
serca.
Różnie przedstawiają
Ją malarze. W Rzymie na ścianie jednej z katakumb zachował się starożytny
obraz Matki Bożej. Modli się. Ma szeroko rozwarte ręce. Oczy wzniosła ku
górze. Modli się za dzieci swoje, aby w trudach życia nie zeszły na
bezdroża i nie zapomniały o tym, co najważniejsze. Zwróćmy się dziś do
Niej, może słowami naszego pisarza i poety Romana Brandstaettera, które
choć napisane w ubiegłym wieku i są jego streszczeniem to są ciągle
aktualne:
„Do Ciebie wznosimy
ręce
Madonno pierwszej
przemiany
Trwamy, zastygli

W wewnętrznym
chaosie
Niezmienni

Od tysięcy lat

Nieustannie ci
sami
Nieustannie

Dwudziesty wiek
Madonno
Nie jest złotym
wiekiem
To jest zły wiek.

Już go niewiele

Już go coraz
mniej
Jeszcze kilka
westchnień
I nastąpi koniec
pokolenia
Które widziało

Wszystko

A my wciąż
jesteśmy
Tacy sami

Uczyń, aby nasze
chrześcijaństwo
Przemieniło się w
chrześcijaństwo
Chwil powszednich

Albowiem z chwil
powszednich
Zbudowana jest
wieczność
Nikt z nas nie jest
bez winy
Nikt

Zmiłuj się nad
nami
Matko nasza.ystkich bok rycerza: Wszstkich ok cem
mnich, pod mnichem doktor, pod doktorem wieśniak, pod nim znów
dzi
                                                                                          
opracował ks. Piotr Kufliński


 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kazanie Pasyjne 6 BB
Kazanie Pasyjne 4 BB
Kazanie Pasyjne 3 BB
Kazanie Pasyjne 3 B
Kazanie Pasyjne 4 B
Kazanie Pasyjne 5 BBB
Kazanie Pasyjne 3
kazanie pasyjne
Kazanie Pasyjne 6 B
Kazanie Pasyjne 5 B
Kazanie na 5 Niedziele Zwykłą BB
Kazanie na 8 Niedziele Zwykłą BB

więcej podobnych podstron