Kazanie
A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}
strona
główna nowości
email księga gości ogłoszenia reklama-banery
chat zasponsoruj
Kazania Pasyjne (cykl
III)
III Niedziela
Wielkiego Postu – Oto
człowiek?
„Wówczas Piłat wziął
Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni,
włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili
do Niego i mówili: Witaj królu żydowski! I policzkowali Go. A Piłat
ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: Oto wyprowadzam Go do
was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy.
Jezus, więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu
purpurowym. Piłat rzekł do nich: Oto człowiek.”(J 19,1–5)
Wszystkie skarby tej
ziemi, wszystkie diamenty i złoto –
zarówno ukryte w ziemi jak i wydobyte, ukształtowane w arcydzieła przez
wielkich artystów, razem wzięte są niczym wobec wartości jednego
człowieka. Nawet najmniejszego, najbardziej grzesznego człowieka. Wartość
człowieka jest niewymierna, jest bezcenna.
Podejdźmy na dziedziniec Piłata. Wejdźmy do
pretoriom. A następnie w tłum zgromadzony przed pałacem, aby odkryć
wartość człowieka. Żołnierze mieli ubiczować Chrystusa, ale oni w swej
gorliwości postanowili wykpić Jego królewską godność, postanowili zabawić
się Jego kosztem. Król powinien mieć koronę, więc upletli ją z ciernia i
wcisnęli Mu na głowę. Król powinien mieć szkarłatny płaszcz, więc na
ubiczowane plecy zarzucili Mu płaszcz żołnierski. Królowi trzeba składać
pokłon, więc podchodzą i kłaniają się. Ale żeby było wiadomo, że to
tragiczna zabawa, okrutna i pełna cynizmu – każdy pokłon kończy się
policzkiem wymierzonym w poranioną twarz Chrystusa.
Brat Albert w obrazie „Ecce Homo – Oto Człowiek”,
bardzo realistycznie odmalował zmasakrowaną twarz Chrystusa. Może znamy
ten obraz i może teraz zadajemy sobie pytanie: To ma być obraz naszego
człowieczeństwa? Naszej godności ludzkiej? Taki odrażający?
Starożytni Grecy stworzyli ideał człowieka o
pięknej harmonijnej budowie ciała i umyśle artysty wrażliwego na piękno.
Rzymianie – człowieka silnego fizycznie i odważnego wojownika. Potem było
jeszcze wiele innych ideałów, a w ostatnich latach: ideał nadczłowieka – w
nazizmie niemieckim czy podczłowieka – w komunizmie. Żaden z tych ideałów
nie przyjął się na trwałe, bo wartość człowieka i jego wielkość nie bierze
się z niego samego lecz od tego komu służy.
Dwieście lat po narodzeniu Chrystusa żył w Samon
człowiek olbrzym, który nigdy nie słyszał ani słowa o Chrystusie. Był to
nieokrzesany prostak o gołębim sercu. Pragnął zostać poddanym, tylko kogoś
silniejszego od siebie. Pewnego dnia spakował swój dobytek i ruszył w
drogę, aby znaleźć tego silniejszego. Po drodze przystawał tu i tam i
rozpytywał o najpotężniejszego człowieka. Wszyscy dawali mu taką samą
odpowiedź: To król. Najpierw olbrzym przybył do miasta, w którym żył król.
A kiedy dostał się do pałacu, zobaczył króla w całym przepychu. Czy ty
jesteś królem? – zapytał monarchę. Tak to ja – odpowiedział król. Więc
bądź moim panem. Gotów jestem wszędzie ci towarzyszyć. Król przyjął go do
służby, a olbrzym chodził za nim wszędzie, gdzie król się udawał. Chlubił
się nowym sługą, gdyż żaden władca nie mógł poszczycić się takim siłaczem.
Pewnego dnia, gdy szli przez miasto, usłyszeli jak dwaj mężczyźni się
spierają. Jeden wymyślał drugiemu i życzył mu, żeby diabeł go porwał.
Przerażony król przeżegnał się. Dlaczego to czynisz? – zapytał olbrzym.
Tak trzeba robić, kiedy zostanie wymienione to imię – odparł król. Bądź
zdrów królu – rzekł olbrzym. Dokąd idziesz? Poszukam tego, którego się
boisz – bo on musi być mocniejszy od ciebie. Odszedł ze służby u króla i
znów zatrzymywał ludzi pytając tym razem o diabła, lecz każdy odwracał się
uciekał. Ale oto na pustej drodze ukazał się diabeł w całej okazałości.
Czy ty jesteś tym, którego szukam? – zapytał olbrzym. Tak to ja! Więc bądź
moim panem! I diabeł go przyjął. Ale wkrótce zobaczył jak jego nowy pan
zatrzymał się przerażony. Musimy iść inną drogą – rzekł diabeł do
olbrzyma. Dlaczego? – zapytał jego sługa. A szatan wskazał na prosty
drewniany krzyż, który stał na skraju drogi. Spojrzał i na niego olbrzym,
ale nie ujrzał niczego, co mogłoby budzić przerażenie. Była na nim postać
Człowieka bez odzienia. Kiedy się jednak obrócił, diabeł znikł bez śladu.
Przyjrzał się uważnie postaci na krzyżu i zobaczył, że ma koronę na
głowie. A więc musi być silniejszy od diabła. Muszę go znaleźć.
Wędrował długo, aż po jakimś czasie przybył nad
szeroką wzburzoną wodę. Na przeciwnym brzegu klęczał pustelnik przed swoją
chatą. Przeszedł w bród rzekę i kiedy pustelnik zapytał go po co
przyszedł, odparł, że szuka króla, który jest mocniejszy od diabła i jego
wzrok zatrzymał się na krzyżu, pod którym modlił się pustelnik. To ten,
którego szukasz – rzekł pobożny człowiek – Chrystus, Zbawiciel. Jak Go
można znaleźć? Padnij na kolana i módl się! Ale pustelnik zorientował się,
że jego gość nie umie się modlić. Przyjdzie dzień, kiedy się tego
nauczysz, a tymczasem zostań u mnie. Jest tu dość pracy dla przewoźnika.
Rzeka jest rwąca i wędrowcy, którzy tędy przechodzą często muszą zawracać.
To już nie będą musieli – odparł wesoło olbrzym i zabrał się do pracy
przenosząc na swoich barkach odtąd podróżnych na drugi brzeg. Lecz czuł
się nieszczęśliwy, że nie służy temu, którego szukał.
Pewnego wieczoru, gdy chciał się już położyć,
usłyszał dźwięczny głos. Ktoś go wzywał z drugiego brzegu. Wyszedł z chaty
i zobaczył dziecko. „Jestem sam i nie mam jak się dostać na drugi brzeg” –
zawołało dziecko. „Przeniosę cię na plecach” – odpowiedział siłacz. „A nie
będzie ci za ciężko?” – zapytał chłopiec. Olbrzym tylko się uśmiechnął,
uniósł je w górę jak piórko i posadził na plecach. Ruszył. Gdy przebył
ćwierć drogi, rzekł do chłopca: „Ty więcej ważysz niż myślałem”. Pośrodku
rzeki otarł pot z czoła: „Chłopcze, czy to ty jesteś taki ciężki, czy ja
jestem taki słaby? Nigdy dotąd nie dźwigałem takiego ciężaru”. Szedł
powoli podpierając się kijem. Gdy przeszedł trzy czwarte drogi przystanął
i jęknął: „Czuję jakbym niósł cały świat na plecach”. Ostatni odcinek był
tak trudny, że wydawało mu się, iż nigdy się skończy. Wreszcie doszedł na
miejsce i zsadził ciężar z ramion. Położył się wyczerpany na trawie.
Usłyszał wtedy chłopca: „Krzysztofie! Dźwigałeś na swoich plecach cały
świat. Ja stworzyłem świat, ja zbawiłem świat i ja noszę grzechy świata”.
Krzysztof spojrzał, ale Dziecka już nie było. Teraz już wiedział kto mu
nadał imię i kogo przeniósł przez rzekę. Ucałował ze czcią ziemię w
miejscu gdzie stał chłopiec i cicho wyszeptał: – „Bądź moim panem”.
Wielkość i godność człowieka nie bierze się stąd
co on sądzi sam o sobie, za kogo się uważa, jakie ma stanowisko, status
społeczny – lecz komu służy. A służyć można: ziemi, szatanowi lub
Bogu.
Dla tych, którzy służą ziemi – Bóg jest osobą
niegodną uwagi i zainteresowania. A człowiek to twór natury – takie
najdoskonalsze zwierzę, i tak żyje.
Dla tych, którzy służą szatanowi – Bóg jest
wrogiem, zgorszeniem, z którym trzeba walczyć za wszelką cenę i wszystkimi
możliwymi sposobami. Człowiek zajął Jego miejsce i uważa się za pana
całego wszechświata.
Tylko dla tych, którzy służą Bogu, Chrystus
ociekający krwią i wydrwiony przez żołnierzy nie jest zgorszeniem lecz
kimś godnym uwielbienia i naśladowania. On zaś sam zyskuje wyjątkową,
niepowtarzalną wartość: „bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka –
uczynił go obrazem swej własnej nieśmiertelności” i dla niego właśnie jest
gotów na wszystko.
„Nie można zrozumieć człowieka do końca bez
Chrystusa – woła papież. Człowiek nie może zrozumieć, ani kim jest, ani
jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i
ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez
Chrystusa.”
Człowiek nie stanie się wcale ani większym ani
mądrzejszym, gdy będzie krzyczał: Nie będę Ci służył! W historii zbawienia
był już ktoś, kto tak powiedział – to szatan. Potem w ślad za nim poszli
ludzie. Adam, który nie usłuchał Bożego polecenia, bo chciał być jak Bóg.
Później inni wołali głośno: Bóg umarł – niech żyje człowiek! Czy
rzeczywiście? Człowiek próbując uśmiercić Boga, uśmierca też siebie! Bo
kimże on wtedy będzie bez Boga?
„Człowiekiem był Sokrates – ale i Judasz
Leonardo da Vinci – ale i Hitler
Od swego wcielenia Druga Osoba Trójcy
Przenajświętszej jest nie tylko Bogiem
Ale i człowiekiem.
Człowiek to brzmi – różnie.
Ty też jesteś człowiekiem. Jak to brzmi?”
„Oto człowiek” – zawołał Piłat wyprowadzając
Jezusa na zewnątrz swojego pałacu. A my możemy dziś zawołać: Oto
Bóg-Człowiek. To ten, który dla ciebie i dla mnie pozwolił tak siebie
sponiewierać. I ty masz dziś wątpliwości, czy Jemu służąc nie utracisz
swojej ludzkiej godności? Sądzisz, że ten, który ci szepce do ucha: Boga
nie ma, lub: Nie słuchaj Go – jest bardziej godny zaufania? Komu chcesz
służyć?
„Jakże wielki jesteś Panie
Jakże godzien, by Cię sławić
Wspaniała Twoja moc.
Mądrości Twojej nikt nie zmierzy
Pragnie Cię sławić człowiek
Cząsteczka tego, co stworzyłeś.
Ty sprawiasz sam, że sławić Cię jest błogo.
Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku
Tobie
I niespokojne jest serce nasze
Dopóki w Tobie nie spocznie.” św. Augustyn
opracował ks. Piotr Kufliński
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Kazanie Pasyjne 6 BBKazanie Pasyjne 4 BBKazanie Pasyjne 5 BBKazanie Pasyjne 3 BKazanie Pasyjne 4 BKazanie Pasyjne 5 BBBKazanie Pasyjne 3kazanie pasyjneKazanie Pasyjne 6 BKazanie Pasyjne 5 BKazanie na 5 Niedziele Zwykłą BBKazanie na 8 Niedziele Zwykłą BBwięcej podobnych podstron