LEGDOM19


Legendy dominikańskie 19

Św. Katarzyna ze Sieny (+ 1380)
* Boskie pochodzenie jej mądrości
* Zaślubiny Katarzyny z Boskim Ukochanym
* Jej upodobnienie do Ukrzyżowanego
* Tłumy nawracających się za sprawą świętej dziewicy

Są ludzie i wydarzenia, w których istnienie trudno uwierzyć. Tak
bardzo wyrastają nie tylko ponad przeciętność, ale nawet ponad tę
niezwykłość, którą skłonni jesteśmy jeszcze uznać. Któż na przykład,
czytając dzieje wyzwolenia Francji przez św. Joannę d'Arc, nie odnosi
wrażenia jakiegoś nieprawdopodobieństwa? A jednak tak było naprawdę.
Podobnie trudno uwierzyć w prawdziwość dokonań św. Katarzyny ze Sieny.
Ta prosta dominikanka, znana ze swoich przeżyć mistycznych i obdarzona
stygmatami, całe godziny spędzała na modlitwie, ale drugie tyle
poświęcała dziełom miłosierdzia. To oczywiście jeszcze mieści się w
granicach naszej wyobraźni. Ale ona przecież ponadto przyciągała do
siebie jak magnes całe tłumy grzeszników i miała dar tworzenia duchowej
atmosfery, w której nawet najzatwardzialsi jednali się z Bogiem. Mało
tego, fascynowała swoją osobowością wielkich tego świata, począwszy od
kolejnych papieży, a skończywszy na książętach i patrycjuszach.
Wypełniała misje pokojowe, starała się o powrót papieża z Awinionu do
Rzymu, próbowała jednoczyć skłóconą Europę przeciw Turkom, aktywnie
popierała prawowitego papieża w związku z wybuchem wielkiej schizmy. Jej
obszerne epistolarium zawiera listy do największych tego świata. Ta na
pół analfabetka jest zarazem autorką klasycznych dzieł mistycznych, tak
znakomitych, że Paweł VI uznał za stosowne ogłosić ją w roku 1970
Doktorem Kościoła. A przecież żyła zaledwie 33 lata.
Jacek Salij OP

Boskie pochodzenie jej mądrości
Każdego, kto czyta jej listy, jakie rozsyłała po całym świecie do
chrześcijan różnych stanów i zajmujących różne stanowiska, ogarnia
zdumienie wobec głębi stylu, dojrzałości myśli oraz nadzwyczajnej ich
użyteczności dla zbawienia dusz. Choć pisała w swoim ludowym języku - nie
miała bowiem wykształcenia -moc Pańska obdarzyła ją taką głębią, że to,
co pisała, przypominało pióro raczej Pawła niż Katarzyny, raczej któregoś
z Apostołów niż jakiejś tam dziewczyny.
Listy zaś swoje dyktowała tak szybko i bez śladu nawet zastanawiania
się, jak gdyby czytała je z jakiejś książki. Sam widziałem wielokrotnie,
jak dwom skrybom dyktowała równocześnie dwa różne listy, adresowane do
różnych osób i dotyczące różnych spraw. Żaden ze skrybów nie siedział
bezczynnie ani chwili, a ona nie myliła się w dyktowaniu. Kiedy się temu
dziwiłem, wielu z tych, którzy ją znali dłużej ode mnie, odpowiadało mi,
że niekiedy dyktowała równocześnie trzem i czterem skrybom, równocześnie
szybko i nie plącząc poszczególnych wątków. Nie sądzę, aby natura mogła w
jakikolwiek sposób uzdolnić do tego kobiece ciało, tak wyniszczone
czuwaniem i postem. Był to raczej cud i dar z nieba.

Zaślubiny Katarzyny z Boskim Ukochanym
Zbliżał się Wielki Post. Wierni w tych dniach odprawiali niemądre
święta jakby ku czci brzucha. Święta dziewica skupiała się w swojej
pustelni, w modlitwach i postach szukała oblicza Ukochanego, modlitwę zaś
wzmacniała ogromną żarliwością. Wówczas Pan tak do niej przemówił:
"Ponieważ dla Mnie odrzucasz wszelką próżność i nie masz upodobania w
rozkoszach ciała, ale całą swą rozkosz we Mnie złożyłaś, postanowiłem
odbyć z tobą uroczyste zaślubiny - w tym czasie, kiedy twoi bliscy cieszą
się w ucztowaniu i wyprawiają święta cielesne".
Pan jeszcze to mówił, kiedy ukazała się Najświętsza Dziewica, Jego
Matka, błogosławiony Jan Ewangelista, chwalebny Apostoł Paweł oraz św.
Dominik, ojciec jej zakonu, a wraz z nimi prorok Dawid, trzymający harfę
w ręku. Dziewica Boża Rodzicielka, przy niewyobrażalnie słodkich
dźwiękach muzyki Dawida, ujęła swą najświętszą dłonią prawicę dziewicy i
wyciągnęła ją do Syna, prosząc, aby raczył ją sobie poślubić w wierze.
Jednorodzony Bóg łaskawie wyraził zgodę i podał Katarzynie złoty
pierścień, ozdobiony wokół czterema perłami, zaś na samym środku
pierścienia błyszczał przepiękny diament. Wkładając pierścień na
serdeczny palec dziewicy, Pan powiada: "Oto Ja, twój Stwórca i Zbawiciel,
poślubiam cię w wierze. Zachowaj ją nieskażoną aż do czasu, kiedy w
niebie będziesz ze mną święciła zaślubiny wiekuiste. Bądź odtąd dzielna,
córko; bez ociągania się spełniaj wszystko, co zleci ci moja Opatrzność.
Zostałaś uzbrojona w moc wiary, dlatego zwyciężysz wszystkich wrogów".
Widzenie zniknęło, ale pierścień na jej palcu pozostał już na zawsze.
Jednak inni go nie widzieli, sama tylko dziewica go widziała. Wyznała mi,
zresztą z zażenowaniem, że zawsze widzi go na swym palcu i że nigdy nie
zdarza się, aby go nie widziała.

Jej upodobnienie do Ukrzyżowanego
Modliła się kiedyś żarliwie wraz z Prorokiem: "Stwórz we mnie, Boże,
serce czyste i odnów w moim wnętrzu ducha prawości" (Ps 51, 12).
Szczególnie prosiła Pana o to, aby zabrał jej własne serce i jej wolę.
Wówczas Pan pocieszył ją takim oto widzeniem. Mianowicie jej Boski
Ukochany tak jak zwykle przyszedł do niej, otworzył w niej lewy bok,
wyjął stamtąd serce i odszedł. Ona zaś pozostała zupełnie bez własnego
serca.
Żeby dopełnić tego opisu, muszę ci, czytelniku, opowiedzieć wydarzenie
znacznie późniejsze, które miało miejsce w Pizie. W jedną z niedziel
odprawiłem tam na jej prośbę mszę i udzieliłem jej Komunii. Jak jej się
to zwykle po przyjęciu Komunii zdarzało, przez dłuższy czas trwała bez
zmysłów. Nagle zauważyliśmy, że się nieco podniosła (dotychczas bowiem
leżała krzyżem na ziemi), uklękła i rozłożyła ramiona i ręce, twarz zaś
jej jaśniała. Ciało jej było zupełnie zesztywniałe, oczy zaś przymknięte.
W pewnym momencie zostało jakby śmiertelnie zranione, widzieliśmy, jak
zachwiało się, wreszcie po chwili dusza wróciła do cielesnych zmysłów.
Niedługo potem poprosiła mnie do siebie i powiedziała w tajemnicy:
"Ojcze, z miłosierdzia Pana Jezusa noszę na swoim ciele Jego znaki".
Zapytałem ją, jak Pan to uczynił. Odpowiedziała: "Zobaczyłam Pana
przybitego do krzyża, jak schodził do mnie otoczony wielkim światłem.
Dusza, pragnąca wyjść naprzeciw swojemu Stwórcy, sprawiła, że ciało się
podniosło. Wówczas zobaczyłam, że z najświętszych Jego ran spływa na mnie
pięć krwawych promieni i kieruje się do moich rąk, nóg i serca.
Zrozumiawszy, o co chodzi w tej tajemnicy, od razu zawołałam: Błagam
Cię, Panie Boże mój, aby rany te nie były w moim ciele widoczne!ź Jeszcze
to mówiłam, jak promienie te, nim jeszcze do mnie doszły, zmieniły barwę
krwawą na świetlistą i w postaci czystego światła weszły w pięć miejsc
mojego ciała, mianowicie w ręce, nogi i serce..."
Zapytałem ją: "Czy w miejscach tych odczuwasz ból?" Ona głęboko
westchnęła i powiedziała: "Odczuwam tak wielki ból we wszystkich pięciu
miejscach, a zwłaszcza w okolicach serca, że bez szczególnego cudu nie
ostałabym się prawdopodobnie przy życiu".

Tłumy nawracających się za sprawą świętej dziewicy
Sam niejednokrotnie byłem świadkiem, jak tłum tysiąca i więcej ludzi,
zwołany przez jakąś niewidzialną trąbę, zbiegał się z gór i innych okolic
Sieny, aby zobaczyć Katarzynę i jej słuchać. Nawet jej słów nie potrzeba
było, sam jej widok wystarczał, aby ludzie kruszyli się ze swoich
zbrodni. Płakali i żałowali za swoje grzechy, i biegli do spowiedników
(wśród których i ja byłem). Spowiadali się zaś z taką skruchą, że nie
było wątpliwości, iż wielka obfitość łaski została wylana z góry w ich
serca. Zdarzało się to nie jeden czy dwa razy, ale bardzo często.
Z tego względu świętej pamięci papież Grzegorz XI, uradowany i
szczęśliwy z takiego pożytku dusz, upoważnił mnie oraz dwóch moich
towarzyszy do odpuszczania takich grzechów, które rozwiązać mogą tylko
biskupi. Ten, co jest Prawdą, która nie oszukuje i nie da się oszukać,
wie, jak wielu zbrodniarzy i obciążonych wielkimi grzechami przychodziło
wówczas do nas. Przychodzili tacy, którzy nigdy jeszcze się nie
spowiadali, oraz tacy, którzy nigdy jeszcze ważnie nie przyjęli
sakramentu pokuty. Często na czczo staliśmy aż do samego wieczora i nie
byliśmy w stanie wysłuchać wszystkich, którzy chcieli się spowiadać.
Żeby zaś wyznać własną niedoskonałość oraz płodność tej świętej
dziewicy, tak się cisnęli ludzie do spowiedzi, że wielokrotnie byłem
zmęczony i prawie nieprzytomny od tej pracy ponad siłę. Ona zaś
nieustannie się modliła i jak zwyciężczyni zagarniając łup, tym bardziej
radowała się w Panu. Pozostałym zaś synom i córkom nakazywała, aby
usługiwali nam, pracującym przy sieciach, które ona zarzuciła.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
LEGDOM06
LEGDOM09
LEGDOM04
LEGDOM20
LEGDOM17
LEGDOM02
LEGDOM05
LEGDOM03
LEGDOM22
LEGDOM08
LEGDOM07
LEGDOM21
LEGDOM01
LEGDOM10
LEGDOM27
LEGDOM12
LEGDOM26
LEGDOM16
LEGDOM23

więcej podobnych podstron