Kazanie na 15 niedzielę zwykłąrok C
A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}
strona
główna nowości email księga gości ogłoszenia dyskusja
reklama-banery
chat
Kazanie na XV
niedzielę zwykłą rok C
Bracia i siostry.
Na wakacyjnych szlakach naszych podróży, w czasach urlopów, ale także
przy warsztatach pracy spotykamy wiele ludzi. Wśród nich są osoby znane,
ale także obce, które spotykamy w tych dniach po raz pierwszy. I wiemy, że
także obok nich nie możemy przejść obojętnie. Gest życzliwości, miłe
słowo, oczekiwana pomoc z naszej strony są zawsze mile widziane. A szczególnie jakiś nieszczęśliwy
wypadek, którego będziemy świadkami, dla nas chrześcijan będzie pewnym
wyzwaniem i zarazem sprawdzianem naszej ludzkiej wrażliwości.
O takiej skrajnej
sytuacji opowiada dzisiejsza Ewangelia. Oto człowiek napadnięty przez
zbójców, okradziony i dotkliwie pobity, na pół umarły leży na pustynnej
drodze. Dwie osoby widziały tego oczekującego pomocy człowieka. Byli to:
kapłan i lewita – osoby publicznie szanowane, po których można było się
spodziewać konkretnej i fachowej pomocy. Niestety, jeden jak i drugi nie
zatrzymał się, ale przeszedł obojętnie. Troska o własne bezpieczeństwo i
wygodę była silniejsza od współczucia dla tego opuszczonego człowieka.
Dopiero Samarytanin, człowiek w pewien sposób obcy, będący nawet w
pogardzie u Żydów, zainteresował się poszkodowanym. Gdy go zobaczył,
wzruszył się głęboko, udzielił mu pierwszej pomocy i dostarczył go na
miejsce, gdzie z jego polecenia i za jego pieniądze zranionym człowiekiem
zajęli się dalej inni.
Ta dość sugestywnie
opowiedziana przez Jezusa historia była odpowiedzią na pytanie uczonego w
Prawie: „Kto jest moim bliźnim?” Odpowiedź ta nie wydaje się być
zwyczajna, lakoniczna. W odbiorze uczonego Żyda z pewnością stała się
prowokacją. Jezus bowiem wytknął brak wrażliwości u ludzi publicznie
szanowanych, a Samarytanina, człowieka nie lubianego postawił za wzór. Ta
gorzka prawda, jaką odsłonił Jezus, była w jakiejś mierze reakcją na
sposób, w jaki uczony postawił pytanie. Chciał bowiem Nauczyciela wystawić
na próbę sądząc, że on sam wie lepiej. I oto otrzymał odpowiedź, jakiej
się nie spodziewał. Z trudem musiał przełknąć gorzką pigułkę prawdy.
A cóż by powiedział
Jezus nam, chrześcijanom, którzy kochamy Boga, tylko z tą miłością
bliźniego mamy niestety nie mało kłopotu?
Któż więc jest naszym
bliźnim, którego mamy miłować?
Otóż
moim bliźnim jest także ten, którego nie lubię, ten, którego nie
wybrałem, którego wcale nie chciałem spotkać na swojej drodze, ten, kto
swoją nieproszoną obecnością przeszkadza mi w moich ważnych
sprawach.
Bracia i siostry. Nigdy dość mówienia o sprawach
najprostszych, nawet jeżeli ryzykuje się powtarzanie. Potrzeba, aby
słowa takie jak „miłuj bliźniego" trwały w nas jak mocno wbite
gwoździe. Tak właśnie Roman Brandstaetter określał w swojej książce: „Krąg
biblijny" uczenie się w dzieciństwie na pamięć tekstów Pisma św. Te
gwoździe powinny być tak mocno wbite, aby uniosły każdą sytuację. Gdyż
jeżeli chodzi o ich zastosowanie, mamy nieprawdopodobną zdolność do
abstrakcji. To znaczy potrafimy w zupełnie naturalny sposób nie kojarzyć
pięknej przypowieści Jezusa z mnóstwem sytuacji, w których
spotykamy się z ludźmi potrzebującymi naszej pomocy. A miłość
bliźniego nie ma nic wspólnego z abstrakcją i rozważaniami, co bym
zrobił, gdybym był w sytuacji lewity i Samarytanina. Okolicznością
istotną jest to, co nazywamy przypadkiem. Samarytanin nie wędrował po
drogach Palestyny, aby pomagać ofiarom napadów. Podobnie jak kapłan i
lewita miał swoje nie cierpiące zwłoki sprawy. Przypadkiem na jego drodze
znalazł się pobity człowiek. Natychmiast, jak tylko uporał się z
pomocą, ruszył dalej. Ale dał się wzruszyć stającemu mu na drodze cudzemu
cierpieniu. Najczęściej nie wybieramy ludzi, których przychodzi
nam spotkać, nie wybieramy sytuacji, w jakich natykamy się na
potrzebujących.
Pamiętajmy, że
człowiek, który stoi naprzeciwko mnie, jest moim bliźnim. Bliźnim jest
każdy, bo każdy może znaleźć się na mojej drodze. "Bliźni (...) to podarek
miłości Chrystusa", nie zaś przykry obowiązek, ciężar, który trzeba szybko
zrzucić, a najlepiej wcale nie brać go na swoje barki. Bo bliźni to
dar, prezent (nawet jeśli czasami kłopotliwy), za który należy dziękować.
Bliźni to nasza droga do nieba. To termometr mierzący temperaturę
naszej miłości, to ten, wobec którego będziemy sądzeni. Obyśmy nie
usłyszeli kiedyś gorzkich słów Pana Jezusa: "«(...) byłem głodny, a nie
daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem
przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście
Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie. (...)
Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i
Mnie nie uczynili». I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia
wiecznego" (Mt 25,4243. 45b 46).
Ks.
Zbigniew Załęcki
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Kazanie na 15 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 15 Niedziele Zwykłą BKazanie na 15 Niedziele Zwykłą AAKazanie na 18 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 22 Niedzielę Zwykłą C CKazanie na 16 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 13 Niedziele Zwykłą BKazanie na 32 Niedzielę Zwykłą CCCCCKazanie na 22 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 14 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 14 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 17 Niedziele Zwykłą BKazanie na 18 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 10 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 26 Niedzielę Zwykłą BKazanie na 29 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 22 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 12 Niedziele Zwykłą Bwięcej podobnych podstron