Niedopracowany sen, Fan Fiction, Dir en Gray


Niedopracowany sen

Kaoru popatrzył tępym wzrokiem na ścianę. Nic szczególnie ciekawego na niej nie było, ale nieregularne, pstrokate geometryczne wzory jakoś łagodziły emocje. Może dlatego, że były tak wybitnie jątrzące. Klin klinem, czy coś w ten deseń. Komórka pisnęła parę razy, zanim zakończyła swój żywot na ścianie. Od domowego kabel wyciągnął jakieś pół godziny temu, gdy zirytowany wydawca po raz kolejny żądał wyjaśnień, co on sobie, u diabła, wyobraża, nie przychodząc na trzeci bankiet? Westchnął, chowając twarz w dłoniach. Właśnie w tym kłopot, że sobie wyobrażał. Za każdym razem, gdy widział Die'a, wyobrażał sobie coraz więcej. Czuł niemal fizyczny ból, mając go na wyciągnięcie ręki i nie mogąc po niego sięgnąć. O tak, pragnął go. Chciał widzieć, jak wije się pod nim na łóżku, krzycząc głośno jego imię, chciał widzieć jego twarz, spoconą i lepką od nasienia. Westchnął mimowolnie, muskając palcami widoczne w spodniach wybrzuszenie. Za każdym razem, gdy onanizował się, myśląc o nim, czuł, jak bardzo jest żałosny ze swoim nabrzmiałym podnieceniem, śliniąc się na myśl o kimś, kto być może właśnie w tej chwili uprawia najlepszy seks swojego życia. Prawie jęknął, sfrustrowany, gdy palce, kierowane jakby własną wolą, lekko zacisnęły się na męskości. Z odchyloną do tyłu głową, oddychając ciężko, rozpinał już spodnie, by po raz kolejny dojść z własną dłonią, gdy usłyszał irytujący, przeciągły dźwięk dzwonka. I, ponieważ wszystkie inne zostały zniwelowane, musiał to być ten główny, do drzwi. Niechętnie wstał z kanapy, gdy nieśmiała nadzieja, że gość się zniechęci, rozbijała się po pięciu minutach. Nie zawracając sobie głowy własnym wyglądem, słysząc upiorne dzwonienie nawet w czaszce, przemierzył mieszkanie paroma krokami i otworzył drzwi, odsuwając zasuwkę.
Patrzył na swoje cholerne Nemezis bez większego zdziwienia. Tak często widział tę twarz w marzeniach, że sam fakt, że przyszedł do niego, nie wzbudzał większego zdziwienia.
- Jesteś.
Nawet, jeśli Die poczuł się wpleciony w dalszy ciąg jakiegoś snu, nie wykonał żadnego ruchu, świadczącego o tym, że czuje się zaniepokojony. Powoli wyminął go, ocierając się tylko o jego ciało w delikatnej, subtelnej w swojej prowokacyjności, pieszczocie. Zmrużonymi oczami patrzył, jak zdejmuje z siebie czarny, obszerny prochowiec, niedbale rzucając go na krzesło. Die powoli wyprostował się, wyrywając z jego ust zachwycone westchnienie. To było lepsze, niż jakakolwiek fantazja, lepsze, niż ogromne ciastko z migdałowym kremem, lepsze, niż cokolwiek innego na świecie.
Powiedzieć, że wyglądał pociągająco, to skłamać. Że olśniewająco - ledwie otrzeć się o prawdę. Die wyglądał zjawiskowo, samo patrzenie na niego było jak preludium przed ucztą. Półdługie, lśniące włosy spływały na ramiona, okalając szczupłą twarz z ostrym podbródkiem. Duże, ciemne oczy o wywiniętych rzęsach, spoglądały wyzywająco, z leciutką kpiną. Pociągnięte krwistoczerwoną pomadką wargi wygięły się w delikatnym uśmieszku, gdy Kaoru głośno przełknął ślinę, przesuwając wzrok niżej, wzdłuż jego ciała. Miał na sobie najdelikatniejszą z koronkowych koszulek, przezroczystą i kuszącą jak nagość. Sięgając zaledwie połowy pośladków, odsłaniała je, gdy odwrócił się leniwie, opierając łokciami o szafkę, stojącą przy drzwiach. Długie, smukłe nogi rozsunął lekko, uda otarły się o siebie zachęcająco. Patrzył mu prosto w oczy, wbijając wzrok w wiszące naprzeciwko lustro, lekko poruszając biodrami, stymulująco sunąc dłońmi po szczupłym brzuchu. Wilgotnym językiem przesunął po ustach, niemal doprowadzając go do utraty zmysłów.
- Dalej, Kaoru. Jestem tu dla ciebie.
Podszedł do niego bliżej, prawie dotykając biodrami jego pośladków. Z gardła Die'a wyrwał się niski, przeciągły jęk, gdy prawie niewyczuwalnie przesunął dłonią po jego podnieceniu. Uklęknął za nim, uwalniając się z pętającego spojrzenia czarnych oczu. Półprzymknięte, pałające, pociemniały jeszcze z przyjemności, gdy poczuł nagłe ugryzienie w pośladek. Wciągnął spazmatycznie powietrze, kiedy mocno zassał wrażliwą skórę, jednocześnie wsuwając dłoń pod lśniącą szmatkę. Ciepłe palce zacisnęły się na jego członku, skupiając w nim wszystkie zmysły, jakby uczucia biegły tam wraz z napływającą krwią. Die oddychał ciężko, gdy Kaoru zaczął sadystycznie powoli całować jego pośladki, lekko przygryzając zębami skórę. Szczupłe palce przesuwały się miarowo po wyprężonej męskości, przelewając po ciele kolejne fale ciepłych dreszczy. Jęczał, bezwstydnie wypychając biodra w przód, gdy Kaoru odwrócił go do siebie i wziął w usta, szybko, mocno. Krzyknął, gdy zachłanne dłonie rozsunęły jego pośladki i sama opuszka palca zaczęła masować jego wejście.
Kaoru wstał, ocierając wargi. Nie dając mu czasu na rozmasowanie zdrętwiałych, wpił się w nie swoimi ustami, gorączkowo ściągając z niego sweter. Die zaklął, gdy musiał się oderwać od jego ust, pozbywając się ciuchów w bezładnej szarpaninie. Pasek rozpiął trzęsącymi się dłońmi, niemal zdzierając z bioder dżinsowe spodnie.
Odsunął się minimalnie, łapiąc jego rękę. Kaoru szedł za nim posłuszne, jak małe dziecko. W salonie było ciemnawo, z zachwytem patrzył na smukłą sylwetkę kochanka, który zapalał świece. Nawet nie wiedział, że ma tyle świec w mieszkaniu. I był jak zwykle zdumiony, gdy Die rozpoczynał wyciągać je z zakamarków mieszkania, zgrabnie odsuwając pokryte kurzem figurki i opasłe książki.
Usiadł na fotelu, stojącym naprzeciwko wejścia. Patrzył na niego z uśmiechem w oczach, tak szczęśliwy i beztroski jak wtedy tylko, gdy był przy nim. Die podszedł do niego powoli, jakby z ociąganiem ssąc szczupły palec. Kaoru patrzył jak zaczarowany, jak znika w wilgotnych ustach i wynurza się, mokry od śliny.
Stanął pomiędzy jego udami, wyzywająco patrząc mu prosto w oczy. Przełknął ślinę, gdy uniósł delikatny materiał koszulki, prezentując mu się tuż przed twarzą. Zapomniany łaszek poleciał na podłogę, gdy Kaoru złapał go mocno za biodra, wpijając palce w delikatną skórę. Die jęczał, bezwstydnie wypychając biodra ku górze, gdy zassał go miękkimi ustami i pieścił gorącym językiem, doprowadzając na skraj wytrzymałości powolnymi, subtelnymi pieszczotami. Kręciło mu się w głowie, gdy oparł się dłońmi o ramiona kochanka i patrzył jak wsuwa się i wysuwa z chętnych ust. Sięgając po bardziej zdecydowane pieszczoty chciał poruszyć biodrami, z jękiem frustracji zatrzymany silnymi dłońmi, które z pewnością zostawią mu na ciele siniaki.
- Kaoru - wyszeptał błagalnie, oddychając szybko. Z kącika ust spłynęła mu ślina, spadając na rozgrzaną skórę lidera. - Proszę cię… muszę…
- Bądź… cierpliwy…
Z ulgą opadł na kolana, nie mogąc ustać na nagle miękkich kolanach. Z bliska przyjrzał się wyprężonej męskości kochanka, oblizując powoli usta. Kaoru zawsze smakował mu - nie tylko potem, krwią z warg, czy śliną. Smakował mu cały, uwielbiał gryzący w język smak nasienia. Pogładził dłonią napięty, plaski brzuch i drżące niemal niezauważalnie biodra. Pochylił miękko głowę i musnął ustami sam czubek podniecenia, wywołując z ust Kaoru niski jęk. Lider odchylił głowę w tył, całkowicie poddając się przyjemności, oferowanej przez język, zataczający małe kółka wokół jego męskości.
Zamglonymi oczami patrzył, jak przesuwa miękkimi wargami po całej jego długości, sprawiając, że robi się wręcz boleśnie twardy, tak bardzo napięty i rozbudzony jak zawsze przy nim. Z prowokującym, bezczelnym uśmieszkiem Die ponownie wstał, odwracając się do niego tyłem. Z krwią szumiącą w uszach Kaoru opadł na fotel, sięgając z zamiarem ulżenie sobie samemu. Gdy czubki palców dotknęły śliskiego wierzchołka, z jego gardła wyrwał się niski, przeciągły jęk. Nie takiego rozładowania potrzebował i wiedział o tym równie dobrze, jak Die, stojący w drzwiach z dziwnym błyskiem w ciemnych oczach.
- Rób to, Kaoru - powiedział cicho, powoli oblizując językiem wargi. - Chcę widzieć, jak pieprzysz sam siebie.
Otworzył szeroko oczy, w wyrazie niemego szoku. Die kolejny raz sprawił, że poczuł się jak uczniak, przy swoim nauczycielu.
Die był dziwnym mężczyzną, pełnym sprzeczności. Skupiał w sobie wszystkie te cechy, których on nigdy nie posiadał. Niewinny i perwersyjny jednocześnie, potrafił wyglądać tak słodko i mówić takie rzeczy… od których słuchania jego spodnie robiły się nieznośnie ciasne, a umysł gorączkowo zastanawiał się, w jakiej pozycji go przerżnąć. Zdeprawowany jak sam diabeł i szatańsko piękny anioł, mówiący… robiący, poprawił się w myśli, widząc jak powoli zbliża się do niego. Szczupłe, pozbawione grama zbędnego tłuszczu ciało i wyraźnie zarysowane pod skórą, silne mięśnie, opalizujące, prawie czarne oczy i ciemne włosy, posklejane teraz potem w przylepione do czoła kosmyki. Westchnął cicho, zaciskając palce, ulegle rozchylając nogi przed stojącym przed nim mężczyzną. Die uśmiechnął się do niego krzywo, z cichym pyknięciem otwierając trzymaną w dłoni butelkę oliwki. Zapachniało miętą, gdy z cichym pomrukiem rozsmarowywał ją na swoim przyrodzeniu, muskając opuszkami palców płaski brzuch. Kaoru cofnął dłoń, zaprzestając tego dziwacznego samogwałtu, gdy Die usiadł na jego udach. Pochylił się nad nim, całując go mocno, język wdarł się w jego usta, wymuszając na nim kolejną, upokarzającą serię jęków i skomleń o więcej.
- Lubisz to, kochanie - wymruczał niskim głosem Die, rozmyślnie powoli poruszając biodrami. - Lubisz, jak jestem wyzywającą zdzirą, prawda? - przeciągał spółgłoski, pochylając się nad uchem Kaoru. Lider chwycił go mocno za biodra, przyciągając mocniej do siebie. Die patrzył mu prosto w oczy, gdy unosił lekko biodra, zawisając nad nim na chwilę. Krzyknął, gdy silne ręce pociągnęły go na dół, prosto na niego, tępym, pulsującym bólem rozdzierając jego ciało. Dyszał ciężko, zaciskając dłonie na ramionach lidera, wbijając w delikatną skórę spiłowane ostro paznokcie. Krew popłynęła cienkimi strumykami, gdy uniósł się znów, każdą komórką rozgrzanego ciała czując go w sobie, czując, jak rwie go na strzępy. Kaoru jęknął, zaciskając dłonie na oparciach fotela. Samokontrola nigdy nie była jego mocną stroną, a nabijający się na niego Die niemal prowokował do rzucenia go o dywan i pieprzenia do utraty zmysłów. Drżał spazmatycznie, z trudem łapiąc oddech. Nie myśląc wiele nad tym, co robi, Kaoru złapał go za biodra, unosząc w górę i wstał z fotela, układając delikatnie na podłodze, na miękkim dywanie.
Rozsunął mu nogi powoli, rozkoszując się dotykiem jedwabistej skóry na swoim nagim ciele. Die drżał lekko, z półprzymkniętymi oczami i zaciśniętymi na dywanie dłońmi, nieświadomie wypychając biodra do góry. Szczupłe uda rozchyliły się zapraszająco, płaski brzuch drżał lekkimi skurczami mięśni. Kaoru pochylił się nad leżącym kochankiem, liżąc powoli jego sutki, opierając się na przedramionach po obu stronach jego ciała. Takim widział go w snach, taki był w stanie rozpalić go do czerwoności i zaprowadzić poza granice zmysłów. Pocałował go delikatnie, pozwalając jego dłoniom wplatać się mu we włosy.
- Weź mnie - usłyszał tuż przy uchu cichy szept, a szczupłe palce powoli prowadziły go w głąb uległego ciała. Die krzyknął, zaciskając powieki, otaczając nogami jego biodra i nabijając się mocniej. Trwał przez chwilę bez ruchu, zawieszony w kokonie zmysłów i zaplątany w magię chwili, gdy się poruszył. Wpierw delikatnie, potem coraz mocniej, Kaoru wykonywał kolejne pchnięcia, ledwo panując nad swoimi ruchami. Czuł zaciskające się wokół mięśnie, gorący oddech drażnił jego wilgotną od potu skórę. Jęczał głośno, zatracając się coraz bardziej. Kiedy doszli, skóra gitarzysty podbiegła krwią w miejscach, gdzie wbiły się palce kochanka, na ramionach spłynęła szlaczkami krwi od zagryzionych w ekstazie zębów. Opadł na jego ciało, przymykając oczy. Powoli uspokajało mu się tętno, a oddech wyrównywał. Nie otwierał oczu, kiedy Die wstał i ubrał sie pospiesznie, cicho zamykając za sobą drzwi.
Kiedy zapragnął go po raz pierwszy, marzył tylko o tym, by go mieć. Uważaj na marzenia, Kaoru, marzenia lubią się spełniać, powiedział mu kiedyś Die. Powiedział tuż przed tym, jak zaczął przychodzić i odchodzić kiedy tylko zechciał.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Sweet, Fan Fiction, Dir en Gray
Umysł typowo humanistyczny, Fan Fiction, Dir en Gray
Miłość Gorąca Jak Benzyna Płonąca, Fan Fiction, Dir en Gray
Die uświadomiony, Fan Fiction, Dir en Gray
Cena, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwsze wyjście z mroku, Fan Fiction, Dir en Gray
Po prostu odszedł, Fan Fiction, Dir en Gray
Na skrzyżowaniu słów, Fan Fiction, Dir en Gray
Platinum Egoist, Fan Fiction, Dir en Gray
Fever, Fan Fiction, Dir en Gray
Drain Away, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwszy pocałunek, Fan Fiction, Dir en Gray
W naszym zawodzie, Fan Fiction, Dir en Gray
Są takie noce, Fan Fiction, Dir en Gray
Perwersja o smaku truskawek, Fan Fiction, Dir en Gray
No nie, Fan Fiction, Dir en Gray
Wszystko inaczej, Fan Fiction, Dir en Gray
Sprawdź mnie, Fan Fiction, Dir en Gray

więcej podobnych podstron