Poczekaj, Fan Fiction, Dir en Gray


Poczekaj, proszę

Białe, ostre światło jarzeniówek razi w oczy.
Zmęczony, wyczerpany tym zmęczeniem, opieram głowę o ścianę, starając ignorować kłujący ból w klatce piersiowej. Głowa rytmicznie pulsuje, łap-łup-łup.
Gdy zamykam oczy, natychmiast pojawia się mnogość barw i obrazów, znów powracają sceny sprzed paru godzin, krzyk, rozpaczliwy krzyk, błysk stali i nagle - cisza. Znieruchomiały w pół kroku Shinya, odwracający się do nas po głośnym zgrzycie, gwałtowne, mocne szarpnięcie za ramię, pęd powietrza na twarzy. Gdyby nie to, że odepchnął mnie wtedy, to ja leżałbym teraz bez świadomości, pozbawiony czucia. I cholernie żałuję, że to nie on siedzi tutaj, walcząc ze łzami, a ja nie leżę na jego miejscu, walcząc ze śmiercią. Operacja... przeciąga się. I nic nie mówią.
Kyo z zaciętą, szarą twarzą, siedzi naprzeciwko mnie, obejmując ramionami kolana. Shinya martwym wzrokiem wpatruje się w zamknięte drzwi od sali, a Toshiya nerwowo postukuje palcami o parapet okienny. I czekamy. Patrzą bezradnie, gdy podnoszę się ociężale z krzesła, powoli rozciągając zastałe mięśnie. W łazience ochlapuję twarz zimną wodą, by choć trochę zmniejszyć znużenie, które powstaje przez brak snu, połączony z nerwowym, nie dającym odpoczynku czekaniem. Jestem bardzo blady, jakby cała krew odpłynęła mi z twarzy, a fioletowe cienie pod oczami jeszcze tę bladość uwypuklają. Na zdrętwiałych nogach podchodzę do automatu z kawą, resztką świadomości wrzucając parę monet w szczelinę i naciskając guzik. Mocna, podwójna espresso, bez cukru. Boli, gdy do krwi zagryzam wargi, starając się za wszelką cenę - nie płakać. Die zawsze pije taką, odruchowo, nie myśląc - kupiłem ją dla niego. Rano zazwyczaj trudność sprawiało mu samo otworzenie oczu, wypijał duszkiem podawaną kawę, nie zwracając uwagi nawet na to, co pije. Dopiero drugi kubek, pochłonięty już na spokojnie, delektująco, przywracał blask ciemnym oczom, a potężne ziewnięcie rozrywało zazwyczaj jego szczęki. Potem papieros, prysznic i mogliśmy wychodzić. Chyba, że przypadkowo dotknął mnie, albo ja spojrzałem na niego jedną chwilę za długo. Wtedy zazwyczaj się spóźnialiśmy.
Siadam z powrotem na krześle, ignorując Toshiyę, nieśmiało proponującego mi iść do domu. Boże, jaki dom, bez niego? Bez Die'a? Dopóki on stąd nie wyjdzie, to jest mój dom. Przymykam oczy, masując dłonią obolałe skronie. Nagle czuję na ramionach delikatny dotyk, czyjeś dłonie sprawnie masują napięte mięśnie. Kyo. Jako jedyny, nie odezwał się chyba słowem, odkąd przyjechaliśmy. Na ulicy, nienaturalnie spokojny, pozbierał rozsypane rzeczy Die'a i wrzucił torbę do karetki. Milczeliśmy przez całą drogę do szpitala. Gdy uparcie, szeroko otwartymi oczami, wpatrywałem się w bladą twarz Die'a, zaznaczoną małą strużką krwi, płynącą z rozciętej brwi, ścisnął lekko moją rękę, z taką samą jak i moją, bolesną uwagą, nie odwracając od niego skupionego wzroku. Z ulgą poddaję się odprężającemu dotykowi. Gdzieś w oddali słychać szybkie kroki lekarzy i nawoływania pielęgniarek, tu, tuż przed blokiem operacyjnym, panuje cisza, zakłócana tylko cichym tykaniem zegara i brzęczeniem muchy, zaplątanej w firankę. Słowa zamierają mi na wargach, a serce uderza rozszalałą kanonadą, gdy gwałtownie otwierają się drzwi, a z sali wybiega lekarz, w zakrwawionym kitlu, pośpiesznie ściągając z twarzy maskę. Podążająca za nim pielęgniarka, mijając nas, spogląda ze współczuciem na naszą czwórkę. Zerwaliśmy się z krzeseł, przerażeni, wpatrując się w nią bez słowa. Moje gardło zaciska się, a dłonie drżą w nerwowym napięciu. Strach, który z każdą sekundą ujawnia się na mojej twarzy coraz bardziej, kruszy w jakiś sposób maskę jej służbowego zobojętnienia, gdy kiwa nam dłonią, że jeszcze, na razie... żyje.
Ramiona Shinyi zaczynają niebezpiecznie drżeć, a on sam, oślepiony łzami odwraca się, wpadając na Toshiyę. Basista tuli go mocno, nad jego głową wpatrując się w ścianę. On też płacze. Nawet Kyo pociąga nosem, siadając obok. Ma minę małego, skrzywdzonego dziecka. Wiem, że stara się nie rozkleić, wiem dlaczego. Die jest jego najlepszym przyjacielem, pewnie jest mu ciężko. Ale nie tak ciężko, jak mi. Bo to ja jestem kochankiem Die'a, to ja z nim mieszkam, żyję, jestem. To ja go kocham. Wiem, że Kyo, nie pozwalając sobie na łzy, zostawia miejsce mojej rozpaczy, która przecież ma większe prawo. Kochany, stary Kyo. Wykrzywiam usta w jakiejś parodii uśmiechu, gdy patrzy na mnie, zagryzając wargi. Nagle zrywa się i z dłonią przyciśnięta do ust, wybiega do łazienki. Sztywnym krokiem, perkusista podąża za nim, a Totchi, wykonując lekki, przepraszający ruch dłonią, idzie do dyżurki. Załatwia salę w prywatnej klinice. Kiedy się obudzi... jeśli operacja przebiegnie pomyślnie. Staram się nie dopuścić do siebie myśli, że mogłoby być inaczej.
Rozpaczliwie suchymi oczami patrzę na przesuwając się powoli wskazówki zegara. Gdybym tylko mógł płakać...

Samochód pojawił się niespodziewanie, zupełnie nagle wyskakując zza zakrętu. Zobaczyłem tylko przerażoną twarz Shinyi, gdy przesłoniły ją światła rozpędzonego volvo. Mocne szarpnięcie, gdy silne ręce odepchnęły mnie z drogi. Upadłem na chodnik, ścierając sobie do krwi skórę z łokcia, niezdolny do najmniejszego ruchu. Nie zdążył odskoczyć, odpychając mnie, nie dał szans sobie. Leżał na ziemi, jak porzucona przez niecierpliwe dziecko szmaciana lalka, z nienaturalnie wygiętą ręką, skulony na prawym boku. Z głowy sączyła się krew, a opadające na twarz włosy pokrywał białymi płatkami padający śnieg. Kyo złapał mnie w pasie, gdy, oszalały z rozpaczy, rzuciłem się w jego stronę. Godny podziwu refleks, mógłbym go zabić swoją rozpaczą. Toshiya, biegnący w stronę samochodu, po komórkę, Shinya, rzucający się z krzykiem w stronę Die'a. I pisk opon, gdy to bydlę, które go potrąciło, odjeżdżało z miejsca wypadku. Nie wiem, ile czekaliśmy na karetkę, przyjechała szybko, sanitariusze sprawnie przełożyli go na nosze, przyjechaliśmy. Odjeżdżając, widziałem zostawiony na jezdni koc, który go przykryliśmy, ciemnozielony wzór pokryty już białym puchem.

Coraz mocniej zaciskam dłonie, otępiałym wzrokiem wpatrując się w ścianę. To aż tak daleko zaszło, zrobienie z nas maszynek do pieniędzy mogło aż tak zatracić w nas ludzi? Yoshiki zadzwonił niedawno, szybko pytając o stan Die'a, zaraz zapytał, czy damy radę zagrać. Kyo o mało nie płakał, krzycząc do słuchawki, że jeśli ktoś inny zaśpiewa i zagra, to my chętnie. Ciśnięty z furią telefon upadł z trzaskiem, rozsypując się po zderzeniu ze ścianą. Gorzki, ironiczny uśmiech wykrzywia mi usta, gdy zaczyna dzwonić i moja komórka. Jak na komendę wyłączamy telefony, skupiając się tylko na tym nieznośnym czekaniu. Czas umiera, gdy drzwi od sali operacyjnej otwierają się wolno, a wychodzący lekarz ociera dłonią czoło, szybko idąc w naszą stronę. Kamienieję, robiąc jeden, niepewny krok w jego kierunku. Nie mogę spytać. Boje się odpowiedzi, bardzo boję się  zaciśniętych ust i zmarszczonych brwi. Poczekaj na mnie, Die.
Czy świat może przestać istnieć w jednej, krótkiej sekundzie?
Poczekaj, proszę, Die, zaczekaj na mnie.
Jego usta otwierają się powoli, gotowe do wypowiedzenia wyroku.
Poczekaj, proszę!

 

Notatka prasowa, datowana na dwudziesty pierwszy grudnia 2005 roku:
„Dzisiejszego dnia, o godzinie 16.30, wypadkowi uległ jeden z członków popularnego zespołu rockowego Dir en Grey, gitarzysta Daisuke Andou. Kierowcę, który go potrącił, ujęto w godzinę później.
Stan poszkodowanego jest stabilny (...).”



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Sweet, Fan Fiction, Dir en Gray
Umysł typowo humanistyczny, Fan Fiction, Dir en Gray
Miłość Gorąca Jak Benzyna Płonąca, Fan Fiction, Dir en Gray
Die uświadomiony, Fan Fiction, Dir en Gray
Cena, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwsze wyjście z mroku, Fan Fiction, Dir en Gray
Po prostu odszedł, Fan Fiction, Dir en Gray
Na skrzyżowaniu słów, Fan Fiction, Dir en Gray
Platinum Egoist, Fan Fiction, Dir en Gray
Fever, Fan Fiction, Dir en Gray
Drain Away, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwszy pocałunek, Fan Fiction, Dir en Gray
W naszym zawodzie, Fan Fiction, Dir en Gray
Są takie noce, Fan Fiction, Dir en Gray
Perwersja o smaku truskawek, Fan Fiction, Dir en Gray
No nie, Fan Fiction, Dir en Gray
Wszystko inaczej, Fan Fiction, Dir en Gray
Sprawdź mnie, Fan Fiction, Dir en Gray

więcej podobnych podstron