Prasa donosi:
"W kilku podtatrzańskich wioskach na Słowacji zniknęła musztarda ze sklepów. Mieszkańcy przestraszeni wojną w Iraku uwierzyli w plotkę, według której przyprawa ta, rozsmarowana na dachu, jest najlepszym środkiem chroniącym przed atakiem atomowym.
- Boją się szczególnie ci, którzy mają małe dzieci - powiedział telewizji jeden z miejscowych." (Co bardzo dobrze o nim świadczy. Wiadomo, dzieci to przyszłość narodu..)
"Przedstawiciele miejscowych władz tylko kręcą głowami i traktują to jako żart primaaprilisowy." (Co też dobrze o nich świadczy. Mają zdrowe poczucie humoru.)
"Pojawiły się również plotki, że wieść o ochronnych właściwościach musztardy rozgłosili jej producenci." (Co najlepiej o nich świadczy. Zrozumieli istotę handlu - należy robić barana z kogo tylko można, jeśli przynosi to pieniądze..)
"Największym problemem w tej sytuacji jest deszcz, który zmywa za każdym razem 'musztardową' osłonę." (I tu nieograniczone pole popisu dla wynalazców i przemysłu. Należy wymyślić niezmywalną i nierozpuszczalną w wodzie musztardę.)
Wszystko jest w zasadzie pozytywne i budujące, gdyby nie działo się to wiele dziesiątek lat po wprowadzeniu powszechnego obowiązku szkolnego..