Czechowicz wirsze wybrane

Józef Czechowicz – Wiersze wybrane

Biografia

– pl poeta awangardowy 20lecia międzywojennego, w 30stych silnie związany z grupą lit. Kwadryga

Twórczość

Kamień, Lublin 1927

Dzień jak co dzień. Wiersze z lat 1927, 1928, 1929, Warszawa 1930

Ballada z tamtej strony, Warszawa 1932

Stare kamienie (wspólnie z F. Arnsztajnową), Lublin 1934

W błyskawicy. Poezje, Warszawa 1934

Nic więcej, Warszawa 1936

Czasu jutrzennego, 1937, wyst. Warszawa Teatr Nowy 1939

Nuta człowiecza, Warszawa 1939

Czechowicz w piosenkach

1991 – Grzegorz Turnau: Naprawdę nie dzieje się nic – tekst utworu "Przez kresy"

2006 – Grzegorz Turnau: Historia pewnej podróży – teksty utworów "Twoja postać" i "Motorek"

1997 – Marek Andrzejewski: Trolejbusowy batyskaf – tekst utworu "Przez kresy"

2008 – Federacja: Klechdy Lubelskie – teksty utworów "Przez kresy" i "Inwokacja"

Wiersze

Na wsi

Siano pachnie snem

siano pachniało w dawnych snach

popołudnia wiejskie grzeją żytem

słońce dzwoni w rzekę z rozbłyskanych blach

życie - pola - złotolite

Wieczorem przez niebo pomost

wieczór i nieszpór

mleczno krowy wracają do domostw

przeżuwać nad korytem pełnym zmierzchu.

Nocami spod krzyżów na rozdrogach

sypie się gwiazd błękitne próchno

chmurki siedzą przed progiem w murawie

to kule białego puchu

dmuchawiec

Księżyc idzie srebrne chusty prać

świerszczyki świergocą w stogach

czegóż się bać

Przecież siano pachnie snem

a ukryta w nim melodia kantyczki

tuli do mnie dziecięce policzki

chroni przed złem

Zdrada

dziewanno

grzmiały bryły chmur

dziewojo

szmery drzew się stroją

dziewico

błysnęło złote lico sponad gór

on żonę pojął

w półkolu półksiężycu mulistym śniada

wstęgami ciężkim dymem idzie smuga światła

od sadu w noc gorącą dyszącego jak stado

los się gmatwa

a tymczasem woda się czesała

wartkim szumem u wodopoju

w siedmiu lustrach odbijał się pałac

i słowa

on żonę pojął

wonią próchna ten dom się odziewa

modlitwami szemrzący w kątach

wśród okrzyków do dziewic dziewann

los się zaplątał

Przez kresy

monotonnie koń głowę unosi

grzywa spływa raz po raz rytmem

koła koła

zioła

terkocąc senne półżycie

drożyna leśną łąkowa

dołom dołem

polem

nad wieczorem o rżyska zawadza

księżyc ciemny czerwony

wołam

złoty kołacz

nic nie ma nawet snu tylko kół skrzyp

mgtawa noc jawa rozlewna

wołani kołacz zloty

wołam koła dołem polem kołacz złoty

Ballada z tamtej strony

o śmierci nic już nie wiem

o czarne okna i powieki

trzepoce motylami

pachnie sośniną modrzewiem

dotyka co noc snami

zza cichej rzeki

gdzie mgła noga za nogą

wlecze się w ciemny zakąt

trzyma w skrzynce niebieskawy akord

skrzynki otworzyć nie mogąc

życie jest snem krótkim

mówi głos z prawej strony

życie snem krótkim

wtóruje ze smutkiem

głos lewy przyciszony

życie snem krótkim

to trzeci nieodgadniony

i wzbija się w szare niebo

mgła z nieznanego oblicza

a czas

a ziemia dziewicza

o dlaczego

wzrok twój nie schodzi

z przedmiotów pod oknem leżących na stole

z godziny w której żem się rodził

ze skrzynki zamkniętej jak boleść

z umarłych rąk czechowicza

Elegia niemocy

stąpają posłowie nocy

w ciężkich szatach z buczackich makat

szafirowy żwir spod karocy

zaskakał

idę z orszakiem jesiennym

bulwie j ą poetom śpiewy

ciemny

prycha koń we skrzydłach ogniobrewy

w dolinie tej za liściem liść

jak pieczęcie spadają na rude traw niebo

iść dokąd iść

z wierszem jak dym niepotrzebnym

posługiwały mi burze

widziałem dno

cień mnie swym głosem urzekł

apokalipsą zbudził

czy to

jest sprawa ludzi

opowiadać komu

nucę

powinien bym błyskać i grzmieć

tak oto snują się słowa listopadowe

szemrzące sennym listowiem

o czas

o ręce puste

nie mieć białego gromu

a chmurę mieć

Inicjał w błyskawicy

byłem czym jesteś

jestem czym będziesz

ty

z dolin suteren placów rzek piekarń

młynów okrętów spojrzeń hut mgły

z barów rozkwitłych witek i nieb

tak sennym zdrojem na ręce moje

ściekał

szept

depcą tygodnie po łóżkach stołach

muska muzyka kwiatami skroń

niepokój dymi wołam twe imię

wołam

bądź

Modlitwa żałobna

że pod kwiatami nie ma dna

to wiemy wiemy

gdy spłynie zórz ogniowa kra

wszyscy uśniemy

będzie się toczył wielki grom

z niebiańskich lewad

na młodość pól na cichy dom

w mosiężnych gniewach

świat nieistnienia skryje nas

wodnistą chustą

zamilknie czas potłucze czas

owale luster

Póki się sączy trwania mus

przez godzin upływ

niech się nie stanie by ból rósł

wiążąc nas w supły

chcemy śpiewania gwiazd i raf

lasów pachnących bukiem

świergotu rybitw tnących staw

i dzwonów co jak bukiet

chcemy światłości muzyk twych

dźwięków topieli

jeść da nam takt pić da nam rytm

i da się uweselić

którego wzywam tak rzadko Panie bolesny

skryty w firmamentu konchach

nim przyjdzie noc ostatnia

od żywota pustego bez muzyki bez pieśni

chroń nas.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Józef Czechowicz Wiersze wybrane
Józef Czechowicz Wiersze wybrane
Czesław Miłosz „Trzy zimy” „Poemat o czasie zastygłym” Józef Czechowicz „Wiersze wybrane”
Interpretacja treści Księgi jakości na wybranym przykładzie
Wybrane markery chorb nowotworowych
Wybrane przepisy prawne
Cw 3 patologie wybrane aspekty
Wybrane aspekty gospodarki finansowej NBP 17072009 2
86 Modele ustrojowe wybranych panstw
Wybrane zagadnienia prawa3
K2 wybrane
163 Wybrane konflikty na swiecie
ANALIZA PRZYCZYN WYBUCHU WYBRANEJ WOJNY NA 3 POZIOMACH
Wybrane funkcje Excela
Wakcynologia – wybrane zagadnienia

więcej podobnych podstron