odkręciła wodę i zrobiło się tak jakoś przytulniej. zachęcony miłą atmosferom, zielony cień, chowający się za fotelem, powoli wyślizgnął się spod niego i wskoczył na lampę. Huśtał się na niej i huśtał, tak że lampie zaczęło drętwieć jedno z wiszaków i postanowiła cienia zrzucić, Gdy zaczęła wcielać w życie swój niecny plan, życiu nie spodobał się on i zaczęło głośno krzyczeć:
-Cieniu! Lampa chce cię zrzucić!
-Ja…? – lampa osłupiała.
-Jak mogłaś?! – wrzasnął rozżalony Cień i udusił Lampę.
Lampa umarła.
Cieniowi zrobiło się smutno, więc zdjął krawat i założył go na szyję wielkiej mamucich, która umarła pół miliona lat temu. mamucica zaryczała, bo podobał jej się jej nowy, krawatowy image. pojechała więc na wyspy kokosowe, a tam wyrósł wielki dom, w którym zamieszkał mały człowiek o wielkim sercu. Serce było zbyt duże, jak na małego człowieka i pewnego złego dnia, mały człowiek załamał się pod jego ciężarem. świat pogrążył się w żałobie, więc poszedł na wesele. Weselili się Mars i Wenus. Potem z kosmosu zaczęły lecieć czarne żuki, które miały skrzydła zamiast głowy. Daltego nie mogły myśleć, co miało smutne konsekwencje, czytaj: ustanowiono narodowy dzień żuków bez głowy. w ten dzień urodził się bóg dużych dzieci, które kiedyś się przewrócą. i to przez tych Wenus i mars. a Wenus miała na weselu taką ładną, białą sukienkę, która falowała, gdy mars się śmiał, bo on się głośno śmieje, tak, że świat aż drży. I robi tak:
-Drr… dr…
Wtedy zadzwonił telefon. Odebrał go stary grzybiarz, któremu spadły jagody z wrażenia. Bo dzwonił jego kot, którego przejechał tramwaj. Tramwaj był zielony, obwieszono go różnymi głowami kapusty, które powiewały na wietrze. A potem spadały, gdy skwaśniały. Taką jedną, skwaśniałą kapustę zjadł królik bax i nie mów występować z kaczorem Donaldem w wielkiej gali rozdania ogrów.
a potem dżdżownica umarła.
KONIEC