Nowosilcow (Senator) - bohater drugoplanowy; uosobienie zła. Pojawia się w scenie VI i znowu, jak w przypadku poprzednich bohaterów, poznajemy jego życie wewnętrzne poprzez sen. Diabły opanowały duszę Senatora i dręczą go, podsuwając mu najpierw wizję łask, które spadną na niego z rąk cesarza, a potem obraz niełaski. To jest dla Senatora gorsze od mąk piekielnych. Kolejne sceny ukazują go w działaniu. Widzimy, że jest to samowolny tyran, manipulujący ludźmi w poczuciu bezkarności. Okrutny, bezlitosny, obłudny, nawet pochlebców i donosicieli traktuje z pogardą, mimo że korzysta z ich usług. Nie wzrusza go widok zbolałej matki. Z drugiej strony człowiek ten pragnie uchodzić za wytwornego i kulturalnego, mówi po francusku, jest dworny wobec dam, a bywalcy salonów cenią go jako światowca. W rękach takiego obłudnego tyrana znalazła się młodzież polska.
Cichowski - bohater opowiadania Adolfa; męczennik narodowy. Był to wesoły, inteligentny, młody człowiek, dusza każdego towarzystwa, dopiero co się ożenił. Nagle zniknął bez śladu, mimo starań nie odnaleziono go, rodzinie tłumaczono, że pewnie się utopił, gdyż znaleziono jego płaszcz nad brzegiem Wisły. Żona przez przypadek dowiedziała się, że przebywa w więzieniu. Bezskutecznie starała się o jego uwolnienie. Po kilku latach powrócił z więzienia zupełnie zmieniony nie tylko pod względem fizycznym. Milczał, nie poznawał znajomych, uważał na każde słowo, sądząc iż jest śledzony. Był zupełnie złamany psychicznie. Po jakimś czasie opowiedział dopiero, co przeżył, jak go męczono. Niczego mu nie udowodniono, w ogóle nie wiedział, co się mu zarzuca.
Rollisonowa - bohaterka epizodyczna; niewidoma matka studenta, nieludzko potraktowanego przez carskich siepaczy, wdowa. Prawdziwa tragiczna matka - Polka. Jedyną radością jej życia był syn, który ją utrzymywał. Przychodzi codziennie do pałacu gubernatora, wysiaduje w przedpokoju, czekając na posłuchanie. Liczy, że zaapeluje do sumienia Nowosilcowa, że przekona go o niewinności syna. Cierpi, gdy dowiaduje się od księdza, że syna pobito. Mówi, że słyszy poprzez mury jego jęki. Odwołuje się do uczuć, ale ludzie, z którymi rozmawia, nie mają sumień ani serc, okłamują biedną matkę. Gdy zjawia się po raz drugi, już nie prosi - wyklina, złorzeczy, grozi, bluźni. Żąda widzenia z synem, posłania mu księdza.
Jan Sobolewski - jeden z filomatów. Był w mieście na przesłuchaniu, więc koledzy wypytują go o nowiny. Opowiada o wywózce na Sybir młodzieży ze Żmudzi, o dzielnej postawie Janczewskiego i o męczeństwie Wasilewskiego.
Tomasz - przywódca młodzieży filomackiej, uczestnik zebrania w celi Konrada. Rozwiewa optymizm Żegoty, wierzącego w rychłe uwolnienie. Wyjaśnia ich sytuację wynikającą z ambicji Senatora, by popisać się gorliwością w tępieniu spisków. Ponieważ przypuszcza, że muszą być skazani, bez względu na ich niewinność, proponuje, by kilku poświęciło się dobrowolnie, wzięło rzekome winy na siebie, ratując w ten sposób resztę. Czuje się odpowiedzialny za kolegów, bo stał na czele towarzystwa. Opowiada też o swych doznaniach podczas głodówki.
Piotr Wysocki - bohater epizodyczny; uczestnik przyjęcia w salonie warszawskim. Wypowiada słynne zdanie, oceniające naród polski jako wielowarstwową lawę. Późniejszy belwederczyk w powstaniu listopadowym.
epizodyczność budowy, akcja nie przypomina już klasycznej struktury przyczyn i skutków, luźna struktura
synkretyzm konstrukcji , połączenie wielu form budowy
obecność rozbudowanych fragmentów epickich i lirycznych (np. " Wielka Improwizacja" w III części "Dziadów")
złamanie antycznej zasady decorum - dramat romantyczny jednocześnie łączy wzniosłość i drwinę, tragizm i groteskę, brak w nim stylistycznej jedności wyrazu
łączenie wątków fantastycznych i realistycznych ("Dziady", "Kordian", "Balladyna")
kompozycja otwarta: epizodyczność, brak jednego wyraźnie zarysowanego konfliktu, złamanie antycznej zasady trzech jedności: czasu, miejsca i akcji umożliwiło swobodne dysponowanie czasem i przestrzenią
W „Panu Tadeuszu" można wykazać wszystkie cechy epopei. Przede wszystkim zawiera szeroki, epicki obraz narodu w okresie historycznym niezwykle ważnym dla jego przyszłości. Jest to moment ważny dwojako. Po pierwsze odchodzą w przeszłość czasy staropolskie, dawne formy życia i ludzie, którzy starali się je zachować. Po drugie rodzi się nowa epoka z odrodzonym społeczeństwem przynoszącym nadzieje na odzyskanie tożsamości narodowej.
Poza tym utwór jest osadzony w szeroko rozbudowanym tle społecznym, historycznym i obyczajowym przedstawionym z wielką rzetelnością, by ukazać czytelnikowi prawdziwy obraz ówczesnego społeczeństwa. Akcja poematu toczy się wśród pięknej i długowiecznej przyrody litewskiej, która towarzyszy, ale i też góruje nad człowiekiem.
Natomiast tempo akcji jest powolne, obejmuje niewiele zdarzeń, ale wplecione weń liczne epizody wzbogacają tło, pokazują świetnie obyczajowość ówczesnej społeczności( np. grzybobranie, polowanie, uczty staropolskie)
Narrator jest obiektywny wobec świata przedstawionego, zachowuje dystans wobec toczących się wypadków i postaci działających.
A bohaterowie stanowią typy, nie indywidualności, np. Stolnik reprezentuje typowe cechy magnackie, Zosia zaś zachowuje się jak panienka ze dworu.
Warto zwrócić uwagę też na inwokację, które poprzedza dzieło. Nawiązuje ona do tradycji homeryckiej. Zamiast Muzy Mickiewicz wzywał Litwę – ojczyznę.
IDEALIZACJA SOPLICOWA ? Mickiewicz nie ocenia Soplicowa, a jedynie wymienia wady mieszkańców…
W „Panu Tadeuszu” dominującą cechą szlachty jest patriotyzm i przywiązanie do tradycji. Bohaterów eposu wieszcz oskarżył jednak o dumę pychę (Stolnik, Jacek Soplica) i wynikające z nich warcholstwo, skłonność do anarchii (brak autorytetu władzy, rozpędzanie sejmików), lekceważenia praw i obowiązków obywatela (bezkarność Jacka Soplicy po zabiciu Stolnika), a także o stawianie dobra osobistego powyżej dobra ogółu, ojczyzny. Jednak pomimo rozwarstwienia (bogaty Podkomorzy, średnio zamożni Solicowie zubożały rezydent Wojski, Gerwazy, Protazy oraz służba z rodowodem szlacheckim i szlachta zaściankowa z Maciejem Dobrzyńskim na czele), pomimo skłonności do swarów i kłótni (spór Asesora z Rejentem, i przytoczona historia Domeyki i Doweyki, gdzie żadna z upartych stron nie chce ustąpić) postacie Mickiewicza są patriotami, dla których ogromną rolę w życiu pełnią tradycje.
PEŁNY TYTUŁ PANA TADEUSZA: „Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie..”
Zabójstwo Stolnika Horeszki powoduje przełom i głęboką przemianę w jego życiu. Wszyscy uznają go za zdrajcę narodowego, a Moskale za swojego stronnika. Obdarzają go bogactwem oraz zaszczytami.
Przez ową przemianę i wszystkie inne wydarzenia Jacek pokornieje. Po burzliwych, młodzieńczych latach przychodzi czas na skruchę i poprawę. Na znak pokuty przyjmuje strój mnicha i staje się emisariuszem. Jacek od chwili ukazania się „Pana Tadeusza” jest symbolem nowego typu bohatera romantyzmu. Zbuntowany przeciwko złu, krzywdzie, przemocy i niesprawiedliwości. Dla dobra narodu rezygnuje całkowicie ze swojego życia osobistego. Jest teraz cichym myślicielem, do którego bardzo często ludzie zwracają się o radę, jest dla nich autorytetem w wielu sprawach. Z naiwnego, łatwowiernego chłopaka przeobraża się w dojrzałego mężczyznę, który odznacza się nie tylko sprytem, ale i inteligencją.
Pod przydomkiem Księdza Robaka zaczyna walczyć u boku Napoleona, nie dbając o sławę, często narażając na niebezpieczeństwo własne życie. Postanawia odkupić swoje winy młodości, walcząc o wolność ojczyzny. Czasami udaje mu się przedostać do kraju. Przenosi rozkazy wodzów, nawołuje Polaków do przygotowania powstania przed wkroczeniem wojsk Napoleona na Litwę - wiąże się z tym nadzieja na odzyskanie niepodległości.
Podczas najazdu wojsk rosyjskich Jacek zostaje śmiertelnie ranny. Przed śmiercią dokonuje długiej spowiedzi, w której wyjawia swoje prawdziwe nazwisko i uzyskuje przebaczenie Gerwazego.
Rozłączeni - lecz jedno o drugim pamięta;
Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku
I nosi ciągłe wieści. Wiem, kiedy w ogródku,
Wiem, kiedy płaczesz w cichej komnacie zamknięta;
Wiem, o jakiej godzinie wraca bolu fala,
Wiem, jaka ci rozmowa ludzi łzę wyciska.
Tyś mi widna jak gwiazda, co się tam zapala
I łzę różową leje, i skrą siną błyska.
A choć mi teraz ciebie oczyma nie dostać,
Znając twój dom - i drzewa ogrodu, i kwiaty,
Wiem, gdzie malować myślą twe oczy i postać,
Między jakimi drzewy szukać białej szaty.
Ale ty próżno będziesz krajobrazy tworzyć,
Osrebrzać je księżycem i promienić świtem:
Nie wiesz, że trzeba niebo zwalić i położyć
Pod oknami, i nazwać jeziora błękitem.
Potem jezioro z niebem dzielić na połowę,
W dzień zasłoną gór jasnych, w nocy skał szafirem;
Nie wiesz, jak włosem deszczu skałom wieńczyć głowę,
Jak je widzieć w księżycu odkreślone kirem.
Nie wiesz, nad jaką górą wschodzi ta perełka,
Którąm wybrał dla ciebie za gwiazdeczkę-stróża?
Nie wiesz, że gdzieś daleko, aż u gór podnóża,
Za jeziorem - dojrzałem dwa z okien światełka.
Przywykłem do nich, kocham te gwiazdy jeziora,
Ciemne mgłą oddalenia, od gwiazd nieba krwawsze,
Dziś je widzę, widziałem zapalone wczora,
Zawsze mi świecą - smutno i blado - lecz zawsze...
A ty - wiecznie zagasłaś nad biednym tułaczem;
Lecz choć się nigdy, nigdzie połączyć nie mamy,
Zamilkniemy na chwilę i znów się wołamy
Jak dwa smutne słowiki, co się wabią płaczem.
Smutno mi, Boże! - Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą;
Przede mną gasisz w lazurowéj wodzie
Gwiazdę ognistą...
Choć mi tak niebo ty złocisz i morze,
Smutno mi, Boże!
Jak puste kłosy, z podniesioną głową
Stoję rozkoszy próżen i dosytu...
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu.
Ale przed tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi, Boże!
Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski...
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi, Boże!
Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,
Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,
Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami -
A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.
Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica
Ani dla mojej lutni, ani dla imienia; -
Imię moje tak przeszło jako błyskawica
I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,
Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode;
A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie,
A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...
Ale kiedyś - o smętnych losach zadumany
Mojej biednej ojczyzny- przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,
Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne serce moje spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą -
Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb - oraz własną biédę:
Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,
Jeśli Bóg uwolni od męki - nie przyjdę...
Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!...
Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę
Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;
Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę
I zgodziłem się tu mieć - niepłakaną trumnę.
Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi
Iść... taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Być sternikiem duchami napełnionéj łodzi,
I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.