Jestem heretykiem. Ogdoada gnostycka Cz.VI
Gnostyczne i gnostyckie wizje przyszłych losów świata
Aby pojąć charakter i sens gnostycznych i gnostyckich wizji przyszłych losów świata, musimy najpierw podjąć próbę zaoferowania precyzyjnego określenia — by nie rzec: definicji — zarówno „gnozy”, jak i „gnostycyzmu”.
(Pamiętać bowiem trzeba, że oba te pojęcia i terminy są — niesłusznie — utożsamiane i mylone, i to zarówno w kręgach uczonych, nawet specjalistów, jak i wśród tzw. szerokiej publiczności.)
Przez „gnozę” (gr. gnosis = poznanie, wiedza) będziemy więc rozumieli transracjonalne poznawcze doświadczenie przez człowieka siebie (czyli swej jaźni duchowej, duszy i ciała), a poprzez jaźń — świata materialnego, świata duszy i świata ducha; poznanie to już jako proces zbliża człowieka — poprzez przygotowanie (oczyszczenie) i oświecenie — do swego celu, jakim jest wtajemniczenie, czyli zbawienie lub wyzwolenie. W tym sensie już sama gnoza jest zbawieniem (wyzwoleniem).
Gnoza, podobnie jak filozofia i nauka, jest poznaniem, ma ono jednak charakter transracjonalny, tzn. nie ogranicza się do poznania racjonalnego i empirycznego (zwłaszcza empirii zewnętrznej), lecz postuluje stopniową przemianę myślenia, uczuć i woli człowieka, która ma w nim obudzić wyższe narzędzia poznania: imaginację, inspirację i intuicję. Poznanie przez imaginację to poznanie symbolowe, którego podstawowymi elementami są symbole — holony, całościowe dynamiczne obrazy jako wzorce rzeczy, zawierające w sobie ich idee — formy, czyli struktury i rytmy. Idee te (platońskie eidos = dynamiczny obraz) mają zarówno aspekt niezmienności, jak i zmienności. Poznanie przez inspirację to poznanie tajemnego „głosu rzeczy” czy „muzyki świata”, które komunikują nam relacje łączące i dzielące imaginację, tj. pokazuje ich sens i wartość. Wreszcie poznanie przez intuicję pozwala odkryć, że to, co zrazu jawiło się człowiekowi jako obraz, następnie jako „głos” czy „muzyka”, jest jestestwem duchowym (istotą rzeczy), jaźnią indywidualną lub zbiorową.
Tak pojęta transracjonalność nie oznacza irracjonalności, nie łączy się bowiem z rezygnacją z myślenia racjonalnego, wszakże gnoza postuluje jego przemianę: jego terapię i zbawienie z rozszczepienia dzielącego wytwarzane przezeń pojęcia od danych mu postrzeżeń. Imaginacje, inspiracje i intuicje poznania gnostycznego operują nowymi „ożywionymi” pojęciami, jakie z nich wyrastają i na nich się opierają. Doświadczenie nadzmysłowe jest fundamentem i punktem wyjścia gnozy; gnoza unika spekulacji czysto intelektualnej. Gnostyczne doświadczenie jest dwukierunkowe: introwertyczne i ekstrawertyczne. Jako introwertyczne daje człowiekowi jego jaźń (ducha), duszę i ciało (zarówno astralne, jak eteryczne i materialne), jako ekstrawertyczne pozwala mu poznać — odpowiednio — świat materialny, astralny i duchowy.
Narzędziem poznania gnostycznego jest system tzw. czakramów, tj. organów — zmysłów wewnętrznych. Organy te, ożywione przez odpowiednie ćwiczenia i medytacje, dają człowiekowi ogląd siebie jako podmiotu i obiektywnych światów: zewnętrznego i wewnętrznego.
Gnoza ma dać człowiekowi przede wszystkim orientację w kosmosie, w którym żyje, ukazać mu jego pochodzenie i aktualną kondycję, w jakiej się znalazł, a w pierwszym rzędzie wskazać mu drogę wyzwolenia z tej kondycji.
Wybawienie to (czy wyzwolenie) — soteria — jest właśnie najwyższym celem gnozy.
Czym jest ono dla gnostyka?
W aspekcie psychologiczno-pneumatologicznym przemianą ego człowieka w transcendentalną jaźń, czyli osiągnięcie „nadświadomości” jaźni; w aspekcie antropologicznym — przemianą z „psychika” w „pneumatyka”, tj. przemianą z „człowieka upadłego” w „człowieka zbawionego”; w aspekcie kosmologicznym — wyzwoleniem ze świata ciał i dusz, czyli powrotem do „prawdziwej ojczyzny” ludzi, do nadkosmicznego świata ducha; wreszcie w aspekcie religijnym i ontologicznym — odkryciem przezeń swej substancjalnej tożsamości z Bóstwem, a za tym zmianą ontycznego statusu człowieka, jego deifikacją lub redeifikacją.
Gnoza może być dana człowiekowi jako objawienie, spontanicznie albo uzyskana przezeń w rezultacie metodycznego treningu.
Gnoza ma bogatą historię: znają ją ludy pierwotne (np. szamanizm), Orient (zarówno chiński taoizm, jak indyjskie religie wyzwolenia opierające się głównie na jodze, buddyzm, dżinizm, judaizm (kabała i chasydyzm) i islam (sufizm), jak również Śródziemnomorze (antyczne religie misteryjne) i chrześcijaństwo (tzw. chrześcijaństwo ezoteryczne, od św. Jana Ewangelisty i św. Pawła poprzez gnostycyzm i manicheizm, inicjacyjny krąg św. Graala, templariuszy i różokrzyżowców po antropozofię w XX wieku). W Europie przykładami gnozy są idee i praktyki wolnomularstwa okultystycznego, okultyzm francuski od XVIII do XX wieku, teozofia Heleny Bławackiej i wyrosłe z niej szkoły (np. Alice Bailey), myśl i gnoza C. G. Junga, Crowleya, Gurdżijewa i Evoli. (Fundamenty gnostyczne posiadają także astrologia i alchemia.) Doświadczenie gnostyczne jest źródłem każdej religii (najczęściej w formie spontanicznego objawienia). Często jednak gnoza, z różnych przyczyn, nie rozwija się w religię, lecz inspirując tylko niewielką grupę ludzi daje początek szkole inicjacyjnej (np. gnostycyzm antyczny, różokrzyżostwo czy antropozofia), nurtowi mistycznemu (indyjska bhakati, mistyka żydowska, mistyka chrześcijańska — prawosławna, katolicka i protestancka, sufizm w islamie) lub tzw. sekcie heretyckiej (np. kwakryzm). Gnoza, wreszcie, może przybierać formy synkretyczne — z mistyką lub magią. Gnoza stała się w grecko-rzymskim, bliskowschodnim, żydowskim i chrześcijańskim (europejskim) kręgu kulturowym — źródłem zarówno gnostycyzmu antycznego (i jego średniowiecznej metamorfozy), jak i nowożytnego różokrzyżostwa oraz współczesnej antropozofii (właściwą wczesną cezurą między gnostycyzmem starożytnym a jego nowożytnymi i nowoczesnymi metamorfozami i spadkobiercami było wcielenie Syna Bożego, Chrystusa, w Synu Człowieczym, Jezusie. Cezura ta oddzieliła stary gnostycyzm, pierwotnie inspirowany lucyferycznie i dopiero wtórnie — w gnostycyzmie chrześcijańskim — schrystianizowany, od metamorfotycznych form gnozy — różokrzyżostwa i antropozofii — w pełni chrystocentrycznych.)
Gnostycyzm (przede wszystkim zatem antyczny — śródziemnomorski) — pogański (np. hermetyzm), żydowski (samarytanizm i mandaizm), synkretyczny (ofici i grupy pokrewne) i chrześcijański — znalazł swoich czołowych przedstawicieli w osobach autorów Corpus Hermeticum, w Szymonie Magu, Dozyteuszu, Menandrze, w twórcach mandeizmu, w przywódcach ofitów i innych grup, w osobach Bazylidesa, Kerdona, Satumina, Walentyna, Ptolemaiosa, Herakleona, Secundusa, Markosa Maga, Thutimusa, Axionikusa, Ardesjana, Markiona z Synopy, Apellesa, Sewera, Bardesanesa oraz twórcy wielkiej religii światowej, Maniego, od jego imienia zwanej manicheizmem, czy wreszcie przywódców takich średniowiecznych ruchów neomanichejskich, jak messalianizm anatolijski, paulikianizm armeński, bogomilizm bułgarski, patarenizm bośniacki czy kataryzm okcytański.
Na rdzeń czy wspólny mianownik gnostycyzmu antycznego (i średniowiecznego) składają się następujące cechy:
1. w teologii — radykalny transcendentyzm, tj. przeciwstawienie Boga i świata duchowego (pleroma) nieświadomemu lub zbuntowanemu Demiurgowi (Stwórcy — Jahwe), jego archontom i światu materialnemu;
2. w kosmologii — antykosmizm (wrogość wobec świata Demiurga pojętego jako więzienie);
3. w antropologii — dualizm człowieka i świata, triatyczna koncepcja człowieka (człowiek składa się z ciała, duszy i ducha — soma, psyche i pneuma) i opierający się na niej ezoteryzm (istnienie poznania dostępnego ludziom szczególnie do niego uzdolnionym i tylko w tym sensie „wybranym”);
4. w eschatologii — postulat wyzwolenia człowieka spod władzy Demiurga i archontów (tj. spod władzy losu — heimarmene), czyli z „naszego” świata, właśnie przez gnozę, wtajemniczenie;
5. w etyce — postawa skrajnie ascetyczna (lub — rzadko — równie skrajnie libertyńska czy, ściślej, paratantrycka — tzn. odrzucająca wszelkie prawa moralne);
6. w aspekcie społecznym — indywidualizm i pluralizm (w chrześcijaństwie — ideał Kościoła policentrycznego — składającego się z wielu ośrodków charyzmatycznych).
Gnoza jako dążenie do poznania Bóstwa i świata (zarówno duchowego, jak świata duszy i świata materii) zainspirowała chronologicznie rzecz biorąc — wpierw gnostycyzm antyczny wraz z manicheizmem i jego pochodnymi.
Zgodnie z centralnym mitem gnostycyzmu starożytnego Bóstwo Najwyższe wyłania z siebie świat duchowy (pleroma = pełnia). W ramach tej doskonałej kreacji obejmującej wielość Eonów (istot i bytów duchowych) — np. u Bazylidesa jest ich 365, u Walentyna 30 — wskutek nieuprawionej miłości (namiętności poznawczej) Eonu Sophii dochodzi do kosmicznej katastrofy. Skutkiem jej jest powstanie — za pośrednictwem „niższego Boga”, głupiego i okrutnego syna Sophii, tj. Demiurga (utożsamianego z Jahwe ze Starego Testamentu i nazwanego Jaldabaothem) — świata dusz i świata materialnego. (W innym mitologicznym nurcie gnostycyzmu katastrofę tę wiąże się z postacią duchowego Pra-Człowieka — Anthroposa — Adama.)
W micie gnostyckim centralną postacią kosmosu jest człowiek jako istota duchowa obdarzona duszą i uwięziona w ciele i w świecie materialnym.
Partnerem człowieka i jego wyzwolicielem jest Soter („Zbawca”): np. Hermes Trismegistos w gnostycyzmie pogańskim lub Szymon Mag w gnostycyzmie samarytańskim. Zadaniem Zbawcy jest wyzwolić — przez „dobrą nowinę”, gnosis — przede wszystkim ludzi jako istoty duchowe. Stąd — w nieustannym procesie soterii, zbawienia, zasadniczo przeznaczeni są do niej „ludzie ducha”, pneumatikoi, natomiast „ludzie duszy”, psychikoi, mogą jej w przyszłości dostąpić dzięki reinkarnacji (przynajmniej w niektórych systemach gnostyckich), podczas gdy „ludzie cieleśni”, somatikoi czy sarkikoi, są skazani na zagładę wraz z całym światem materialnym.
Gnostycka wizja przyszłości człowieka i kosmosu znalazła najbardziej radykalny wyraz w manicheizmie. Także tu rozróżniano trzy kategorie ludzi: ludzi ducha (eslecti albo perfecti = wybranych lub doskonałych), psychików (auditores, czyli „słuchaczy” lub „żołnierzy”) i somaryków („grzeszników”). Odpowiednio też kształtują się ich przyszłe — bezpośrednio: pośmiertne — losy. „Wybrani” pójdą do Raju Światłości, „słuchacze” muszą powrócić do „świata i jego lęków”, by oczyszczać się poprzez liczne wcielenia (reinkarnacja), natomiast „grzeszników” oczekuje tylko piekło. Zgodnie z kosmologią manichejską Słońce ekstrahuje światłość z materii, oczyszcza i transportuje do „Koła Zodiaku”. Tak światłość zostaje wyzwolona z ciemności. Finis coronat opus: u kresu czasów proces ten doprowadzi do całkowitego zniszczenia ciemności i „Księcia tego świata” (przez kosmiczny pożar) i nowy eon powstanie na miejsce świata, by mogły zapanować noce Światłości.
Na przełomie Średniowiecza i Renesansu gnoza daje początek różokrzyżostwu (XIV do XV wiek), które ujawniło się w XVII wieku. Z kolei jego metamorfozą — w XX wieku — stała się antropozofia Rudolfa Steinera (1861-1925), austriackiego ezoteryka, myśliciela i twórcy alternatywnej kultury.
Antropozofia (gr. anthropos = „człowiek” i sofia = „mądrość”) to chrystocentryczna wiedza o człowieku kosmicznym i ziemskim jako immanentnym aspekcie Bóstwa w jego rozwoju w wieczności i doczesności. Na całość antropozofii składa się:
1. inicjacyjny system ćwiczeń i medytacji mający dokonać przemiany człowieka
(ludzki aspekt procesu zbawienia), dać mu poznanie siebie i świata duchowego oraz doprowadzić go do Chrystusa Zmartwychwstałego (Paruzyjnego),
2. światopogląd jako rezultat poznania antropozoficznego (wiedza o człowieku, kosmosie i immanentnym aspekcie Bóstwa),
3. program budowy kultury i cywilizacji alternatywnej: religia (Christengemeinschaft), sztuka (z nową sztuką eurytmii), pedagogika waldorfska, pedagogika specjalna (Camphill Movement), idea „trójpodziału organizmu społecznego” (bankowość, medycyna i farmacja, rolnictwo biologoczno-dynamiczne).
Jasnowidzenie i jasnosłyszenie jest jedną ze zdolności zdobywanych na antropozoficznej ścieżce inicjacyjnej (w rezultacie przemiany astralnego eterycznego i fizycznego ciała człowieka — przez ożywienie tzw. czakramów tworzących system paranormalnych zmysłów człowieka — oraz transformacji ludzkiego myślenia, uczuć i woli w poznawcze zdolności imaginacji, inspiracji i intuicji). Steiner jako jasnowidz mówił zarówno o przeszłości kosmosu i człowieka, jak i o ich przyszłości. Według jego kosmozofii na — zapoczątkowane w akcie stwórczym wyższej i niższej Trójcy Św. (ich — odpowiednio — centralnymi postaciami są Logos i Chrystus, Syn Boży) oraz Hierarchię Aniołów (przedstawiona po raz pierwszy przez Dionizego św. Aeropagitę) — dzieje Człowieka i Kosmosu składa się siedem etapów (Steiner nazywa je „planetami”): Saturn, Słońce, Księżyc, Ziemia, Jowisz, Wenus i Wulkan. Na pierwszej z nich człowiek miał status minerału, na drugiej — rośliny, na trzeciej — zwierzęcia a dopiero na Ziemi uzyskał swój status właściwy, otrzymując „ja” jako centrum swej osobowości, Z kolei każda z „planet” ma swe dzieje rozpadające się na siedem wielkich epok, z których wreszcie każda ma siedem epok mniejszych. Na Ziemi mamy już za sobą epokę polarną, hiperborejską, lemuryjską i atlantydzką: żyjemy zatem w epoce piątej „postatlantydzkiej”.
W ramach tej epoki przeszliśmy już pod epoki: praindyjską, praperską, egipsko-mezopotamską i grecko-rzymską; dziś żyjemy w podepoce, którą można by nazwać germańską i anglosaską. (A tak przedstawia się datowanie podepok piątej epoki „postatlantydzkiej”: praindyjska — 7227-5067, praperska — 5067-2907, egipsko-mezopotamska — 2907-747, grecko-rzymska — 747-1413 n.e., germańska i anglosaska — 1413-3573.)
Po Ziemi jako „planecie” nastąpią jeszcze trzy fazy rozwoju naszego kosmosu: Jowisza („Nowa Jeruzalem” z Objawienia Św. Jana), Wenus i Wulkan, na których zbawiona część ludzkości — Steiner nie mówi, jak wielka — osiągnie stopniowo poziom aniołów, archaniołów i archajów. (Por. w tej kwestii wizyjne słowa Juliusza Słowackiego.) W tak pojętej dalekiej perspektywie trzeba zapewne rozumieć słowa Chrystusa Jezusa z Ewangelii wg św. Jana: „bogami jesteście.”(10,34).
Natomiast po podepoce germańskiej i anglosaskiej mają nastąpić jeszcze dwie pod-epoki: słowiańska (3573-5733) i amerykańska (5733-7893). W podepokach poprzednich człowiek rozwijał — kolejno — w praindyjskiej ciało eteryczne, w praperskiej ciało astralne, w egipsko-mezopotamskiej duszę doznaniową, w grecko-rzymskiej duszę intelektualno-uczuciową, a w germańskiej i anglosaskiej duszę samoświadomą, natomiast w epoce słowiańskiej rozwinie Ducha — Jaźń, w podepoce amerykańskiej zaś Ducha — Życie.
Wszakże ta świetlana wizja przyszłości rozwoju człowieka i ludzkości ma także swój ciemny aspekt.
Albowiem w toku rozwoju zarówno świata duchowego — hierarchii angielskich — jak i siedmioplanetarnego kosmosu od Saturna po Księżyc z jego głównej drogi schodziły różne grupy istot duchowych tworząc na tych trzech pierwszych „planetach” nową kategorię istot: istot demonicznych. Rola tych istot ma charakter zarówno negatywny — stanowią one różnego rodzaju zagrożenia dla świata ducha i dla człowieka — jak i pozytywny — jako siły, jak powiada Goethe w Fauście „które chcąc czynić zło ciągle czynią dobro”, zatrzymując się w swym rozwoju (na tym polega ich „upadek”) składają z niego ofiarę na rzecz człowieka: umożliwiają mu wybór między dobrem (rozwojem regularnym) a złem, które reprezentują, czyli zejściem z właściwej jego ścieżki.
I tak na Saturnie powstały w ten sposób istoty asuryczne, na Słońcu istoty arymaniczne, na Księżycu zaś istoty lucyferyczne. (Określenia ich Steiner zaczerpnął z ezoterycznej i religijnej tradycji zarówno orientalnej, jak i zachodniej.) Prezentacje ich zaczniemy od ich kategorii „najłagodniejszej”.
Istoty lucyferyczne zmierzają do jednostronnego „uduchowienia” człowieka wskazując mu Niebo i zrażając go do Ziemi. Stąd są patronami idealizmu: szkół ezoteryki i wielu religii orientalnych, a także chrześcijańskich okresu Średniowiecza, w dużej mierze sztuki, z drugiej strony jednak również egoizmu i wszelkich form ekstazy, z narkomanią włącznie. (Lucyfera można nazwać „diabłem romantycznym”.) W człowieku atakują więc przede wszystkim jego ciało astralne, tj. budzą namiętności oplątujące ludzi.
Istoty arymaniczne z kolei pragną jednostronnego „zmaterializowania” człowieka odwracając jego wzrok od Nieba i przykuwając go wyłącznie do Ziemi. Dlatego są patronami materializmu: w dużej mierze nauki i opartych na niej takich światopoglądów, jak pozytywizm i scientyzm, techniki, jak również wszelkiego rodzaju totalitaryzmów z ich kolektywizmem i terrorem. (Arymana można by nazwać „diabłem materialistycznym” lub „pozytywistycznym”.) W człowieku istoty te atakują przede wszystkim jego ciało eteryczne, tj. bios i witalność ludzi.
Istoty asuryczne wreszcie — przeczuwane przez średniowiecznych katarów i nie bez racji określane nazwą Nihil — dążą do unicestwienia człowieka. Niewiele jeszcze potrafimy o nich powiedzieć, albowiem wkroczyły w nasz rozwój stosunkowo niedawno.
Wiemy tylko, że atakują ludzkie „ja”, tj. bezinteresowne ludzkie dążenie do Prawdy i bezinteresowną gotowość człowieka do czynienia Dobra.
W sumie można więc powiedzieć, że o ile istoty lucyferyczne dążą do chaosu, a istoty arymaniczne do stagnacji, to istoty asuryczne do pełnej nihilizacji. Ta demoniczna trójca stanowi wyraźną antytezę Trójcy św.: Bogu Ojcu jako Bytowi przeciwstawia się Asur, Synowi Bożemu jako Życiu — Aryman, Duchowi św. jako Prawdzie — Lucyfer.
Oto alternatywy, przed którymi stoi człowiek: Prawda albo Złudzenie, Życie albo Śmierć, Byt albo Nicość.
Na przełomie XIX i XX wieku i zarazem na przełomie tysiącleci Troisty Demon Asur, Aryman i Lucyfer — znalazł swe ucieleśnienie (jeszcze w metaforycznym znaczeniu tego słowa) w postaci Sorata — Demona Solarnego, którego zapowiedział już św. Jan w swym Objawieniu 13,18 w liczbowym symbolu 666 (ezoterycznie: 400 200 6 60 — Samech — Waw — Resz — Taw, czytane od prawej do lewej). Steiner poświęcił mu dużo miejsca w swym cyklu wykładów Die Apokalypse des Johannes z 1908 r. Przez „ucieleśnienie” tu rozumiemy przede wszystkim rodzaj inkorporacji, sui generis „opętania” jakiegoś człowieka przez Sorata: Steiner już w 1924 r. zapowiedział taką jego inkorporację w Adolfie Hitlerze (jego pojawienie się w tej roli wyznaczał na 1933 rok).
Jednakże Sorat miał się także wcielić w końcu XX wieku jako — Antychryst.
Antychryst bowiem — zgodnie z zapowiedzią Chrystusa (np. z Ewangelii wg św. Mateusza) — jest zarazem wielością postaci, jak i jedną postacią. „Albowiem — powiada Chrystus — wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą” (24,5). Co więcej zaś również zgodnie ze słowami Chrystusa jego Drugie Przyjście nie ma być przyjściem fizycznym: „Gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto jest Chrystus tu albo tam, nie wierzcie” (24,23). Toteż kiedy Steiner mówi o Paruzji — której początkiem było właściwie samo Zmartwychwstanie połączone z objawieniem się Chrystusa zarówno uczniom w Emaus, jak i Szawłowi na drodze do Damaszku — to z całym naciskiem podkreśla, że chodzi tu o Przyjście w świecie eterycznym (Wniebowstąpienie było hierogamią Zbawiciela z Ziemią jako żywym eterycznym organizmem) i przeniknięcie ciała eterycznego człowieka. Paruzja jako proces uległa intensyfikacji na przełomie XIX i XX wieku: w naszym stuleciu do wielkich, którzy spotkali Zmartwychwstałego, należeli np. sam Steiner, do zwykłych ludzi dziesiątki tysięcy tych, którzy w „doświadczeniu bliskości śmierci” mieli spotkanie ze Świetlistą Postacią identyfikowaną jako Chrystus. (Można zresztą sądzić, że dwóch „kandydatów” na Antychrysta już pojawiło się w naszych czasach: mam tu na myśli zarówno tzw. Chrystusa Himalajskiego, który działa z Londynu i jest lansowany przez uczniów Alice Bailey, oraz, również „londyńczyka”, Sanandę.)
Troisty Demon, Sorat czy Antychryst już przeniknęli i ukształtowali człowieka i cywilizację naszych czasów jako nadir procesu, którego początek wyznaczył Upadek Adama i Ewy — i wygnanie człowieka z Raju. W naszych czasach Asur unicestwia nasze „ja” i wolę, Aryman serca ludzkie zmienia w maszyny, Lucyfer oddaje myśl ludzką na pastwę iluzji. Efektem ich działania jest pełna dehumanizacja człowieka, jego kultury i cywilizacji: zamiast człowieka powstałego „na obraz i podobieństwo Boga”, stopniowo pojawia się spłodzony przez Troistego Demona podgatunek istot — „byłych ludzi”, pozbawionych „ja” (nieszukających Prawdy i Dobra dla nich samych), swą wolną wolę powierzających wszelkiego rodzaju guru: religijnym, politycznym i ekonomicznym, uciekających od wolności w skrajnym egoizmie (w służbie niższemu „ja”), zmieniających się w „inteligentne bestie” pozbawione ludzkich serc w przenośni i dosłownie, wreszcie uciekających z Ziemi w iluzoryczne światy „rozrywki” filmu, telewizji, wideo, gier komputerowych, sieci internetu i „rzeczywistości” wirtualnej.
Wydaje się, że w obecnej chwili ludzkość jako taka, jej kultura i cywilizacja, sama Ziemia stoją w obliczu iście apokaliptycznej katastrofy wewnętrznej i zewnętrznej. W tym punkcie trzeba przypomnieć prewizje Steinera dotyczące możliwości wybuchu trzeciej wojny światowej połączonej — alternatywnie — ze zniszczeniem Europy Środkowej, Europy całej (wówczas czołówka ludzkości przeniosłaby się do Azji) albo nawet całej Ziemi (wtedy rozwój człowieka podjęty by został na Wenus).
Nie zapominajmy jednak, że nasze apokaliptyczne czasy to zarazem czasy Paruzji, Drugiego Przyjścia Chrystusa. Żyjmy zatem wiarą weń i poznaniem go, nadzieją na jego zwycięstwo i miłością, która nas łączy. Pewności, jaką dać nam może takie życie, dał wyraz wielki poeta romantyczny, Hoelderlin, pisząc: „Gdzie jest największe niebezpieczeństwo, Tam jest także Przynoszący Ratunek...”
Taka jest kwintesencja gnostycznej i antropozoficznej wizji przyszłości..