Stanisław Estreicher
Istota konserwatyzmu
Wybrany fragment pochodzi z: Istota konserwatyzmu, w: Konserwatyzm, Kraków 1928, ss.
3-18.
Jeżeli pragniemy wyjść poza zewnętrzne cechy konserwatyzmu i zbliżyć się do jego istoty, to
określenie konserwatyzmu nie jest rzeczą łatwą. Cechy zewnętrzne wskazać dość łatwo.
Wystarczy podkreślić, że polityka konserwatywna broni pewnych od dawna istniejących,
historycznie wyrobionych podstaw życia społecznego: że więc przede wszystkim uznaje za
najważniejszą taką podstawę etykę religijną, której piastunami są panujące w pewnym
narodzie organizacje religijno-kościelne i dlatego stara się im zapewnić silne stanowisko; że
uznaje dalej potrzebę silnego poczucia narodowego i dlatego popiera rozwój kultury
narodowej; że dąży do zapewnienia naczelnym organom państwowym, zwłaszcza głowie
państwa, silnej, ciągłej władzy; że uznaje nienaruszalność własności prywatnej i zwartość
rodziny za fundament społecznego życia i dlatego nie dopuszcza do ich rujnowania; że
wreszcie obok rodziny uważa i inne związki społeczne w ramach państwa istniejące za
konieczne ogniwa życia społecznego (związki lokalne, stanowe, zawodowe itp.) i dlatego nie
sprzyja wcale ich ograniczaniu lub kasowaniu przez omnipotencję państwa. Takich
zewnętrznych cech możnaby wyliczyć oczywiście więcej. Wszystkie one ujmujemy w nazwę
'tradycji' tj. historycznie uzasadnionych podstaw życia społecznego. Doświadczenie
historyczne uczy - wedle poglądu konserwatywnego - że bez religii i etyki absolutnej, bez
samowiedzy narodowej, bez silnej władzy naczelnej, bez rodziny i własności, bez
zróżnicowanej na drobniejsze związki więzi społecznej, egzystencja społeczeństwa jest czymś
chwiejnym. Należy więc do tego dostosować politykę, należy uważać tradycję za czynnik
niezmienny w ciągłym postępie naprzód.
Zapatrywaniom takim na cechy konserwatyzmu można nadać i inny nieco wyraz. Zamiast
zestawienia w jeden obraz tych czy może nieco innych jeszcze szczegółowych punktów, jakie
się zawierają zwykle w programach partii konserwatywnych wszystkich krajów i ludów,
można zwrócić raczej uwagę na realizm w metodzie politycznego działania jako naczelną
cechę konserwatyzmu. Można powiedzieć, że konserwatyzm wychodzi z założenia, iż
polityka jak natura non facit saltus. Wedle tego zapatrywania, właściwością konserwatyzmu
jest obawa, aby nie skoczyć w próżnię, aby nie porzucić i nie odrzucić dotychczasowego
stanu społecznego dla jakiegoś niepewnego ideału, dla jakiegoś nowego eksperymentu. Dla
konserwatysty nie jest bynajmniej rzeczą obcą idea rozwoju, a nawet jego konieczność, ale
rozwój powinien być dalszym ciągiem przeszłych doświadczeń; stare zjawiska powinny
rodzić nowe. Wszelka inna przez stare fakty przeskakująca polityka jest rewolucją,
radykalizmem, a więc antytezą konserwatyzmu. Istotą konserwatyzmu wedle tego
zapatrywania jest nie tyle bronienie starych, odwiecznych, tradycyjnych podstaw życia
społecznego, ile raczej pilnowanie, aby zużytkować teraźniejsze formy, istniejącą tradycję
przy tworzeniu nowych form dla nowych potrzeb.
Te dwie koncepcje konserwatyzmu nie stoją ze sobą w zasadniczej sprzeczności. Owszem,
mają obie wspólną podstawę, a jest nią przekonanie, że istnieje w życiu społecznym pewna
ilość czynników albo niezmiennych albo nader trudno ulegających zmianom, można
powiedzieć wieczystych. Pierwsza koncepcja jest skłonna dość daleko rozszerzać pojęcie tych
czynników trudno lub niezmiennych. Niektórzy jej zwolennicy idą np. tak daleko, iż zaliczają
monarchię dziedziczną do takiego stałego inwentarza, bez którego nie da się pomyśleć
trwałego ustroju społecznego. Druga koncepcja traktuje z większym rygorem pojęcie
czynników stałych i trudno zmiennych, a większą wagę przykłada do tego, aby zmiany, które
uważa za nieuniknione, dokonywały się z ostrożnym poszanowaniem i wzięciem za punkt
wyjścia dotychczasowego stanu rzeczy. Różnica między obu koncepcjami jest w praktyce
ilościowa, nie jakościowa.
Pozytywna strona ideologii konserwatywnej tworzyła się przez cały ciąg wieku XIX, a i
dzisiaj ta praca trwa jeszcze w całej pełni. Jądrem jej jest przekonanie, że społeczeństwa
ludzkie są tworem najwyższej woli światem rządzącej, a ich celem jest cel metafizyczny, od
świadomości intelektualnej jednostek niezależny. Cel ten odczuwają jednostki daleko lepiej
swoim uczuciem, aniżeli rozumieją intelektem, stąd płynie przewaga pierwiastków
emocjonalnych i irracjonalnych nad racjonalistycznymi w życiu społecznym, nieśmiertelnych
nad śmiertelnymi. Społeczeństwo mające cel bytu metafizyczny, do którego zbliża się pracą
żywych i zmarłych, dzisiejszych i przed wiekami bytujących pokoleń, nie jest też wspólnotą
jednego tylko pokolenia, lecz jest całością poprzez wieki trwającą. Jednostka jest tylko jego
atomem, nie może się z niego wyłamać, ale też nie może być z niego sztucznie wyłączoną.
Społeczeństwo jest czymś pierwotniejszym od jednostki, a posiadającym własne cele, raczej
odczuwane aniżeli dające się rozumem jednostki przeniknąć.
Na takim poglądzie na istotę społeczeństwa opiera się konserwatyzm, i to na poglądzie
metafizycznym, gdyż opartym na przekonaniu, że cele społeczeństw polegają na
doskonaleniu ludzkości na miarę ideału Boga. Ten daleki cel metafizyczny, ku któremu
ludzkość uspołeczniona zmierza, nie może być i nie jest rozumem ludzkim bliżej przejrzany,
jednak doświadczenie wskazuje, że leży on w idei zbliżenia się do Bóstwa. Dlatego, dla
wszystkich konserwatystów, istnieje ścisły związek między życiem społecznym a religią. Nie
w tym znaczeniu, aby religia była narzędziem władzy państwowej, sługą partii politycznych i
celów świeckich - za co ją w epoce państwa policyjnego uważano. Ale w tym znaczeniu, że
ona jest instrumentem dla doskonalenia duszy indywidualnej, dla zbliżania jej ku Bogu, a bez
udoskonalenia duszy ludzkiej, bez udoskonalenia atomu składowego, bez udoskonalenia
cząstki, także i całość swojego metafizycznego celu nie mogłaby osiągnąć.
Najważniejsza forma społeczeństwa, to jest organizacja państwowa, powinna być tym samym
opartą - wedle poglądu konserwatywnego - na podstawie religijnej, a więc na wierze, iż
państwo jest jedną z dróg prowadzących ku Bogu. Idea religijno-etyczna powinna przenikać
całą działalność państwa, a nawet najabsolutniejsza władza monarchy czy najbardziej
suwerenna władza ludu powinny być krępowane 'prawem boskim'.
Z takiego pojmowania istoty społeczeństwa tłumaczy się także stanowisko konserwatyzmu
wobec problemu wolności jednostki, która nie może być traktowana jako komórka w
organizmie biologicznym, pozbawiona świadomości i odrębnego życia duchowego, ale jest
atomem odpowiedzialnym i swobodnym. Konserwatyzm nie sprzyja omnipotencji państwa,
aczkolwiek jest doktryną wybitnie polityczno-społeczną, nie liberalną. Z liberalizmem ma w
tym zwalczaniu omnipotencji państwa punkt styczny; ale dzieli go od niego pogląd, że nie
jednostka jest rzeczą od społeczeństwa starszą (teoria umowy społecznej), lecz przeciwnie, że
społeczeństwo jest czymś od jednostki pierwotniejszym, bez żadnej sztucznej 'umowy'
istniejącym.
Konsekwencją zasadniczego poglądu na istotę społeczeństwa, rosnącego i żyjącego
organicznie, jest dalej stosunek konserwatyzmu do koniecznych ogniw pośrednich między
państwem - najobszerniejszą, jak dotąd, ze znanych nam form życia społecznego - a starszymi
od dzisiejszego państwa i głębiej w duszy zakorzenionymi sposobami zrzeszania się
ludzkiego; przede wszystkim zaś rodziną.
Idea narodowości, jako będąca również jednym z najsilniejszych spoideł bytu społecznego,
jest wartością dla konserwatywnej doktryny nader wysoką. Naród jest to przecież rozszerzona
przez rozrost lub przez asymilację rodzina. Ale obcym jest większości przynajmniej
konserwatystów nacjonalizm, to jest uznanie potęgi narodu za cel sam w sobie, uzasadniający
'święty egoizm' poszczególnych narodów i wzajemną między sobą nienawiść. Konserwatyzm
nie powinien uznawać nacjonalizmu za najwyższe dobro, za cel uświęcający nieetyczne
środki polityczne, tak samo jak nie uznaje omnipotencji państwa.
Nie uznając omnipotencji państwa ponad jednostką, dąży jednak konserwatyzm do takiej
formy państwowej, aby cechowały ją ład, trwałość i zabezpieczenie społeczeństwa od
anarchii. Jeśli bowiem społeczeństwo ma być tworem ciągłym, pokolenia całe ogarniającym,
musi być silną władzą związane i przed nagłym upadkiem czy rozkładem zabezpieczone.
Konserwatyzm, którego najgłębszą treść pojmuję jako wyznaczenie społeczeństwu za cel
doskonalenia rodzaju ludzkiego w przeciwstawieniu do liberalnej i socjalistycznej teorii
eudajmonizmu jednostkowego - konserwatyzm nie może być równoznaczny ze stagnacją, tym
mniej z reakcją. Musi uznawać, że zmiany w życiu społecznym są nie tylko pożądane, ale
nawet konieczne. Dążyć powinien do reform, których zadaniem jest usunąć to wszystko, co
rodzajowi ludzkiemu przeszkadza się doskonalić, co jest niezgodne z etyką, z poczuciem
sprawiedliwości i równości wszystkich członków społeczeństwa w obliczu celu ostatecznego.
Prawdziwy konserwatysta powinien być gorącym zwolennikiem reform socjalnych i nie
znajdować dla niego szrank w istnieniu poprzednich przywilejów. Ale właśnie dlatego, aby te
reformy były skuteczne i z istotą społeczeństwa zgodne, musi żądać, aby były ewolucyjne.
Wielki talent mężów stanu konserwatywnych, zwłaszcza angielskich, polegał właśnie na tym,
aby popierać całą duszą dzieło reform społecznych, a nie popaść nigdy przy tym w
eksperymentujący radykalizm. Kto weń popadnie, społeczeństwo cofa, ale nie doskonali.
Ceniąc nader wysoko dwa węzły społeczne, tj. jedność wyznaniową i narodową, jest
konserwatyzm przeciwny narzucaniu ich sumieniom ludzkim sposobami radykalnymi:
fanatyzmem i szowinizmem. Jak zawsze tak i w tych razach radykalizm działa na dłuższą
metę hamująco, a do celu dochodzi - jak doświadczenie okazało - tolerancja i
równouprawnienie wobec innych narodów. Mężowie stanu konserwatywni i pisarze
konserwatywni głosili też zawsze potrzebę tego rodzaju polityki w rzeczach wiary i
narodowości; o ile tylko chcieli być w zgodzie z naczelnym pojęciem, że rozwoju
społecznego gwałtem narzucać nie można, bo to jest rozwój ewolucyjny, organicznemu
podobny.
STANISŁAW ESTREICHER
(1869-1939)
Historyk prawa, bibliograf i publicysta. Urodził się 26 XI 1869 r. w Krakowie, jako syn
Karola Józefa Teofila. Studiował w Krakowie, Berlinie i Wiedniu. Od 1887 r. pomagał ojcu
przy zbieraniu i porządkowaniu materiałów do wydawanej przez niego Bibliografii polskiej i
prowadził korektę kolejnych tomów; po śmierci ojca kontynuował samodzielnie jego dzieło,
wydając dziesięć tomów Bibliografii aż do 1939 r. Współpracował z kilkoma czasopismami
warszawskimi, przede wszystkim z Ogniskiem, a w r. 1898 przyjął posadę redaktora działu
literackiego krakowskiego Czasu, w którym popularyzował idee młodopolskie. W 1902 r.
został profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, wielokrotnie pełnił również obowiązki
dziekana i rektora UJ. Od 1912 r. stał się członkiem Akademii Umiejętności oraz wielu
towarzystw naukowych. Napisał wiele rozpraw literackich poświęconych m.in. Asnykowi,
Słowackiemu, był wielbicielem twórczości Wyspiańskiego. Aresztowany przez hitlerowców
wraz z wielu profesorami UJ w trakcie Sonderaktion Krakau, zmarł 28 XII 1939 r. w obozie
koncentracyjnym Sachsenhausen.
Główne prace: Początki prawa umownego, 1901; Najstarsze kodeksy świata, 1931; Kultura
prawnicza w Polsce w XVI wieku, 1931.
Biogram i tekst zaczerpnięte zostały z wydanej przez Wydawnictwo Aureus i Ośrodek Myśli
Politycznej antologii Naród, państwo, władza (Kraków 1996) pod redakcją Antoniego Dudka
i Bogdana Szlachty.