2003# Taki wrzask


TAKI WRZASK


Czasami po szkole szłam do mamy do pracy je zobaczyć. Na stole leżały zawsze żywe, rozebrane niemowlęta z otwartymi ustami. Nabierały powietrza i przerabiały je na wrzask. Szpatułki drżały w gablotkach, wszystko wpadało w popłoch i uciekało. Niedźwiadki, grzechotki. Bezskuteczna armia prostytuujących się zabawek o zużytych, poprzecieranych wdziękach patrzyła w przestrzeń naderwanymi oczami.

Patrzyłam na te dzieci i myślałam, że można by zainstalować na nich wiatraki, można by zainstalować na nich całą elektrownię. Mogłyby produkować czerwone światło z pachnącego lizolem powietrza. Można by oświetlić całe niebo ich wrzaskiem. Dlaczego nikt jeszcze nie zrobił na tym pieniędzy? Dlaczego Adam Bodor nie opisał tego w swoich książkach? Patrzyłam na te dzieci i zazdrościłam im. – Drogie dzieci – chciałam im powiedzieć z czystej złośliwości. – Wasze argumenty, choć głośne, są bezskuteczne.

Siedzę na dworcu w Poznaniu, w doniczce pełnej śmieci i niedopałków. Są niedojedzone resztki wieczoru, resztki elektryczności, resztki świateł, resztki autobusów i taksówek. Parujące pobojowisko po upalnej niedzieli.

Widzę go, jak wstaje, jak zwiedziony znużonym, magnetycznym głosem dworcowej madame idzie na pociąg. Teraz chcę zacząć machać rękami. Mam tak wysokie ciśnienie śródwewnętrzne, że prawdopodobnie jestem w stanie wzbić się w powietrze. Mam w sobie taki wrzask, jakby dotknięto mnie właśnie trupio lodowatym oczkiem stetoskopu. Mam w sobie taki wrzask, że nie powinno się w pobliżu zapalać papierosów. Sama jestem swoim własnym niemowlęciem. Wpycham sobie do ust sweter, gaszę się nim jak płonący telewizor, zatykam się jak pękniętą rurę, żeby nie zakłócić im tej ich starannie pielęgnowanej ciszy nocnej. Zachowuj się, zachowuj się – syczę. Zachowuj się – szepczę sobie. Inaczej zaczęłabym biegać, przekłuwać im baloniki, obrywać liście, zabijać przechodniów. Tak nie zachowują się bohaterki seriali nadawanych przed północą. Tak się nikt nie zachowuje. Tak się zachowuje pies zamknięty w kolędę w ciemnej łazience. Mam w sobie jeden argument parzący jak alarm w kradzionym właśnie samochodzie, żarzący się jak sygnał karetki. I nikt na niego nie reaguje. Dworzec pali się w ciemności beznamiętnie bladym, chorowitym blaskiem. Wszystkie taksówki ruszają, przepadają w kłębowisku ulic. Zastanawiam się, dlaczego jestem jeszcze na wolności.

Halo – powiedział ktoś do mnie. – Czy to ty jesteś może Dorota Masłowska?

Musiałam się chwilę zastanowić, która odpowiedź jest bardziej prawidłowa. Zajęło mi to dużo czasu. Wszystko zdążyło pójść, pozamykać budki z jedzeniem, brzęknąć kluczami. – Halo – powiedział ktoś do mnie. Podniosłam twarz i poczułam, że musiał nastąpić wyciek, kilka symetrycznych, zgodnych z normami Unii Europejskiej strumyczków łez zleciało mi po twarzy i roztrzaskało się o chodnik. Zastanawiam się, co musiało się stać z resztą tego wrzasku. Otworzył dyskretne, zdławione filie we wszystkich częściach mojego ciała.

Przekrój, nr 23/2003


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2003 23 Taki wrzask
ostre stany w alergologii wyklad 2003
Brasil Política de 1930 A 2003
Technologia spawania stali wysokostopowych 97 2003
Pirymidyny 2003
KONSERWANTY 2003
Nawigacja fragmenty wykładu 4 ( PP 2003 )
WYKŁAD 2 prawa obwodowe i rozwiązywanie obwodów 2003
ISM Code 97 2003
obiektywne metody oceny postawy ciała (win 1997 2003)
ZUM 2003 XII
ukl wspolczulny zapis 2003
wykład 2 2003
Metabolizm AA 2003 2
Jest taki smutek
LEASING 97 2003