Gnoza i gnostycyzm
Oto nadeszła chwila pełnej szczerości. Oczywiście, kiedy mówię o gnozie, mam na myśli - definiowałem ją już na samym początku - zasadę poznawczą, dążenie poznawcze, dążenie do poznania Bóstwa, sfery sacrum. Kiedy zaś mówimy o gnostycyzmie, to mam na myśli przede wszystkim pewną postawę światopoglądową, która najpełniejszy wyraz znalazła w pierwszych trzech wiekach naszej ery, w postaci różnego rodzaju szkół gnostyckich. Potem zresztą zasady gnostyckie pojawiły się także w manicheizmie i poniekąd w bogomilizmie, patarenizmie i kataryzmie. Pewne elementy gnostycyzmu antycznego, raczej jako postawy niż jako przejawy historyczne, pojawiają się od czasu do czasu u różnych indywidualnych myślicieli. Dla przykładu wystarczy wymienić w naszych czasach Emila Ciorana.
Co jest istotą gnostycyzmu? Nie chodzi mi w tej chwili o jego charakterystykę jako światopoglądu, gdzie znajdujemy dualizm, często skrajny dualizm i akosmizm. Jest to także postawa generalnie rzecz biorąc negatywistyczna i poniekąd eskapistyczna, a chodzi mi przede wszystkim o funkcję gnostycyzmu jako krytyki zarówno Demiurga, jak i jego świata. Oczywiście bardzo często - zwłaszcza z kół kościelnych - pada zarzut, że gnostycyzm jako krytyka Demiurga i jego świata jest oczywiście inspirowany przez siły lucyferyczne. Jest w tym być może ziarno prawdy, ale kiedy odkrywam w sobie postawę gnostycką, krytycyzm gnostycki, a odkryłem ją już bardzo dawno, to muszę powiedzieć, że jest tu coś więcej niż to, co można by nazwać podszeptem diabelskim. Mianowicie - przynajmniej zadaję to pytanie - co w gruncie rzeczy jest przede wszystkim podstawowym zarzutem pod adresem Demiurga i jego świata? Otóż nie wolno powiedzieć, że samo istnienie zła i cierpienia, albowiem jedno i drugie na pewno w jego Kosmosie, Kosmosie Demiurga, ma swoje miejsce. Zarzut ten może być ostry, mocny i to będzie zarzut w ogóle o istnienie, a więc albo o stworzenie zła i cierpienia, albo o dopuszczenie istnienia takich form. Można też sformułować rzecz w sensie złagodzonym i powiedzieć, że zło czy cierpienie mają tu swoje miejsce i są nieodzowne w rozwoju świata i człowieka. Dlaczego jednak zarówno zło, jak i cierpienie w tym świecie jest maksymalizowane, a nie minimalizowane? To jest oczywiście podstawowy zarzut krytyczny. Jest jeszcze inny przykład, który chcę - ale nie tutaj i nie teraz - omówić bardzo szczegółowo, a mianowicie relacje między seksem, prokreacją a miłością.
Na zakończenie tej gnostyckiej wypowiedzi chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jeden fakt, a mianowicie, że jeżeli ten świat kreowany przez Demiurga jest światem nieudanym, to może to mieć następującą podwójną konsekwencję. Albo jest to zamierzone, jak chciał Steiner, że po to istnieje zło i cierpienie, żebyśmy już to z nim walczyli, już to je przemieniali. To znaczy - jak argumentuje Steiner - gdybyśmy mieli świat już dany jako doskonały, to nie mielibyśmy w nim nic do roboty. A teraz mamy sami doskonalić świat, by był doskonały. To zdanie zdaje się być niezwykle przekonywujące, z tym - zgłaszanym już przeze mnie - małym zastrzeżeniem, że niezwykle często, powiedziałbym za często, nie jesteśmy w stanie ani zwalczyć, ani przemienić zła w dobro. Jest więc to jedno wyjaśnienie; a drugie głosi po prostu, że świat jest nieudolny, bo jego Stwórca jest nieudolny, jak sądzili starożytni gnostycy. I wtedy albo taka konstatacja jest rzeczywiście podszeptem Lucyfera, albo raczej, że jest w człowieku „coś”, co jak gdyby przekracza ten świat, i krytyka tego świata, nieudanego tworu, dyktowana jest, jak to chcieli gnostycy, nie przez Lucyfera, tylko przeciwnie - przez Najwyższego Boga. Otóż wtedy ta krytyka nie opiera się na żadnych „podszeptach”, tylko na fakcie, że nadmiar zła i cierpienia ludzi i wszelkich istot żywych - w moim przekonaniu - gwałci moją wrażliwość, gwałci moją wolność, którą ogranicza, gwałci moją godność i wreszcie gwałci moje sumienie. Nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie, czy źródłem inspiracji tego protestu, buntu przeciwko nieudolnemu światu i jego okrutnemu Stwórcy jest najwyższy świat duchowy, czy bierze się ona z podszeptu lucyferycznego. Ale, być może, ten bunt ułatwia nam odebranie owego głosu spoza tego świata, z najwyższego świata duchowego.