POETA A PODMIOT LIRYCZNY
Ewelina Tubacka
II rok lat-pol
Poeta a podmiot liryczny - dlaczego taki temat pracy wybrałam? To właśnie pytanie nurtowało mnie dość długo, gdy zbierałam materiały i zastanawiałam się w jaki sposób wszystko chcę przedstawić. Ostatecznie doszłam do wniosku, że lubię poezję i że zawsze zajmowała ona ważne miejsce w moim życiu. Poza tym sama osoba jej twórcy ma duży wpływ na to o czym poeta pisze.
Poeta jest więc artystą słowa, osobą, która pośredniczy między podmiotem lirycznym obecnym w utworze a czytelnikiem. Uważam tak, gdyż osoba twórcy może przekazać dużo dodatkowych informacji o tym właśnie podmiocie, które nie zawsze są widoczne w interpretowanym przez nas utworze.
Jeśli mówimy już o poecie to myślę, że należy zwrócić też uwagę na arsenał gatunków lirycznych z jakich może skorzystać tworząc. Są to np.: hymn, oda, pieśń, elegia, tren, fraszka, sonet, poemat, epigram, wiersz czy anakreontyk. Poeta wybierając tematykę utworu czy sposób w jaki chce o danej rzeczy napisać przyporządkowuje ją do gatunku lirycznego i dostosowuje się do wymogów, które rządzą danym z nich.
Wracając jednak do relacji poeta czytelnik i odwrotnie, pozwoliłam sobie podzielić twórców na kilka kategorii w jakich odbieramy osobę autora w stosunku do tego, co chce on nam przekazać swoim utworem. Z góry podkreślam, że jest to mój subiektywny punkt widzenia.
Spotykam więc poetów, którzy w słowa ubierają swoje osobiste doświadczenia i przeżycia. Są też tacy, którzy przedstawiają odczucia innych osób utożsamiając się z nimi bądź krytykując dane zachowania i przestrzegając przed nimi czytelnika. Jeśli przyjrzeć się jeszcze bardziej poeci są mistrzami, którzy pod przykrywką opisu przyrody zarówno martwej jak
i nieożywionej potrafią oddać sytuację panującą w danym kraju czy też inne zjawiska związane z polityką. Także poprzez karykaturę i stosowanie metafor i ironii sprawiają, że dana poezja jest rozumiana w odpowiednim kręgu społecznym, a dla innego jest zagadką czy też nawet niedorzecznością.
Taki widnieje obraz poety w mojej głowie. Jak jednak należy postrzegać podmiot liryczny? Wiemy, że podmiot ten jest najważniejszym elementem utworu lirycznego, gdyż stanowi jego oś konstrukcyjną. To on wypowiada się w danym utworze i jest w nim bardzo zaangażowany w sferze językowej. Co ciekawe, może występować w utworze pod różnymi postaciami.
Może więc pokazać się czytelnikowi wprost czyli bezpośrednio poprzez użycie 1 osoby liczby pojedynczej form czasownikowych oraz stosowanie zaimków osobowych . W taki sposób podmiot wyraża swoje uczucia, przemyślenia czy też refleksje. Jest to tzw. „ja liryczne”, w którym podmiot przeżywa, a jego przeżywanie staje się przedmiotem wypowiedzi. Jest to także osobiste wyznanie. Gatunkiem lirycznym, który idealnie się do tego nadaje jest elegia.
Natomiast utwory liryczne, w których podmiot nie wyraża swoich przeżyć w bezpośrednim wyznaniu, a poprzez konstrukcję świata przedstawionego i podłoże językowe wypowiedzi nazywane są liryką pośrednią. Podmiot liryczny jest tu ukryty i nie wyznaje niczego wprost. Z tego powodu spotykamy tez wiele odmian tej liryki, różniących się strukturą monologu lirycznego, w której wykorzystywane są elementy opisowe, dramatyczne czy też narracyjne. Możemy więc wyróżnić tutaj lirykę opisową, która odnosi się do uczuć podmiotu wyrażonych poprzez opis krajobrazu czy też przedmiotu, a także lirykę sytuacyjną (narracyjną), która korzysta z formy dialogu i narracji do prezentowania np. zdarzeń, w których podmiot nie musiał brać udziału.
Często spotkamy się z sytuacją, gdzie podmiot liryczny jest wyraźnie obecny, ale swoje słowa i myśli kieruje do konkretnej osoby, którą jest tzw. „ty liryczne”. W tym przypadku mamy kontakt z liryką zwrotu do adresata, którym może być każdy człowiek, grupa ludzi, zjawisko czy nawet pojęcie abstrakcyjne.
Myślę, że można się jeszcze spotkać z liryką, gdzie nie należy utożsamiać podmiotu lirycznego z osobą poety, gdyż chce on przedstawić tylko treści o charakterze ogólnym czy uniwersalne wartości. Możemy również lirykę skojarzyć z pojęciem maski, gdzie autor wciela się w postać rośliny, zwierzęcia lub rzeczy w celu przypisania im swoich uczuć.
Jeśli chodzi o tematykę utworów lirycznych to jest ona bardzo zróżnicowana. Można ją podzielić ze względu na typ wyrażanych przeżyć. Jeśli głównym tematem jest miłość, jej oblicza i formy to mówimy wtedy o liryce miłosnej. Jeśli poeta rozważa różne pojęcia, problemy filozoficzne i egzystencjonalne to taką lirykę nazywamy filozoficzną. Często możemy spotkać się także z liryką religijną związaną z konkretnym systemem wierzeń religijnych
i stosunkiem do danego bóstwa, wyrażaną poprzez hymny chwalące czy wiersze błagalne. Na uwagę zasługuje również fakt istnienia liryki politycznej i patriotycznej, która zawsze odgrywa duże znaczenie w życiu społeczeństwa, niezależnie od epoki, w której powstaje. Liryka ta odnosi się do postaw związanych z narodem i ojczyzną, do aktualnych zjawisk życia społecznego, do minionej historii. Nawołuje też do popierania określonych w danym kręgu idei. Spotkać też można jeszcze lirykę funeralną i autotematyczną. Pierwsza z nich odnosi się do śmierci jakiejś osoby, wyraża żal po jej odejściu i upamiętnia ją. Druga natomiast zawiera elementy biograficzne z życia autora.
Podział, który przedstawiłam jest uogólniony, ponieważ chciałam tylko nakreślić rodzaje liryk bez wdawania się w szczegóły. Wybrałam więc te najważniejsze i najczęściej spotykane, gdyż wiem, że sięgając do literatury można spotkać także inną ich klasyfikację.
Pragnę jeszcze ująć jedną ważną kwestię podmiotu lirycznego, a mianowicie jego rozróżnienie na podmiot indywidualny i zbiorowy. O podmiocie indywidualnym mówimy wtedy, kiedy autor wyraża świat uczuć i doznań jednostki. Utwory, w których występuje ten rodzaj podmiotu nazywane są liryką osobistą. Inaczej sytuacja wygląda odnośnie podmiotu zbiorowego. Występuje on w utworach, w których autor chce wyrazić ogólne doświadczenia lub przeżycia jakiejś określonej grupy. Utwory takie nazywane są liryką nieosobistą lub liryką podmiotu zbiorowego. Podmiot zbiorowy najczęściej spotykany jest w utworach poetów, którzy w poezji odnoszą się do polityki. Występuje on także w manifestach i wyraża refleksje filozoficzne.
Kiedy udało mi się nakreślić główne myśli tego tematu, chciałabym go rozwinąć na przykładzie pewnej niezwykłej dla mnie poetki, niestety już nieżyjącej Haliny Poświatowskiej. Z jej poezją o ile dobrze pamiętam spotkałam się po raz pierwszy w gimnazjum. Wywarła ona na mnie duże wrażenie, jak zresztą wtedy i na wielu moich koleżankach.
Czasem sobie myślę, że jest coś w tej poezji, co przyciąga tak wiele młodych kobiet, co sprawia, że zagłębiają się w tych wierszach i na swój sposób je interpretują. Często nawet któraś z nich próbuje pisać naśladując styl autorki. Jest coś w tej poezji, a tym czymś jest najogólniej mówiąc wrażliwa dusza poetki, która tak jakby jest obecna ciągle wśród nas mimo upływu czasu. Jest także miłość, chęć przygody i odkrywania nowych rzeczy, strach przed śmiercią i chyba co najbardziej widoczne - umiłowanie życia.
Myślę, że nie da się dobrze zrozumieć twórczości tej poetki bez choć krótkiego zapoznania się z biografią autorki. Jestem przekonana też, że sama faktografia nie przyczyni się do tego. Tak było również i ze mną. Znałam daty i ważne wydarzenia z życia Haliny. Jednak spojrzałam zupełnie inaczej na nią, gdy przeczytałam jej autobiograficzną książkę pt. Opowieść dla przyjaciela a także książkę Małgorzaty Szułczyńskiej „Nie popełniłam zdrady”. Rzecz o Halinie Poświatowskiej, która była pierwszą biografią napisaną o tej poetce. W mojej ręce trafiła też książka opracowana przez Mariolę Pryzwan pt. Ja minę, ty miniesz… O Halinie Poświatowskiej wspomnienia, listy, wiersze. Sięgnęłam jeszcze do kilku książek, jednak te trzy wymienione wyżej przyczyniły się do wytworzenia w mojej głowie pewnego już chyba niezmiennego wizerunku Haliny.
Opowieść dla przyjaciela jest książką napisana przez poetkę w formie listów, a także osobistego wyznania czy też pamiętnika do swojego przyjaciela, którym był niewidomy Ireneusz Morawski. Tekst napisany jest prozą, jednak na pewno panuje w nim nastrój liryczny. Wiele razy czytając tę książkę myślałam sobie, że słowa w niej zawarte to czysta poezja. Może mało jest w tej autobiografii dat czy wyraźnych odniesień do miejsc, ale przede wszystkim są prawdziwe uczucia i emocje poetki, które pozwalają spojrzeć na nią, jak na kobietę, która równie dobrze może żyć gdzieś obok i którą dzięki temu można samemu ocenić.
„Nie popełniłam zdrady” książka Szułczyńskiej przedstawia poetkę już w innym świetle. Pokazuje nam jak Halina jest odbierana przez autorkę swojej biografii, rodzinę, lekarzy, przyjaciół i znajomych. Książka została napisana na podstawie korespondencji Haliny
z wieloma osobami, a także na podstawie wspomnień jej bliskich, które opisała Szułczyńska. Niestety niewielu znajomych chciało się przyczynić do powstania biografii o poetce. Mimo wszystko są tutaj zawarte także daty i fakty, które jakby dopełniają uczucia i emocje opisane w powieści autobiograficznej samej poetki. Niestety jest to biografia fragmentaryczna, w której czasem natrafiamy na niedopowiedzenia czy brak oczekiwanych informacji.
Dopełnieniem dwóch powyższych książek jest zbiór wspomnień, listów i wierszy osób związanych z życiem Haliny, a także poetów, których zainspirowała. Chodzi mi mianowicie
o Ja minę, ty miniesz… pozycję przygotowaną przez Mariolę Pryzwan. Dzięki później opracowanym i zgromadzonym tutaj wspomnieniom nie odczuwamy już braków w biografii poetki.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Wydaje mi się, że bez tego nie da się za wiele zrozumieć, a wybrałam osobę Haliny do tej pracy, gdyż uważam, że jej poezja przedstawia różne ujęcie podmiotu lirycznego, które postaram się omówić. Poza tym Halina mimo krótkiego życia jest interesującym przykładem poetki, która doświadczyła w życiu cierpienia, a pokazała wszystkim, że mimo tego można być szczęśliwym człowiekiem.
Poezja Poświatowskiej jest ściśle związana z jej biografią. Nie sposób myśleć inaczej, jeżeli powiedzieliśmy już, że poetka była autentystką. Ale jej wiersze nie są li tylko opisem własnych doznań. Obierając za punkt wyjścia fakty z własnego życia i swoich przyjaciół, rozwijała Poświatowska refleksję, utrwalała w wierszach własną, budowaną samoświadomość. Zapisywała nie życie, zapisywała - sposób życia, a to zasadnicza różnica. Dotknięta ciężką chorobą serca, snująca rozważania nad upływem czasu, ustawicznie zagrożona śmiercią - nie szukała od życia ucieczki, nawet jeśli miałaby to być ucieczka tylko w poezję. Szła w życie tak, jak się idzie pod katowski topór, będąc niewinnym - z podniesioną głową, z miłością najwyższą do każdej minuty, w której jeszcze wolno być. Każdy przeżyty dzień był w istocie darowany przez los, choć nigdy nie pogodziła się z tym faktem.
Czasem sobie myślę, że poezja Poświatowskiej nie wynikała tylko z dużego talentu literackiego i wrażliwości, które te rzeczy obie posiadała, ale z braku lekarstwa na uśmierzenie bólu, z którym musiała się zmagać niemalże każdego dnia. Myślę, że właśnie poezją leczyła wszelkie rany. Dlatego wspominając Halinę często przychodzi mi na myśl wiersz Jana Rybowicza pt. Tabletki ze słów, który jest równocześnie piosenką zespołu o nazwie Stare Dobre Małżeństwo.
Tabletki ze słów
Kogo nie boli,
ten nie pisze wierszy,
bo po co?
Wiersze piszą ci,
których boli,
tak jakby mogły one
zmienić cokolwiek...
Wiersze piszą ci,
których zawiodły
wszystkie
przeciwbólowe
środki...
A więc wiersze
to dla nich
uśmierzające
tabletki ze słów.
Trudno powiedzieć,
co dokładnie boli poetę,
w którym miejscu?
Ból ten
jest podobny do bólu
nogi faceta,
któremu nogę
amputowano...
Pisanie wiersza,
to wysiłek poruszania
tą odciętą
nogą.
Halina Poświatowska a właściwie Helena Myga, bo to jest jej prawdziwe imię i nazwisko rodowe, urodziła się w Częstochowie 9 maja 1935 roku choć w akcie urodzenia przez pomyłkę zapisano datę 9 lipca, którą później wykazywano na wszystkich dokumentach. Zmarła w Warszawie 11 października 1967 roku w wieku zaledwie 32 lat. Była pierwszą córką Stanisławy i Feliksa Mygów, a także siostrą Zbigniewa, Teresy Małgorzaty zwanej Margosią oraz zmarłej w wieku kilku lat Elżbiety. Ojciec jej zajmował się prowadzeniem niewielkiego zakładu rzemieślniczego produkującego parasolki, a mama wychowaniem dzieci.
Problemy ze zdrowiem Haliny zaczęły się w styczniu 1945 roku podczas wyzwalania Częstochowy. Poetka z matką spędziła kilka dni w wilgotnej piwnicy chroniąc się przed niebezpieczeństwem. Zaowocowało to anginą i powikłaniami w postaci zapalenia stawów, co doprowadziło do poważnej choroby serca w postaci niedomykania się zastawki dwudzielnej. Wiele więc lat spędziła Halina w szpitalach i sanatoriach. Mimo tego podjęła naukę szkolną
i dzielnie ją kontynuowała, choć z jej zdrowiem bywało bardzo różnie. W latach 1948-51 uczyła się więc w prywatnym gimnazjum „Nauka i Praca” oraz w żeńskim Liceum im. Juliusza Słowackiego w Częstochowie. Maturę zdała natomiast w Liceum Korespondencyjnym
w roku szkolnym 1954/1955.
Swojego męża Adolfa Poświatowskiego, który również zmarł na serce poznała wiosną 1952 roku w sanatorium w Krynicy. Był on studentem Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi. Ślub cywilny odbył się szybko, bo 30 kwietnia 1954 roku, kościelny natomiast kilka miesięcy później, bo 21 sierpnia w kościele św. Jakuba w Krakowie. Nie była to rozsądna decyzja. W Opowieści dla przyjaciela Halina wspomina słowa lekarza: te dwa serca razem to samobójstwo, osobno może mielibyście jakieś szanse, razem nie. Małżeństwo to trwało zaledwie dwa lata, Ryszard zmarł nagle 23 marca 1956 roku w Hotelu Europejskim w Krakowie, podczas gdy Halina przebywała w sanatorium w Rabce. Strata męża była dla niej wielkim ciosem, co bardzo uwidoczniło się w jej poezji.
W listopadzie 1957 roku Poświatowska podczas swojego wieczoru autorskiego poznała niewidomego Ignacego Morawskiego, który szybko stał się jej przyjacielem. Spotykali się ze sobą dość często, a gdy Ignacy wyjechał na studia do Wrocławia to pisali do siebie listy. To właśnie Ignacemu dedykowała Halina swoją autobiograficzną powieść pt. Opowieść dla przyjaciela, która jest próbą odzyskania przyjaciela, który przerwał z nią korespondencję
w 1963 roku.
W sierpniu 1958 roku dzięki pomocy organizacji charytatywnych i profesora Juliana Aleksandrowicza, pod którego opieką lekarską była przez wiele lat, Halina wyjechała do Stanów Zjednoczonych na operację serca. Trzy miesiące spędziła w sanatorium w Deborah czekając na operację, która ostatecznie odbyła się 12 listopada 1958 roku w Hahnemann Hospital w Filadelfii. Po zakończeniu leczenia 24 września 1959 roku poetka podjęła studia w Smith College w Northampton w stanie Massachusetts. Nie był to łatwy okres w jej życiu. Wymagał pracowitości i sumienności. Nie pytaj, dlaczego spędzałam noce bezsennie nad książkami, dlaczego gramatyka francuska, angielska ortografia i dialogi Platona były dla mnie ważniejsze niż moje własne, tak niedawno odzyskane zdrowie pisała Halina w książce dla swojego przyjaciela. Po trzech latach pobytu w Ameryce postanowiła jednak wrócić do kraju. W przyśpieszonym więc terminie ukończyła college i 20 lipca 1961 roku wróciła do Polski. Tutaj rozpoczęła studia na Wydziale Filozoficzno - Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie po ich ukończeniu i uzyskaniu tytułu magistra filozofii 28 czerwca 1963 roku podjęła pracę na stanowisku asystenta w Katedrze Filozofii Nauk Przyrodniczych. W Krakowie poznała również aktora Jana Adamskiego, który był dla niej ważny do końca życia.
W tamtym czasie poetka też sporo podróżowała między innymi odwiedziła Jugosławię i Paryż, co pogorszyło jej stan zdrowia i spowodowało, że 31 maja 1967 roku trafiła do krakowskiej kliniki. 3 października w warszawskim Instytucie Gruźlicy przeszła drugą operację serca, jednak tydzień po niej zmarła. Została pochowana obok swojego męża na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie.
Halina Poświatowska była autorką kilkuset wierszy, jednej książki prozatorskiej i jednego nieopublikowanego dramatu Dwie Pary. Poetka zadebiutowała w grudniu 1956 roku na łamach „Gazety Częstochowskiej” dwoma utworami: Człowiek z Annapury i Szczęście.
W 1957 roku jej wiersze ukazały się w tejże „Gazecie Częstochowskiej”, w „Zebrze”, „Kierunkach”, „Lewarach” i „Wektorze”. W 1958 roku ukazał się natomiast jej pierwszy tomik poezji Hymn bałwochwalczy, w 1963 roku kolejny Dzień dzisiejszy, w 1966 roku Oda do rąk oraz pośmiertnie wydany w 1967 roku tom Jeszcze jedno wspomnienie. Dorobek literacki wydaje się być niewielkim, ale nie należy zapominać, że poetce nie przyszło żyć długo na naszym świecie.
Kiedy już przedstawiłam w wielkim skrócie życie Haliny i kiedy uczyniłam to bez wszelkich emocji, które są jednak potrzebne (dlatego odsyłam do zapoznania się z jej twórczością), by wyobrazić sobie tę prawdziwą i żywą Halinę pozwolę sobie zinterpretować kilka wybranych przez siebie wierszy poetki. W ten sposób przybliżę wrażliwość autorki i wykażę powiązanie podmiotu lirycznego z jej osobą.
Wiersze Haliny bardzo często są osobistym wyznaniem. Poetka wyraża w nich swoje uczucia w sposób bezpośredni najczęściej poprzez stosowanie czasu teraźniejszego i przeszłego oraz przez zaimek osobowy „ja” a także „mi” czy „mnie”.
***
bądź przy mnie blisko
bo tylko wtedy
nie jest mi zimno
chłód wieje z przestrzeni
kiedy myślę
jaka ona duża
i jaka ja
to mi trzeba
twoich dwóch ramion zamkniętych
dwóch promieni wszechświata
Poetka w powyższym wierszu wyraża tęsknotę do bliskiej osoby. Zwraca się do niej
w formie rozkazu - „bądź przy mnie blisko”. Pokazuje jak wielka jest wokół niej pustka, gdy brakuje tej ważnej osoby i gdy tej pustki nie można zapełnić niczym innym jak wtuleniem się w ramiona, które są miejscem, gdzie można czuć się bezpiecznie.
***
zawsze kiedy chcę żyć krzyczę
gdy życie odchodzi ode mnie
przywieram do niego
mówię - życie
nie odchodź jeszcze
jego ciepła ręka w mojej ręce
moje usta przy jego uchu
szepczę
życie
- jak gdyby życie było kochankiem
który chce odejść -
wieszam mu się na szyi
krzyczę
umrę jeśli odejdziesz
Myślę, że do tego wiersza nie potrzeba wcale jakiś dużych komentarzy. Poetka wyraża w nim wprost swoje wielkie umiłowanie życia i pragnienie, by od niej nie odchodziło. Krzyk z pierwszego wersetu jest wyrazem buntu i niezgodą na pogłębiającą się chorobę. Poetka ośmiela się porównać nawet życie do kochanka, który z czasem zechce odejść i którego nie uda się zatrzymać.
Wiersz dla mnie
Hasiu Hasieńko
nie bój się nic
masz takie ładne usta
i takie oczy wiesz -
zaciśniesz ładne usta
zamkniesz ładne oczy
i jeszcze dłoń w niewielką zwiniesz pięść
Hasiu Hasieńko
miałaś sukienkę w kropki
miałaś
lubiłaś dzwonić koralikami
lubiłaś
i miasto, które przychodzi w nocy
kochałaś - tak
spójrz -
to wcale nie tak daleko
oni mówią - niebo
spójrz - to całkiem blisko
oni mówią - noc
a ty - wrócisz do miasta
wykwitniesz imieniem
na ustach
Hasiu Hasieńko
już trzeba iść
no chodź
Wiersz ten jest przykładem liryki zwrotu do adresata. Co ciekawe adresatką tego wiersza jest sama autorka, która zwraca się do siebie tak, jak czynią to jej bliscy Hasiu, Hasieńko. Myślę, że możemy tutaj zauważyć także sytuację osobistego wyznania, gdyż autorka zna uczucia i życie podmiotu lirycznego i poprzez zwracanie się do siebie w 3 osobie liczby pojedynczej wyraża różne swoje obawy, a także pragnie oswoić śmierć, by móc odejść bez lęku.
Bohaterką i adresatką jest więc Hasia, przed którą w utworze zestawia się życie
i śmierć. Hasia, która milczy i jest przywiązana do własnego ciała (ma ładne oczy i usta) i do materialności świata (lubi sukienki w kropki, dzwoni koralikami, kocha miasto nocą) symbolizuje życie. Niebo, które nie jest wcale tak daleko symbolizuje śmierć. Należy zwrócić uwagę, że nie jest to zwykły wiersz, jest to kołysanka. Na jej charakter wskazują: zdrobnienia, melodia wersyfikacyjna, paralelizmy stroficzne i składniowe a także obrazowość utworu.
Wielkopostna legenda
dwa tysiące lat temu
urodziła panna w Galilei
niemowlę
dziecko było bezbrzeżnie nagie
a ona nie miała nic
oprócz miłości
i tak rosło
ogrzewane oddechem
aż dorosło do nienawiści
i przybili go do drzewa ludzie
a ona patrzyła
potem - mówią że wstąpiła w niebo
ale równie dobrze mogła wstąpić w ból
tak był głęboki
Wiersz ten jest opisem narodzenia oraz śmierci Jezusa Chrystusa. Zaliczamy go do liryki pośredniej i opisowej. Autorka opisuje w nim znaną wszystkim historię, ale poprzez swoją wrażliwość zwraca jeszcze uwagę na bardzo ważny aspekt jakim jest cierpienie Matki Bożej. Poetka pokazuje sens macierzyństwa, jakim jest miłość do dziecka. W dodatku zwraca uwagę na ludzki wymiar macierzyństwa Marii, którym jest ubóstwo i cierpienie. Jeśli przyjrzymy się bardziej jej poezji to znajdziemy jeszcze wiele wierszy, które związane są z osobą matki i macierzyństwem. Myślę, że jest ich sporo, gdyż Poświatowska bardzo kochała swoją matkę i ceniła ją jako osobę. Matka nie była dla niej tylko kimś, kto ją urodził, ale była także oparciem, krytykiem poezji i przede wszystkim najwierniejszą przyjaciółką.
Nie sposób poprzez kilka wierszy ukazać całą osobę Haliny. Jedno jest pewne, jest ona obecna we wszystkich swoich wierszach nawet, gdy tego nam w sposób bezpośredni nie pokazuje. Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że w jej przypadku podmiot liryczny możemy utożsamiać z samą osobą autorki, która fascynowała i będzie zachwycać jeszcze nie jedno pokolenie ze względu na uniwersalność i ponadczasowość swojej poezji. To w końcu wielka chęć życia i jego zamiłowanie, wrażliwość, miłość i sposób jej wyrażania oraz strach przed śmiercią i jej oswajanie sprawiły, że obok poezji Haliny nie można przejść obojętnie.
BIBLIOGRAFIA
Borkowska G., Nierozważna i nieromantyczna. O Halinie Poświatowskiej, Kraków 2001.
Kiec I., Halina Poświatowska, Poznań 1997.
Poświatowska H., Opowieść dla przyjaciela, Kraków 1967.
Poświatowska H., Wiersze wybrane, wstęp i wybór J. Zych, Kraków 1975.
Pryzwan M., „Ja minę, ty miniesz…” o Halinie Poświatowskiej wspomnienia, listy wiersze, Warszawa 1994.
Szułczyńska M., „Nie popełniłam zdrady”. Rzecz o Halinie Poświatowskiej, Kraków 1990.
M. Szułczyńska, „Nie popełniłam zdrady…” Rzecz o Halinie Poświatowskiej, Kraków 1990, s. 11-12.
H. Poświatowska, Opowieść dla przyjaciela, Kraków 1967, s. 78.
Ibidem, s.171.
I. Kiec, Halina Poświatowska, Poznań 1997, s. 35.
13