Ostatnie chwile...
Boże tak bardzo mi go brakowało. Po policzkach płynęły mi łzy. Kiedy tak patrzyłam w te czekoladowe oczy coœ kazało mi się do niego przytulic. Zerwałam się z łóżka i wtuliłam w niego. To był odruch, którego nie umiałam powstrzymać, nie zależnie od tego co wczeœniej mi powiedział. To go zdziwiło, początkowo cały zesztywniał ale potem poczułam jak jego dłonie suną po plecach. Tak bardzo chciałam być z nim, chciałam wierzyć, ze gdybym miała szanse ocalić swoje życie to on zmieniłby zdanie. Zobaczyłby, ze oszukuje sam siebie, ze ciągle mnie kocha. Tak bardzo chciałam w to wierzyć! Moim ciałem wstrząsnął tłumiony szloch
„Rose... walcz, walcz o swoje życie!” jego słowa, pełne pasji i tłumionego gniewu, tembr jego głosu. Przynajmniej będę miała dobre wspomnienia po œmierci... albo i nie.
„Teraz już niema o co.” powiedziałam nie całkiem pogodzona ze swoim losem.
„To już niema sensu Dymitr, teraz już niema o co walczyć” Może gdyby wciąż mnie kochał... może wtedy bym walczyła, jak ja w tym momencie nienawidziłam jego głupoty! Miłoœć nie gaœnie! Nie taka jak nasza! Oh miałam ochotę walnąć go i to porządnie żeby w końcu oprzytomniał. Zamiast tego moje ręce zaczęły się poruszać tak jakby nie należały do mnie.
„Rose, co ty wyprawiasz?”
nie reagowałam, a moje palce rozpinały kolejne guziki jego koszuli.
„Rose, przestań” złapał moje nadgarstki i œcisną sprawiając mi wystarczający ból bym nieco oprzytomniała.
Może i to co robiłam było głupie, ale to był ostatni dzień mojego życia i nie chciałam spędzić go na myœleniu o wszystkim co tracę. Chciałam te ostatnie godziny spędzić z nim, a ten kretyn mnie odrzucał.
„Rose, przestań. Między nami nic już niema. Przyszedłem bo podobno chciałaœ mi powiedzieć coœ ważnego, teraz widzę, że to był błąd.”
Nie wytrzymałam. To było ponad moje siły. Wyrwałam dłoń z jego uœcisku i uderzyłam go w policzek.
Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, moje własne musiały wyglądać podobnie, nie byłam pewna czy naprawdę chciałam to zrobić. To co działo się potem, cóż na pewno się tego nie spodziewałam. Moje palce wplotły się we włosy Dymitra i przyciągnęły jego twarz do mojej. Nasze usta pożerały się wzajemnie. Tak bardzo tęskniłam za jego dotykiem, jego zapachem, smakiem jego ust. Poczuwałam jak jego dłonie wœlizgują się pod moją bluzkę i zaczynają pieœcić piersi. Jego koszula już leżała na podłodze a reszta ubrań szybko do niej dołączyła. Chciałam żeby czas stanął w miejscu, on też tęsknił, byłam tego pewna.
„Roza” jego szept wywołał nową falę łez.
„Roza” powiedział scałowując łzy z moich policzków, a w jego oczach widziałam realny ból.
„Kocham cię Dymitr i moja œmierć tego nie zmieni. Zawsze będę cię kochać, niezależnie od tego co myœlisz.”
Nasze usta znów zamknęły się w pocałunku, leżeliœmy na podłodze w mojej celi a aj potrafiłam myœleć tylko o tym jak spragnione jego dotyku jest moje ciało.
To miały być moje ostatnie chwile z Dymitrem, chciałam żeby zapamiętał je gdy mnie już nie będzie. Moje usta błądziły po jego twarzy, muskały krawędŸ szczęki i szczypały delikatną skórę szyi. Jego dłonie głaskały moje plecy i poœladki, w jednej chwili siedziałam na nim okrakiem a zaraz potem leżałam rozciągnięta na zimnej kamiennej podłodze a Dymitr całował moje usta tak jakby i on chciał zapamiętać ten pocałunek na zawsze.
Byłam mokra od jego pieszczot. Wszedł we mnie i nasze ciała zaczęły poruszać się w dobrze znanym im rytmie. Starłam się nie krzyczeć, żeby nie zaalarmować strażników, ale to nie było proste. Oboje osiągnęliœmy spełnienie w tym samym czasie. Dymitr pocałunkiem zamknął mi usta jakby wiedział, ze nie zdołam powstrzymać krzyku. Jeszcze przez chwilę leżeliœmy na podłodze, wtuleni w siebie, otoczeni przez przyspieszone oddechy i wszechobecny zapach seksu.
Przyszła pora powrotu do rzeczywistoœci. Za chwilę Dymitr odejdzie a o zachodzie ja zostanę pozbawiona życia. Ubierałam się powoli jednoczeœnie przyglądając się jak Dymitr zakłada swoje ciuchy. To będzie moje ostatnia myœl przed œmiercią. On nią będzie byłam tego pewna., jak niczego innego. Gdy był już gotowy podszedł do drzwi i zapukał w ustalony sposób. Patrzyłam na niego siedząc na łóżku gdy nagle pchnięty jakimœ niezrozumiałym impulsem odwrócił się gwałtownie i wbił się w moje usta. Pożegnalny pocałunek, pomyœlałam. Ostatni ... i znów zachciało mi się płakać. Doœć Rose, wystarczy mazania się,l Skoro masz zginąć to z godnoœcią.
Kiedy drzwi skrzypnęły Dymitr odsunął się ode mnie i poszedł w ich kierunku.
„Dzięki towarzyszu”
odwrócił się a jego wzrok spotkał się z moim. Jego oczy wyrażały nie zadane pytanie.
„No wiesz, ostatnie życzenie skazańca” powiedziałam siląc się an uœmiech. Nie chciałam żeby ostatnim moim wspomnieniem w jego głowie, była rozmazana i zapłakana dziewczyna, która nie może pogodzić się ze swoim losem...