Dimitrije Mitrinović - Trzeba
Och, trzeba przywyknąć do życia w niedoli
i dobrym być jak wysmukła sosna
co niemo płacze gdy ucinają
jej młode drzewko! Smętnie milczeć,
więdnąć błogo, żarem słońca się upijając,
ostatnią chwilę życia przeżyć!
Och, przeczuć wszystko co przepływa
przed nami, i poznać wszystko:
i ból, i radość, i fałsz, i prawdę -
i umrzeć, szczęśliwy, spokojny.
Więc tak... Lecz zanim śmierć nadejdzie,
kochać słońce, z całej siły i mocy
i spokojnie znosząc każdy ból
żyć! Potężne rozpalić ognisko
piękna: dźwięku, barwy, zapachu.
Pierwodruk: "Bosanska vila" 1910, nr 25, s. 8.
tłumaczył: Julian Kornhauser
źródło: Literatura na Świecie 9/80, s. 87
Rastko Petrović - Bestialstwa
Tak, wydaje mi się, że mam prawo opiewać twe ręce,
Twój namagnesowany brzuch, twoje piersi,
W żywotwórcze sposoby, z chrząkaniem rytmów!
Ha, spróbuję - nieposkromiony!
I wywlec wszystkich hajduków
Z półmroku, gdzie jakiż dąb kaszle obłędny
Drżąc, wijąc się z bólu i niknąc!
Znęcam się, zatem, nad twym ciałem,
Bijąc cię wściekle po twarzy
Wykrzeszam z niej fioletową iskrę;
A to ramię białe,
Zalane krwią i białe,
Utopili, jego mać, w apokalipsie.
Nie swoją nienawiścią: obojga nas niebo nienawidzi,
I góry. Dolina Kičevska, i to gardło, i piszczel;
I wszystko to będzie ostatnim mym tchnieniem: gardło to, kark! przeklęty! Przeklęty!
Piliśmy rzygając i krztusząc się przy udoju i u źródła,
Nie odrywając od ust bukłaka czy
Twego gorącego ramienia...
Ja czytałem, jak w transie, zieloną łąkę,
Koniczyny, poza sobą, by sprawić ci Ulgę-Szczęście,
Wszystko jednak - czyżby za sprawą przekleństwa! - obiecywało większą
Zemstę za krew, za gniew, za te noc w winnicy:
Kiedy oszalała z przerażenia nie umiałaś jednak uciec ode mnie,
Klnąc tylko pokazywałaś mi piersi całe w tęczy siniaków.
Płakałem z zachwytu ze stałaś się mą ofiarą,
Że niedługo nas (i nas) ta masakra wyda...
Gdzie znajdą?
Kiedy znajda?
Oboje martwi:
Niech tam! A nie zdążyliśmy nigdy przeżyć pozacielesnej ekstazy!
Ale chowaliśmy się pod ławkami i w poszyciu -
Zbrodniarze! - tych niebios,
Należało odejść w jakieś bezpieczne strony:
Lecz zmęczeni, nastroszeni, poznaliśmy co to koszmarna klęska;
Kto podniesie kotwicę,
Kto przerwie łańcuchy przed wielka podróżą?
Dlatego młotami rozbijaliśmy swe cielesne pałuby,
Dlatego brzytwami ucinaliśmy żywe cumy do krwi;
Pod masztem zwalonym, z flakami na wierzchu zdychaliśmy wtedy pierwsi,
A już się dla nas rodziły i rodziły miriady nowych czerwi.
Paryż, 1922
tłumaczył: Julian Kornhauser
źródło: Literatura na Świecie 9/80, s. 88-90
Dušan Vasiljev - Pieśń człowieka tuż po wojnie
Chodziłem we krwi po kolana
i snów już wcale nie mam.
Siostrzyczka mnie zdradziła
i matce ucięli włos siwy.
A ja w tym mętnym morzu bezeceństwa i gnoju
nie szukam zdobyczy:
Och, jak pragnę światła! I mleka!
I białej rannej rosy!
Śmiałem się we krwi po kolana
i nie pytałem: dlaczego?
Brata nazwałem wrogiem przeklętym
i wiwatowałem kiedy w ciemnościach biegł naprzód,
a potem pędził do czarta i bóg, i człowiek, i rów!
A dzisiaj spokojnie patrzę jak miłą moją dziewczynę
trędowaty sklepikarz pieści
i jak mi nad głową rozrywa dach;
i jestem bezwolny - a może sił nie mam - by zemścić się na nim.
Jeszcze do wczoraj pokornie spuszczałem głowę
i wściekle kochałem wstyd.
I do wczoraj nie znałem losu nawet połowy -
lecz dzisiaj poznałem w mig!
Och, przeciem Człowiek! Człowiek!
Nie żałuję że brodziłem we krwi po kolana
i że przeżyłem rzezi czerwone lata
ani że Wiedzy Świętej zapłatą
była mi zguba.
I ja nie szukam wiana:
och, dajcie mi jeszcze tylko garsteczkę blasku
i trochę białej, porannej rosy -
reszta to wasza próba!
tłumaczył: Julian Kornhauser
źródło: Literatura na Świecie 9/80, s. 91
Nenad Mitrov - Z powrotem!
Z powrotem! Nie przekraczaj nienaruszalnych granic
Które ci wyznaczyły życia surowe prawa!
Twa jedyna, ostatnia stacja zwie się cierpienie,
Skąd ani na piędź, ani na chwilę nie wolno ci się oddalić!
Z powrotem! Oprzyj się pokusom co obiecują tobie
pożary rozpalonych zmysłów i rozkosze nieprzyzwoite!
Strzeż się płci! nie tykaj jej! Płeć bezcześci
wszystkie zapisy duszy, druzgocze sny symboliczne.
Z powrotem! Wznieć ogień zadziwiającym płomieniem wizji
z której wyzierają ku tobie - przychylne, czyste - dwie źrenice!
One by, porwane widokiem namiętności i dna,
przyszłych twoich blizn skradły dwie ostre klingi.
Z powrotem! Póki nie zatrzyma się wóz co błyskawicznie cię poniesie
ku Hesperii Śmierci - tu, gdzie się stykają wszystkich cierpień
żelazne, czarne tory, poczekaj! Miej cierpliwość! Kurczowo
kostur bólu zaciśnij i zduś lubieżne pragnienia!
Z powrotem! Azali ogarnie cię przygnębienie, och! coraz bardziej bezmyślne,
czy padnie na ciebie mrok och! coraz bardziej ociężale promienie,
Jej głos niech ci tylko dźwięczy jak sygnał potężnych geniuszy,
Jej twarz niech ci tylko świeci jak wieczności ukochane znamię!
Dve duše, Beograd 1927
tłumaczył: Julian Kornhauser
źródło: Literatura na Świecie 9/80, s. 93
Todor Manojlović - Luty, kwiaty, reklamy świetlne
Luty - rosną dni
I słońce rozplata sennie i z gracją
Swe platynowe włosy
W miękkim jasnobłękitnym kolorze.
Gołogłowi narciarze wracają
Z gór - landsknechci po bitwie -
I ogłaszają miastu klęskę zimy.
Zima cofając się pozostawiła szańce
Na białych szczytach i ogląda
Z milczącą groźbą słoneczną wrzawą miasta;
Gdyż na kwiaciarnianych wystawach
Już kwitną kwiaty:
Hiacynty, narcyzy, bez,
Anemony, fiołki, mimozy
I bezsenne aksamitne kamelie
Tryumfują oszałamiająco i strojnie
Za ogromnymi kryształowymi szybami.
Ale dzieje się tak tylko w dzień, kiedy sklepy są otwarte;
Nocą cała ta wykwintna wiosenna feeria
Rozkwita, przemieniona w rozświetlone reklamy,
Wysoko nad domami,
W czarnym bastionie nocnego nieba,
Zmieszana z gwiazdami - i jeszcze piękniejsza niż gwiazdy!
Połyskuje i błyszczy czarowne ogniste kwiecie,
Elektryczne nocne kwiecie miast.
Pierwodruk: Vatrometi i bajka o Akteonu, Beograd 1928 tłumaczył: Julian Kornhauser źródło: Literatura na Świecie 9/80, s. 94-95
|
Jasny błękit dorodnego hiacyntu,
Mocna i piękna purpura kamelii,
Gorąca aksamitna żółć mimozy
I szmaragdowa zieleń młodych łąk
Wyrzynają w czarnej płycie mroku
Błyszczące litery i znaki,
Z których, zamiast zapachu
Unosi się natchniona poezja
Nieokiełznanych asocjacji:
kolorowe napisy
Płoną, ostrzegają dziwnie, sugestywnie,
Łączą się w fantastyczne, wymyślne układy:
Duch egzotyki i północne legendy -
Palmy i rozkosze Maroka, łodzie Wikingów -
Rozrzucone, zagubione wiersze
Jakieś dawne - albo przyszłe - dalekie pieśni -
Tajemnicze symbole
Jakieś zapomniane bajki
Albo pogrzebane wspomnienia -
(Czy ta czerwień nie oznacza miłości? -
Ten błękit - jakiegoś niebiańskiego bożka?
Ta żółć - rozprzężenia zmysłów?
Ta zieleń - kiełkującego snu dzieciństwa)
Symbole jak błyskawice wydobywają się z mroku,
Ogniste niezrozumiale litery
Które pragną w tej groźnej
Przedwiosennej nocy połączyć się nagle
W jasny Rozum i zbawienną Melodię.
Na fortepianach wszechświata
Rozzłoszczeni Archaniołowie grają
Niebywale ogromne sonaty.