Babadag, miasto w południowo-wschodniej Rumunii; w okręgu Tulcza.
Miasto położone jest nad jeziorem o tej samej nazwie, w północnej części Dobrudży, w pobliżu delty Dunaju.
Wydalony kolejno: z liceum ogólnokształcącego, technikum, zasadniczej szkoły zawodowej. We wczesnych latach 80. zaangażowany w działalność Ruchu Wolność i Pokój. Zdezerterował z wojska, za co półtora roku spędził w więzieniu. W 1986[1] wyjechał z Warszawy i zamieszkał w Wołowcu, w Beskidzie Niskim.
Jest laureatem nagrody Fundacji Kultury (1994), Fundacji im. Kościelskich (1995), im. S. B. Lindego (2002), kilkakrotnie nominowany doliterackiej nagrody Nike. W 2005 r. otrzymał Nike za Jadąc do Babadag, a w 2007 nagrodę im. Arkadego Fiedlera - Bursztynowy Motyl zaFado. Autor licznych felietonów prasowych ("Tygodnik Powszechny", "Gazeta Wyborcza", "Tytuł", "OZON", "Frankfurter Allgemeine Zeitung" i inne). Jego książki zostały przetłumaczone na wiele języków m.in. na angielski, fiński, francuski, holenderski, niemiecki, rosyjski, norweski, ukraiński, węgierski, włoski, czeski i rumuński.
Wraz z żoną Moniką Sznajderman prowadzi Wydawnictwo Czarne, specjalizujące się w literaturze środkowoeuropejskiej.
Wystąpił w filmie "Gnoje".
Wiersze miłosne i nie (1994)
Biały kruk (1995) - nagroda Kościelskich
Przez rzekę (1996)
Dukla (1997)
Dwie sztuki (telewizyjne) o śmierci (1998)
Jak zostałem pisarzem (próba autobiografii intelektualnej) (1998)
Dziewięć (1999)
Moja Europa. Dwa Eseje o Europie Zwanej Środkową (wraz z Jurijem Andruchowyczem, 2000)
Tekturowy samolot (2000)
Opowieści wigilijne (razem z Olgą Tokarczuk i Jerzym Pilchem, 2000)
Zima (2001)
Jadąc do Babadag (2004; Nominacja do Śląskiego Wawrzynu Literackiego, maj 2005 r.; Nagroda literacka Nike, październik 2005)
Noc. Słowiańsko-germańska tragifarsa medyczna (2005)
Fado (2006) nagroda literacka im. Arkadego Fiedlera "Bursztynowy Motyl"
Ciemny las (2007)
Dojczland (5 października 2007)
Czekając na Turka (2009)
Taksim (2009)
Dziennik Pisany Później (2010)
Andrzej Stasiuk „Jadąc do Babadag”, Wydawnictwo Czarne Propozycja Andrzeja Stasiuka to swoista powieść drogi. Bez wyraźnej fabuły, gdzie głównym bohaterem jest pewien obszar w Europie. Stasiuk zabiera nas w podróż po terenie rzadko odwiedzanym, skrupulatnie omijanym przez turystykę masową. Pokazuje nam, jak wciągająca jest centralno-wschodnio-południowa połać naszego kontynentu. Myśląc owakacjach, urlopie, podróży, przed oczami stają nam Hiszpanie, Majorki, Krety, Włochy, Turcje. Na kogoś, kto planuje wyjazd na przykład do Rumunii, patrzy się z niedowierzaniem i uśmieszkiem na twarzy. Dla większości taka osoba musi mieć niezdrowy pociąg do ryzyka i przeżyć ekstremalnych. A jednak Stasiuk udowadnia, że to kraje o niewątpliwym uroku, który utraciły już kraje zadeptane przez skomercjalizowanych przyjezdnych. Oczywiście nie jest to oferta skierowana do miłośników plaż, dyskotek i drinków z parasolkami. Dawne kraje „demoludów”. Skrzywdzone przez władający nimi polityczny cień Związku Radzieckiego, zniszczone przez gospodarkę planową, z wypaczoną przez reżim mentalnością ludzi. Autor nazywa je podświadomością Europy. Tu kumulują się lęki kontynentu, ale też olbrzymi potencjał i zasób historyczno-geograficzny. Albania, Węgry, Rumunia, Mołdawia, Słowacja, Ukraina.... Stasiuk przewartościowuje wartości. Darzy ogromnym szacunkiem i upodobaniem prowincję. Dla niego małe miasteczka i wioski to stolice świata. Tu rozgrywa się prawdziwe życie, rzeczywistość ma realny smak, ludzie są autentyczni, szczerzy, życzliwi. Nigdzie tak nie wygląda wschód słońca, zasnuty mgłą podnoszącą się z wilgotnych pól. Nigdzie tak nie uderza do głowy wódka wypita w przydrożnym barze. Nigdzie człowiek nie jest tak ludzki. Lubię to spojrzenie Stasiuka. Szuka on zupełnie innych przeżyć. Podróżuje starym samochodem lub tanim pociągiem. Zdaje się na przypadek, nie planuje, a jeśli już, to umie dostosować się do tego, co zaproponuje akurat życie. Ceni wartość tego odchodzącego świata. Już niedługo i tu dotrze sterylność, ujednolicenie, komercja, emocjonalny chłód. Poznajmy to, co jeszcze jest. Jeszcze za tym kiedyś zatęsknimy.
"Opowieści galicyjskie"
Wydawnictwo Znak
Kraków 1995
Cykl "Opowieści galicyjskich" ukazywał się wcześniej na łamach "Tygodnika Powszechnego", ale dopiero zebrane w całość pozwalają one na zagłębienie się w klimat opisywanego świata, klimat budowany przez poszczególne wydarzenia, opisy miejsc i ludzi.
Jest to przypowieść o społeczności zamkniętej, żyjącej w niezmiennej, ustalonej od dawna przestrzeni, przestrzeni między rozpadającymi się domami a kościołem, sklepem, knajpą, wokół zaś przyroda Beskidu Niskiego, także niezmienna w swej zmienności pór roku. Ludzie rodzą się, umierają, pracują mozolnie bez nadziei na lepsze, piją w knajpie i rozmawiają, a ich opowieści są niespieszne i rozwlekłe, bo wszystko co dostrzeżone musi być opowiedziane, a wielkość i nuda tej opowieści przypomina nudę i wielkość wszystkich (...) tołstojów, proustów z joyce'ami (...). Te uchwycone rozmowy są tu aż soczyste w swej autentyczności, jak żywe - niektóre fragmenty czytałam po kilka razy, delektując się nimi.
Narratorem jest obcy, przybysz z zewnątrz, bo tylko ktoś taki mógł wniknąć w psychikę ludzi, uchwycić, jak w tę zamkniętą przestrzeń wkrada się nowe, jak ten odwieczny zdawałoby się porządek, tkwiący od lat w PGR-owej szarości, ulega zmianie. Nowe przychodzi w kolorowej wystawie kiosku, która barwami powtarza niechcący dawne ich znaczenia, we wszechobecnym tureckim dżinsie, angielskich napisach na kurtkach i czapkach, kolorowych dresach - nowych wzorach elegancji. I to nowe, choć jest postępem, przynosi też pewną degradację - nie przypadkiem przecież kolorowy kiosk jest dziełem największego nieudacznika.
Zmiany przyszły dlatego, że upadł system, którego częścią był ten PGR, lecz rozpadł się nie dzięki sprzeciwowi nielicznych, sublimujących cnotę, prawdę i uczciwość (...), abstrakcyjna struktura systemu rozsypała się w drobny mak, bo żył w niej Józek, jego bracia i siostry, legion wydziedziczonych i uwolnionych od uciążliwych nakazów moralności, religii i pamięci. Większość bowiem żyjących tu ludzi jest także przybyszami, osiedli na tej ziemi pod przymusem lub było im wszystko jedno, gdzie popchnęły ich prądy życia. Poprzedni mieszkańcy wsi, potomkowie budowniczych cerkwi, którą zabrano do muzeum, dopiero po niedawnym otwarciu granic mogli przyjechać do miejsca, skąd wysiedlono ich pięćdziesiąt lat temu, przemocą lub podstępem.
"Miejsce" to właśnie tytuł opowiadania powięconego tej wywiezionej cerkwi. Na mnie zrobiło ono wyjątkowe wrażenie, nostalgiczne, jakby skąpane w ostatnich promieniach zachodzącego za górami słońca, w których narrator ogląda prostokąt szarej, gliniastej ziemi, jaki pozostał po zabranej budowli. Stojąc na miejscu, które wygląda teraz jak płatek zdartej skóry, narrator usiłuje cofnąć czas, wyobraża sobie, jak ją budowano, jak zamykano znajdujące się tu powietrze, fragment świata, bryłą budowli i przenoszono w inny wymiar (gdy odwiedzam jakieś pełne historii miejsca, ja także próbuję w wyobraźni zobaczyć, jak było tu przedtem!).
Opowieści spaja wątek zbrodni, winy i pokuty, ofiary, która ma zgładzić grzech, wątek dodający jeszcze jeden wymiar opowieści; wątków pobocznych znaleźć można dużo więcej, jak choćby wielokulturowość tej Galicji. Całość zaś napisana jest przejrzystym, oszczędnym językiem, postaci scharakteryzowane kilkoma celnymi słowami, a opisy przyrody urzekające, pełne poetyckiego skrótu.
Ten język to jedna z wielu zalet "Opowieści galicyjskich", dla mnie jednak mają one jeszcze jedną wartość. Ilekroć przejeżdżałam przez takie senne, zatopione w szarości wsie, przyglądałam się jadącym ze mną PKS-em ludziom i próbowałam wyobrazić sobie, jakie jest ich życie, co mówią, co myślą. I tu znalazłam świetną podpowiedź.
Nasza klasa to przedstawiona w czternastu epizodach historia grupy szkolnych przyjaciół na tle wielkich wydarzeń historycznych w XX-wiecznej Polsce. Za utwór ten Tadeusz Słobodzianek otrzymał Nagrodę Literacką Nike 2010[1].
Utwór należy do grupy dramatów napisanych po warsztatach Laboratorium Dramatu w Nasutowie pod Lublinem (lipiec 2007). Tematem przewodnim warsztatów była historia lubelskich Żydów. Po raz pierwszy został zaprezentowany publiczności podczas czytania na festiwalu teatralnym "Konfrontacje", którego trzynasta edycja odbyła się w Lublinie w dniach 8-12 października 2008 i która cała poświęcona była tematyce żydowskiej oraz stosunkom polsko-żydowskim. W związku z tym Nasza klasa bywa najczęściej interpretowana jako utwór historyczny, odnoszący się przede wszystkim do historii stosunków polsko-żydowskich i ich miejsca w najnowszej historii Polski.
Można jednak Naszą klasę interpretować również bardziej uniwersalnie - jako utwór o mechanizmach rządzących jednostkami ludzkimi i całymi społeczeństwami. Jest to bowiem sztuka o wzajemnym niezrozumieniu lub też braku chęci zrozumienia drugiego człowieka, co prowadzi do nieszczęść o różnej skali - od kłótni na szkolnej akademii aż do pogromów iwojen. Jak twierdzi Kalina Zalewska, "(...) Nasza klasa nie jest rekonstrukcją. Bazując na wątkach i postaciach autentycznych, dąży do uogólnienia. (...) Wszyscy bohaterowie wydają się tu godni współczucia (...)"[4].
23 września 2009[5] odbyła się premiera Naszej klasy w Royal National Theatre w Londynie[6]. Przedstawienie zrealizował brytyjsko-irańskireżyser teatralny, Bijan Sheibani.
W 2009 wydawnictwo słowo/obraz terytoria opublikowało dramat Słobodzianka w ramach serii wydawniczej "Dramaty do czytania" (ISBN 978-83-7453-956-2).
Od 16 października 2010 Nasza klasa jest wystawiana w warszawskim Teatrze na Woli (w reżyserii Ondreja Spisaka).
Tadeusz Słobodzianek (ur. 26 kwietnia 1955 w Jenisiejsku na Syberii) - polski dramaturg, reżyser, krytyk teatralny.
Studiował teatrologię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
W latach 1978-1981 pisał recenzje teatralne pod pseudonimem Jan Koniecpolski, najpierw w Studencie, a następnie w Polityce. W 1980 roku debiutował jako dramaturg sztuką dla dzieci pt. Baśń jesienna w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze im. W. Bogusławskiego w Kaliszu, zaś jako reżyser przedstawieniem Osmędeusze Mirona Białoszewskiego w Białostockim Teatrze Lalek. Jako kierownik literacki, reżyser i dramaturg współpracował z teatrami w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Gdańsku, Kaliszu i Białymstoku. Jako kierownik literacki i dramaturg współtwórca sukcesów Teatru Nowego w Łodzi. W 1991 roku był współzałożycielemTeatru Wierszalin.
Wykładał "Sztukę Dialogu" w Laboratorium Reportażu na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Obecnie kieruje Laboratorium Dramatu (2003-2010 projekt był realizowany w ramach Towarzystwa Autorów Teatralnych, a obecnie w ramach Sztuki Dialogu Fundacji Tadeusza Słobodzianka na rzecz rozwoju teatru i dramatu). Laboratorium Dramatu to teatr oraz pierwsza w Polsce Szkoła Dramatu (z siedzibą na ul. Olesińskiej 21 w Warszawie).
Mieszka w Warszawie.
Jest autorem m.in. dramatów:
Car Mikołaj (1985)
Obywatel Pekosiewicz (1986)
Turlajgroszek (1990)
Prorok Ilja (1992)
Merlin. Inna historia (1992)
Kowal Malambo (1992)
Sen pluskwy (2001)
Jego dzieła dramatyczne były realizowane m.in. przez Kazimierza Dejmka, Macieja Prusa, Mikołaja Grabowskiego, Ondreja Spisaka, Piotra Tomaszuka i Andreja Worona. Jego najnowsza sztuka "Nasza klasa" została wystawiona w The National Theatre w Londynie.
Tadeusz Słobodzianek jest laureatem wielu nagród i wyróżnień, m.in. Paszportu Polityki (1993), Nagrody im. Stanisława Piętaka (1993), Nagrody Fundacji im. Kościelskich w Genewie (1994). Jego sztuki uzyskały dwukrotnie Fringe Firste na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Edynburgu, trzykrotnie zdobyły Grand Prix w konkursie na wystawienie sztuki współczesnej Ministerstwa Kultury i czterokrotnie były pokazywane na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. W 2010 otrzymał Nagrodę Nike za sztukę Nasza klasa.
5