Prawo międzynarodowe publiczne - prof. Cezary Mik wykład 2 z 09.10.2004
Źródła prawa międzynarodowego.
Na źródła można spojrzeć dwojako. Po pierwsze jako na źródła materialne, czyli na podstawę mocy obowiązującej. Innymi słowy źródła materialne określają nam odpowiedź na pytanie, co jest podstawą obowiązywania prawa międzynarodowego. Są to contes iuris oriundi. Są też źródła w znaczeniu formalnym jako pewne typy czy też kategorie normatywne, czyli formy istnienia norm prawnych. Źródła w znaczeniu formalnym określają nam kształt prawa. W tym kontekście mówimy o umowach międzynarodowych, czy o prawie zwyczajowym. Są jeszcze źródła w znaczeniu poznawczym, które stanowią zbiory umów międzynarodowych, kazusy sądów międzynarodowych, czy nawet krajowych, ale dotyczących prawa międzynarodowego i norm zewnątrz państwowych (np. immunitetu państwa, przywilejów immunitetów dyplomatycznych, ekstradycji, azylu, czasami decyzje organów administracyjnych.) W niektórych zakresach prawa międzynarodowego sądownictwo krajowe wyznacza głównie ten standard traktowania, a nie sądownictwo międzynarodowe. W pracach naukowych porównuje się orzecznictwo krajowe różnych państw i stara się z tego porównania wysnuć jakieś uogólnienia, co do tego czy w ogóle istnieje standard, jeśli istnieje to, jaką on ma treść. I tak jest też w sferze immunitetu państwa, nie ma jednej regulacji ani na szczeblu powszechnym ani na szczeblu regionalnym, która byłaby powszechnie akceptowana. To właśnie sądy krajowe wyznaczają standard traktowania w zakresie immunitetów w sprawach cywilnych, administracyjnych czy karnych. Tak samo, jeżeli chodzi o niektóre etapy wiązania się umowami międzynarodowymi, czyli tak zwanej procedury traktatowej, kiedy chodzi zwłaszcza o ostateczne związanie się umową. To nie jest tylko kwestia prawa międzynarodowego, przewidującego np. procedurę ratyfikacji, ale także kwestia prawa krajowego, które w decydującym zakresie określa tą procedurę ratyfikacji. Czasami nie tylko orzecznictwo sądów krajowych, ale także akty prawa krajowego mają znaczenie. W naszym przypadku np., jeżeli chodzi o tę procedurę zawarcia umów znaczenie ma ustawa z 2000 roku o umowach międzynarodowych. Z punktu widzenia strukturalnego kluczowe znaczenie mają źródła głębsze, podstawa obowiązywania i źródła o znaczeniu formalnym. Jeżeli chodzi o podstawę obowiązywania to do wieku XVI, kiedy dominujący wpływ wywierało chrześcijaństwo i kiedy ta kultura europejska była tak silna i ekspansywna dominowało przekonanie o prawno-naturalnym charakterze tej podstawy obowiązywania, a więc, że źródłem prawa międzynarodowego, tak jak i wszelkiego prawa jest Bóg, czy też w późniejszym wydaniu natura ludzka. Zeświecczenie prawa międzynarodowego, odłączenie go od teologii w wieku XVII i takie uznanie, że prawo międzynarodowe istniałoby nawet gdyby Boga nie było, chociaż Bóg istnieje (tak jak w dziele Grocjusza uważanego za współczesnego ojca prawa międzynarodowego - „Trzy księgi o prawie wojny i pokoju”). Można też powiedzieć, że szkoła prawa naturalnego, która istnieje w jakimś sensie do dzisiaj, chociaż można powiedzieć, że w jakimś stopniu się zróżnicowała, bo pojawiła się szkoła prawa natury o zmiennej treści, ta, która się odwołuje nie do Boga tylko do natury ludzkiej i mówi, że ta natura jest zmienna, jest w jakimś sensie obiektywna i szuka przyczyny - podstawy obowiązywania poza społecznością międzynarodową. Dominujący dzisiaj pogląd jest jednak inny, tzn. taki, który trochę ukształtował pod wpływem pozytywizmu, a który dzisiaj można określić mianem woluntaryzmu. Woluntaryzm opiera się na założeniu, że prawo międzynarodowe obowiązuje jako pewien refleks woli podmiotów społeczności międzynarodowej - państw i współcześnie także organizacji międzynarodowych. Jest to jednak w pewnym stopniu rozumowanie niebezpieczne, bo nie zawsze jest jasne jak jest w sytuacji, kiedy państwa naruszają prawo międzynarodowe. Czy kształtują nową jego normę, czy też naruszają prawo międzynarodowe i powinny być potępione (interwencja w Afganistanie i Iraku). Bo to nie rządy tych krajów wystąpiły z prośbą o pomoc, tylko interwencja zbrojna miała miejsce w imię „praworządności”. Powstaje pytanie, czy zalegalizowanie tego stanu jest wyrazem kształtowania nowego elementu prawa międzynarodowego, jakim jest dopuszczalność interwencji humanitarnej, czy też jest jednak naruszeniem prawa międzynarodowego i z perspektywy czasu zostanie jednak potępione jako nadużycie. Gdyby przyjąć taką teorię woluntarystyczną, to na jej podstawie nie jesteśmy w stanie do końca uznać, co jest, czym. Są też inne podejścia do prawa międzynarodowego np. szkoła socjologiczna, której szczególnym wyrazem jest solidaryzm - w teorii prawa jej przedstawicielem jest Leon Digi, a w prawie międzynarodowym jest George Scelle, - który mówi, że prawo międzynarodowe to jest efekt solidarności społecznej, rezultat więzi społecznej i to więzi społecznej w dosłownym znaczeniu, nie więzi państwowych, czy międzypaństwowych. Dlatego też oni posługiwali się określeniem prawo międzynarodowe - droit des gens - prawo ludzi, a nie prawo państw. Dzisiaj takim pokłosiem teorii, która nie została zaakceptowana, ale w jakimś sensie wywarła wpływ na rozumienie prawa międzynarodowego jest John Rowls, który napisał „Prawo ludów” i podkreśla w niej, że nie chodzi o państwa tylko o ludy, o społeczeństwa, o narody. Kierunek liberalny stara się jeszcze pokazać, że tak naprawdę prawem międzynarodowym jest to, co jest refleksem woli państw, ale tylko tych państw, tych ludów, które są demokratyczne, albo spełniają pewne kanony praworządności. Rowls nawiązuje do takiej koncepcji liberalizmu. To wszystko później przekłada się na bardzo konkretne rozwiązania, na myślenie np. o prawie zwyczajowym, czym ono jest, jakie ono ma podstawy obowiązywania, kiedy z nim mamy do czynienia, kiedy tak naprawdę sąd może oprzeć się na tym prawie zwyczajowym. Prawo międzynarodowe jest w pewnym sensie dziurawe, bo obowiązujące umowy międzynarodowe nie są wyczerpującą regulacją, tylko trzeba się odwoływać do prawa zwyczajowego i wówczas powstaje problem.
Jest jeszcze podejście do podstawy obowiązywania formalistyczne, ono też ma korzenie pozytywistyczne, ale poszło trochę głębiej w formalizm - chodzi tu o wiedeńską szkołę prawa międzynarodowego i o normatywizm, którego twórcą był Hans Kelsen. Skonstruował on pewną regułę, którą uznał za podstawę obowiązywania prawa międzynarodowego w ogóle i określił mianem grundnorm - normy podstawowej, której nawet nie definiował, przyjął jako pewne konieczne założenie. Usiłowali to później zrobić jego uczniowie, którzy mówili, że w istocie ta reguła to jest „pacta sund servanda”, a to się już ociera o ujęcie socjologiczne.
Można też na te koncepcje związane z próbą określenia, dlaczego prawo międzynarodowe obowiązuje i co jest jego podstawą obowiązywania spojrzeć z nieco innej perspektywy i w tym kontekście powiedzieć, że istnieją koncepcje monokauzalne i plurikauzalne, czyli teorie jednoprzyczynowe i wieloprzyczynowe. Te koncepcje monokauzalne związane są ze wskazaniem jednej przyczyny prawa międzynarodowego, jednej jego podstawy obowiązywania - Bóg, grundnorm, wola państw. Natomiast koncepcje plurikauzalne nawiązują nie do jednej przyczyny, lecz do zespołu warunków, które muszą być spełnione, aby zaistniało prawo i aby ono obowiązywało. Zwolennicy podejścia socjologicznego, czy też społeczno-kulturowego jak np. prof. Bieżanek uważają, że prawo jest produktem kultury ludzkiej, a więc pewnego zespołu czynników, nie da się określić jednego czynnika, bo jest to wypadkowa wielu elementów. Ta kultura jest relatywna, czyli jest produktem danego czasu, danego okresu historycznego i danego terytorium. Chodzi o czynniki gospodarcze, techniczne, religijne, moralne, psychologiczne, historyczne. Czyli bardzo wiele elementów trzeba wziąć pod uwagę, aby uznać istnienie prawa i jego obowiązywanie. Wg. Mika w znacznej części prawo międzynarodowe obowiązuje wskutek woli podmiotów tego prawa, jakimi są państwa i organizacje międzynarodowe. Są też sytuacje, kiedy wola państwa nie wystarcza, aby usprawiedliwić obowiązywanie prawa międzynarodowego. Kiedy istnieje potrzeba uznania, czy to norm bezwzględnie wiążących, czy istnieje pewien zespół norm koniecznych, które muszą być bezwzględnie przestrzegane, nawet jeżeli wcześniej nie były praktykowane. Trzeba sobie również zdawać sprawę, że o ile w prawie krajowym jest jeden prawodawca, który zapewnia obowiązywanie prawa na całym terytorium jego właściwości, o tyle w prawie międzynarodowym może się zdarzyć tak, że jakaś norma zostanie ukształtowana, czy to w regionie, czy to w praktyce dwustronnej i ulega upowszechnieniu nawet bez praktykowania przez inne państwa, co powoduje, że powstaje norma sformułowana „obok” i jeżeli państwa się nie sprzeciwiają jej powstaniu to ona jest stopniowo akceptowana i poszerzana. Poza tym istnieje groźba wypaczenia sensu prawa międzynarodowego, - czemu ono służy? Prawo nie jest celem samym w sobie. Jest ono instrumentem, który ma służyć internalizowanym w nim wartościom - uznanym i wchłoniętych przez to prawo.
Gdyby patrzeć na współczesne prawo międzynarodowe to można powiedzieć, że niema jednoznacznego katalogu źródeł tego prawa. Jest jednak dość jasne, że przez wiele wieków do wieku XIX, dominowało prawo zwyczajowe. Ma ono do dzisiaj istotne znaczenie, ale z praktycznego punktu widzenia przestało być głównym źródłem prawa międzynarodowego. Nie znaczy to, że w historii nie zawierano umów międzynarodowych. Umowy takie były już zawierane już w IV w. pne. na terenie Mezopotamii, później na terenie Egiptu. Umowy te nie regulowały pewnych dziedzin, były to raczej traktaty dwustronne w związku z zawarciem pokoju, czy rozgraniczeniem interesów państwa.
Na początku wieku XX (1907) zwołano do Hagi konferencję, której rezultatem stał się szereg konwencji. 12 Konwencja Haska dotyczyła Międzynarodowego Trybunału Łupów, albo Trybunału Kaperskiego. Zawarty w niej art. 7 wymienia podstawy orzekania tego trybunału.
Wymienia on traktaty, powszechnie uznane reguły prawa międzynarodowego (odpowiednik prawa zwyczajowego), zasady ogólne prawa oraz słuszność. Nadto ten artykuł mówi tak, że do innych źródeł niż traktat należy się odwoływać dopiero wtedy, kiedy nie ma traktatu.
Stanowi to pierwszą próbę skatalogowania podstaw orzekania Sądu Międzynarodowego i niektórzy wiążą taką klauzulę z katalogiem źródeł prawa. Ta formuła nie została jednak zaakceptowana później w dobie Ligi Narodów i ONZ. Kiedy przyjmowano statut Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej (wszedł w życie w 1920), a później statut Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (1946 r.) to zawarto tam nieco inną formułę. Stwierdzono, że sądy te mogą orzekać na podstawie wielostronnych i dwustronnych konwencji międzynarodowych, zwyczaju, zasad ogólnych prawa uznanych przez narody cywilizowane. Ponadto dodano, że trybunał może orzekać ex equo ex bono, czyli na zasadach słuszności i dobra. Trzeci element tej nowej formuły mówi, że pomocniczymi środkami ustalania treści norm międzynarodowych jest: orzecznictwo sądów międzynarodowych oraz poglądy najbardziej wykwalifikowanych prawników międzynarodowych. Z tą formułą niektórzy łączą katalog źródeł prawa. Można mieć pewne wątpliwości czy źródłem prawa są w szczególności te reguły ex eqo ex bono, bo tu chodzi o reguły, które są samodzielnie określane na potrzeby konkretnego sporu przez strony, nie chodzi tu o prawo powszechnie obowiązujące. Jeżeli nawet uznać ten artykuł za katalog źródeł, to wątpliwe jest żeby to był katalog wyczerpujący. W szczególności wskazuje się na dwa podstawowe źródła prawa międzynarodowego: na wiążące uchwały organizacji międzynarodowych, oraz na akty jednostronne państw. Jest też niejasna kwestia doktryny i orzecznictwa. Jedni uważają, że to nie jest źródło prawa międzynarodowego, tylko trzymają się wiernie tego art. 38 statutu, w którym mówi się, że są pomocniczymi środkami ustalania treści norm. Czyli nie ich istnienia, tylko jak stwierdzi się ich istnienie to służą doprecyzowaniu określonych norm. Jeśli chodzi o doktrynę to w dużym zakresie można się z tym zgodzić, natomiast trochę jest gorzej, jeżeli chodzi o orzecznictwo, bo jednak w orzecznictwie dochodzi często do odkrywania pewnych norm, ich nazywania, a nie tylko konkretyzacji. Można też jak to czynią niektórzy dzielić źródła na podstawowe, wtedy chodzi o traktaty, zwyczaj, zasady ogólne prawa, ewentualnie prawotwórcze uchwały organizacji międzynarodowych i źródła pomocnicze, jakimi są doktryna i orzecznictwo. Nawet, jeżeli uznać, że art. 38 tworzy tutaj katalog to nie ma tu hierarchii między źródłami. Ta hierarchia istnieje w sensie praktycznym z punktu widzenia użyteczności różnych źródeł. Najbardziej użyteczne są traktaty, ale to nie znaczy, że one są doskonałe, czasami o wiele lepszym źródłem jest prawo zwyczajowe, chociaż mniej dookreślone to nie jest tak bardzo związane z tą aprobatą ze strony konkretnych państw. Umowy są w pełni zależne i wiążą te państwa, które są ich stronami. W przypadku prawa zwyczajowego może ono wiązać nawet te państwa, które ich nie praktykowały, tylko mu się nie sprzeciwiały.
PRAWO ZWYCZAJOWE
Art. 38 definiuje zwyczaj, jako dowód powszechnej praktyki uznanej za prawo. W tej definicji statutowej, jak zwraca na to uwagę prof. Karol Wolfke tkwi logiczny błąd. To nie zwyczaj jest dowodem praktyki, lecz praktyka jest dowodem zwyczaju; doszło tutaj do inwersji, odwrócenia logicznego. W doktrynie podkreśla się, że to błędne logicznie sformułowanie definicji w art. 38 jest dowodem na to, że ci, którzy statut pisali nie mieli jasnego obrazu, czym jest prawo zwyczajowe.
Przyjmuje się, że zwyczaj opiera się na dwóch elementach:
Na praktyce (usus)
Na uznaniu praktyki za prawo (opinio iuris sive recessitatis)
Rożnie definiuje się podstawy obowiązywania zwyczaju. Niektóry mówią (głównie starsza szkoła), że zwyczaj to fakt. Zakłada się milczącą zgodę państw na obowiązywanie zwyczaju. Inni z kolei (teoria reguły obiektywnej) starają się wskazać, że istnieje podstawa niezależna obowiązywania. Szkoła poszukująca podstawy obowiązywania zwyczaju w zbiorowej świadomości prawnej. Przywiązuje większą uwagę do opinio iuris.
Ad.1 USUS
Początkowo wskazywano, że elementem prawa zwyczajowego jest wyłącznie praktyka państw. Dzisiaj nadal stanowi ona główny element praktyki, jako podstawy zwyczaju, ale w grę wchodzi także praktyka organizacji międzynarodowych. Zarazem sama praktyka tych organizacji uznawana jest za niewystarczającą dla ukształtowania się prawa zwyczajowego. Ponadto podkreśla się, że istotnym elementem tej praktyki są pewne dokumenty potwierdzające praktykę (np. dok. polityczne, oświadczenia, traktaty, korespondencja dyplomatyczna, rezolucje org. międzynarodowej). W doktrynie podkreśla się, że słowa nie są dostatecznym dowodem istnienia praktyki. Np. sposób głosowania nad rezolucjami Zgromadzenia Ogólnego ONZ nie jest wystarczającym elementem. We współczesnym prawie międzynarodowym, co do zasady, wszystkie państwa są równe niezależnie od ich potęgi - zasada suwerennych równości. A więc również i praktyka wszystkich państw powinna mieć równe znaczenie. W praktyce jednak, większe znaczenie ma praktyka wielkich mocarstw. W kontekście równości państw formułowany jest niekiedy pogląd, że praktykę nie wszystkich państw powinno się brać pod uwagę. Nie należy brać pod uwagę państw, które: nie kierują się zasadami rządów prawa, demokracji czy przestrzegania praw człowieka (tzw. perspektywa liberalna).
Powstaje jednak pewien problem, czy uznać istnienie prawa zwyczajowego w relacjach między państwami liberalnymi a państwami nieliberalnymi. Gdyby odmówić w tym przypadku prawa zwyczajowego, to często uwalniałoby się te państwa nieliberalne od prawa międzynarodowego. Istnieje jednak potrzeba odwrotna, aby je przymusić do przestrzegania prawa.
Na praktykę państw, organizacji międzynarodowych można spojrzeć od strony technicznej i wskazać, że praktyka powinna być wspólna i zgodna. Państwa i org. międzynarodowe powinny praktykować pewne zachowanie, czy wydawać akty, co do istoty zgodne. Praktyka powinna być powtarzalna, reguła nie powinna być jednorazowa. Odrzuca się taki zwyczaj, który miałby być oparty na praktyce jednorazowej, (tzw. „instant custom” - zwyczaj, który kształtuje się w sposób błyskawiczny). Kwestia powtarzalności praktyki wiąże się z problemem czasu. Dawniej uznawano, że musi upłynąć wiele lat (np. 100, 200), żeby móc powiedzieć o istnieniu praktyki, jako podstawy zwyczaju. Dzisiaj uważa się, że tej perspektywy nie należy określać w sposób sztywny.
Ad.2 OPINIO IURIS
Jest to świadomość, przekonanie prawne, ze z praktyki wyłania się pewna reguła zachowania, która stanowi prawo obowiązujące i że każde odstępstwo od tej reguły stanowi naruszenie pr. międzynarodowego.
Z opinio iuris łączy się problem sprzeciwu wobec kształtowania się zwyczaju. Jest tak, że nie wszystkie państwa muszą uczestniczyć w praktyce ażeby powstała norma zwyczajowa. Może być tak, że niektóre państwa po prostu milczą i będą związane prawem zwyczajowym. Jeżeli powstanie nowy organ, który nawet nie miał szansy uczestniczyć w praktyce, będzie związany prawem zwyczajowym. Jeśli chodzi o podmioty, które uczestniczą w praktyce, patrzą, jak się kształtuje i jej nie podzielają; to mogą zgłosić wyraźny sprzeciw. Gdy sprzeciw jest stały, mówimy o sytuacji „persistent objector” (sprzeciw stały). Nie zapobiegnie on powstaniu prawa zwyczajowego, ale sprawi, że to państwo lub podmiot, który zgłaszał sprzeciw nie będzie tym prawem zwyczajowym związane. Będą musiały uwzględnić to sądy międzynarodowe.
Niektórzy przedstawiciele doktryny przedstawiają prawo zwyczajowe w taki sposób, że te dwa elementy traktują jako nierozerwalnie związane. Mówią, że „opinio iuris” jest elementem praktyki, pewnym jej składnikiem.
Prawo zwyczajowe odgrywa dzisiaj nadal istotną rolę. Bywa użyteczne w takich sferach, jak: prawo traktatów (zasada „pacta sunt servanda”; że umowa nie skutkuje wobec podmiotów trzecich), prawo dyplomatyczne.
ZASADY OGÓLNE PRAWA MIĘDZYNARODOWEGO
Art. 38 litera c) statutu MTS mówi, że źródłem prawa międzynarodowego są zasady ogólne uznane przez narody cywilizowane. Ten fragment przepisu sięga swymi korzeniami do okresu Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej, kiedy istniały kolonie. W tym sensie pojawiły się narody cywilizowane. Chodziło o mocarstwa kolonialne i państwa udzielne a nie kolonie, czy jakieś terytoria zależne. Kiedy doszło do dekolonizacji w wieku XX (lata '50, '60 i częściowo '70) to ten sens „narody cywilizowane” jest nie do utrzymania. Niektórzy mówią, że ma to znaczenie nadal. Chodzi o odsunięcie państw, które mają reżimy totalitarne.
Istnieje pewien problem z ustaleniem, co to są zasady ogólne prawa. Doktryna wskazuje różne rozumienia:
Wiąże zasady ogólne prawa z paremiami łacińskimi. A więc z pewnymi regułami, które są właściwe dla każdego porządku prawnego np. „lex retro non agit”, „lex posterior derogat priori”. To stanowisko bywa krytykowane. Wskazuje się, że są to reguły pewnej techniki interpretacyjnej a nie zasady ogólne prawa.
Zasady ogólne prawa są zawarte w prawie międzynarodowym,
Są to zasady równocześnie wspólne dla prawa międzynarodowego i krajowego różnych państw.
Wszystkie te trzy podejścia, mają tę wadę („w moim przekonaniu” - Mik), że wywodzą zasady ogólne prawa z istniejących już norm prawa międzynarodowego; bądź ze zwyczaju, bądź z traktatu, umów międzynarodowych. Natomiast zasady ogólne prawa (tak, jak je widzi statut) są autonomicznym źródłem, niezależnym, istniejącym obok traktatu, zwyczaju.
Występują jeszcze dwa inne stanowiska. Jedno z nich kojarzy zasady ogólne prawa z zasadami słuszności, sprawiedliwości - generalnie z różnymi regułami moralności. Nie jest to zupełnie błędne stanowisko, ale z pewnością zasady ogólne prawa to nie tylko reguły moralne. Ostatnie stanowisko jest najbardziej powszechne, i wydawać by się mogło, że najbardziej trafne. Tj. takie rozumienie zasad ogólnych prawa, że są to zasady wspólne dla różnych systemów prawnych państw. Tym samym jest to źródło zewnętrzne wobec prawa międzynarodowego zwyczajowego i traktatowego, bo wywodzi się, z porównania różnych systemów prawnych państw świata, czy regionów. Np. zasada przejścia przez terytorium do swojej enklawy może być przeniesieniem zasady ogólnej wynikającej z prawa krajowego, cywilnego, w kontekście drogi koniecznej. Trzeba zwrócić uwagę, że nie trzeba porównywać wszystkich systemów prawnych, żeby dojść do przekonania, że jest jedna ogólna zasada prawa. Reguły te, mogą być wyodrębniane na poziomie powszechnym, regionalnym, lub dwustronnym. Istotne jest to, aby nadawały się do regulacji stosunków międzynarodowych.
Wielu przedstawicieli doktryny uważa, że zasady ogólne prawa, to są istotnie zasady techniczne, czy też formalne (np. zasada praw nabytych, estoppel).
Zasady ogólne prawa to są też reguły materialne i są powoływane zwłaszcza dla regulacji traktatowej (mater semper certa est).
Akty jednostronne - wielu kwestionuje istnienie aktów jednostronnych jako źródła prawa międzynarodowego. Niektórzy uważają, że jest to źródło zobowiązań, ale nie prawa międzynarodowego. Akty jednostronne muszą mieć jakąś podstawę obowiązywania w zwyczaju, umowie międzynarodowej i że dopiero wówczas mogą rodzić jakieś zobowiązania na państwie, jeżeli zostaną wykonane. Tym niemniej wydaje się, że pewne akty mogą mieć znaczenie w kategorii źródeł. Warunki są jednak dwa żeby uznać je za źródła prawa międzynarodowego. Muszą to być akty samoistne nie mające podstawy ani w zwyczaju ani w traktacie (zasady ogólne prawa nie wchodzą w grę). Muszą mieć charakter autonomiczny, a zarazem heteronomiczny tzn. skierowane do innych podmiotów, bo tylko wtedy powstanie problem i wtedy tylko będą miały sens prawa i obowiązki, które z nich wynikają. Jednocześnie nie mogą to być akty konsensualne, muszą to być akty jednostronne w dosłownym tego słowa znaczeniu. Skierowanie aktu do innego podmiotu nie może przekształcać go w umowę ani nie może być elementem zgodnej praktyki stanowiącej podstawę zwyczaju. Akt jednostronny muszą sformułować państwa kompetentne do działania w stosunkach międzynarodowych organów, a więc domniemane akty jednostronne sformułowane przez podmioty nieuprawnione do tego na mocy konstytucji czy innych aktów prawa krajowego nie będą wywierały skutków prawnych i w żadnym wypadku nie będą uznane za źródło prawa międzynarodowego. Kilka takich aktów jednostronnych można wymienić. Po pierwsze przyrzeczenie (w prawie krajowym znane jako przyrzeczenie publiczne), uznanie, protest, zrzeczenie się praw i zawłaszczenie. Jeśli chodzi o przyrzeczenie to mamy nawet tutaj kazus sądowy, problem tego typu rozstrzygał międzynarodowy trybunał sprawiedliwości w sporze między Australią a Francją tj. wyrok z 1974 r. Chodziło tutaj o próby wykonywane w pobliżu Australii i Nowej Zelandii na atolu należącym do Francji, które przez jakiś czas były przeprowadzane, a potem prezydent Francji złożył publiczne oświadczenie w telewizji, że Francja ogłasza moratorium na wykonywanie takich prób, a więc, że nie będzie takich prób przeprowadzała. Potem jednak je przeprowadziła i powstał spór. Australia wytoczyła skargę, w której powołały się na oświadczenie prezydenta Francji i MTS powiedział tak. Jeżeli zostało złożone oświadczenie publiczne przez kompetentny do tego organ i z zamiarem związania się to takie przyrzeczenie publiczne wiąże państwo, które je sformułowało, a inne państwa mają roszczenie o przestrzeganie i dotrzymanie tego przyrzeczenia publicznego. Trybunał podkreślił jeszcze, że jakakolwiek odpowiedz lub reakcja ze strony innych państw nie była wymagana w tym zakresie, przez co podkreślił autonomiczny charakter przyrzeczenia i to, że z samego przyrzeczenia wynikały zobowiązania międzynarodowe Francji, nie z jakiejkolwiek akceptacji, czyli, że to nie przekształcało się w umowę międzynarodową. Jest problem, z tzw. umowami dżentelmeńskimi, czym one są. Czy to jest umowa czy to można postrzegać w kategorii przyrzeczenia? Stały Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości rozstrzygał sprawę grenlandzką, spór pomiędzy Danią a Norwegią, gdzie minister norweski bez porozumienia się ze swoimi władzami, minister spraw zagranicznych, kompetentny do reprezentowania państwa złożył publiczne oświadczenie o tym, że Norwegia zrzeka się swoich praw do Grenlandii. W tej sytuacji SMTS uznał, że doszło do porozumienia dżentelmeńskiego, z jednej strony złożono oświadczenie i to oświadczenie przyjęto, ale można się zastanawiać czy to samo oświadczenie już nie było wystarczające dla wywarcia skutków prawnych. To można też postrzegać i w kategoriach przyrzeczenia publicznego, albo zrzeczenia się publiczne praw.
Uznanie to inna forma aktu jednostronnego. Chodzi tutaj o uznanie np. wyroków, uznanie państwa, rządu po jakiejś zmianie rewolucyjnej. Dalszą formą jest zawłaszczenie. Jest to właściwie historyczna postać aktu. Chodziło o terytoria, które były niczyje, które były obejmowane we władanie, na które władztwo państwowe, czy suwerenność państwa była poszerzana. Oczywiście musiały być jakieś formalne przejawy - wprowadzenie garnizonu, wywieszenie flag, wyznaczenie słupków granicznych. Musiało to przybrać jakąś formę prawną. Oczywiście zawłaszczenie mogło polegać na de bellatio - na podboju. To nie było legalne objęcie, jedynie wtedy, gdy chodziło o nabycie pierwotne terytorium niczyjego. Jeżeli ono do kogoś należało to był podbój i to było nielegalne i z podbojem wiązał się przynajmniej w wieku XX zakaz uznawania nabytków terytorialnych uzyskanych w sprzeczności z prawem międzynarodowym tzw. Doktryna Skilsona po ataku Japonii na Chiny została ona sformułowana przez sekretarza Stanów Zjednoczonych (1931 r.). Aktem jednostronnym może być również protest, a zatem persistent objector, jasne wyraźne oświadczenie, iż się czemuś sprzeciwiamy, kreowanie nowej normy prawa międzynarodowego, gdzie ten sprzeciw musi być wyrażony w granicach wyznaczonych prawem międzynarodowym, nie może sam w sobie naruszać prawa międzynarodowego, ale persistent objector rodzi skutki prawne, bo powoduje wyłączenie z zakresu związania państwa, które składało taki sprzeciw.