Dalsze losy 5, Dalsze losy Renesmee


W czasie jazdy do mojego domu Jacob cały czas pilnie mi się przypatrywał. Nie mógł odwrócić ode mnie wzroku i przez cały czas czułam się jakby prześwietlał mnie gigantyczny rentgen. Starałam się skupić na trasie, jednak chłopak bardzo mnie rozpraszał. Kiedy tak patrzył się na mnie robiło mi się gorąco i czułam, że palą mnie policzki, choć wiedziałam, że będzie to raczej wyglądało jak lekkie zaróżowienie na mojej twarzy z powodu tego, że wampiry się nie czerwienią, a ludzie tak, a kiedy jest się pół-człowiekiem, pół-wampirem z wszystkich cech razem wziętych wychodzą różne rzeczy.
Kiedy po raz kolejny wzięłam głęboki wdech, Jacob zatopił się w oparcie fotela, wzdychając. Pierwszy raz odkąd wsiadł do samochodu przestał się mi przypatrywać.
-Jednak jesteś taka podobna do ojca.-westchnął. Na sekundę przestałam patrzeć na drogę i zerknęłam na Jacoba. Co miał na myśli? Wpatrywał się w jakiś odległy punk, niezwracając na mnie uwagi. O co mu, do licha, chodziło?
-Co masz na myśli?-spytałam ponownie patrząc na drogę. Przez dłuższą chwilę się nie odzywał. Pomyślałam, że nie usłyszał pytania i kiedy już chciałam je zadać po raz drugi w połowie "co" przerwał mi dzwonek komórki.
-Och, to pewnie Alice.-powiedziałam.-Mógłbyś przez chwilę przytrzymać kierownicę, sięgnę tylko po telefon? Teraz będziemy jechać prosto.-Jacob kiwnął głową i chwycił sterownik samochodu. Sięgnęłam ręką do tyłu w poszukiwaniu torby. Była za daleko. Już prawie ją miałam, ale brakowało mi kilku centymetrów...moja stopa zaczęła ześlizgiwać się z gazu. Jeszcze kawałeczek, jeszcze trochę...
Chwyciłam pasek torby i pociągnęłam ją na przednie siedzenie.
-Udało się.-uśmiechnęłam się i powiedziałam triumfalnie, na wpół do siebie, na wpół do Jacoba.
W tej samej chwili chłopak ściągnął ręce z kierownicy i zawadził jedną dłonią o moje włosy. Kilka kosmyków opadło mi na czoło, a Jacob jednym zwinnym założył mi je za ucho. Przeszył mnie ciepły dreszcz i zapiekły mnie policzki.
Indianin spojrzał na mnie z takim uczuciem, że zakręciło mi się w głowie. Pospiesznie zaczęłam patrzeć na drogę, chociaż była prosta i gładka. Jacob jednak wydawał się nie zauważać mojego speszenia i pogładził mnie po policzku.
-Tyle czasu...tyle czasu...-wyszeptał.
-Tyle czasu..od czego?-zdołałam przemówić. Przełknęłam ślinę. Czemu on to robił?
-Nieważne. Opowiem ci później.-odparł i uśmiechnął się promiennie. Jego dłoń przejechała po moich włosach, a potem oparł ją na moim ramieniu. Strzepnęłam ją.
-Nie rób tego. Nadal nie mam pewności, że cię znam.-powiedziałam ostro i zdziwiłam się nad sensem moich słów. Chłopak speszył się i położył obie dłonie na swoich kolanach. Na moim ramieniu wciął czułam przejmujące ciepło. Odwrócił wzrok i wpatrzył się w bocznią szybę.
Dopiero teraz zauważyłam, że zaczęło padać.
Włączyłam wycieraczki i starałam się zobaczyć drogę prowadzącą do domu w strugach deszczu.
-Chcę tylko twojego dobra.-wymamrotał Jacob, na tyle cicho, że człowiek by go nie usłyszał, ale ja, pół-wampir, pół człowiek, usłyszałam go głośno i wyraźnie. Odchyliłam się lekko na fotelu i zerkając co kilka sekund na Indianina, skupiłam się na drodze.

-Nessie, gdzie ty byłaś??!-spytał już na progu Charlie. Spojrzał na mnie z przestrachem, pospiesznie podszedł do mnie i wyjął mi z ręki mokrą torbę. Choć do przejścia od samochodu do domu mieliśmy tylko mały ganek, padało tak niemiłosiernie, że przemokłam do suchej nitki.
-Dzięki, dziadku.-mruknęłam, uśmiechając się blado.-Wiesz...chyba mamy gościa.-wskazałam w kierunku drzwi, w których stał Jacob. Kilka mokrych kosmyków jego czarnych włosów przykleiło się mu do czoła, a jego ubrania wyglądały jak szmaty, jednak on wyglądał jakby promieniował ciepłem.
I faktycznie, kiedy odwieszałam kurtkę na wieszak, przez przypadek zahaczyłam o niego ramieniem.
Ciepło jego skóry nie było normalne. To wiedziałam na pewno.
Oczy Charliego rozszerzyły się ze zdziwienia. Zaniemówił i tylko wpatrywał się w twarz Indianina. Dopiero teraz uderzył mnie wzrost Jacoba. Ledwo mieścił się we framudze drzwi i kiedy wchodził do mieszkania, musiał  się pochylić. Charlie patrzył to na niego, to na mnie, z niedowierzeniem kręcąc głową.
-Jacob Black? To ty chłopie?-wychrypiał w końcu. Widać było, że z trudem przychodzi mu wymawiać te słowa, zwłaszcza imię chłopaka.
Jacob zrobił krok do przodu z promiennym uśmiechem.
-Miło cię znowu widzieć, Charlie.-rzekł na powitanie.

Kiedy już wszyscy siedzieliśmy, wygodnie w fotelach w salonie Charlie zadał pytanie, które wydawało się do nurtować od czasu wejścia niespodziewanego gościa do domu.
-Jakim cudem...
-...ciągle tak wyglądam?-dokończył za niego Jacob.-Cóż, myślę, że wolałbyś do tego nie wracać.-spojrzał na niego znacząco. Dopiero po krótkiej chwili dotarło do niego, że Charlie nic a nic z tego nie zrozumiał.-To ma wiele wspólnego z wilko...
-Dosyć!-Charlie niemal krzyknął. Zdziwiło mnie to z jaką furią przemówił.-Nie widzisz kto tu siedzi?? Co ci też przyszło do głowy?? Przecież ona nic nie wie!!!-Jacob przez chwilę mi się przypatrywał. Wciąż szokiem było dla mnie, że jednak Charlie naprawdę go znał.
-Czego nie wiem?-spytałam w końcu.
-Myślę, że powinnaś pójść do swojego pokoju, Renesmee Cullen.-powiedział ostro Charlie.
-Dziadku!-postawiłam się.
-Myślę, że Charlie ma rację.
Minęła chwila zanim zdałam sobie sprawę kto powiedział to zdanie.
Z trudem otworzyłam usta, jednak żaden dźwięk się z nich nie wydobył.
-No już. Idź, Nessie.-popędził mnie. Po raz ostatni rzuciłam mu przelotne spojrzenie przesiane gniewem, z miną pod tytułem "Za co?" i zaczęłam wspinać się po schodach.
-To nie fair.-mruknęłam i zamknęłam za sobą drzwi do pokoju.
Starałam się usłyszeć o czym rozmawiają Charlie i Jacob i kilka razy wychodziłam z pokoju, niby to idąc do łazienki, niby zanieść brudy do pralki, ale za każdym razem kiedy usłyszeli dźwięk otwieranej klamki, milkli. W końcu, po kilku nieudanych próbach, opadłam na łóżko z dziwną mieszaniną emocji.
Po pierwsze czułam gniew. Co takiego było o czym nie mogli mi powiedzieć? Mnie - pół-wampirowi, pół-człowiekowi, który mieszkał z rodziną pełnoprawnych wampirów? Oczywiście, Charlie nie znał całej prawdy, wiedział tylko, że jestem "wyjątkowa", ale to i tak dużo jak na zwykłego śmiertelnika.
Po drugie: nie wiedziałam kim jest Jacob. Denerwowało mnie też jego zachowanie. W jednej chwili jest dla mnie tak miły, iż wydawałoby się nawet, że próbuje flirtować, a w następnej ma przede mną tajemnice z Charliem! To wszystko było nie do zniesienia i powoli miałam dość.
To miało był normalne życie.-pomyślałam z frustracją, włączając wieżę pilotem. Wybrałam jakąś szybką piosenkę z płyty, którą zgrywałam na szkolną dyskotekę. Oczywiście - byłam wtedy DJką. Kto by pomyślał, ale nawet nieźle się wtedy bawiłam. Zaczęłam wspominać dawne czasy, kiedy chodziłam do szkoły w Brazylii. Przypomniało mi się wiele zabawnych sytuacji. Raz, na przykład, jakaś brazylijska dziewczyna z mojej klasy potknęła się o własne sznurówki, zaraz po tym jak stwierdziłam, że ma problemy z koordynacją.
-Ness!-ktoś syknął. Momentalnie się wyprostowałam.
-Charlie?-krzyknęłam.
-Co mała?
-Jacob już wyszedł?-spytałam z lękiem. Nie wiem czego tak się bałam. Po prostu nagle, od spotkania z Indianinem poczułam jakąś pustkę i zaczęłam się bać, że to uczucie już nigdy mnie nie opuści. Tak, jakbym była już na świecie całkiem sama...
-Tak, już poszedł! Pewnie zapomniał się pożegnać.-odkrzyknął Charlie.-O której idziesz spać?
-Niedługo.-wydukałam, patrząc w okno.
Mogłabym przysiąc, że widziałam...
-Nessie! Wpuścisz mnie czy nie?!-ktoś gniewnie szeptał. Cicho, ale nie dla mnie.
-Jacob?-zdołałam wykrztusić.-To ty?-podeszłam do okna i serce niemal wyskoczyło mi z piersi. Trzymając się gołymi rękami o parapet, na oknie wisiał Jacob. Stłumiłam okrzyk. Prędko otwarłam okno i odsunęłam się od niego, bojąc się choćby dotknąć chłopaka w obawie, że spadnie.
Przez chwilę byłam pewna, że tak właśnie się stało, bo cień Jacoba na sekundę zniknął pod parapetem, ale po chwili Indianin wskoczył z impetem do mojego pokoju, waląc w ziemię z potężnym hukiem.
-Nessie? Co się stało?-spytał z dołu zaniepokojony Charlie.
-Nic, nic...potknęłam się!-odkrzyknęłam.
-Cała matka...-zdołałam jeszcze usłyszeć.
Spojrzałam z niepokojem na Jacoba.
-Co ty tu...-zaczęłam.
-Czekaj. Na razie nic nie mów.-spojrzał na mnie poważnie.-Jesteś pewna, że chcesz się dowiedzieć o czym rozmawialiśmy z Charliem?-pokiwałam gorliwie głową. Chłopak spuścił swoją, przygnębiony.
-A przez chwilę myślałem, że chociaż trochę różnisz się od Belli.-przyznał.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dalsze losy 7, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 14, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 18, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 13, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 12, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 15, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 6, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 11, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 4, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 3, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 1, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 8, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 2, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 19, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 10, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 9, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 16, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 17, Dalsze losy Renesmee
Dalsze losy 7, Dalsze losy Renesmee

więcej podobnych podstron