Zbigniew Święch „Klątwy, mikroby i uczeni” t. I
Najpierw warto byłoby wspomnieć kim jest pan Święch. Urodził się on w 1943 r. i zajmuje się działalnością dziennikarską i eseistyczną. Pracował m.in. w „Przekroju”, „Polityce”, „Krakowie” i „Życiu Warszawy”. Pracował również jako reporter TVP. Zainteresowania naukowe Święcha są związane z odkrywaniem przeszłości, a także tematy z zakresu medycyny, mikrobiologii. Te ostatnie zresztą pozwoliły obalić nieco mit klątwy Jagiellończyka. Książka jest reportażem, literaturą faktu i esejem popularnonaukowym.
Jaki jest styl?: Autor posługuje się językiem gawędy. Natomiast kiedy mówi o badaniach profesora Bolesława Smyka posługuje się językiem nauki. Bardzo dużo cytuje wypowiedzi naukowców, jak i tekstów źródeł historycznych m.in. kronika Jana Długosza. Reportaż opatrzony jest zdjęciami przedstawiającymi uczonych, groby, a także powtórne pogrzeby władców.
Dlaczego piszę tę książkę?
Autor zainspirowany był wydarzeniami, które miały miejsce w 1973 r., kiedy to podczas remontu Kaplicy Świętokrzyskiej doszło (za zgodą ówczesnego kardynała Karola Wojtyły) do odkopania grobu Kazimierza Jagiellończyka. Archeolodzy, którzy dokonali otwarcia grobu, dotknięci zostali domniemaną „klątwą” Kazimierza Jagiellończyka. Bowiem każdy z nich, mężczyzn w sile wieku pożegnał się w niedługim czasie po odkryciu grobu z życiem. Zazwyczaj ginęli dotknięci jakąś chorobą związaną z sercem i układem krwionośnym. Celem autora było odkrycie tajemnic „klątwy” z każdej perspektywy.
Cień klątw nad wawelskim wzgórzem
„Król Kazimierz Jagiellończyk mści się za otwarcie jego grobu!”, ta wiadomość w 1975 r. stała się tematem, który zaabsorbował ówczesną prasę. Bowiem zginęło 4 mężczyzn, naukowców:
Feliks Dańczak
Stefan Walczy
Kazimierz Hurlak
Jan Myrlak
Autor porusza tu również kwestię tajemniczego średniowiecznego druku, w którym było napisane o klątwie Jagiellończyka. Niemniej, niektórzy tego dokumentu nie widzieli i też wyczuwali nadchodzące nieszczęście. Był nim ksiądz Karol Figlewicz, który ostrzegał kardynała Karola Wojtyłę przed podjęciem decyzji o otwarciu grobu. Mimo wszystko kardynał się zgodził i 13 kwietnia 1973 r. (na dodatek w piątek!) otworzono grób. Po otworzeniu grobu zaczęto zastanawiać się dlaczego grób Jagiellończyka był taki biedny. Okazało się, że ludzie obawiali się zarazy, ponieważ król cierpiał na gangrenę. Z zamknięciem wieka trumny Jagiellończyka w Polsce zakończył się okres średniowiecza.
Oprócz Karola Wojtyły do otwarcia grobu przyczynił się również ksiądz prałat Czartoryski. Grób odwiedzał również Kazimierz Różycki z Politechniki Krakowskiej, a także Rudolf Kozłowski, profesor UJ Józef Mitkowski i inżynier Leszek Letscher.
W przeszłości pierwszą ofiarą klątwy Jagiellończyka był Tomasz Kruk.
KIM BYŁY PIERWSZE OFIARY KLĄTWY JAGIELLOŃCZYKA?
Zaczęło się od Feliksa Dańczaka z AGH, jego marzeniem było zrekonstruować model Wawelu, nad czym pracował ze swoją żoną, Danutą w tzw. „Dańczakówce”.
Kolejną ofiarą był Stefan Walczy, który ukończył Wydział Architektury PK. Następny był Kazimierz Hurlak, inżynier architekt i magister nauk technicznych AGH. Ostatni był Jan Myrlak, który studiował 3 lata architekturę i w systemie wieczorowym skończył Wyższą Szkołę Inżynierską. Zajmował się głównie ratowaniem zabytków Krakowa.
CO MÓWIĄ WDOWY?
Danuta Dańczakowa rozpacza po śmierci zaledwie 49-letniego wówczas Feliksa. Żoną Stefana Walczego była Zofia Walczy, kustosz, kierowniczka Oddziału Klasyfikacji i Katalogów Rzeczowych BJ. Żona Kazimierza Hurlaka, Albina twierdzi, że Wawel był życiem męża. Wdowa po Janie Myrlaku, twierdzi, że przed śmiercią mąż czuł się bardzo dobrze. Nawet żartował z tego, że będzie następny i jego ponura przepowiednia się spełniła.
Wokół otwartych grobów
Opis Kaplicy Świętokrzyskiej, która w XV w. została ufundowana przez parę królewską. Dociekliwi naukowcy otworzyli nie tylko grób Jagiellończyka, ale i Elżbiety Rakuszanki, która również spoczywała w Kaplicy Świętokrzyskiej.
NAJWYŻSZY CZAS UJAWNIĆ, ŻE NAJPIERW ODKRYTO GRÓB KRÓLOWEJ ELŻBIETY, MATKI KRÓLÓW EUROPY
Autor opisuje wnętrze Kaplicy Świętokrzyskiej, gdzie znajdowały się m. in. Herby biskupa Andrzeja Jana Lipskiego. Profesor Stanisław Kozieł odkrył zgodnie ze swoimi archiwami, że w XVIII w. grób Rakuszanki uległ zniszczeniu. Okazuje się również, że nie spoczywają tam tylko zwłoki Matki Królów Europy, ale i szczątki 4 innych szkieletów, o czym świadczy ilość znalezionych żuchw. Najprawdopodobniej są to żuchwy dziecięce. Nad badaniami zwłok znajdujących się w grobie Rakuszanki skupili się naukowcy z Instytutu Zoologii UJ. Odkryli oni, że królowa miała problemy z uzębieniem, a jej kościec był brunatnawożółty. W przypadku pozostałych szkieletów brakowało kości miednicy, które pozwoliłyby na odróżnienie płci.
JAK DOCIERANO DO KRYPTY KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA?
Na początku wywiercono dwucentymetrowy otwór, który sięgał 90 cm w głąb. Rozkopywanie grobu zajęło 12 dni. Trumna była wykonana z wydrążonego pnia o długości 220 cm i wysokości ok. 55 cm. Wewnątrz znajdował się złoty pierścień króla, korona i miecz. Niektórzy naukowcy zakładali sobie ten pierścień na palce. W badania zaangażowali się również księża m. in. bp Julian Groblicki, Stanisław Czartoryski, a także wcześniej sceptycznie nastawiony ksiądz Kazimierz Figlewicz. W badania zaangażował się również mikrobiolog z AR, Bolesław Smyk, a także fotografowie dokumentaliści.
CO OTWARTY GRÓB „POWIEDZIAŁ” RUDOLFOWI KOZŁOWSKIEMU?
Rudolf Kozłowski to antropolog, konserwator i specjalista technolog. Badał on zniszczony miecz i doszukiwał się w grobie insygniów władzy.
TAJEMNICE WARSZTATU KONSERWATORA
Rudolf Kozłowski udowodnił, że zanurzenie zniszczonych insygniów władzy w wodzie destylowanej zmiękcza pogniecioną i łamiącą się skórę. Koronę ułożono na bibułkach japońskich, a później nałożono na nią bibułkę sączkową (czymkolwiek to, k***a, jest).
Ręce królów sięgają daleko
CHCESZ ŻYĆ. UWAŻAJ…
Bolesław Smyk, profesor zwyczajny AR, wykładowca na Wydziale Konserwacji Dzieł Sztuki na ASP, chce mówić całą prawdę o „klątwie”, nie zatajając niczego. Przytacza tu słynną maksymę Horacego, która stała się jego maksymą przy otwieraniu grobu „Ut vivas, igitur vigila!” („Jeśli chcesz żyć, uważaj- bądź ostrożny!”). Wykładowcy Smyka wiele mówili o klątwach króli. Trwogę wzbudzała w nim myśl o klątwie Tutenchamona. Uspakajała go jednak myśl o tym, że „to tylko Wawel”. Nie obawiał się żadnych zagrożeń toksykologicznych itd. Profesor sam miał do czynienia z badaniami biologicznymi nad mumiami-sarkofagami. Uspokoiły go również rozmowy z mikrobiologami. Po wejściu do krypty Smyk odczuł ból głowy i osłabienie pracy serca. Po opuszczeniu Kaplicy Świętokrzyskiej, pojawiła się u niego bezsenność i zaburzenia równowagi ciała. Profesor przyznaje, że nie wierzy w to, że „ręce królewskie sięgają daleko” (klątwa). Sądzi on, że to wpływ działania zarodników grzybów toksynotwórczych. Profesor był uczestnikiem wielu ekspedycji WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), a także zajmował się ekspertyzą badań mumii, rzeźb drewnianych Muzeum Narodowego w Kairze. Znał recepturę na środek, który pozwalał zniszczyć mikroorganizmy zagrażające mumiom. W badaniach nad grobem Jagiellończyka przyczynił się on do stwierdzenia obecności mikroorganizmów oraz ukazanie sposobu w jaki oddziaływają one na relikty. Pierwsza praca naukowa o oddziaływaniu zarodników zakaźnych na nasze organizmy powstała w 1546 r. i nosiła nazwę „De contagione, contagniosis morbis et forum curatione” (fascynujące…). Odkrywcą istnienia chorobotwórczych form bakterii był Antoni van Leeuwenhoek. Autor dalej przytacza rozwój mikrobiologii w historii. Okazuje się, że pierwsze bakterie pojawiły się 3 mld lat temu.
„SZOK TERMICZNY” ZAŻEGNAŁ SERIĘ KLĘSK BADAWCZYCH
Na początku nie wykazano bytności mikroorganizmów. Smyk wiedział, że mikroby znajdują się w stanie skrytobiozy, w związku z czym postanowił wykorzystać szereg metod np. szok termiczny w celu usunięcia mikrobów. Zastosowanie urządzenia zwanego agar-agarem pozwoliło na odkrycie pierwszych kolonii mikrobów. Tutaj profesor tłumaczy w sposób naukowy na czym polega tzw. szok termiczny. Opowiada również, jakie szczepy bakterii udało się dzięki temu odkryć. Zastosowano wówczas preparat ETO, który okazał się najbardziej toksyczny dla bakterii.
PO „SZOKU TERMICZNYM”- NASTĘPNY SZOK
Mikroskopowe badania dotyczące krypty króla Kazimierza Jagiellończyka rozpoczęły się 30 lipca 1973 r. Podany zostaje tu przepis na usuwanie mikrobów: bulion+żelatyna+NaOH przy pH=7,2 (dla ciekawskich). Odkryto tam bakterie m.in. powodujące różne odmiany raka. O krakowskich wydarzeniach zaczęła pisać francuska agencja prasowa (AFP). Informacja rozniosła się na cały świat, w związku z czym na biurkach profesorów zaczęły pojawiać się listy mikrobiologów z całego świata. Kozłowski był badaczem, który jako jedyny tak silnie bał się klątwy i reagował paniką, chociaż z natury był człowiekiem bardzo spokojnym.
Żywot spełniony i gwałtowna śmierć uczonego
KRAJAN KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA
Piątą ofiarą klątwy Jagiellończyka był Rudolf Rudnicki, , absolwent Państwowej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego i później ASP, zajmował się konserwacją Wawelu. Odkrył między innymi, że podczas obecności Hansa Franka na Wawelu ściany uległy zniszczeniu, gdyż temperatura wewnątrz wynosiła 33 stopnie, czyli przesadzano z dogrzewaniem twierdzy. Jako pierwszy zajął się on renowacją Wawelu.
ZABEZPIECZENIE KAPLICY BATOREGO I JEJ PEŁNA KONSERWACJA OTWIERAJĄ LISTĘ ZASŁUG UCZONEGO DLA WAWELU
Święch prezentuje sposoby, jakie stosował uczony w celu konserwacji Wawelu. Są to m.in. renowacje malowideł, utwardzanie tynku na sklepieniu. Potrafił ukazać relację, jaka łączyła Jagiellonów z kulturą rusko-bizantyjską, było to umiłowanie do tego rodzaju sztuki. Dotarł on również do najstarszej polichromii. Tu Święch wychwala mistrzostwo konserwatorskie Kozłowskiego. Przytacza relacje naukowca związane z postępem prac konserwatorskich.
CHCESZ BYĆ DOBRYM KONSERWATOREM- SAM STWÓRZ SOBIE METODY
Kozłowski stworzył dwie metody badania i konserwacji. Są to: badania mikroskopowe, czyli obserwacja poszczególnych cząstek materiału oraz metoda badań rentgenowskich, czyli powiększenie głębi badań do nieskończoności. To pozwoliło Kozłowskiemu wytłumaczyć m.in. tajemnicę Czarnej Madonny. Odkrył tam motywy egipskie, które kłóciły się z konwencją średniowiecza. Ponoć Kazimierz Jagiellończyk niezadowolony z prac polskich malarzy sprowadził z zachodu malarzy, którzy malowali w stylu greckim. Taka też miała być pierwotnie konwencja obrazów. Jednak warunki pracy były ciężkie, w związku z czym, postanowiono namalować to dzieło w stylu „niegreckim”.
SŁOWIAŃSKI RODOWÓD ŚWIATOWIDA ZE ZBRUCZA
U stóp Wawelu znajduje się ogromy wizerunek Światowida, który był przetransportowany ze Zbrucza. Pod koniec I poł. XIX w. wizerunek bożka przewiózł ze Zbrucza do Krakowa Mieczysław Potocki. Przewóz zajął 3 lata (z formalnościami). Uczynek ten był krytykowany przez profesorów UJ, którzy podważali autentyczność posągu, który miał poniekąd stanowić przedmiot modłów pierwszych Słowian. Do badania nad posągiem zabrał się Rudolf Kozłowski stosując swe dwie metody. Tu Święch przytacza relację konserwatora z odkryć, jakie ten poczynił. Okazuje się, że pozwoliły one obalić tezę profesorów UJ.
KTO OPISZE DZIEŁO RUDOLFA KOZŁOWSKIEGO?
Święch ubolewa nad tym, że obecnie zdeprecjonowane zostały zasługi Kozłowskiego nad „przywróceniem” wizerunku Światowidowi. Sam Kozłowski napisał na ten temat dwie krótkie prace, nie wydając większego zbioru. Kozłowski zmarł na zawał serca. Wdowa po Kozłowskim, Tatiana ubolewa nad tym, że mąż nie doczekał chwili kiedy pokazano zakonserwowane przez niego insygnia władzy Jagiellończyka.
Najdawniejsze eksploracje grobów wawelskich
POŚMIERTNE LOSY ŚW. STANISŁAWA
Opis czaszki św. Stanisława, która była niemal cała, tylko brakowało w niej 12 zębów. Mowa tu oczywiście o ofierze konfliktu z Bolesławem Śmiałym. Święch dotarł do pracy Mariana Plezi dot. historii szczątków św. Stanisława. Szczątki św. Stanisława przeniesione były z wielu miejsc do kaplicy Prandocińskiej. Pierwotnym miejscem pochówku biskupa był kościół św. Michała na Skałce, bo pojawiała się w druku jako pierwsza od pochówku biskupa w 1079 r. Święch zastanawia się nad autentycznością czaszki św. Stanisława. Tu autor wymienia pozycje związana z opisem czaszki. Okazuje się, że szczątki św. Stanisława de facto nimi są, gdyż antropologowie stwierdzili, że są to najstarsze szczątki w Polsce.
ODWAŻYŁEŚ SIĘ PAN, PANIE CZACKI… ALE OSTROŻNIE Z TYM, OSTROŻNIE…
Jako pierwszy pod koniec wieku XVIII groby królów otworzył Tadeusz Czacki. Zrobił on to z rozkazu ówczesnego władcy Stanisława Augusta Poniatowskiego, gdyż miał kontynuować dziejopisarstwo Adama Naruszewicza. Czacki pisał raporty ze swoich odkryć do króla Stanisława Augusta m.in. o odkryciu grobu Zygmunta III, Zygmunta I i Anny. Po tym, co uczynił Czacki podniosło się larum i sam profanator był wielokrotnie napadany. Okazuje się, że klejnoty znalezione w grobach Czacki wysłał Izabeli Czartoryskiej, żonie Adama, która zajmowała się budową pierwszego muzeum polskiego. Tu Święch porusza wątek biograficzny dotyczący osoby Czackiego, którego dostrzegł sam król, gdy Tadeusz miał 19 lat. Miał się on zająć dziejopisarstwem władców polskich, czego nigdy nie dokonał. Był samoukiem. Po III rozbiorze został wizytatorem szkół guberni wileńskiej, wielce przysłużył się nauce, założył drukarnię szkolną. A klątwa go nie dosięgła…
„PRYWATNY UCZONY”, BADACZ MINIONYCH CZASÓW
Tu Święch opowiada o kolejnym polskim samouku, Ambrożym Grabowskim. W 1815 r. odkrył on na Rynku w Krakowie istnienie archiwum. Był on spokrewniony z Karolem Estreicherem, który ożenił się z jego siostrą, Stefanią. Michał Rożek, znany podówczas historyk wydał dzieło, w którym udowadnia, że to nie Czacki jako pierwszy rozkopał groby, ale Kazimierz Badurkiewicz, który zrobił to w 1785 r. Po Czackim rozkopywaniem grobów zajął się Ambroży Grabowski, który zajął się przepisywaniem inskrypcji znajdujących się wewnątrz trumien. Dalej Święch podaje cytaty z książki Grabowskiego dotyczące tego, w jaki sposób ubrani byli zmarli królowie. Okazuje się, że Grabowski niezwykle przejął się losem trumny Augusta II, która znajdowała się w stanie butwiejącym i sprowadził nową z Drezna.
Wobec majestatu śmierci i przeszłości
Święch nakreśla sytuację Galicji w dobie rozbioru austriackiego.
POWRÓĆMY DO DNI CZERWCOWYCH ROKU 1869
Święch przytacza protokół dotyczący pierwszego uroczystego pogrzebu władcy dziejów nowożytnych- Kazimierza Wielkiego, który miał miejsce 7 lipca. Znalazł się tu między innymi opis szkieletu Kazimierza Wielkiego oraz opis insygniów władzy jakie zabrał ze sobą Kazimierz Wielki do krainy wiecznych łowów ;).
POGRZEB CICHY- CZY WIELKA MANIFESTACJA PATRIOTYCZNA?
W wieku XX opisem uroczystości pochówku Kazimierza Wielkiego zajął się Józef Buszko, a także ksiądz-dokumentalista Tadeusz Kruszyński. Okazuje się, że szczątki oglądał również Matejko, który zajął się malowaniem realistycznych portretów królów Polski. Święch przytacza relację historyka sztuki, Jerzego Szujskiego oraz Stanisława Tarnowskiego, którzy opisywali swoje wrażenia z uroczystości pogrzebowych. Paweł Popiel, ówczesny konserwator zabytków, był uważany za osobę, która źle postępuje ze szczątkami Kazimierza Wielkiego, bowiem nie pokrył ich żywicą. Przeniesienie zwłok, które było zainspirowane przez konserwatora podniesione zostało do rangi misterium. Tylko, że Polska była podzielona na 2 obozy: obóz zachowawczy (skupiony wokół „Czasu”) oraz obóz reakcjonistów (skupiony wokół „Kraju”). Szujskiego irytowało stronnictwo galicyjskich liberałów i popierał on stanowisko gazety „Czas”. Obie gazety były jednak przeciwne ogołacaniu grobu Kazimierza Wielkiego. Jan Matejko sprzeciwiał się tym sądom, uważał on, że pozwoli to utrzymać historię o wielkim królu. Jedynym opowiadającym się za pogrzebem był ówczesny prezydent Krakowa, Józef Dietl. W sprawie tej pojawił się pewnego rodzaju paradoks, gdyż ówcześni liberałowie byli nastawieni do pogrzebu bardziej konserwatywnie niż sami konserwatyści.
WIELKIE PRZYGOTOWANIA
Główną przesłanką pochowania Kazimierza Wielkiego było pobudzenie patriotyzmu, zwłaszcza wśród młodzieży. W swym artykule dla „Przeglądu Polskiego”, Jerzy Szujski krytykuje „demonstromanię” i pragnie aby nie robiono wielkiego „halo” z pogrzebu Kazimierza Wielkiego. Dlatego też cały obóz konserwatywny dążył do zmniejszenia akcentu politycznego całej uroczystości. Święch przytacza list Żydów polskich, którzy popierają uroczystość, bowiem król dawał dużo wolności tej mniejszości religijnej. Podczas pogrzebu odbyły się odczyty między innymi nt. zajęcia Rusi Kijowskiej przez Kazimierza Wielkiego. Ustawiono również kamień pamiątkowy, który miał czcić 500-lecie Prawodawstwa Wiślickiego. W przemówieniu powitalnym wyrażono ubolewanie, że despotyczny władca panujący w zaborze rosyjskim nie wyraził zgody na przyjazd tamtejszej ludności polskiej do grodu Kraka.
I OTO NADSZEDŁ Z DAWNA OCZEKIWANY DZIEŃ UROCZYSTEGO POGRZEBU
Zaczęło się od bicia dzwonu Zygmunta. Fotografią zwłok króla zajął się Walery Rzewuski, a Jan Matejko zajął się rysunkiem nienaruszonej szczęki króla. Impreza organizowana była na koszt mieszkańców, tj. z ich jałmużny. Podczas imprezy nie było policji. Symbolizm pogrzebu polegał na tym, że w XIX w. Polska znajdowała się w niedoli, prawie analogicznie do stanu kraju w początkach XIV w., gdy Kazimierz Wielki objął tron. Mistrzami obrzędu byli dr dr Samelson i Zieleniewski. Przybyli również górnicy z Wieliczki Floriańskiej. Zdarzył się tam incydent taki, że młodzież ofiarowała chorągiew, która symbolizowała niepodległość Polski i kazano ją złożyć. Wydarzenia te opisał Stanisław Wyspiański. Postawiono również pomnik Kazimierza Wielkiego. W Wielkopolsce nikczemnie zachował się arcybiskup Ledóchowski, który zabronił odprawiania mszy za duszę króla.
Święch przywołał tu te wydarzenia, bowiem dociekał w archiwach, czy nikt nie poniósł śmierci z tytułu otwarcia krypty Kazimierza Wielkiego. Dorzuca tu jeszcze komentarz Kazimierza Wyki dotyczący tych krakowskich wydarzeń.
POSTSCRIPTUM - PRÓBA WYJAŚNIENIA WIELKIEJ TAJEMNICY KRÓLEWSKIEGO NAGROBKA
W 1869 r. Kazimierz Góralczyk wydał pierwsza gawędę do ludu dotyczącą żywota Kazimierza Wielkiego. Ukazał również późniejszą walkę o tron po Kazimierzu Wielkim. Tj. walka między Ludwikiem Andegaweńskim a zwierzchnikami Kaźka Słupskiego.
Budzenie Wawelskiej Pani- królowej Jadwigi
ZAPIS WIELKIEGO ODKRYCIA
Po raz pierwszy grób Jadwigi odkryła ekipa profesora Sławomira Odrzywolskiego w 1887 r. Mieczysław Zając w 1984 r. obwieścił, że dotarł do dokumentu (prawdopodobnie listu Jana Matejki), który ukazuje, że po dostaniu się do trumny pierwszej żony Władysława Jagiełło, Jan Matejko zemdlał. Tu przytoczony zostaje opis trumny dokonany przez Matejkę i Sokołowskiego. Następnie przytoczony zostaje protokół Ignacego Polkowskiego dot. otwarcia grobu.
ZAGADKA HISTORII : KTO WCZEŚNIEJ OTWORZYŁ GRÓB KRÓLOWEJ JADWIGI
Tu przywołane zostają po raz kolejny sądy Matejki i Sokołowskiego. Okazuje się, że grobowiec był wcześniej otwierany aż dwa razy. Na pewno miało to miejsce w XVII w., gdy grobowiec był przenoszony przez bp. Gembickiego. Obecnie sprawą badania grobu Jadwigi zajmuje się Mieczysław Tobiasz z Politechniki Krakowskiej.
W 550-LECIE ŚMIERCI KRÓLOWEJ JADWIGI ZNÓW OTWARTO GRÓB
W roku 1949 na polecenie kardynała Adama Stefana Sapiehy otworzono po raz kolejny grób Jadwigi. W 1902 r. wybudowano nowy sarkofag dla królowej autorstwa Antoniego Medeyskiego. Świadczy to o tym, że szczątki królowej miały być i tak przeniesione, w związku z czym otwarte. 12 lipca 1949 r. w obecności komisji badającej grób, zabrano się za otwieranie krypty. Przywołuje tu relację Adama Sapiehy z uroczystego otwarcia grobu Jadwigi. Okazuje się, że insygnia władzy Jadwigi wykonane były z drewna, a korona wycięta była ze skóry.
WSTĘPNE SPOSTRZEŻENIA PROFESORA JANA OLBRYCHTA WZBUDZIŁY OGROMNE ZAINTERESOWANIE
Tobiasz ocenił czaszkę jako bardzo piękną. Braki zębów zostały uzupełnione o nowe zęby. Czaszka nie wykazywała żadnych uszkodzeń. Po bokach czaszki zachowały się rdzawe kępki włosów. Profesor Olbrycht doszedł do wniosku, że Jadwiga musiała być blondynką. Jej budowa ciała była niezwykle wąska, o czym świadczyły wąskie kości miednicy. Taka budowa ciała sprawiała, że Jadwiga miała problemy z porodem. Jest to kolejny dowód potwierdzający fakt poronienia przez Jadwigę. Niezwykle długie kości udowe pozwoliły określić wzrost Jadwigi na ok. 180 cm. W chwili śmierci miała najprawdopodobniej 28 lat. Wnioski profesora Olbrychta potwierdził profesor Kazimierz Stołyhwo. Sprawozdanie z wyglądu sarkofagu królowej zdał również Paweł Jasienica. Stwierdza on, że królewna musiała posiadać nos prosty lub delikatnie „orli”.
UROCZYSTY POWTÓRNY POGRZEB WAWELSKIEJ PANI
Zaproponowano, aby zwłoki królowej, która zasłużyła się dla Akademii Krakowskiej, nieśli profesorowie UJ. Tym samym zaproponowano kolejny pogrzeb królewny. W związku z tym uroczystości pogrzebowe odbyły się 17 lipca 1949 r. Zaczęła je msza święta w intencji beatyfikacji królowej w kościele św. Anny i katedrze wawelskiej.
DZIEJOWE FATUM NAD KRÓLOWĄ, BURZE HISTORII CZY ZWYKŁE LUDZKIE ZANIEDBANIE
O okolicznościach śmierci królowej pisał Jan Długosz. Ostatnie słowa Jadwigi brzmiały: „A przeto nie blaskiem złota i pereł pragnę się podobać Ojcu Niebieskiemu, który oszczędziwszy mi sromoty niepłodności, raczył błogosławić moje łono, ale cichością duszy i pokorą”. Jadwiga urodziła przedwcześnie dziewczynkę, biskup Piotr ochrzcił ją Elżbietą Bonifacją. Jednakże, dziecko było wcześniakiem i było niezwykle wątłe. W związku z czym szybko zmarło. Królewna była wyczerpana porodem i załamana śmiercią córeczki, dlatego też, zaczęła popadać w niemoc. Przed godziną 13.00 dnia 17 lipca 1399 r. Jadwiga dogorywała, po czym zmarła. Podczas mowy pogrzebowej kaznodzieja Stanisław ze Skarbimierza uznał (podobnie jak ogół zebranych) królewnę za świętą. Królowa dokonała dwóch cudów: uzdrowiła Jana, dziedzica na Bejscach i Jakuba Kobylińskiego. Ówczesny biskup Zbigniew Oleśnicki od razu po śmierci starał się o rychłą kanonizację królowej. Sprawa kanonizacji trafiła do Rzymu. Jednakże w Rzymie olbrzymie wpływy mieli Krzyżacy, dlatego pojawił się problem z kanonizacją królowej. Koszta, jakie poniosła Polska w związku z procesem kanonizacyjnym zostały przekazane (o ironio losu!) na dozbrojenie wojsk krzyżackich, które miały przystąpić do wojny z Kazimierzem Jagiellończykiem. Nie udało się po traktacie toruńskim z 1466 r. doprowadzić kanonizacji królowej do skutku. A później zainteresowanie kanonizacją królowej poszło w niepamięć.
LUD POLSKI WIERNIE TRWAŁ W KULCIE DLA KRÓLOWEJ JADWIGI
Ksiądz Władysław Staich krytykuje władze kościelne, które zaniechały działań dążących ku kanonizacji królowej, natomiast chwali lud, który wciąż kultywował Jadwigę. Obecnie dostrzega się tendencję do mylenia Jadwigi Andegaweńskiej z Jadwigą Śląską, która była beatyfikowana w XIII w. Dlatego ludzie, nawet wykształceni, często mówią: „Jadwiga Andegaweńska to ta święta!”. Święch opisał tu jeden z cudów, jakiego dokonała królowa. Podobno przy budowie klasztoru oo. Karmelitów spotkała smutnego murarza. Spytała się co się stało i dowiedziała się, że murarz miał chorą żonę. Najgorsze było to, że nie miał pieniędzy na leczenie małżonki. Wtedy Jadwiga wyciągnęła ze swojego trzewika klejnot i wręczyła go murarzowi. Temu udało się wyleczyć żonę i ku czci królowej wykłuł pomnik prezentujący jej stopę. Inna legenda opowiada o topielcu, któremu królewna rzuciła swój płaszcz i uratowała go tym samym. Jeszcze inna skupia się na szpitalu w Bieczu, gdzie królewna obmyła rany owrzodzonemu nędzarzowi. Święch przywołuje tutaj utwory z XIX w. opisujące żywot Jadwigi. Uznaje je za naiwne.
„ZBUDŹMY JADWIGĘ!”
Taki okrzyk wydawał z ambony kościoła Mariackiego w Krakowie biskup Bandurski na 500-lecie bitwy pod Grunwaldem. Był on również autorem broszury „Zbudźmy Jadwigę”, bowiem propagował akcję podjęcia się kanonizacji królowej. Zwolennikami tej idei byli również Lucjan Rydel i biskup Józef Pelczar. W związku z tym biskup Pelczar udał się do papieża Piusa X, który kazał wnieść sprawę do Kongregacji Obrzędów. Później zajmowali się tym Wojciech Zmarz i ks. Czesław Skowron, a następnie Maria Molęcka. 8 czerwca 1979 r. papież Jan Paweł II odprawił mszę świętą w intencji Jadwigi. Trudno jeszcze było nazwać królową świętą.
DŁUGO OCZEKIWANA DEKLARACJA KONGREGACJI DS. KANONIZACJI NOSI DATĘ 8 SIERPNIA 1986 ROKU
W tym roku dotarł do Krakowa z Rzymu protokół pt. „Deklaracja o błogosławionej Jadwidze, królowej Polski”, która była odpowiedzią na list wystosowany przez kardynała Franciszka Macharskiego w 1979 r. Zgodzono się więc na proces kanonizacyjny. Następnie przed mszą świętą przeprowadzono konserwację szczątków Jadwigi. Na uroczystą mszę Franciszek kardynał Macharski specjalnie sprowadził trumnę z Rzymu. Sama trumna była zaopatrzona w napis : „Beata Hedvigis-Rex Poloniae” („Błogosławiona Jadwiga- Królowa Polski”). Sam Święch otrzymał zaproszenie od kardynała Macharskiego, by uczestniczyć w procesji, gdzie wystawione będą relikwie bł. Jadwigi. Relikwiarz ważył 100 kg i niosło go 6 diakonów. W procesji uczestniczyli również wykładowcy PATu. Następną mszę św. odprawił w 1987 r. papież Jan Paweł II.
SPORY O KRÓLOWĄ
Argumentacją opowiadającą się za kanonizacją Jadwigi zajął się wybitny historyk sztuki, Adam Bochnak. Historyk ów zajmował się głównie badaniem grobu Jadwigi. Spory nt. wyglądu królowej toczyły się między Janem Olbrychtem i Kusiakiem, a także Tobiaszem. Istniała plotka, że Jadwiga jest bigamistką, a zresztą miała się rozstać ze swoim sędziwym mężem Władysławem i stanowiło to dosyć silny kontrargument dla beatyfikacji Jadwigi. Jadwiga ponoć była w związku małżeńskim z austriackim księciem Wilhelmem. Do ślubu doszło (poniekąd) w 1378 r., czyli wówczas, gdy Wilhelm miał lat 8, a Jadwiga 4 (sic!). Kuczyński argumentuje, że właśnie ze względu na ten wiek Jadwiga nie mogła zakochać się w Wilhelmie. Więc należy wykluczyć bigamię. Obala tym samym zastrzeżenia biskupa Przybyszewskiego. Z kolei Hanna Odrowąż-Szukiewicz twierdzi, że pomiary Olbrychta dotyczące wzrostu królowej nie są do końca prawdziwe, bowiem po zastosowaniu innych metod badania uzyskano wyniki między 165-177 cm. Ale nie jest to wzrost olbrzymki, jaki podał Olbrycht.
Powtórne requiem i ponowne życie królewskiej pary
18 października 1973 r. doszło do pogrzebu Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Mszę świętą w intencji pary królewskiej odprawił kardynał Karol Wojtyła. W uroczystości brała udział prawie cała ludność Krakowa, przyjechała telewizja i mnóstwo dziennikarzy. Tu Święch przywołuje treść mszy św. i kazanie prymasa Polski, Stefana Wyszyńskiego. Na pogrzeb Jagiellończyka i jego żony przyjechał również Otto von Habsburg. Najwięcej na temat pochówku pisała prasa katolicka. Na podstawie tych wydarzeń powstał film dokumentalny „Requiem dla króla”. W 1983 r. Kraków został storpedowany przez dziennikarzy zagranicznych w związku z ukazaniem się filmu. Najgorsze było jednak to, że na filmie ani razu nie pojawił się papież Jan Paweł II. W związku z tym puszczono do prasy zdjęcia polskiego papieża celebrującego mszę w intencji pary królewskiej. Święch został wysłany przez TVP do Watykanu, do papieża. Celem było zostawienie mu filmu. I tom zwieńczony zostaje apostrofą do Kazimierza Jagiellończyka, gdzie Święch wychwala jego zasługi dla Polski. Nazywa siebie skrybą wawelskim, który obiecuje, że wyjaśni jakie są fakty, a nie będzie poszukiwał sensacji tak jak Ci ludzie, którzy stworzyli „mit klątwy Jagiellończyka”.
Zbigniew Święch „Klątwy, mikroby i uczeni” t. II
Napiszę lakonicznie, muszę przyznać, że drugą część czytałam po łebkach. Niemniej, tam jest prawie to samo co w t. I . Tu Święch zajął się przybliżaniem sylwetki samego króla Kazimierza Jagiellończyka i jego czasów, ukazuje zrekonstruowany wygląd Elżbiety Rakuszanki. Ponadto ukazuje obraz kaplicy Świętokrzyskiej, która stanowi granicę kulturową pomiędzy Wschodem i Zachodem. Święch skupił się również wokół klątwy nad imieniem Stanisław, zastanawia się dlaczego, żaden z królów polskich nie nosił imienia patrona Polski. Czy to klątwa nad imieniem Stanisław miała jakiś związek z losami skarbu koronnego. Dochodzi tu do kontynuacji opisów ważnych dokonań i koncepcji dotyczących wzgórza wawelskiego. Przytoczona została legenda poświęcona „szczęśliwemu kamieniowi”- czakramowi. Oczywiście Święch przywołał tu dramt kolejnych osób, które padły ofiarą „klątwy”.