Weronika Grochowicz
Clifford Geertz - Anty-antyrelatywizm
Clifford James Geertz (1926 - 2006). Urodził się w San Francisco, zmarł w Filadelfii. Amerykański antropolog, twórca i najwybitniejszy przedstawiciel antropologii interpretatywnej, według której należy się skupić bardziej nad interpretacją kultury, niż na doszukiwaniu się jej struktur. Prowadził badania w Afryce Północnej (w Maroku) i Azji Południowo - Wschodniej (na Bali i Jawie).
W tekście autor pragnie rozwiać obawy związane z relatywizmem kulturowym, nie zamierza jednak go bronić. Celem ataku dla Geertza jest antyrelatywizm, dlatego przedstawia się on jako anty-antyrelatywista. Termin ten tworzy przez analogię do zjawiska anty - antykomunizmu. Wtedy to anty-antykomunistami nazywano ludzi, którzy przeciwstawiali się antykomunistom. W obydwu przypadkach podwójna negacja nie działa zgodnie z prawami logiki, zatem anty-antyrelatywizm nie jest tożsamy z relatywizmem.
Według Geertza:
wszystkie potoczne definicje relatywizmu są wymyślone przez antyrelatywistów, dlatego też jest on zrównywany z nihilizmem.
dzisiejszych czasach wyrażenie poglądów, że sądów poznawczych, estetycznych, czy moralnych nie da się oprzeć na ”solidnych” podstawach, równa się ściągnięciu na siebie oskarżenia o niewiarę w istnienie fizycznego świata.
w świecie tak bardzo nasyconym rozmaitością pochopne sądy są czymś więcej niż błędem, są zbrodnią
W miarę rozwoju antropologii kształtowały się i polaryzowały postawy relatywistyczne i antyrelatywistyczne. Rodząca się świadomość, że napływające zewsząd informacje w sposób naturalny skłaniają do postrzegania świata według zasady „co kraj, to obyczaj” prowadziła do polemik zachęcających albo do stawiania oporu tej skłonności w imię rozumu, albo przyjęcia jej na tej samej podstawie.
Podstawowym problemem przytaczanym przez antyrelatywistów jest obawa, że brak zakorzenienia jakiejś rzeczy we wszystkich kulturach może oznaczać, że nic w ogóle nie jest w żadnej z nich zakorzenione. Natomiast relatywiści oskarżają antyrelatywistów o zaściankowość. Oferuje się zatem ludziom wybór między dwiema zgryzotami:
Relatywiści każą się obawiać prowincjonalizmu, a więc utraty ostrości spojrzenia, przyćmienia intelektu i ograniczenia zdolności odczuwania sympatii. Antyrelatywiści oczekują, że ludzie będą się bać duchowego uśrednienia, które wszystko zrównuje pod względem ważności, a wszystko staje się dopuszczalne.
Jednak za bardziej realne zmartwienie niż relatywizm i antyrelatywizm autor uważa prowincjonalizm, ponieważ nikt nie stanie się nihilistą z powodu szczególnej wrażliwości na żądania innych kultur, a antyrelatywizm na ogół sam wyhodował strachy, którymi się żywi.
Antyrelatywiści (np. Stocking) oskarżają relatywistów o to, że usprawiedliwia stan zacofania techniczno-gospodarczego, jest bezmyślna tolerancją i podobnie jak opieka społeczna, media, burżuazja czy kręgi rządzące, jest źródłem wszelkiego zła.
W dalszej części tekstu autor koncentruje się na dwóch kwestiach:
Próbie przywrócenia koncepcji bezkontekstowej natury ludzkiej jako „bastionu chroniącego przed relatywizmem”.
Próbie przywrócenia podobnej koncepcji ludzkiego umysłu.
Geertz nie jest zwolennikiem ani poglądu radykalnego, że kultura jest w całości domeną historycyzmu, ani prymitywnego, że umysł jest tablicą empiryzmu. Wg niego „problem nie polega na tym, czy istoty ludzkie to biologiczne organizmy o wrodzonych cechach. Wiadomo, że ludzie nie potrafią latać, podobnie jak gołębie mówić. Chodzi o to, co począć z tymi niekwestionowanymi faktami, kiedy przystępujemy do wyjaśniania rytuałów, analizy ekosystemów, interpretacji sekwencji skamielin, czy porównywania języków.”
Występuje tendencja do postrzegania różnorodności jako powierzchni rzeczywistości, a uniwersalności jako jej głębi. Powrót natury ludzkiej jako idei regulatywnej spowodowany został głównie przez postęp genetyki i teorii ewolucji, powrót koncepcji umysłu ludzkiego natomiast jest rezultatem osiągnięć w dziedzinie lingwistyki, informatyki i psychologii kognitywnej. Tę pierwszą ideę charakteryzuje skłonność do postrzegania relatywizmu moralnego jako źródła wszelkiego zła, podczas gdy druga ma tendencję do obarczania winą relatywizmu pojęciowego. Antyrelatywistyczne obawy, które w jednym dyskursie pojawiają się w związku z zagadką ludzkich zachowań, w dyskursie drugim gromadzą się wokół zagadki ludzkich wierzeń”
Geertz wyraża także swoje stanowisko w temacie zadań jakie powinna sobie stawiać antropologia:
„My antropolodzy z niemałym powodzeniem staraliśmy się utrzymać świat w stanie nierównowagi wyrywając spod ludzi dywaniki, przewracając stoliki do herbaty. Odpalając petardy. Rozpraszanie wątpliwości to zajęcie dla innych, my je rozbudzamy.”
Podsumowując: Geertz uważa, że relatywizm nie jest słuszny, ale jest lepszy niż antyrelatywizm. Natomiast postawa przez niego prezentowana to anty - antyrelatywizm, który umożliwia odrzucenie czegoś bez angażowania się w to, co odrzuciliśmy.