Niezgłębiona tajemnica odczytań
- czyli o Madame Antoniego Libery
Nagrody
W 1998 roku na polskim rynku wydawniczym pojawiła się książka,
która wzbudziła ogromne zainteresowanie wśród krytyki literackiej i czytelników. Powieść debiutanta otrzymała główną nagrodę w konkursie Wydawnictwa Znak,
a rok później znalazła się wśród dwudziestu książek nominowanych do Literackiej Nagrody Nike. Fala nagród jaka spłynęła na „późny debiut” autora, nie zakończyła się wraz z jej pojawieniem się. Jesienią 1999 roku powieściopisarz jako pierwszy został uhonorowany Nagrodą im. Andrzeja Kijowskiego, nagrodą, która do tej pory przyznawana była tylko twórcom eseju. Mowa o książce Antoniego Libery Madame.
„Późne dziecko” prozaika oprócz wielkiego sukcesu komercyjnego (do tej pory sprzedano 36 tyś. egzemplarzy - jak podaje Znak) oraz bardzo pochlebnych recenzji,
pojawiła się w prasie wiadomość, że powieść Libery zostanie przetłumaczona
na trzynaście języków, zaś trzy agencje z Hollywood ubiegają się o prawa do jej sfilmowania. Głosy o światowej karierze Madame po raz pierwszy dały o sobie znać podczas przyznawanych nominacji do Paszportu „Polityki” w 1998 roku,
gdzie Zbigniew Mentzel, autor niedawno wydanej książki Niebezpieczne narzędzie
w ustach powiedział: „[...] najciekawszy bodaj od czasu Kuśniewicza „późny debiut” w prozie polskiej - za granicą zdobyć może większy rozgłos niż w kraju”.
Mentzel w swoich zapowiedziach nie mylił się, a tylko „uruchomił” lawinę sukcesów, jakie spadły na powieść Libery. Od dłuższego bowiem czasu brakowało książki,
która zainteresowałaby czytelnika zarówno od strony fabularnej jak i językowej. Wielokrotnie o kryzysie polskiej prozy wypowiadali się krytycy i historycy literatury. Wśród nich znalazł się Jan Błoński, mówiąc: „Powieść ma się w Polsce kiepsko. Pojawiają się książki gatunkowo niewyraźne, pośrednie, jakieś takie anemiczne ...”.
Z pewnością wielu czytelników wyrazi poparcie dla opinii Błońskiego,
gdyż w ostatnich latach pojawiały się quasi-powieści Manueli Gretkowskiej Podręcznik dla ludzi czy Izabeli Filipiak Niebieska menażeria, gdzie „autobiografizm aż krzyczy!”. Jednym z powodów kryzysu powieści są książki niefabularne: dzienniki, pamiętniki, eseje, wspomnienia z czasów dzieciństwa. Właśnie one cieszą się ogromną popularnością po 1989 roku - jak twierdzi Głowiński, Czapliński
oraz wcześniej wspomniany Jan Błoński. W czym zatem tkwi tajemnica sukcesu Madame Antoniego Libery, skoro nawet autor jest „głęboko znużony tak zwaną awangardą, literaturą „eksperymentalną” i całą tą postmodernistyczną błazenadą” ?
Słowo
Niewątpliwie na sukces czytelniczy książki złożyła się sama przyjemność
w obcowaniu z nią, gdyż „najzwyczajniej w świecie dobrze się ją czyta”.
Libera nie odebrał czytelnikowi osobistego przeżywania utworu, wręcz przeciwnie, sprawił, że lektura Madame może być przyjemnością, działaniem spontanicznym, pozbawionym nudy i ciężkości. Odkrywa bowiem treści, których czytelnik nie jest
w stanie przewidzieć. Dlatego opis tytułowej bohaterki, tajemniczej Madame
la Directrice pojawia się dopiero na stronie 44., gdzie z szarości szkolnego krajobrazu wyłania się olśniewające zjawisko, które nie uchodzi bacznej uwadze bohatera,
jego kolegów oraz recenzentów:
Była to trzydziestoparoletnia, nader przystojna niewiasta, która w zasadniczy sposób odbijała od reszty nauczycieli-szarych, zgorzkniałych, nudnych, w najlepszym razie nijakich. Chodziła elegancko ubrana, wyłącznie w garderobie produkcji zachodniej (to się widziało od razu),
miała wypielęgnowane ręce, zdobione gustowną biżuterią, i bił od niej odurzający zapach dobrych, francuskich perfum. Jej twarz pokrywał zawsze starannie zrobiony makijaż, a głowę wieńczyły lśniące, kasztanowe włosy, przycięte krótko i zgrabnie ułożone ponad długą, wysmukłą szyją. Trzymała się prosto, miała nienaganne maniery, a przy tym ciągnął od niej jakiś mrożący chłód. Piękna i zimna, wspaniała i nieprzystępna, dumna i bezlitosna - istna Królowa Śniegu.
[s. 44.]
Takich fragmentów, gdzie czytelnik z niecierpliwością i ciekawością oczekuje kolejnych zwrotów akcji jest w powieści bardzo wiele. „Tajemnicze spotkania” bohatera i Madame poza murami szkoły: na wystawie grafiki Picassa
w Zachęcie, na Fedrze Racine`a czy też na projekcji filmu Claude Leloucha Kobieta
i mężczyzna - sprawiają, że emocje w trakcie czytania lektury, sięgają zenitu.
Do momentu rozwiązania akcji, gdzie drogi mistrza i ucznia rozchodzą się bezpowrotnie, Libera z wielką precyzją konstruuje swoje dzieło tak, by czytelnik, odwracając kolejną stronę nie mógł przewidzieć biegu wydarzeń. W ten sposób powieść stawia przed nami wyzwania, które dostarczają ogromnej satysfakcji
z podjętej próby odkrycia tego, co w tekście ukryte.
Roland Barthes w swoim eseju Przyjemność tekstu dokonuje porównań
z tkaniną, którą my czytelnicy traktujemy jak wytwór gotowy: [...] tekst tworzy się, wypracowuje przez nieustanne splatanie. Zatracony w tej tkaninie - teksturze
- podmiot rozpada się, jak pająk rozkładający sam siebie w konstruktywnych wydzielinach własnej sieci”. Antoni Libera tworzy tekstową sieć pajęczą i odsłania
to, co skryte w bycie. Świadomie podejmuje grę z czytelnikiem, by ten odkrył wielopoziomowość tekstu, utkanego z aluzji i cytatów wielkiej literatury światowej: Racine`a, Conrada, Becketta, Goethego czy Hölderlina oraz z niskiej kultury przeszłości i teraźniejszości. Autorowi jednak nie tylko o samo rozpoznanie utworów chodzi. Świadomie wprowadzając pary bohaterów: Hipolita i Fedry, Heysta i Leny, Antoniusza i Kleopatry ma nadzieję, że odbiorca pogłębi lekturę przez budowanie nowych znaczeń. W końcu „literatura [...] - powinna być - zabawą. Zabawą intelektu. Czymś bezinteresownym”.
Jeśli nie czytelnicy, to z całą pewnością krytycy podjęli grę z tekstem. Tytuły kolejnych rozdziałów Madame są nie tylko repliką dzieł Hemingway`a czy Szekspira, ale jak zauważa jedna z recenzentek Danuta Ulicka - są cytatami z naszych czasów jak na przykład „Dzwonię dzisiaj do pana w nietypowej sprawie”. Zwrot, którego bohater wcześniej nie mógł znać odsyła do daty ukazania się powieści czyli do roku 1998. Tu pojawiają się głosy krytyków, którzy osadzają dzieło w ramy powieści autobiograficznej. Zanim jednak głębiej wniknę w strukturę Madame chcę zwrócić uwagę na tak ważne zagadnienie jakim słowo, to jaką rolę pełni w powieści i czym jest dla autora.
Poeta romantyczny powiedziałby, że jest skazany na bycie w słowie.
Jemu całkowicie poświęca życie, gdyż słowo staje się narzędziem w walce
o niepodległość. Podobną postawę prezentuje przyszły pisarz Libery, gdyż jak dowiadujemy się z Postscriptum, kończy swoją powieść w latach 1982-83
( tj. w czasie trwania stanu wojennego w Polsce) więc jej wydanie będzie możliwe dopiero piętnaście lat później. Mimo to, pisarz świadomie skazuje siebie na pisanie
i tworzenie obrazu nowej rzeczywistości, gdyż słowo zapewni mu nieśmiertelność. Odwieczne marzenie wielkich mędrców przeszłości, począwszy od Horacego
a na współczesnych kończąc: „Kto nie pisze, kto nie decyduje się na występek, kto nie oddaje się na łup czasu, tego nie ma. Kto jest, skazuje się na pisanie”, staje się mottem życiowym dojrzałego już pisarza.
Libera przekonuje nas o tym, że jego bohater, nawet jeśli początkowo traktował pisanie jako wewnętrzne katharsis, to z czasem zaczął tworzyć
„wedle prawideł sztuki”. [s.390.] Nawet jeśli język Madame to tylko kicz językowy
to świadomie wpleciony w ramy fabularne tekstu, „szkoła opisana została komunistyczną nowomową, miłość - metaforami m. in. z sentymentalnych sielanek, a Hiszpanii dostarczył Orwell”. Klisze, utarte schematy językowe zadziwiają odbiorców ale też utwierdzają ich w przekonaniu, że chwyty zastosowane przez autora w pełni oddają klimat tamtych lat. Libera nie tworzy słowa, które odznaczałoby się oryginalnością lecz ukazuje „wieloraką naturę języka, jego mitotwórczy charakter
- na dobre i na złe. Na dobre, bo zbawia pospolitość. Na złe, bo mami i łudzi pięknymi iluzjami”. Świadomość wielopoziomowej natury języka mają także narrator
i Madame. Oboje zgorszeni działaniami „czerwonych pigmejów” zmuszeni są
do nałożenia masek zapomnienia. On dla kolegów z klasy, ona dla partii. Język staje się dla nich narzędziem w wyrażaniu uczuć. W momencie, gdy bohater pocałunkiem chce przypieczętować swoją miłość zostaje niespodziewanie powstrzymany.
Madame uświadamia mu, że czyn, którego by się dopuścił byłby po prostu kiczem. Powtórzeniem scen z melodramatów i komedii romantycznych . A przecież bohater Libery tego nie znosi. Gardzi kiczem i wszystkim tym, z czym łączy się szeroko pojęta kultura masowa. Choć i ta musi być nazwana, musi posiadać słowa, które określałyby
konieczność jej istnienia, gdyż bez jej udziału niemożliwym byłoby tworzenie kultury
wysokoartystycznej.
Świat powieści
Świat powieściowy Libery osadzony w realiach PRL - u nie zamyka przed czytelnikiem możliwości wielopłaszczyznowego odczytania tekstu. Przedstawiony
w Madame świat kultury, literatury, muzyki i sztuki ma swoje miejsce w określonym typie powieściowym. Taką metodę interpretacyjną przyjęła krytyka literacka,
która na siłę czasem próbowała zaklasyfikować debiut autora do powieści autobiograficznej czy profesorskiej.
Obszerne a zarazem bardzo wyczerpujące studium o Madame napisała Kazimiera Szczuka. Autorka recenzji pisze, iż książka Libery opiera się na wzorach klasycznej powieści XVIII - wiecznej, gdyż ilość cytowanych fragmentów, nawiązań czy odniesień literackich tworzy bardzo skomplikowaną sieć pajęczą.
Powieść szkatułkowa - bo o niej mowa - charakteryzuje się tym, że całość utworu składa się z opowieści, które wnoszą do wątku głównego dodatkowe informacje
o bohaterach. I tak, historia romansu młodego, niezwykle utalentowanego maturzysty oraz pięknej i zawsze eleganckiej nauczycielki języka francuskiego zostaje poszerzona między innymi o opowieści Konstantego i Jerzyka. W ten sposób powieść Libery nawiązuje do tradycji niemieckiego romantyzmu i dzieł Heynego, Goethego, Hölderlina oraz do oświeceniowej powieści edukacyjnej. Kazimiera Szczuka
w swoich rozważaniach o Madame (recenzentka zestawia powieść Libery z klasyczną powieścią edukacyjną) korzysta z książki Marii Janion i Marii Żmigrodzkiej
Odyseja wychowania. Goetheańska wizja człowieka w „Latach nauki i latach wędrówki Wilhelma Meistra”, by w ten sposób przedstawić argumenty
potwierdzające jej tezę. Powieść o dojrzewaniu ( z niem. Bildungsroman) - bo i taka nazwa funkcjonuje obok powieści edukacyjnej - „obejmuje cały proces kształtowania charakteru, postawy moralnej młodego człowieka, jego wrastania w kulturę
i dojrzewania do pełnienia różnorodnych ról społecznych”. Ale zasadza się głównie na trzech doświadczeniach: edukacji, miłości i wejściu w „wielki świat”. Wszystkie
te elementy występują w Madame. Edukacja to szkoła i wychowanie otrzymane
od „mentora” w osobie Konstantego, miłość zaś to „ forma autokreacji, samorealizacji, gdyż pomaga bohaterowi wyzwolić się z szarzyzny rzeczywistości, narzuconych schematów myślenia” przez szkołę i władze PRL- u. Ponosi klęski artystyczne,
gdyż założony przez niego zespół jazzowy „Modern Jazz Quartet”, zostaje szybko rozwiązany a i przedstawienie teatralne zatytyłowane „Cały świat to scena” nie może być wystawione ze względu na różnicę poglądów literackich dyrektora
i bohatera. Trzecim elementem klasycznej powieści Bildungsroman jest tzw.
„wielki świat” reprezentowany przez dyrektora Service de Culturel i panią Legris
w postaci snobistycznych i żałosnych imprez artystycznych dla elity, organizowanych przez Ambasadę Francuską.
Kazimiera Szczuka wpisuje Madame nie tylko w schemat fabularny powieści edukacyjnej ale rozróżnia, za historykami literatury, także dwa typy narracji:
powieści rozwojowej i pedagogicznej (Erziehungsroman). Ta ostatnia budzi najwięcej kontrowersji. Recenzent „Gazety Wyborczej” - Przemysław Czapliński poddaje
w wątpliwość edukację maturzysty, mówiąc: „ wszechstronnie wyedukowany bohater nie potrzebuje szkoły. U początków powieści jest ukształtowanym i wykształconym człowiekiem, stanowiąc dokładną odwrotność każdego początkującego bohatera klasycznej powieści edukacyjnej, która - przypomnijmy Goethego czy Gottfrieda Kellera - ukazywała indywidualny proces odnajdywania duchowej pełni w zetknięciu z kulturą i społeczeństwem”. Zarzut wysunięty przez Czaplińskiego nie jest
pozbawiony serii argumentów. Czytelnik, poznając bohatera dowiaduje się, iż bardzo dobrze gra w szachy, biegle włada językiem francuskim, jest znakomitym aktorem
i reżyserem, cytuje z pamięci fragmenty klasycznej literatury światowej
oraz gra na fortepianie. Recenzent pomija dość istotne szczegóły, bohater - narrator rozpoczyna naukę gry na fortepianie pod bacznym okiem nauczycielki muzyki,
która kończyła studia pianistyczne na najlepszych uczelniach Europy Zachodniej. Grę w szachy doskonali w klubie, do którego wstępuje z innymi młodymi adeptami. Biegle włada francuskim, gdyż - jak sam mówi:
Od wczesnego dzieciństwa miałem lekcje prywatne, a nadto jeszcze rodzice zmuszali mnie nieustannie do konwersacji w domu i lektur w tym języku, nękając uwagami, że braki w tym zakresie to „wstydliwe kalectwo”, „dowód nieokrzesania”, a nawet „wstyd i hańba”. - Dawniej każdy młodzieniec z szanującego się domu znał co najmniej francuski! - padały napomnienia. - Że zaś dzisiaj tak nie jest, bo „inne są obyczaje”, to nie jest żadne alibi.[...]Ojciec otwierał tom Pism Zygmunta Krasińskiego i pokazywał mi list, w którym autor Nie - Boskiej, na kilkunastu stronach, wykładał po francusku literaturę polską Henrykowi Reeve`emu, młodemu Anglikowi, przyjacielowi
z młodości.[...] „Potrafiłbyś napisać choć zwykły list w tym języku?” Z podrażnioną ambicją wracałem do nauki i zaciskając zęby wkuwałem dziesiątki zasad, wyrazów i idiomów dopóki
nie nabrałem jakiej takiej biegłości.[...] Uczyłem się pisać po polsku - jak gdyby po francusku.[...]
To tak doszedłem do wprawy - po latach trudów i ćwiczeń.
[ s.236-237.]
Narrator informuje czytelnika o wcześniej podjętej nauce (niż właściwy czas
i akcja powieści ) , która przygotowała go do spotkania z Madame. Tylko w taki sposób mógł zwrócić na siebie uwagę. Szkoła bowiem nie zapewniłaby mu takich warunków tj. doskonalenia umiejętności literackich, muzycznych czy teatralnych, gdyż kształciła przeciętniaków zaś zwalczała indywidualizm. Tylko prywatne lekcje udzielane przez kompetentnych nauczycieli oraz rodziców pozytywnie wpłynęły
na osobowość maturzysty. Bo oto pojawia się w szkole jako indywidualista, erudyta, który od samego początku tępiony przez innych nauczycieli, doceniony zostaje przez dyrektorkę a zarazem nauczycielkę języka francuskiego. „Egzotyczne zjawisko”
- bo tak o bohaterze mówi Krzysztof Masłoń - może budzić wątpliwości, co do siły oddziaływania wychowania powojennego. Podobnego zdania jest także jeden
z czytelników Madame, który mówi: „Bohater Libery wydaje się nieraz zbyt genialny
i pewny siebie. Nie wątpię jednak, że dawniej maturzyści tacy bywali. Dawniej.
Ale dziś...?”. Trudno uwierzyć w umiejętności bohatera skoro, zdaniem czytelnika dzisiaj geniusze nie istnieją. Mieczysław Inglot jest innego zdania.
Szkoła socjalistyczna kształciła przeciętniaków a możliwości uczenia się za granicą
graniczyły z cudem. Dzisiaj świat otworzył się dla zdolnej młodzieży.
Rozwój cywilizacyjny, który umożliwił korzystanie z najnowocześniejszych zdobyczy wiedzy w postaci: komputera czy Internetu usprawnił zdobywanie informacji. Reforma edukacji przeprowadzana w naszym kraju ma na celu m. in. stworzenie odpowiednich warunków dla uczniów wykazujących się niezwykłymi umiejętnościami. Niemal nieograniczone możliwości edukacyjne młodzieży dzisiaj, nie powinny budzić żadnych zastrzeżeń. A jednak!
W powieści Antoniego Libery, Madame la Directrice nawet jeśli nie bierze udziału w „szkolnej edukacji” bohatera, to z pewnością decyduje o jego wewnętrznym rozwoju. Kazimiera Szczuka ten rozwój nazywa „edukacją serca”. Liczne umiejętności i zdolności młodzieńca nie miałyby żadnej wartości, gdyby nie obecność
i duchowe wsparcie Wiktorii ( drugie imię Madame, pierwszego narrator nie ujawnia).
Dzięki niej „małpia pamięć” narratora przemienia się w dojrzałe myślenie przyszłego pisarza. Zanim jednak to nastąpi musi znosić liczne „ciosy” i upokorzenia.
Wciąż ignorowany i odpychany przez Madame, nie rezygnuje z gry, którą obmyślił
z precyzją szachisty. Wchodzi w rolę detektywa, by śledzić każdy jej krok, by poznać
mroczną tajemnicę rodzinną. W czasie zbierania informacji o „Gwieździe Północy” zostaje wtajemniczony w świat literatury i sztuki ( poezja Hölderlina, Gdańskie wspomnienia młodości Joanny Schopenhauer, obrazy Picassa i film Claude Leloucha ). Owo wtajemniczenie młodzieńca ma wymiar metafizyczny, gdyż uświadamia mu,
że literatura zawiera w sobie tajemnicę, którą odkryć może tylko Wybrany - „patrzący sercem”. Z czasem zostaje nim bezimienny ... romantyk, który kształtuje swoją osobowość na starożytnym toposie „puer - senex” (chłopiec - starzec).
I tak, jak bohater Słowackiego - Kordian, na początku swojego życia osiąga przedwczesną dojrzałość. Kocha prawdziwie, uczuciem, które wyzwoliło w nim najpiękniejsze instynkty - moc twórczą!
Tymczasem wróćmy do momentu, w którym Czapliński zarzuca bohaterowi Madame nadświadomość edukacyjną. Recenzent, jako jedyny spośród licznego grona
krytyków, zauważył, iż późny debiut Libery jest parodią powieści edukacyjnej. Napisana stylem heroikomicznym nie jest repliką klasycznej powieści Bildungsroman, gdzie powolne zdobywanie wiedzy przez bohatera, na oczach czytelnika, wykluczało jakiekolwiek wątpliwości, co do jego umiejętności i zdolności. Za przykład może posłużyć tu bohater romantyczny Goethego - Wilhelm Meister, którego edukacja
- fascynacja teatrem i Szekspirem były ważnym etapem w drodze do kształtowania osobowości. Zamierzeniem autora Madame było napisanie parodii powieści edukacyjnej i stworzenie bohatera wszechstronnie uzdolnionego, który swoją erudycją oczaruje i zachwyci czytelnika. Wyzwoli w nim chęć doskonalenia
i pielęgnowania talentu, jeżeli taki posiada. Stało się jednak inaczej. Zarówno krytycy
jak i czytelnicy w Polsce nie kryli rozgoryczenia, niechęci wręcz pogardy
dla narratora, który jedynie co potrafił, to przechwalać się i wymądrzać. Sam zaś
nie wykorzystał sytuacji, nie miał odwagi zdecydować się na coś więcej, niż tylko
na „romans intelektualny” ze swoją nauczycielką francuskiego.
Jak widać oczekiwania odbiorców zmierzały w określonym kierunku. Młodzieniec miał wcielić się w postać słynnego uwodziciela, hazardzisty
i awanturnika - Giacomo Casanovy ( także literata, podróżnika i pamiętnikarza )
a tym samym uwolniłby się od złośliwych uwag Adama Krzemińskiego.
Recenzent „Polityki” niszczy dzieło Libery w sposób prymitywny i mało przekonujący. Zachwycony Lektorem, powieścią niemieckiego pisarza Bernarda Schlinka, zestawia go z Madame. Proponuje czytelnikowi odbiór obu powieści równocześnie, gdyż „[...] znakomicie pozwalają uchwycić, w czym jesteśmy podobni do naszych zachodnich sąsiadów, a w czym zasadniczo odmienni ze względu
na historię, inne dziejowe role, i inne ucieczki w miłość, a może i od miłości”.
Przypadkowe zestawienie Lektora i Madame (na zasadzie skojarzeń recenzenta) jest pozbawione silnych argumentów. To, że narrator nie wyjechał
z „cuchnącego PRL-u” i nie odważył się „uciec w rzeczywistą miłość” - jak to uczynił Michael Berg - jeszcze o niczym nie przesądza. Jedno, co może przykuwać uwagę czytelnika, to kąśliwe uwagi wysunięte pod adresem bohatera („mentalny dziewic”, „mentalny prawiczek” bądź „lament papierowego podbrzusza”) i autora, któremu Krzemiński chce narzucić sposób konstruowania dzieła. Sam zaś ubolewa nad tym,
że „Libera nie miał odwagi spojrzeć na swego bohatera z perspektywy dzisiejszej
jako na człowieka pięćdziesięcioletniego, wypalonego i zgorzkniałego profesora,
który zdaje sobie sprawę, że nie dorósł do madame swego życia”. Prezentowane
tu argumenty jedynie utwierdzają nas w przekonaniu, iż powyższa recenzja
nie posiada żadnych wartościowych wątków interpretacyjnych tak przydatnych
w odczytaniu Madame. Ujawnia natomiast osobistą niechęć do autora i bohatera.
A przecież Libera pisze powieść, której przesłanie etyczne ostrzega przed
„kompromitującym człowieka relatywizmem”, ostrzega przed zacieraniem granic ludzkiej przyzwoitości. Dlaczego taka postawa bohatera budzi kontrowersje
w środowiskach krytycznych? Czyżby Maria Janion, w wygłoszonym tekście z 1992 roku, opublikowanym na łamach tygodnika „Rzeczpospolita”, miała rację?
„[...] odwróciliśmy się od paradygmatu romantycznego, trwającego w naszej kulturze ponad 150 lat, którego fundamentem było powszechne traktowanie sztuki jako autorytetu podsuwającego nam wzorce postępowania i osadzającego nasze czyny.”
Z pewnością ogromna liczba prezentowanych nowości na polskim rynku wydawniczym nie gwarantuje nam - czytelnikom - wysokich walorów artystycznych każdej z nich. Co ważniejsze pozbawia nas, autorytetów moralnych, z którymi
moglibyśmy obcować i brać przykład z ich postępowania. Wyjątek stanowi
tu Madame Antoniego Libery, choć i ona staje się celem ataków krytyki literackiej. Co jest zatem przyczyną tak ostrych reakcji na postać narratora? Wydawałoby się, że krytycy patrzą na dzieło z pewnym dystansem.
Oceniają i interpretują, a także oddziaływają na gust i smak czytelników.
W przypadku powieści Libery samo obcowanie z bohaterem - jak wiemy bardzo utalentowanym, momentami nawet genialnym - wywołuje uczucie poniżenia
i upokorzenia. Tego rodzaju reakcje nie mają miejsca na Zachodzie.
Madame przetłumaczona na język angielski wiosną 2000 roku przez Agnieszkę Kołakowską (nowojorskie wydawnictwo „Farrar, Straus & Giroux), uzyskuje
w Stanach Zjednoczonych bardzo dobre recenzje. Krytycy amerykańscy prześcigali się w jak najlepszym poinformowaniu swojego odbiorcy o Madame i jej autorze.
To, że Libera jest tłumaczem, krytykiem i reżyserem teatralnym, a ostatnio pisarzem
i poetą, nikogo już nie dziwi. Uważany za najwybitniejszego znawcę Samuela Becketta w Polsce ( za przekład Dzieł dramatycznych w 1989 roku otrzymał Nagrodę Specjalną Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich i Nagrodę Funduszu Literatury przy Ministerstwie Kultury i Sztuki) jest także tłumaczem poezji Fryderyka Hölderlina. Późny debiut autora zachwyca przede wszystkim piękną kreacją tytułowej bohaterki. Pół-Francuzka okrzyknięta została zimną Catherine Deneuve, która mimo upływającego czasu nie utraciła wewnętrznego i zewnętrznego piękna
oraz elegancji. Reprezentowała bowiem „nowy świat” pełen wiedzy i możliwości.
Zwrócono także uwagę na wszechstronnie utalentowanego młodzieńca, którego poziom intelektualny nie był niczym nadzwyczajnym (w przeciwieństwie do reakcji polskiej krytyki). Chory z miłości narrator („lovesick hero”) budził sympatię i cieszył się równie wielkim zainteresowaniem, co tytułowa bohaterka. W powieści oboje wymieniają zaledwie parę słów, ale są to słowa, które na wieczność wpisują się
w pamięć nauczyciela i ucznia. W dziesięć lat później on zostaje pisarzem,
którego niebezpiecznym narzędziem w ustach jest ... słowo, zaś ona z Francji przesyła
mu wieczne pióro marki „Mont Blanc” z tajemniczą dedykacją:
Jest zagadką, co z czystego poczęło się źródła.
Pieśń tylko, i to z trudem może ją przeniknąć.
Od Wodnika w sile wieku
dla Panny w wieku męskim
(od dziesiątego września)
zamiast gęsiego pióra
z najlepszymi życzeniami
odwagi [ powodzenia ] i ... Wiktoria [ Wiktorii ]
[ s.368-369.]
Jak widać Madame Antoniego Libery w Stanach Zjednoczonych odczytana została
w rytm muzyki Szopena przy akompaniamencie autora. Ten polski Stendhal
- jak nazywa go dziennikarz z „The Washington Post” - „stworzył wypełnioną erudycją, ujarzmioną humorem i smutkiem politycznej satyry, arię dla wszystkiego
co francuskie w dworskiej `love story' ”.
Podczas, gdy na Zachodzie panowała atmosfera zachwytu nad boską Madame, w Polsce trwały długie poszukiwania czegoś, co mogłoby rzucić cień na powieść Libery. I tak, Jan Gondowicz w opublikowanym felietonie Dialogi listów w butelkach zarzuca debiutantowi „wtórność wobec powieści innego autora”. Czyżby późny debiut Libery był odpisem wcześniej napisanej Madame Aleksandra Jackiewicza, znanego krytyka filmowego?
Powieść Jackiewicza powstaje w 1963 roku, a jej bohaterką jest również Madame, nauczycielka języka francuskiego, która przybywa z pięknego Paryża
do małego, prowincjonalnego miasteczka w Polsce. Ta trzydziestoparoletnia piękność
(panna Guyard a z czasem żona Straszewicza) staje się obiektem fascynacji anonimowego bohatera-narratora, przyszłego pisarza i nauczyciela gimnazjum,
który po latach wspomina madame swojego życia na zjeździe absolwentów. Gondowicz zwraca także naszą uwagę na różnice występujące w obu powieściach: „[...] u Libery mowa jest nie o Cydzie, lecz o Fedrze. Na chusteczce widnieje ślad nie szminki, ale zakrzepłej krwi. Akcja toczy się nie na prowincji, lecz w stolicy. Nie
w przededniu Września, lecz w połowie lat 60. Losów Madame nie omracza rzekomy romans z hitlerowcem, lecz cień hiszpańskiej wojny domowej”.
Zarzut wysunięty w stronę Madame Libery ma swoje uzasadnienie w literaturze popularnej. Uproszczone schematy fabularne, łatwo przyswajalne treści z bohaterami to tylko niektóre wyznaczniki tego typu literatury.
We współczesnej prozie polskiej zaciera się granica między literaturą niską
a literaturą wysoką, gdyż następuje powrót do wzorców powieściowych z początku wieku (mam tu na myśli prozę Marcela Prousta, Tomasza Manna i James Joyce`a). Doskonałym tego przykładem jest powieść Libery, gdzie z jednej strony, przedstawiona historia romansu ucznia i nauczycielki jest często występującym schematem fabularnym w literaturze ( np. Julia d` Etanges i Saint-Preux z Nowej Heloizy J. J. Rousseau), z drugiej zaś, licznie „dryfujące” odwołania intertekstualne, w postaci aluzji i cytatów, utrudniają lekturę powieści ale i czynią ją niezwykle piękną.
Po tym, jak Gondowicz zarzucił Liberze „plagiat”, felietonista kieruje swój „gniewny wzrok” w szanowne jury konkursu Wydawnictwa Znak oraz w stronę zachwyconych recenzentów. Im również coś zarzuca. Nieznajomość książki
Jackiewicza ujawnia brak oczytania bądź lukę w pamięci. Powieść,
która powstała czterdzieści lat temu , nie została zauważona przez tak szacowne grono historyków literatury, pisarzy oraz krytyków. Madame Antoniego Libery i Madame Aleksandra Jackiewicza są niewątpliwie ważnym zjawiskiem w naszej literaturze, zasługującym na ponowne ich odczytanie. Jednak próba dociekania tego,
która z powieści jest bardziej wartościowa przeczy temu, co ... piękne i literackie
w polskiej literaturze współczesnej.
O umieszczeniu Madame w typie powieści politycznej zadecydowało nieliczne grono recenzentów, dla których losy ojca Wiktorii demaskują utopijny świat proponowany przez ówczesne władze PRL-u. Nie jest to jednak jedyny argument. Prywatne śledztwo bohatera prowadzi go do Konstantego i Jerzyka, dzięki którym zdobywa wiedzę o Madame (wstępuje do partii i obejmuje stanowisko dyrektora szkoły by utworzyć placówkę polsko-francuską z wykładowym językiem francuskim, a wszystko po to, by uciec z kraju „czerwonych pigmejów”, którzy zniszczyli jej
rodzinę i możliwość kształcenia we Francji) i o ciemnych stronach komunizmu (historia: wojny domowej w Hiszpanii, KPP i formowania się nowej władzy
w Polsce).
Przemysław Czapliński i Dariusz Nowacki są jednak innego zdania.
Zarzucają bohaterowi „nadświadomość polityczną” ponieważ „[...] wie wszystko, przejrzał na wylot peerelowską maskaradę, potrafi obśmiać każdy propagandowy frazes, bezbłędnie rozpoznaje głupotę i zło komunistycznego systemu”.
Zdaniem krytyków Libera w powieści deformuje polityczną przeszłość Polski, co w rezultacie zagraża jej wiarygodności. Ale Madame nie jest tu zjawiskiem wyobcowanym. We współczesnej literaturze polskiej pojawiły się książki,
które z nutką ironii i sentymentem powracają do tematu PRL-u. Wśród nich znajdziemy Szkołę bezbożników Wilhelma Dichtera, Dom, sen i gry dziecięce: opowieść sentymentalna Juliana Kornhausera oraz Niebezpieczne narzędzie w ustach
Zbigniewa Mentzla. Odczytanie powieści jako politycznej z pewnością byłoby wielkim uproszczeniem i ograniczeniem jej bogatych treści. Dlatego też, należałoby zadać sobie pytanie. Jaki właściwie typ powieściowy reprezentuje Madame Antoniego Libery? Nie sposób tu rozstrzygnąć sporu (jaki prowadzą z sobą krytycy),
który wyłoniłby zwycięzcę, gdyż każdy z nich wnosi do powieści coś nowego.
A tym samym czyni późny debiut Libery zjawiskiem niepowtarzalnym w najnowszej literaturze polskiej.
Książka, którą okrzyknięto w Polsce bestsellerem roku 2000 z pewnością sprostała wysokim wymaganiom czytelników jak i krytyków. Zachwyciła nie tylko przyjemnością w czytaniu lektury ale i w obcowaniu ze słowem, które stało się przedmiotem celebracji autora. Sama zaś konstrukcja wprowadziła odbiorców
w uporządkowany i przemyślany świat powieści, którego bohaterami są piękna
i zimna Madame la Directrice oraz zakochany w niej uczeń. Oboje pozbawieni są, przez autora, formalnej tożsamości, co sprawia, że pod postaciami nauczycielki francuskiego i jej ucznia ukrywają się tajemniczy ludzie „z krwi i kości”. To, czym
Madame jeszcze zachwyciła, to przeogromnym bogactwem nawiązań intertekstualnych w postaci aluzji, cytatów, pastiszów czy leitmotivów, zaczerpniętych z kanonu klasycznej literatury światowej (Ren Hölderlina; Czarodziejska góra, Tonio Kröger, Śmierć w Wenecji - Tomasza Manna; Końcówka Samuela Becketta; Fedra Racine`a; Druga płeć Simone de Beauvoir; W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta; Zwycięstwo Conrada; Boska komedia Dantego itd.). W ten sposób powieść Libery nie została „uwięziona” w Polsce, ale wyruszyła w podróż do Stanów Zjednoczonych i Europy, gdzie przetłumaczono ją w sześciu językach.
W czym zatem tkwi tajemnica sukcesu Madame?
Św. Augustyn dziś odpowiedziałby: „Wiem, dopóki nie pytasz”. Więc i my nie zapytujmy o, to.
Jury konkursu w składzie: Jan Błoński, Paweł Huelle, Jerzy Jarzębski, Olga Tokarczuk,
Czesław Apiecionek przyznało II nagrodę powieści Bronisława Świderskiego Słowo obce
i III nagrodę Jackowi Głębskiemu za powieść Kuracja
Wszystkie cytaty zamieszczone w pracy wg wydania: A. Libera: Madame. Wyd. Znak.
Kraków 2000.
Powieść Antoniego Libery recenzowali pozytywnie m. in.: S. Cichowicz: Owoc słodkiej fikcji.
„Nowe Książki”1999, nr 1, s.10-11.; P. Huelle: KPP i duch Racine`a. „Tygodnik Powszechny” 1998,
nr 39, s. 12.; W.Kaliszewski: Nareszcie powieść. „Więź” 1999, nr 2, s. 200-203.; A. Ostowicz: „Nie
urodziłem się za późno...” „Topos” 1998, nr 5-6, s. 118-119.; P. Tański: Gwiazda Północy-Victoire.
„Przegląd Artystyczno-Literacki” 1999, nr 1-2, s. 229-232.; D. Ulicka: Czekanie na opowieść.
„Nowe Książki” 1999, nr 1, s.10-11.; A. Jamrozek-Sowa: Życie jest piękne ( Z Madame la
Directrice). „Fraza” 1998, nr 3-4, s.185-188.
Pisze o tym Maja Wolny: „Madame [...] w ciągu kilkunastu miesięcy zachwyciła cztery poważne
agencje wydawnicze z Europy i USA. Po prawa do książki zgłosiły się kolejne 22 wydawnictwa
z 9 państw. W Hollywood chcą na jej podstawie nakręcić film, a sam autor ma już pomysł
na Madame 2.”(Królowa Śniegu. Międzynarodowa kariera Madame Antoniego Libery. „Polityka”
2000, nr 12, s.64.)
Zob. „Polityka” 1999, nr 1, s. 45.
Powieść ma się kiepsko. Rozmowa z prof. Janem Błońskim o polskiej literaturze. „Polityka” 1998,
nr 41, s. 52-53. O śmierci powieści pisał także Milan Kundera [w tegoż:] Sztuka powieści. Przeł.
Marek Bieńczyk. Warszawa 1991, s. 19.
Żart, ironia, muzyka i głębsze znaczenie. Z Antonim Liberą rozmawia Władysław Rajcher. „Nowe
Książki” 1999, nr 1, s. 9.
A.Ostowicz: „Nie urodziłem się za późno...” „Topos” 1998, nr 5-6, s. 118. O przyjemności czytania
Madame pisali także S. Cichowicz, T. Burek i M. Musierowicz.
R. Barthes: Przyjemność tekstu. Przeł. Ariadna Lewańska. Warszawa 1997, s. 92.
Zob.”Nowe Książki” 1999, nr 1, s. 9.
D. Ulicka: Czekanie na opowieść. „Nowe Książki” 1999, nr 1, s. 11.
M. P. Markowski: Występek. Eseje o pisaniu i czytaniu. Warszawa 2001, s. 47.
D. Ulicka, op. cit., s.11.
Jesteś, jakim się wymyślisz... Z Antonim Liberą rozmawia Katarzyna Kubisiowska. „Tygodnik
Powszechny” 1999, nr 48, s. 14.
Zob. K. Szczuka: Forma i chłopiec. „Res Publica Nowa” 1999, nr 1-2, s. 95.
M. Janion, M. Żmogrodzka: Odyseja wychowania. Goetheańska wizja człowieka w „Latach nauki
i latach wędrówki Wilhelma Meistra”. Kraków 1998, s. 52.
A.Ostowicz: „Nie urodziłem się za późno...” „Topos” 1998, nr 5-6, s. 119.
P. Czapliński: Między nostalgią a melancholią. [w tegoż:] Wzniosłe tęsknoty. Nostalgie w prozie lat
dziewięćdziesiątych. Kraków 2001, s. 255. Artykuł ten wcześniej został zamieszczony w:„Książki”
1998, nr 9, dodatek do „Gazety Wyborczej” . ( P. Czapliński: Madame i melancholik.)
Por. M. Inglot: Olimpiada jako zadanie i wyzwanie edukacyjne. „Polonistyka” 2000, nr 6, s. 335.
Recenzja o Madame Antoniego Libery została zamieszczona na stronie internetowej Znaku.
Znajdują się tam również inne opinie czytelników.
M. Inglot: O relacjach miedzy nauczycielem a zdolnym uczniem - w związku z OliJP i powieścią
Madame A. Libery. „Warsztaty Polonistyczne” 1999, nr 4, s. 48-49.
W wywiadzie prasowym Libera wyjaśnia dlaczego wykreował utalentowanego bohatera: [...]
bo taki mnie interesuje. Bo o nim chce mi się pisać. Nie uważa pan, że w polskiej literaturze
współczesnej tacy prawie zniknęli ? Zaludniają ją głównie prymitywy lub prostaczki, niebieskie
ptaki, alkoholicy, ludzie zdegradowani, przeciętni, w najlepszym razie jakieś infantyły. Nie ma pan
już tego dosyć ?” (Żart, ironia, muzyka i głębsze znaczenie..., op. cit., s.9.)
Zob. A. Krzemiński: Papierowe libido. Niemiec i Polak niezdolni do miłości. „Polityka” 2001,
nr 17,s. 52.
Ibidem, s. 52.
W. Kaliszewski: Nareszcie powieść. „Więź” 1999, nr 2, s. 203.
Cyt. za P. Czapliński, P. Śliwiński: Polityka i mentalność. [w tegoż:] Literatura polska 1976-1998.
Przewodnik po prozie i poezji. Kraków 1999, s. 215.
Korzystam z recenzji amerykańskich krytyków: Thomas McGonile: Safe sex. „Los Angeles Times”
2000.; Michael Dirda z “The Washington Post” 2000.; H. Porter Abbott z “The Beckett Circle”
2001. [źródło: Internet]
Patrz przyp. 27
J. Gondowicz: Dialogi listów w butelkach. „Nowe Książki” 1999, nr 4, s. 75.
Obszerne studium o poetyce powieści popularnej napisały m. in.: H. Kirchner: Powieść popularna.
[w:] Słownik literatury polskiej XX wieku. Wrocław 1992, s. 824-848.; A. Martuszewska: Jak
rozbierać „tę trzecią”. O badaniach literatury popularnej. [w zbiorze:] Nowe problemy
metodologiczne literaturoznawstwa. Red. H. Markiewicz i J. Sławiński. Kraków 1992, s. 272-287.
O Madame jako powieści politycznej pisali m.in.: Zbigniew Mentzel i Wojciech Kaliszewski.
Przeciwni zaś byli: M. Leciński: „Królowa Śniegu” i „Czerwoni Pigmeje”. O przedstawianiu
PRL-u w Madame Antoniego Libery. „Pracownia Nr 24” 2001, nr 1, s. 72-81.; D. Nowacki:
Widokówki z tamtego świata. „Znak” 2000, nr 7, s. 28-52.; P. Czapliński, op. cit., s. 255.
D. Nowacki, op. cit., s. 33.
12