mężczyzna, którego — jak jej się wydawało — nigdy
przedtem nie widziała. Ten trzeci był najstarszy z całej trójki, choć na pewno nie przekroczył trzydziestu łat. Miał charakterystyczną, brzydką twarz, w której dominował wydatny, lekko zniekształcony nos. Były bokser?'
— zastanowiła się dziewczyna. Cała trójka zajęła miejsce w dziesiątym rzędzie. Zgasło światło. Zaczęła się kronika.
W poniedziałek w czasie największego nasilenia ruchu Lilka zobaczyła najpierw „Przystojniaka” w skórzanej kurtce, potem „Kędzierzawego”, a wreszcie „Boksera”. Wchodzili na salę sprzedażową po kolei, zatrzymywali się przy stoisku z alkoholem i podchodzili do kasy. Szybko zbiegła na dół. Stanęła obojętnie przy kasie i patrzyła na zawartość klientowskich koszyków. Podszedł „Przystojniak”. Lilka oniemiała — w koszyku leżały trzy butelki... octu. Szybko wyciągnęła z koszyka jedną z nich i zanim ktokolwiek się zorientował odkręciła plastykową zakrętkę i przytknęła szyjkę butelki do riosa. Nie miała wątpliwości: w środku była czysta wódka!
— Pan pozwoli z koszykiem na zaplecze — zwróciła się do przystojniaka.
— Dlaczego? Co się stało? — chłopak był obojętny.
Do Lilki podeszła kierowniczka, która z daleka zauważyła zamieszanie.
— Pani kierowniczko, proszę zaprosić na zaplecze dwóch innych klientów.
Wskazała na „Kędzierzawego” i „Boksera”, którzy ze swymi koszykami stali w kolejkach do drugiej i trzeciej kasy. Zaskoczeni nie protestowali. Na zapleczu okazało się, że i w ich koszykach znajdowały się butelki z octem. Komisyjnie otworzono każdą. We wszystkich była wódka.
— Nic z tego nie rozumiem — powiedział „Kędzierzawy”. v
Kierownik podjął decyzję — zadzwonił po milicję. Dwóch funkcjonariuszy zjawiło się po dziesięciu minutach. Kiedy na nich czekano, trzech młodych mężczyzn
nie odzywało się do nikogo. W obecności milicjantów zaprzeczyli. że się znają i udawali, że niczego nie rozumieją. Kupowali ocet. o wódce nic nie wiedzą. Mimo oporów
zawieziono ich na komendę. W kieszeni ..Boksera’1 znaleziono dwadzieścia etykiet z jednoznacznym napisem:
Ocet spirytusowy. W czasie procesu nie przyznali się do niczego. Znalezione etykiety i zeznania Lilki stały się mocnymi dowodami obciążającymi. Wszystkim trzem udowodniono, że działając w "femowie bezpośrednio w sklepie naklejali na etykiety z wódką te z octem.
Płacili jak za ocet, narażając „Supermarket" na spore straty. Dostali wyroki więzienia i poszli siedzieć. Lilka stała się bohaterką kilku tygodni i dostała wysoką premię. Nie wiedziała, że skazani planują dla niej ekstra „nagrodę". Otóż trzech pomysłowych złodziejaszków zaprzysięgło zemstę zbyt dociekliwej sprzedawczyni. A że każdy wyrok kiedyś się kończy, ich postanowienie mogło się spełnić.
Tuż przed 19. pod „Supermarket" podjechał osobowy samochód. W środku siedzieli: „Przystojniak", „Kędzierzawy" i „Bokser’*. Obserwowali drzwi, przez które miał wychodzić personel po zakończonej ipracy. O 19.30 zauważyli niewysoką, szczupłą blondynkę. „Kędzierzawy’* wyskoczył z samochodu i podszedł do dziewczyny.
— Pani pozwoli na chwilę:
— My się znamy?
— Mój kolega jest bardzo nieśmiały, a bardzo chce panią poznać. Wpadła mu pani w oko.
— Nie mam czasu. Jest późno.
— Tylko na chwileczkę.
Zaciekawiona podeszła z nim razem do samochodu. Zaprosili ją do środka. Usadowiła się na tylnym siedzeniu. Była zmęczona i zmarznięta. Co mi szkodzi? — pomyślała.
— Możecie podrzucić mnie do domu?