i. romantyczny „sposoo odczuwań
63
wej i kulturalnej, romantycy traktowali jako zło, na kttt można jednak znaleźć remedium.
Byłby zatem romantyzm efektem, jak to nazywa Arnci Toynbee, „archaizmu” — jako zwrot do przeszłości, ale rój nież i jeszcze szerzej — efektem zwrotu do tego, co inne, egr, tyczne tak w czasie, jak przestrzeni. Tutaj również ukryw, łaby się przyczyna takich górujących postaw romantyków, ja ■eskapizm i nostalgia, oraz ich kulturalnego transwestytyad ich skłonności do masek, przebieranek, wcielania się w stj) życia rozmaitych epok, środowisk, osób. Poszukiwanie mało! niczości było, jak wiadomo, jedną z głównych cech romantya nych biografii i romantycznych dzieł. Philip Bagby trakty romantyzm jako ruch przypisujący szczególną wartość tern wszystkiemu, co egzotyczne — i sądzi, że upodobanie w ega tyce „od zabaw pasterskich Marii Antoniny po współcze* filmy z życia na Marsie lub na Dzikim Zachodzie rozwija s i kwitnie wraz ze wzrostem miast, na który stanowi reakcję Marzenie o byciu kimś innym pozostawało najczęściej ty! marzeniem. Jedynie nieliczni potraktowali je jako doświś ■ "-zenie — do spełnienia aż do kresu. Ale jednocześnie marze! Iwo zawierało w sobie potencjał energii, który bezustana nasilał uczuciowość romantyczną. Życie inne jest z reguły ■! i kiedyś, i dzisiaj — traktowane jako lepsze i szczęśliwsi „L’existence est ailleurs”, pisał Andre Breton w I Mani jeść surrealizmu. Romantyczne „gdzie indziej” rozciągało się pet miastem. Utrzymało się ono zresztą do naszych czasów, wj starczy zapoznać się ze współczesnym mitem Natury. Miejski zgiełk na ogół wcale nie wydawał się romantyko
47 Ph. Bagby, Kultura i historia, s. 45. Autor sądzi, że „zar6*0 współczesna antropologia, jak i współczesna filozofia historii rn! swe źródła w ruchu romantycznym, a ściślej w dokonanym pr* najwcześniejszych protoromantycznych filozofów XVIII wieku ci kryciu, iż inne społeczeństwa i inne okresy dziejowe rządzą s wartościami odmiennymi, a może i w jakimś sensie lepszymi1 ich własnych. [...] Już dwieście lat temu niektórzy spośród miesi kańców wielkich miast europejskich zaczynali odczuwać, że żyć miejskie jest sztuczne i ograniczające. Miejski zgiełk i gformaltó wanie stosunków, kult rozumu i wrażeń zmysłowych — zdawś się im grozić destrukcją jakiejś cennej części ludzkiej natury. 0 więc odwoływali się, jak Rousseau, do «szlachetnego dzikusa*, j jak Macpherson. do herosów celtyckiej mitologii, czy jak Her#, do europejskiego wieśniaka, zawsze szukali takiego wzoru ży^ który byłby zarazem prostszy, bardziej emocjonalny i dający vri= cej zadowolenia niźli życie wyższych klas w Paryżu, Londyn* Berlinie" (s. 38—39).
Estetyka średniowiecznej Północy kolorowy i pociągający, poza miastem średniowiecznym oczywiście. Szarości zorganizowanego życia nowoczesnego miasta przeciwstawiali różnorodność wtajemniczeń w naturę i w historię, jego zamkniętej przestrzeni — otwarty bezmiar morza i stepów, jego zapobiegliwemu „samotnemu tłumowi” — bezkompromisowy heroizm bohaterów zrośniętych ze wspólnotą. W świadomości wielu ludzi współczesnych Miasto — ta Wieża Babel — jest właśnie symbolem różnorodności i wielości. Ale nie dla romantyków. Jeśli nawet dostrzegali sprzeczną pstro-kaciznę miasta, to jako zewnętrzny objaw blichtru, pozoru i kłamstwa. Pod nimi ukrywało się wstrętne cielsko apokaliptycznej bestii, od której albo trzeba było uciekać, albo wydać jej walkę.
Demaskując znienawidzonego potwora, który przecież zachowa później rysy demoniczne, ale będą one stawały się przede wszystkim fascynujące, romantycy proponowali wieść życie — czy to w rzeczywistości, czy w marzeniu — wszędzie tam, gdzie spontaniczność łączyła się z pierwotnością, a autentyczność nasiąkała kolorytem wyrazistym, malowniczym. W końcu zatem jednolitości uporządkowanego miasta przeciwstawiali swoją jednolitość rozmaitych egzotyk, zawsze zorganizowanych wokół upragnionej „malowniczości” i „dziwności”. Nie bez powodu w genezie słowa „romantyczny” zawiera się w miniaturze historia romantyzmu — określano początkowo za pomocą tego terminu to, co niezwyczajne, awanturnicze, romansowe, dziwaczne, interesujące. Utopia romantyczna była więc nacechowana rysem jedności — tak jak każda utopia. Może to brzmieć absurdalnie, ale romantyków obowiązywała spontaniczność. Z tego oczywiście musiały wynikać rozmaite kabotynizmy, epigonizmy, niewolnictwo w stosunku do czegoś, co miało zaprzeczać wszelkiemu zniewoleniu.
PARADOKSY PLURALIZMU ROMANTYCZNEGO
Gdy rozważamy romantyczny pluralizm, objawiający się tym razem w uwielbieniu średniowiecza i tzw. nieprzepartej do niego tęsknocie, dotykamy od razu najistotniejszego chyba paradoksu romantyzmu:
wyrafinowany pluralizm sięga do epoki skrajnie monolitycznej;