150 Funktft l poU immy i m-ńrtmu w fiKkoiu.'«M
go zewnętrzność obwodowa i zewnętrzność centralna stanowią jeden obszar.62
Schemat ten jest zgodny z pozbawioną końca kolistością procesu dialektycznego, dziejącego się, kiedy podmiot urzeczywistnia swoją samotność, albo w zasadniczej dwuznaczności bezpośredniego pragnienia, czy wreszcie w pełnym przyjęciu swego hycia-ku-śmierci.
Zarazem można w nim uchwycić to, że dinlektyka nic jest indywidualna, i że problem zakończenia analizy jest problemem osiągnięcia momentu, w którym zadowolenie podmiotu może się urzeczywistniać w zadowoleniu każdego, a więc tych wszystkich, których analiza połączyła we wspólnym ludzkim dziele. Y.c wszystkich dziel tego stulecia dzieło psychoanalityka jest, być może, dziełem najwyższym, pośredniczy bowiem pomiędzy człowiekiem troski i podmiotem wiedzy absolutnej. Dlatego właśnie wymaga ono długiej subiektywnej ascczy, i nigdy nie przerwanej: koniec samej analizy dydaktycznej nic daje się oddzielić od podjęcia przez podmiot własnej praktyki.
Więc niech się jej raczej wyrzeknie ktoś, kto nie jest w stanie ogarnąć horyzontu subiekty wności swojej epoki. Jak bowiem mógłby uczynić zc swego życia oś dla życia tak wiciu ten, co niczego by nie wiedział o dialcktyce, która wcią-
*- Przesłanki topologii, nad kn‘>r.| pracujemy od pięciu lat (1966).
ga go wraz / innymi w dynamikę symboli? Niechaj dobrze pozna skręt spirali, na którym nasz czas wciąga go w trwającą bez przerwy budowę wieży Babel, i niech wie, że w waśniach języków ma funkcję tłumacza. Kryjący się w ciemnościach mtotdus, wokół którego spiralnie wznosi się ta gigantyczna wieża, niechaj pozostawi mistycznej wizji, niechaj ona postara się zobaczyć w mm, jak gnijący wąż życia pełznie ku wierzchołkowi wiecznego drzewa.
Niech nam wolno będzie się pośmiać, kiedy przypisuje się temu, co mówimy, grzech odrywania sensu dzieła Freuda od biologicznych podstaw, których Freud sobie życzył, i wiązaniu go z odniesieniami kulturowymi, gęsto wplecionymi w to dzieło. Nie chcemy tutaj nawracać was ani na wiarę w czynnik b, oznaczający te pierwsze, ani na wiarę w czynnik c, w którym rozpoznamy te drugie. Chcielibyśmy jedynie przypomnieć wam zapomniane <?, b, c, struktury mowy, i nauczyć znowu sylabizować Iki, Im, zapomnianego mówienia.
Jaką bowiem receptą będziecie się kierować w technice, która powstaje z mowy, a swoje skutki zawdzięczacie mówieniu, jeżeli nic rozpoznacie ich pola i funkcji?
Doświadczenie psychoanalityczne odnalazło w człowieku imperatyw słowa jako prawo, które ukształtowało go na swój obraz. To doświadczenie posługuje się poetycką funkcją mowy, aby pragnieniu człowieka ofiarować swoje