>02 ; poU mony i ihiWwmj w psysAuinj/łor
pragnieniu doświadczyć nienaruszonej zagadki psychoanalityka, i by ująć w relacji do platońskiego oglądu nas/, stosunek do prawdy: w tym przypadku /. uwzględnieniem dystansu dzielącego reminiscencję, którą Platon traktuje jako niezbędną w każdym zjawieniu się idei, i wyczerpywanie bytu dokonujące się w powtórzeniu Kicrkcganrda.”1
Jest także różnica historyczna, którą warto zmierzyć, pomiędzy rozmówcą Sokratesa a naszym. Kiedy Sokrates opiera się na rozumie rzemieślnika, a może go wydobyć także z dyskursu niewolnika, robi to po to, by doprowadzić autentycznych panów do zrozumienia konieczności porządku, który odrzuci ich potęgę t wprowadzi prawdę w najważniejsze słowa wspólnoty. My zaś mamy do czynienia z niewolnikami, którzy uważają się za panów i znajdują w języku uniwersalnej misji oparcie dla swej niewoli wraz z więzami jej dwuznaczności. Toteż można by stwierdzić, ze naszym celem jest przywrócenie im suwerennej wolności, którą przejawia I lump-ty Dumpty, kiedy zwraca uwagę Alicji, że ostatecznie jest on panem znaczącego, choćby nic panował nad znaczonym, w którym jego bycie uzyskało swoją formę.
Odnajdujemy więc nieustannie nasze podwójne odwoływanie się do mówienia i mowy.
'* Wskazówki tc spełniłem w latach następnych (1966). Cztery akapity napisane na nowo.
Aby oswobodzić mówienie podmiotu, wprowadzamy podmiot w mowę jego pragnienia, to znaczy w mowę t>ienvszt}, w której poza tym, co podmiot mówi nam osobie, mówi już do nas, nic wiedząc o tym, i najpierw w symbolach symptomu.
W symbolizmie odkrywanym w analizie chodzi niewątpliwie o mowę. Ta mowa, spełniająca ludycznc życzenie, które znalazło wyraz w jednym z aforyzmów Lichtcnbcrga, ma uniwersalny charakter języka, który dawałby się rozumieć wc wszystkich innych językach, ale równocześnie, będąc mową, która potrafi uchwycić pragnienie w punkcie, w którym staje się ludzkie, bo dąży do tego, by je rozpoznano, jest absolutnie swoista dla danego podmiotu.
Mowa pieru'sza, mówimy, bo nic mamy na myśli pierwotnego języka; Freud bowiem, którego można porównać do Champolliona ze względu na zasługę dokonania całkowitego odkrycia tej mowy, w całości ją rozszyfrował w snach naszych współczesnych. Zarazem główne jej pole zostało określone w sposób budzący niejakie zaufanie przez |ednego z asystentów najwcześniej wciągniętych do tej pracy, będącego jednocześnie jednym z nielicznych, którym udało się wnieść do niej coś nowego, a mianowicie przez Ernesta Jonesa, ostatniego pozostałego przy życiu z tych, którym wręczono siedem pierścieni mistrza, i który zaświadcza swoją obecnością na honorowych stanowiskach stowarzy-