114 Fiuikrfj I {Kilf mony i mótcitKii u- prythoanjlkte
ników, umieszczonych nic wiadomo gdzie, jest to pytanie, ale tylko dla mojego oczekiwania, i nie będzie go więcej, skoro poznam system na tyle, żeby manewrować nim bez pomyłek.
Kiedy jednak praywoluję tego, do którego mówię, jakimkolwiek imieniem, które mu daję, to narzucam mu funkcję subiektywną, kcórą podejmuje odpowiadając mi, nawet gdyby miał ją odrzucić.
Wtedy pojawia się decydująca funkcja mojej odpowiedzi, a nic polega ona na tym tylko, że, jak się mówi, podmiot odbiera ją jako aprobatę lub odrzucenie swojej wypowiedzi, lecz naprawdę na uznaniu albo zniszczeniu podmiotu. 1'aka jesr odpowiedzialność analityka za każdym razem, kiedy oddziaływujc on poprzez mówienie.
Również problem skutków terapeutycznych błędnej interpretacji postawiony przez Edwarda Glovera w znakomitym artykule4* doprowadził go do wniosków, w których sprawa poprawności staje się czymś drugoplanowym. To znaczy, że nie tylko każda interwencja słowna jest odbierana przez podmiot w zależności od jej struktury, ale że uzyskuje przy tym funkcję struk-turującą ze względu na swoją formę; w szczególności siła psychoterapii nieanalitycznych, czy też
** Kdward Glovcr, The tk&apeutk effect ofinexMt interpreter tion; u (iMttribution ta the theory ofsnggestion, „lor. |. Psa.", t. XII, i. 4.
najzwyklejszych „zaleceń” medycznych, polega na byciu oddziaływaniami, które można określić jako obsesyjne systemy sugestii, sugestie histeryczne o charakterze fobii, czy też podtrzymanie prześladowcze; charakter każdej z tych interwencji wypływa z usankcjonowania przez nic nieuznawania przez podmiot własnej rzeczywistości.
Mówienie jest naprawdę darem mowy, a mowa nie jest bezcielesna. Jest ciałem subtelnym, ale ciałem. Słowa przenikają do wszystkich cielesnych obrazów opanowujących podmiot; mogą zapłodnić histcryczkę, utożsamić się z przedmiotem penis-neid [zazdrość o peni-sa), zastępować strumień moczu ambicji uret-ralnej albo zatrzymany ekskrement rozkoszy skąpca.
Co więcej, słowa mogą ulegać symbolicznym uszkodzeniom, dokonywać aktów wyobrażeniowych, których podmiotem jest pacjent. Przypomina się Wespe |osa] z wykastrowaną pierwszą literą W, co dało S. P. — inicjały Człowieka z Wilkami, a miało miejsce, kiedy wymierzał sobie symboliczną karę, którą niegdyś groziła mu Grusza, ta osa.
Przypomina się również S będące pozostałością hermetycznej formuły, w której skondensowały się cgzorcyzmującc zaklęcia Człowieka ze Szczurami po cym, jak Freud wydobył z jej szyfru anagram imienia ukochanej, S, które wraz z końcowym amen aktu strzelistego pacjenta