90 FunJkti* i pole mony i m-Sii-ienit n> (rtytboantlixil
to nic da się ukryć, że nasza fizyka stanowi tylko produkcję umysłu, której narzędziem jest symbol matematyczny.
Nauka eksperymentalna bowiem jest określona nic tyle przez ilość, do której w końcu się odnosi, co przez miarę, którą nauka wprowadza do realności.
Widać to na przykładzie miary czasu, bez której nauka byłaby niemożliwa. Zegar I luyghcnsa, jedyny, który zapewnia precyzję pomiaru, jest jedynie narzędziem realizującym hipotezę Galileusza o równej sile ciężkości, czyli jednostajnym przyspieszeniu, którego prawo, zawsze takie samo, rządzi wszelkim spadaniem.
Ale co zabawne stwierdzić, że instrument został wykonany, zanim hipotezę można było potwierdzić obserwacyjnie, i że tym samym czynił hipotezę zbędną w tej samej chwili, kiedy uzyskiwała w nim narzędzie ścisłości.u
Matematyka może też symbolizować inny czas, w szczególności czas intcrsubickcywny, który strukturalizujc działanie ludzkie; formuł tego działania zaczyna się dopracowywać teoria gier, zwana również strategią, chociaż najlepszą nazwą byłaby stocbaslyka.
" O hipotezie Galileusza i zegarze Huyghctua, zob. Alexanilre Koyrć, Ati experiment in measurement, „Procc-edings of American Phitosophical Socicty", t. 97, kwiecień 1953.
Nasze dwa ostatnie akapity napisane na nowo (1966).
Autor tych linijek spróbował pokazać w logice pewnego sofizmatu mechanizmy czasu, w którym działanie ludzkie, dostosowujące się do działania innego człowieka, znajduje w rytmie jego wahań sposób dojścia do pewności, zaś w decyzji, która tę pewność stwierdza, daje działaniu innego, odtąd weń włączonemu, wraz z sankcją co do przeszłości, przyszły sens.
Wykazaliśmy, że to pewność antycypowana przez podmiot w czasie na zrozumienie, poprzez pośpiech wprowadzający moment konkludowania, określa u innego decyzję, która czyni z własnego posunięcia podmiotu błąd albo prawdę.
Na tym przykładzie widać, jak formalizacja matematyczna inspirowana algebrą Boole’a czy też teorią zbiorów, może wypracować dla nauki o działaniu ludzkim tę strukturę czasu intersubicktywnego, której potrzebuje konicktu-ra psychoanalityczna aby upewnić się co do swej ścisłości.
Jeżeli, z drugiej strony, historia techniki stosowanej przez historyków pokazuje, iż postęp tej techniki wiąże się z ideałem identyfikacji subiektywności historyka z subiektywnością wyznaczającą prymarną historyzację, w której zdarzenie staje się ludzkie, to zaczyna być jasne, że psychoanaliza odnajduje tutaj swój ścisły zasięg: w poznaniu jako realizacja tego ideału, i w skuteczności znajdującej w nim swoją rację. Przykład historii rozwiewa, niczym miraż, po-