Systemy polityczne współczesnego s'wiata
styczne (Białoruś, Turkmenistan, Kirgistan, Uzbekistan, Kazachstan). Co więcej, nic nie wskazuje na ich rychły i zmasowany upadek, a tym bardziej na przeobrażenie się w demokracje. W wielu innych krajach elementy demokratyzmu - jak np. rywaliza-cyjne wybory - koegzystują z praktycznie nieograniczoną władzą wykonawczą (Rosja, Ukraina), z przypadkami łamania praw człowieka (Serbia, Albania, Turcja) lub z dyskryminacją mniejszości (Słowacja, Bułgaria, Łotwa wiatach 90.). Last but not least, ruiny Sarajeva, Priśtiny czy Groźnego przypominają, że rozpad dawnych dyktatur nie zapobiega masowym zbrodniom, a ludobójstwo - o czym przekonują nas także tragedie Somalii, Sudanu czy Rwandy - nie jest wyłącznie reliktem przeszłości. Wszystko to powoduje, że panorama systemów politycznych, które rejestrujemy na przełomie wieków, nie przedstawia tak uproszczonego obrazu, jakiego spodziewać można by się było po obwieszczeniu „końca historii”. W każdym razie nic nie uprawnia do optymistycznego stwierdzenia, że świat staje się zbiorowością demokratycznych państw.
Jeśli prawdą jest to, że przez długi jeszcze czas będziemy mieli do czynienia z mnogością i zróżnicowaniem form politycznych, to aktualność swą zachowa także inny kłopot: wielość i niejednoznaczność kategorii, za pomocą których politycy i teoretycy opisują systemy polityczne. Należą do nich i te, które są w powszechnym użyciu, jak demokracja, autorytaryzm czy totalitaryzm. Oczywiście, potrafimy z grubsza określić, co jest demokracją, a co nią nie jest. Nawet jednak jeśli w miarę precyzyjnie oznaczymy to, co tworzy linię demarkacyjną między demokracją a nie-demokra-cją, a nie jest to wcale zabieg bezproblemowy, wątpliwości nie znikną. Czy ustroje Polski, Litwy, Słowacji bądź Rumunii winny być zakwalifikowane do tej samej grupy, co Stany Zjednoczone, Wielka Brytania lub Francja? Czy Portugalia, której demokra-tyzm jest stosunkowo świeżej daty, może być porównywana ze Szwajcarią? Z drugiej strony, czy Kambodżę Czerwonych Khmerów wolno zestawić z reżimem A. Pi-nocheta w Chile lub A. Łukaszenki na Białorusi, nie gwałcąc przy tym rygoryzmu metodologicznego? Jak traktować przypadki graniczne, tj. takie, w których demokracja jest w jakiś sposób „zanieczyszczona” (Rosja, Ukraina, Turcja, Wenezuela, Peru)? Czy Iran ze swoimi instytucjami ochrony islamu jako normatywnej podstawy życia społecznego jest tylko dyktaturą wyznaniową, czy z uwagi na fakt odbywania rywalizacyjnych wyborów może być traktowany jako kraj na pograniczu demokracji? Jak zakwalifikować reżimy polityczne tych państw Afryki Północnej, które (jak np. Tunezja) dopuszczają - choć w nader ograniczonym stopniu - udział opozycji w wyborach parlamentarnych? To niektóre tylko z pytań, na jakie trzeba znaleźć odpowiedź, chcąc w sposób w miarę kompetentny i kompletny, a nade wszystko usystematyzowany, przedstawić mozaikę współczesnych systemów politycznych.
12