z tymi przedmiotami. Ciekawą komplikację do tej historii wprowadzają małpy człekokształtne wychowywane przez ludzi. Wydaje się, że nabywają one pewnych, właściwych ludziom umiejętności związanych ze wspólną uwagą, takich jak nakazowe wskazywanie u ludzi i uczenie się przez naśladownictwo pewnych sprawności instrumentalnych (zob. rozdział 2). Ciągle jednak te pojedyncze małpy nie wskazują i nie używają innych sygnałów komunikacyjnych w sposób oznąjmujący - to znaczy, jedynie po to, by podzielać z kimś uwagę - oraz nie angażują się w wiele innych działań wymagających współpracy i nauczania. Dlatego też stawiam hipotezę, że chociaż jednostki te mogły nauczyć się czegoś o tym, jak ludzie potrafią być skutecznymi, ożywionymi sprawcami w swoim otoczeniu - z którymi trzeba się kontaktować w sprawie zaspokajania praktycznie każdej potrzeby lub żądania - żaden dowolnie długi trening nie może dostarczyć im wyłącznie ludzkiej, biologicznej predyspozycji do utożsamiania się z innymi w sposób, w jaki czynią to ludzie.
Jeżeli zakładamy, że istoty ludzkie biologicznie dziedziczą szczególną zdolność do utożsamiania się z przedstawicielami swojego gatunku, jest rzeczą naturalną poszukiwanie takich jednostek, które charakteryzuje swego rodzaju deficyt biologiczny dotyczący tej zdolności. Są nimi, oczywiście, dzieci autystyczne. Dobrze wiadomo, że dzieci autystyczne mają poważne problemy ze wspólną uwagą i przyjmowaniem cudzej perspektywy. Na przykład, wykazują wiele deficytów w zdolności do zwracania uwagi na przedmioty wspólnie z innymi (Lovełand i Landry, 1986; Mundy, Sigman i Kasari, 1990). Wykonują bardzo niewiele gestów oznajmujących (Baron-Cohen, 1993) i bardzo rzadko angażują się w zabawy w udawanie lub symboliczne, które w wielu przypadkach wymagają przyjmowania roli kogoś innego. Niektóre lepiej funkcjonujące dzieci autystyczne są w stanie podążać za czyimś wzrokiem, ale te gorzej funkcjonujące bardzo słabo przystosowują się do perspektywy spostrzeżeniowej innej osoby (Loveland i in., 1991). Ogólny wniosek Langdella (cyt. w: Baron-Cohen, 1988) jest taki, że dzieci autystyczne stanowią grupę z „trudnościami w przyjmowaniu punktu widzenia drugiej osoby”, a Loveland (1993) określa je jako w zasadzie „akulturowe”. Ciągle nie potrafimy wskazać źródła problemów, jakie mają dzieci autystyczne - jest wiele konkurujących ze sobą teorii - ale jedna z hipotez mówi, że dzieci te mają kłopoty z utożsamianiem się z innymi ludźmi, a kłopoty te mogą przybierać bardzo różne formy w zależności od takich czynników, jak etap rozwoju, stopień zaburzenia czy też jakiś rodzaj innych sprawności poznawczych posiadanych przez jednostkę, które mogą kompensować zaburzenia.
WCZESNE UCZENIE KULTUROWE
Zatem, rozumienie przez ludzi siebie nawzajem jako sprawców intencjonalnych jest zdolnością poznawczą, umożliwioną zarówno przez utożsamianie się z innymi ludźmi (obecne bardzo wcześnie w rozwoju i właściwe wyłącznie naszemu gatunkowi), jak i przez intencjonalną organizację swoich własnych działań czuciowo-ruchowych, właściwą także innym naczelnym, a pojawiającą się w rozwoju człowieka około ósmego-dziewiątego miesiąca życia. Obie te umiejętności są dziedziczone biologicznie w tym sensie, że ich rozwój może przebiegać w wielu różnych środowiskach (pod warunkiem, oczywiście, że znajdują się tam inni przedstawiciele własnego gatunku), bez naruszania norm rozwojowych.
Ta wyłącznie ludzka forma rozumienia społecznego znacząco wpływa na sposób, w jaki dzieci wchodzą w interakcje z dorosłymi i z innymi dziećmi. Jednym z efektów
107