DSC05775

i Karpiński. Warszawa G

\\ on *. .*as tani nk vm juz mczatrudnionu Bej .adncgo konwoju u- krótkiej truli dobie Jakoż ptaka owego mając wodzem sobie.

Poimana obłokiem nad wszytko mniemanie *970 W cym ludzkie w Lubonie drugiego dtua stanic, Kiedy Wenus potęgi wszytkicj swej zbawiona W bezbronnym Kupśdynie, i stąd opuszczona C\i pierwszN-ch Anuzww tvlkoż się cieszyła,

,'e :ak r:ad Pa s k w a 11 n a srogo się zemściła vrs Bowiem to niepodobną rozumiała rzeczą.

Żeby z pasa owego mocą się człowieczą Dobyć miała. Skądże być od bestyj pożartą Juz wierzyła Aż gdy wtym altanę otwartą Przed jej ujzrzy pałacem i okna i gmachy ■w W>zvtkic łudzi nicprożne, nowe ją stąd strachy Porwą zaraz. A dziwnie tłumacząc to sobie.

Rzecze do Kupidyna: »Otoż teraz tobie Niesłuchunie i lekkość na to twoja wyszła!

Boc widzę nic inszego, tylko nazad przyszła " Pąmiczka ta bczecna i mnie tu ku wzgardzie Znowu się ufunduje! Słuchaj, ty bastardz.ie.

Nic iuż więcej synu mój. marny, niecnotliwy!

Idz. dowiedz się przynamniej, co to tam za dziwy? Bo jczli tak, jako bvc nicpochybnie tuszę, Wprawdzie zec ja dla ciebie ustąpić stąd muszę, Ale się mc pokazuj i ty mi nu oczy!w Co wyrze kszy, na niego srogo się zamroczy I gniew w twarzy pokaże. A on tej godziny Wzbiwszy się pod obłoki, jako Pa s k w a 1 i n v ^,Kł* Zajzrzy w oknie siedzącej (ona się monsliujc

I przed wszytkim zgichmonym miastem prezentuje / |ego ow ą armatą przez się zwojowaną I lukiem i cięciwą na troje spadaną)

Niezmiernie się z;ismuc i A matce nie śmiejąi iikxi I ego donieść i gniew jej zatym rozumiejąc Bvc juz nieubłagany, za miasto poleci,

A tam z iłespcracyjcj kształtem głupich dzieci ¹ łpatrzywszy z między drzew piękniejszych szeregu Mim stojący jirzy rzecznym zlotonurym brzegu.

_{Na t}*n\n' ^{l,bKM 1} Wnu pi ^_Vi

Óa!^H^n,w    *****

, ,ko Jzdwro ^k^^,-k"*^m ttitthc swe, mAimłu _t;,_v.rku bywa uwisnic złotowłosa główka.

W głifotn dW' ^v M»oiy Ka«a^ * mk-kokcmcj Spódnic szyje na dół, wnuk pomrużywny skórny ¹⁰¹⁰ skrx\dclka $° ⁰P^U*^2C**- wszytkę asm* .;U>u %vh ślinę srebrną wspu-m. Dziecinnym* pracując śmiertelnie piersiami.

\ vx; niespokojnymi tylko: drgnie norkami

_M5 Tu. ot teraz gdyby go wisząc tak widziały, którekolwiek dla niego kiedv co cierpiały Dawniejsze heroiny, jakoby mu .- świata Tym prędzej dopomogły! A pierwsza nad kata Mocniej by Erytila ręce mu ściągnęli _ulX, Ta. którą się cięciw ą samu zadzierzgnęła, lokusu od własnego niepozrtuna synu 1 • wieże sestyuckicj zrzucona dzicw\;vna Gałęzi mu przygięły, roatriąiniona płodem S\\ S< nełe i waytki ze swoim narodem _!(łjs Kreta kiedyś haniebny rejestr jego zbrodni Przed oczy nui stawili’ Co robił w pochodni Z Kleopatrą farowej! Co : Fcdrą przez kartv Zdradzieckie postrzeżone i w krowie z a warte |

Z wszeteczną Pazytaą! Co z l aodamiją,

10)0 Aiyudnu. Darnią, Ccnissą, l ułvja’

Prokrys knebli, i pani ognistego w o a t żarna by Prozcrpina dodała powroza,

A subtelnym Can.wc sztyletem przekłuto.

I Tvzbe i Piuee i Mirra rozpruta um Drabiny przystawiły Coz by o Dydomc Kio rozumiał, kiedy go piastując na łonie Oszukana Kilem w co się pi zez to wdali,

C/.v bv nus \ moncgo mu me pi.yłomulu kurku lepiej, i ktote nu on czas wraziła ^llMU W się . cłu. o, teraz go w mm nic utopiła * tyroc same Pleady i co się lvgumi kiedyś tum |Hikumal\. ze niilosnuumi Ich /ostały i słyną na niebie tym łożeni

107