-z Polski zdrajcy, byłego podkanclerzego koronnego Hieronima Radziejowskiego, skomplikowały ponownie sytuację. Agent dyplomatyczny króla Jana Kazimierza Henri Canasilles, przybyły dwukrotnie do Sztokholmu, niewiele wskórał.
Ostatecznie jednak późną jesienią roku 1652 wznowione zostały rozmowy w Lubece. Polacy przybyli w tym samym składzie, przewodnictwo delegacji szwedzkiej objął po zmarłym Salviusie Schering Rosen-hane.
Tym razem inicjatywę, nazwijmy ją „negatywną”, przejęli natychmiast w swe ręce dyplomaci skandynawscy. Dopiero w dniu 20 grudnia 1652 r. obie strony złożyły swe pełnomocnictwa w ręce mediatorów. “Szwedzi zażądali wówczas, by bezzwłocznie oddano im oryginały pełnomocnictw polskich. Chodziło między innymi o tytuły szwedzkie Jana Kazimierza, których Rosenhane i jego towarzysze kategorycznie nie chcieli uznać. Patronowała temu wszystkiemu ze Sztokholmu królowa Krystyna.
Stanowisko zajęte przez Szwedów skłoniło ostatecznie Polaków do •oświadczenia, że dalszy pobyt w Lubece jest bezcelowy, a kongres uważają za skończony. W marcu 1653 r. dyplomaci obu stron rozjechali się. Stosunki między Rzeczpospolitą i Szwecją pogorszyły się w sposób widoczny.
Abdykacja królowej szwedzkiej Krystyny i wstąpienie na tron Karola -Gustawa stały się katalizatorem przyspieszającym wybuch wojny.
Wysłannik Jana Kazimierza do Sztokholmu Canasilles, który przybył do stolicy Szwecji w czerwcu 1654 r., zaprotestował przeciwko przekazaniu korony szwedzkiej Karolowi Gustawowi, co oczywiście za-•drażniło tylko jeszcze bardziej stosunki. Osiągnął ostatecznie to, że Szwedzi zgodzili się przyjąć nowego posła polskiego.
Próbą ratowania pokoju ze strony polskiej była działalność nie jednego, lecz dwóch poselstw, które przybyły do Sztokholmu na początku i w połowie 1655 r. Od czasów komisji lubeckich, zwłaszcza pierwszej, stanowisko polskie stało się bardziej ugodowe, bowiem inwazja wojsk •cara Aleksego Michajłowicza zagroziła całości Rzeczypospolitej.
Dnia 14 listopada 1654 r. Andrzej Morsztyn, stolnik sandomierski, •otrzymał instrukcję poselską, w której polecono mu, by starał się nakłonić Szwedów do wystąpienia przeciw Rosji lub przynajmniej odciągnąć ich od zamiaru zaatakowania Polski. Miał ich przy tym łudzić mirażem trwałego pokoju między obu krajami i gotowością Polaków do wszelkich rokowań, również i w sprawie praw Jana Kazimierza do korony szwedzkiej.
W Sztokholmie został Morsztyn przyjęty bardzo chłodno, a nowy król szwedzki odmówił mu w ogóle audiencji. Przyczyny tego faktu różnie są interpretowane przez historyków. Jedni twierdzą, że poseł polski zja-
wił się w stolicy Szwecji za późno, już po grudniowym posiedzeniu rady państwa (riksrdd), na którym miała zapaść decyzja o ataku na Polskę, inni, że rażące sformułowania w listach uwierzytelniających Morsztyna i przede wszystkim zupełny brak w nich pełnomocnictw nie tylko do prowadzenia zasadniczych rozmów o pokoju i wojnie, ale nawet do zapewnienia, że pełnomocny poseł polski przybędzie do Sztokholmu, zraziły zupełnie Szwedów. Niektórzy historycy odrzucają wersję o tym, że decyzja o wojnie zapadła w grudniu . 1654 r. i przyjmują, że ostatecznie skrystalizowała się ona właśnie w czasie pobytu Morsztyna w Szwecji.
Mimo gorliwych starań przebywającego w stolicy Szwecji dyplomaty francuskiego d’Avaugoura, poselstwo zakończyło się całkowitym fiaskiem. Stolnik sandomierski słusznie pisał w jednym ze swych listów z okresu niefortunnej misji: „To już za pewną mieć może, że tu wojna na wiosnę uradzona i bez niej być nie mogą”*.
Drugą próbą ratowania pokoju, całkowicie beznadziejną już in statu nascendi, było wielkie poselstwo króla i Rzeczypospolitej na czele z wojewodą łęczyckim Janem Leszczyńskim i referendarzem litewskim Aleksandrem Naruszewiczem. Sekretarzem legacji został wiceinstygator koronny Jan Tański. Otrzymali oni pełnomocnictwo do zawarcia wieczystego pokoju, ale nie miało to już większego znaczenia.
Skomplikowany układ wydarzeń na międzynarodowej arenie politycznej w Europie wschodniej, o czym mówiliśmy już wyżej, doprowadził do paradoksalnej sytuacji. Szwecja, obawiająca się jak ognia postępów armii rosyjskich prowadzących wojnę z Polską, wypowiedziała tejże Polsce wojnę. Ostatecznie chodziło o to, by zawojowawszy Polskę i pokonawszy Rosję wyeliminować równocześnie dwóch najgroźniejszych rywali do panowania nad basenem Morza Bałtyckiego.
Na audiencji u Karola Gustawa w dniu 7 lipca referendarz litewski przedstawił „jawną niegodziwość Moskwiczanów” (appertissima Moscho-rum iniquitas), którzy złamawszy wszelkie pakta i wziąwszy pod swoją protekcję buntowników Rzeczypospolitej (tj. Kozaków) najechali Rzeczpospolitą. W tej sytuacji, posłowie króla i Rzeczypospolitej nie wątpią, iż Jego Szwedzki Majestat złączy swe wysiłki z wysiłkami króla polskiego i udzieli mu pomocy.
Apel ten oczywiście nie został podchwycony przez Szwedów. Gdy przychylny Polakom poseł księcia kurlandzkiego Jakuba, Melchior von Foelckersahmb, bawiący w tym samym czasie w Szwecji, usiłował przekonać kanclerza szwedzkiego Erika Oxenstiernę, że w sporze między Karolem Gustawem i Janem Kazimierzem, Rzeczpospolita nie ponosi żadnej winy, kanclerz — w obawie, aby nie odebrało to jego monarsze
* Morsztyn do Hilbranta, Sztokholm, 6 III 1655, AGAD, AKW, Szwedzkie, **• 8» nr 17. Druk — Z. Wójcik, Akta poselstw Morstina oraz Leszczyńskiego i Na~ zewicza do Szwecji w roku 1655, „Teki Archiwalne” 5(1957), s. 91.
203