członkowie orszaku poselskiego, sam zaś poseł-biskup i podkanclerzy w jednej osobie — czynności tej nie wykonał11*.
Szczególnie uciążliwy był ceremoniał na dworze papieskim, gdyż np. istniał tam przez długi okres obowiązek całowania papieża w pantofel i spędzenia części audiencji na klęczkach. Dla posła przybywającego do Rzymu istniał również obowiązek złożenia wizyt kardynałom, przede wszystkim kardy nałowi-protektorowi, tj. temu kardynałowi, w którego gestii znajdowały się sprawy tego państwa katolickiego, z którego dany poseł przybywał.
0 ceremoniale dyplomatycznym, z którym spotykali się posłowie nasi na Wschodzie i na Zachodzie, można by pisać tomy. Ciekawsze i istotniejsze momenty staraliśmy się przedstawić wyżej. Należy jeszcze raz podkreślić dwa aspekty zagadnienia. Po pierwsze, pełny ceremoniał dyplomatyczny przysługiwał tylko posłom pierwszej rangi, czyli w warunkach polskich w zasadzie wielkim posłom króla i Rzeczypospolitej. Piszemy w zasadzie, znane są bowiem przypadki, gdy i poseł tylko samego króla był przyjmowany z pełnym splendorem. Po drugie, ceremoniał dyplomatyczny zależał nie tylko od rangi posła, ale w bardzo poważnym stopniu również od aktualnie panujących stosunków między Rzeczpospolitą i państwem, do którego dyplomata nasz posłował. Przebieg samej misji miał również wielki wpływ na traktowanie posła i w ogóle na cały ceremoniał. Klasycznym przykładem może tu służyć historia poselstwa Gnińskiego do Stambułu, kiedy to twarda postawa wojewody chełmińskiego naraziła go na wiele niezwykle upokarzających szykan. W okresie ciężkich batalii dyplomatycznych z Rosją w latach 1667 - 1686 znane są liczne fakty szykanowania dyplomatów Rzeczypospolitej już w drodze do Moskwy, kiedy to utrudniano im podróż w ten sposób, że odmawiano sprzedaży żywności i paszy dla koni, psuto przeprawy i mosty itp. Takie szykany spotkały np. wielkich posłów króla i Rzeczypospolitej Jana Gnińskiego (przyszłego posła do Turcji) i Cypriana Pawła Brzostowskiego, gdy w roku 1671/1672 udawali się z misją do Moskwy.
1 na zakończenie tej części rozważań jeszcze jedna uwaga. Studiując sprawozdania i relacje posłów polskich z drugiej połowy XVII w. trudno się oprzeć wrażeniu, że wyolbrzymiają oni — rzecz bardzo ludzka — przepych i rewerencję, z jakimi ich przyjmowano za granicą. Dlatego czytając np. w relacji z poselstwa Wielopolskiego w roku 1685 passus, że Ludwik XIV okazał nie tylko królowi polskiemu, ale i jego posłowi nadzwyczajną estymę i że nigdy nikomu „takiej expressyji in respon-dendo (...) nie uczynił i (...) tak długo i tak pięknie nie odpowiedział”11’, musimy to przyjąć cum grano salis.
1,1 Pamiętnik dziejów polskich zebrał S. Barącz, Lwów 1855, s. 127 - 136; Dyplomaci w dawnych czasach, s. 362 - 363.
lł* Relacja wjazdu do Fontainebleau, s. 196.
6. SPRAWOZDANIA POSELSKIE.
ARCHIWA DYPLOMATYCZNE DAWNEJ RZECZYPOSPOLITEJ
Było już dość dawnym zwyczajem w dyplomacji naszej, że posłowie, zwłaszcza ci wielcy, składali sprawozdania z przebiegu swych misji. Zwyczaj ten stał się obowiązkiem prawnym dopiero jednak za Michała Ko-rybuta. W paktach konwentach zawartych z tym królem w roku 1669 czytamy: „A powróciwszy z funkcji swoich [posłowie] relacyję na sejmach in scripto oddawać [mają], co ma być w metrykach inserowano”. Identyczny passus znajduje się w artykułach pactorum conventorum Jana III z 1674 r.:M
Zwyczaj, a później obowiązek składania relacji z poselstwa zmuszał posłów do sporządzania obszernych relacji lub wręcz diariuszy z przebiegu misji. Oczywiście wielcy posłowie króla i Rzeczypospolitej bardzo rzadko robili to sami. Relacje sporządzali za nich bądź sekretarze legacji, bądź najczęściej jeszcze inne osoby. I tak np. diariusz poselstwa Leszczyńskiego i Naruszewicza do Szwecji w roku 1655 sporządził uczestnik poselstwa, historyk gdański Joachim Pastorius, a diariusz wielkiego poselstwa Czartoryskiego i Sapiehy do Moskwy w roku 1678 wyszedł spod pióra dworzanina Czartoryskiego, Czecha Bernarda Tannera.
Wśród wielu zachowanych niemal wyłącznie w odpisach relacji i diariuszy poselstw z drugiej połowy XVII w. oprócz dwóch wyżej wspomnianych, wymienić chyba warto diariusze poselstwa Mariusza Jaskólskiego do Krymu w roku 1654, Stanisława Kazimierza Bieniewskiego na Ukrainę w roku 1658 i tegoż do Moskwy w roku 1667, podkanclerzego Olszowskiego do Wiednia w roku 1669, Jana Gnińskiego do Turcji w latach 1677/1678, Jana Gnińskiego jr do Francji w roku 1683 i Stanisława Małachowskiego na kongres pokojowy w Karłowicach w 1699 r.
Z całości akt poselstw, czyli tzw. ekspedycji poselskich, sporządzano w kancelarii koronnej wpisy do specjalnych Ksiąg Metryki tzw. Libri Legationum (Księgi Poselstw), które poza tym zawierały wpisy dokumentów, listów i wszelkich innych pism dotyczących spraw politycznych państwa, oczywiście również i wewnętrznych.
Podobnie jak i Księgi Wpisów (Libri Inscriptionum) Metryki Koronnej, Libri Legationum składają się z trzech rodzajów ksiąg — kancelar-skich, podkanclerskich i wielkiego sekretarza. Nie można się jednak dopatrzeć jakichkolwiek różnic merytorycznych w dokumentach wpisywanych do każdej z powyższych serii. Wynika to, jak już mówiliśmy, z braku podziału kompetencji między wspomnianymi dygnitarzami również w zakresie polityki zagranicznej i dyplomacji.
Wskutek burzliwych losów archiwów polskich po rozbiorach, nie wszystkie Księgi Poselstw powróciły w roku 1923 do kraju, a luki w
1JI> Vol. Leg., t. V, s. 15, 141.
299