■wszystkim Smoleńszczyzna i Siewierszczyzna wraz z Czernihowem i ca-iym województwem czernihowskim oraz Lewobrzeżna Ukraina, a z Prawobrzeżnej Kijów z powiatem, z tym jednak zastrzeżeniem, że miał on zostać zwrócony Rzeczypospolitej dokładnie 15 kwietnia 1669 r., tzn. jeszcze przed terminem zebrania się nowej komisji polsko-rosyjskiej, która miała rozpocząć rokowania o przekształcenie rozejmu andruszow-5kiego w pokój „wieczysty”.
Zaporoże zostało uznane za condominium Polski i Rosji, a Kozacy zaporożcy mieli służyć obu monarchom przeciwko ewentualnej agresji turecko-tatarskiej. Przymierze wojskowe przeciw „bisurmanom” zostało zaledwie zarysowane, i to tylko pod warunkiem, że chan krymski i sułtan turecki odrzucą ofiarowaną im uprzednio przez cara i króla przyjaźń.
Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności — ani car Aleksy, ani jego -dyplomaci prowadzący rokowania w And rusz o wie nie wiedzieli o generalnej kapitulacji króla i senatu polskiego, uchwalonej na radzie w dniu 30 grudnia 1666 r. — Hlebowicz i jego koledzy zdołali jeszcze uratować •dla Rzeczypospolitej Inflanty polskie z Dyneburgiem, których tak usilnie domagali się Rosjanie, a ustąpili dopiero dosłownie w ostatniej chwili.
Mimo negatywnej oceny traktatu andruszowskiego, którą daliśmy powyżej (s. 179), podtrzymujemy w pełni inną naszą opinię wyrażoną przed kilkunastu laty: „jesteśmy głęboko przekonani, że w styczniu 1667 roku Rzeczpospolita osiągnęła przy stole obrad niewątpliwie wszystko, •co mogła podówczas osiągnąć, biorąc pod uwagę jej aktualną sytuację wewnętrzną i międzynarodową”. A to oznacza według nas, że traktat •andruszowski uznać można niewątpliwie za sukces dyplomacji polskiej.
Zagrożenie Rzeczypospolitej ze strony Tatarów i Turków, jakie niewątpliwie nastąpiło po porozumieniu polsko-rosyjskim, skłoniło dwór polski do podjęcia szerokiej akcji dyplomatycznej w Europie zachodniej, a także na Krymie i w Turcji. Celem tej akcji miało być powstrzymanie ataku muzułmanów na Polskę, ale, jak sądzono w kraju, trudno powiedzieć, by bezpodstawnie, chodziło raczej o pozyskanie poparcia dla projektowanego wyboru księcia Kondeusza na tron Polski niż o zapobieżenie groźbie turecko-tatarskiej.
Nie analizując bliżej tej sytuacji, stwierdzić tylko należy, że desygnowano wówczas brata prymasa, opata sieciechowskiego, Franciszka Prażmowskiego na posła do cesarza Leopolda I oraz kilku elektorów i książąt Rzeszy, a Jana Gnińskiego, podskarbiego nadwornego koronnego, do Szwecji, Danii, Brunszwiku, Holsztynu i przede wszystkim do ■elektora brandenburskiego. Najważniejszą misję — do Francji — otrzymał referendarz koronny Andrzej Morsztyn. Na Krym wyruszyli Jan Karwowski, skarbnik ziemi lwowskiej i Franciszek Kobyłecki, podczaszy mielnicki, na Ukrainę do stacjonujących tam ord — cześnik bielski Kucharski, do Stambułu zaś chwilowo Jerzy Godlewski, miecznik nowogrodzki. Treścią jego misji była jedynie zapowiedź przybycia wielkiego posła polskiego nad Bosfor.
Morsztyn po przybyciu do Paryża prosił Ludwika XIV o wysłanie 8—10-tysięcznego korpusu pod dowództwem Kondeusza do Polski, głównie oczywiście w celu poparcia siłą kandydatury francuskiej (tj. właśnie Kondeusza) do tronu polskiego, oficjalnie zaś dla ochrony „Królestwa Polskiego napastowanego przez Tatara, zagrożonego przez oręż ottomań-ski i rozdartego samo w sobie przez różne fakcyje”1.
Z całej tej akcji nic nie wyszło — na najbliższej elekcji (1669) ani Kondeusz, ani żaden inny kandydat Jana Kazimierza i dworu polskiego nie wygrał, o żadnej pomocy przeciwko groźbie turecko-tatarskiej nie było oczywiście również mowy. W ten sposób nie został zrealizowany układ króla polskiego z Ludwikiem XIV i Filipem Wilhelmem księciem neuburskim w sprawie abdykacji Jana Kazimierza i zapewnienia tronu Kondeuszowi".
Wyraźne powiązanie z planami dynastycznymi dworu polskiego miało również wielkie poselstwo polskie do Turcji, na czele którego stanął ówczesny wojewoda inflancki, eks-zdrajca i banita Hieronim Radziejowski. Miał on w Stambule przygotować ostrożnie grunt do poparcia kandydata francuskiego, ale przede wszystkim nastawić wrogo Turcję wobec realnych możliwości zdobycia korony polskiej przez kandydata moskiewskiego bądź austriackiego.
Oficjalnym jednak i najważniejszym celem misji wojewody inflanckiego było zapobieżenie groźbie wojny polsko-tureckiej i wytłumaczenie *ię przed Turkami z traktatu andruszowskiego. Sprawa tego rozejmu stanęła w czasie rokowań w bardzo ostrej formie. Turcy oświadczyli wyraźnie, że podpisawszy układ z Moskwą Polska naruszyła pokój, ponieważ nie powinna traktatu tego zawierać bez chana krymskiego, sam zaś traktat z 30 stycznia 1667 r. jest wyraźnie wymierzony przeciw Porcie.
Bardzo trudne rokowania, w czasie których Radziejowski zmarł, dokończył sekretarz jego legacji Franciszek Wysocki, cześnik sochaczew-ski, człowiek pozbawiony zresztą większych talentów dyplomatycznych. Odnowił on przymierze z Turcją (sierpień 1667), dzięki czemu osiągnięty został zamierzony cel poselstwa. Gdy równocześnie niemal po fiasku rokowań na Krymie komisarze hetmana polnego koronnego Jana Sobies-
225
2 3"3 Historia dyplomacji polskiej t. 2
** T. Korzon, Dola i niedola Jana Sobieskiego, 1629 -1674, t. I, Kraków 1898, ». 509.
44 Traitć du Roy (Ludwika XIV) avec le Roy de Pologne pour son abdication
M668 (tekst włoski), Bibliothóque Nationale Paris, FF 15 884, f. 522-538. W imie-króla francuskiego traktat podpisał biskup de Bezićrs, w imieniu księcia Fi-jego kanclerz, baron de Sife.