co wiasme te przeżytki ograniczały orientację szlachty w sprawach międzynarodowych. Nic dziwnego, że w tych warunkach Flemming głosił tezę, że nie należy Polaków wciągać do rozgrywek dyplomatycznych, bo to nie ich dziedzina.
Tymczasem sejm musiał przynajmniej parokrotnie podejmować decyzje o zasadniczym znaczeniu. Dwukrotnie zatwierdził traktaty o charakterze międzynarodowym — karłowicki z 1699 r. i warszawski, będący przecież także układem między Polską a Saksonią w 1717 r. Jeżeli uzna się walną radę warszawską z 1710 r. za równorzędną z sejmem, dochodziłaby do tego ratyfikacja traktatu moskiewskiego i narewskiego z Rosją. O wiele częściej zerwanie sejmu, wywołane zresztą akcją zainteresowanych państw, uniemożliwiało przyjęcie proponowanych sojuszy czy układów. Tak było w 1720, 1738 czy 1744 r. Z podobnych przyczyn sejm nie zajął właściwie stanowiska wobec tak ważnych dla Rzeczypospolitej wydarzeń, jak początek wojny północnej i wkroczenie wojsk szwedzkich na tereny Litwy i Polski, zakończenie tej wojny, a także wobec postanowień pokoju wiedeńskiego z 1738 r. i wojen śląskich. Nawet obecność obcych wojsk w kraju nierzadko nie tylko utrudniała zajęcie jednolitego stanowiska przez sejm, ale stawała się wprost pretekstem do jego zerwania, jak bywało w czasie wojny siedmioletniej.
W czasach saskich odbyło się tylko kilka poselstw na podstawie decyzji sejmu. Były to wyłącznie poselstwa skierowane do najbliższych sąsiadów Polski i do Rzymu. Tak więc do Turcji wysyłał sejm najpierw z wielkim poselstwem dla zapewnienia realizacji traktatu karłowickiego Rafała Leszczyńskiego; na podstawie decyzji sejmu — choć początkowo wyznaczono Rybińskiego, pojechał w 1713 r. do Porty Stanisław Cho-raentowski. Do Prus mianowany został w 1703 r. posłem Stanisław Szczuka, a na jego miejsce rada senatu wysłała Jana Jerzego Przeben-dowskiego. Do Rosji zdecydowano się również na wysłanie poselstwa na podstawie decyzji tegoż sejmu — pojechał Tomasz Działyński, by zawrzeć traktat sojuszniczy. Później walna rada warszawska wysłała w celu uzyskania realizacji tego traktatu Dominika Marcjana Wołłowicza. a sejm 1718 r. Stanisława Chomentowskiego. Wreszcie w 1726 r. sejm wyznaczył na poselstwo do Rzymu dla uregulowania spraw spornych ze stolicą apostolską Jana Tarłę. Za Augusta III sejm nie był już zdolny do wysłania ani jednego poselstwa. Zdarzały się jednak wypadki, że wysłuchiwał on sprawozdań posłów wysyłanych przez rady senatu — np. w 1744 r. sejm zajął się relacjami Pawła Benoe z Turcji, Józefa Ło-puskiego z Krymu i Ignacego Ogińskiego z Rosji Poselstwa te odbyły się wszakże na tyle wcześniej, że poza względami formalnymi chodziło chyba o stworzenie przychylnej atmosfery dla przygotowywanego przez dwór przyłączenia się Rzeczypospolitej do sojuszu z Austrią i Rosją.
Tradycyjną formą uczestniczenia sejmu w poczynaniach dyplomatycznych było pnwnłyy»anioHf> y^nu/nń z przebywającymi w Rzeczypospolitej""obcymi dyplomatami. Mimo że zasadniczy ciężar pertraktacji spoczywał na służbie dyplomatycznej polskiej czy saskiej lub kancelarii, utrzymywał się zwyczaj ceremonialnego przyjmowania poselstw obcych przez króla w obecności sejmu, a także zwracania"Sl<r ich do obradującego aktualnie sejmu. Niejednokrotnie dyplomaci obcy przedłużali nawet swój pobyt w Rzeczypospolitej, by odbyć taką ceremonialną audiencję, do której przywiązywali o tyle znaczenie, że otwierała ona płaszczyznę porozumienia się bezpośredniego z Rzecząpospolitą jakby obok króla. O taką audiencję zabiegał np. poseł tatarski w 1718 r., a w 1726 r. poseł angielski. Jeżeli sejm uznawał to za potrzebne i gdy istniały jakieś poważniejsze sprawy do przedyskutowania, sejmy powoływały komisje, składające się zarówno z przedstawicieli senatu, jak i izby poselskiej, zwykle z kilkunastu, rzadziej kilkudziesięciu osób, w tym z zasady i pieczętarzy, jeśli nie innych ministrów. Komisja taka była powołana przez sejm dla przedyskutowania z rezydentem pruskim sprawy elbląskiej w 1699 r. Później podobne komisje toczyły rokowania z Dołgorukim, posłem carskim, co do realizacji sojuszu polsko-rosyjskiego, podczas rady warszawskiej 1710 r. oraz na sejmie grodzieńskim 1718 r. Skromny wynik tych narad był powodem wysłania bezpośrednich poselstw do cara. Wspomniane komisje miały doraźny charakter, powoływane były dla rozpatrzenia określonych spraw, najczęściej na okres kadćncji sejmu.
Wobec zmniejszenia się udziału sejmu w kierowaniu dyplomacją Rzeczypospolitej i przeniesienia głównego punktu ciężkości na senat, albo po prostu przejęcia spraw przez dyplomację saską, wysunięto nową inicjatywę na sejmie J724 jr. Chodziło o stworzenie instytucji o bardziej ustabilizowanyftTcłiarakterze, która mogłaby kierować polityką zewnętrzną bez względu na stanowisko króla, a także niezależnie od obrad aktual-nego~sejmu. W tym celu powołana została wielka deputacja, składająca się z 27'przedstawicieli senatu i 90 z izby poselskiej, Mieli oni do czasu ponownego zebrania się sejmu z limity odbyć konferencje z „ministrami postronnych dworów”, akredytowanymi przy królu i Rzeczypospolitej, wysłuchać ich propozycji ł przedstawić je potem izbie poselskiej. W 1726 r. na sejmie z limity, rozwijając poprzednią uchwałę, powołano 4 komisje, które wraz z prymasem, ministrami i hetmanami miały przeprowadzić negocjacje z posłami austriackimi, rosyjskimi, szwedzkimi i pruskimi. Tym razem okres ich działalności nie został ściśle wyznaczony, chociaż decyzje ich podlegać miały zatwierdzeniu przez następny sejm. Przy komisji do rokowań z dworem berlińskim zaznaczono wszakże, że w razie niemożności otrzymania przez Rzeczpospolitą satysfakcji ze strony Prus co do wysuwanych pretensji (dotyczących zwłaszcza zatargów pogranicznych i niestosowania się do traktatów welawsko-bydgoskich) komisja
413