sie wojny o sukcesję bawarską powodowało, że stan tego prowizorium trwał przez blisko 10 lat. Powrotowi Corticellego do Wiednia przeciwny był również Stackelberg, niechętny wszelkim związkom zagranicznym Stanisława Augusta. Dopiero w okresie kryzysu spowodowanego aferą Dogrumowej Corticelli wyprawiony został jako rezydent do stolicy Austrii, gdzie przebywał od lipca 1785 r. do końca lutego 1786 r., po czym uzyskał urlop i zastąpiony został przez Pokubiattę. Po roku objął ponownie swą funkcję. Dnia 18 lutego 1788 r. zawarty został niekorzystny dla Polski układ austriacko-pruski w sprawie handlu solą. Corticellego oskarżono o zaniedbanie interesów polskich, zarzucono mu, że został przekupiony przez Austrię. Zarzuty te stawiane szczególnie ostro na początku Sejmu Czteroletniego przez zwycięską opozycję spowodowały dymisję Corticellego, który stał się odtąd malkontentem, zamęczającym króla finansowymi pretensjami i zażartym wrogiem polityki sejmu.
Najważniejszą polską placówką dyplomatyczną pozostawał oczywiście Petersburg. Do końca marca 1774 r. kierował nią rezydent Jakub Psar-ski, od czasu załamania się misji Saldfema sprowadzony do roli biernego obserwatora. Prosząc o zwolnienie motywowane złym stanem zdrowia (rzeczywiście po opuszczeniu Petersburga wyjechał na kurację do wód) zalecił na swego zastępcę dotychczasowego sekretarza Augustyna Debo-lego. W czasie, gdy zmiana ta się dokonywała przybył do Petersburga w specjalnej misji hetman Branicki, ze względu na swą ministerialną godność odbywający ją z dużą ostentacją w randze ambasadora. Oficjalnym celem misji było wezwanie pomocy Katarzyny II przeciw uzurpacjom pruskim i austriackim. Stanisław August polecił zaś starania o zachowanie swych prerogatyw i utrącenie lub poważne zmodyfikowanie projektu Rady Nieustającej. Była to ostatnia misja Branickiego z ramienia i w interesie króla. Dobrze przyjęty na dworze petersburskim Branicki załatwiał tam przede wszystkim własne sprawy: rozszerzenie prerogatyw hetmańskich i donację ogromnego starostwa białocerkiewskiego. Uzyskał to wiążąc się trwałą przyjaźnią z faworytem Katarzyny II Grigorijem Po-tiomkinem. Misja, której wyniki sam Branicki przedstawiał bardzo optymistycznie, przyczyniła się w pewnym stopniu do podjęcia przez Katarzynę II kroków zmierzających do zahamowania aneksjonizmu dworów niemieckich i do zmniejszenia jej chłodu w stosunku do Stanisława Augusta. Wynikało to jednak raczej z świadomej linii postępowania cesarzowej. Natomiast obietnice wstrzymania projektu Rady Nieustającej, której Panin udzielił mu w Petersburgu, on sam, w chwali jego odjazdu od razu zdezawuował w rozkazach dla Stackelberga. Branicki zadufany w swoich wpływach próbował intrygować przeciw Paninowi. Dlatego też minister ten zwalczał późniejsze starania hetmana podejmowane przeciw StackOlbergowi i Stanisławowa Augustowa. Król wiedział o tym zarówno od Stackelberga, jak i od Debolego, dobrze na ogół zorientowanego w ko-
teryjnych układach na dworze petersburskim. Ten zręczny, sumienny, bardzo królowi oddany, a przez niego darzony wielkim zaufaniem i dopuszczany do wszystkich sekretów dyplomata nie miał oczywiście możliwości istotniejszego wpływania na linię polityki dworu, przy którym był akredytowany. Z racji swej rangi (początkowo charge d’affaires, następnie rezydent, w drugiej połowie 1781 r. awansowany do ministra pełnomocnego) nie miał dostępu do cesarzowej. Było to przywilejem nielicznych dyplomatów w randze ambasadora i tych, w których towarzystwie szczególnie ona gustowała. Nie zawsze zresztą wychodziło im to na dobre, gdyż Katarzyna II bardzo zręcznie umiała poddawać ich swemu wpływowi. Deboli kontaktował się więc z Paninem i z wicekanclerzem Iwanem Ostermannem na audiencjach udzielanych obcym dyplomatom. Po ustąpieniu Panina, rzeczywiście wpływającego na politykę zagraniczną Rosji, gdy polityczny jej ster przeszedł już niemal wyłącznie w ręce samej Katarzyny II przy pewnym współudziale Potiomkina, konferował najczęściej z Ostermannem, który formalnie kierował rosyjskim Kolegium Spraw Zagranicznych, ale w przeciwieństwie do Panina spełniał rolę wyłącznie niemal wykonawczą. Spośród dwóch innych dygnitarzy kierujących wraz z Ostermannem Kolegium Spraw Zagranicznych, kontaktował się bardziej z Michałem A. Bakuninem, niż z najwybitniejszym, idącym stale w górę Aleksandrem Bezborodką. Długi pobyt w Petersburgu, znajomość rosyjskiego, małżeństwo z Rosjanką, księżniczką Golicyn, dawało Debolemu szersze kontakty i źródła informacji, niż te, jakimi na ogół dysponowali przedstawiciele dyplomatyczni innych państw przewyższających go znaczeniem, prestiżem i środkami pieniężnymi. Były to jednak kontakty i informacje z natury rzeczy drugo i trzeciorzędne. Jeden z dyplomatów francuskich w Petersburgu twierdził, że Deboli uchodzi za człowieka posiadającego tysiące drobnych sekretów i wiadomości. Nie rekompensowało to oczywiście zasadniczej słabości reprezentanta bezsilnej Rzeczypospolitej, ale dawało pewne możliwości używania owych „małych środków” (petits moyens) jedynie dostępnych i cierpliwie stosowanych w polityce Stanisława Augusta.
Deboli nie miał bardziej wyrobionych koneksji w korpusie dyplomatycznym. Nie sprzyjała temu początkowo bardzo niska ranga oraz konieczność liczenia się z baczną obserwacją. Dość dobre stosunki łączyły go z posłem angielskim Jamesem Harrisem, nawiązał też dość ożywione kontakty w początkach lat osiemdziesiątych z posłem pruskim, następcą Solmsa, hr. Johannem Goertzem, z którym łączyła go wspólna wrogość do wyolbrzymianych intryg austriackich w Rzeczypospolitej, sam zaś Deboli sądził wówczas, że dynamizm Józefa II może bardziej stwarzać okazję do nowych planów rozbiorowych, niż ostrożna polityka starzejącego się Fryderyka II.
Zgodnie z założeniem króla, iż osoba Stackelberga jest najmniejszym
38 — Historia dyplomacji polskiej t. 2 c q q
)