1
stał przyjęty na audiencji przez Ludwika XV. Otrzymawszy obietnicę zasiłku pieniężnego (według jego żądań 40 000 dukatów) i bliżej niespre-cyzowanego poparcia przedłożonych dezyderatów politycznych (chodziło w nich głównie o poparcie przez Francję elektora saskiego do tronu polskiego), w zamian za zapewnienie, że ruch konfederacki będzie się rozwijał, uznał swą misję za wielki sukces i za taki ją głosił, mimo że obiecane pieniądze nie nadchodziły i nie przyjeżdżał zapowiedziany przedstawiciel Francji przy konfederacji, a gdy w marcu 1769 r. zjawił się, okazało się że o zasiłku pieniężnym nie ma mowy. Gdy na początku 1771 r. biskup Krasiński chciał ponownie jechać do Francji, poseł francuski w Dreźnie uchylił tę propozycję.
Obok biskupa Krasińskiego i w miarę czasu w zaostrzającej się z nim konkurencji, działał w konfederacji drugi pretendent do roli nieoficjalnego jej przywódcy — podskarbi koronny [Teodor Wessęl. Starał się on przechwycić stosunki z obcymi dworami przez wysyłanie jako agentów konfederackich ludzi sobie oddanych. Tak więc skierował do Paryża w końcu 1768 r. dawnego oficera w służbie francuskiej Karola Gomóliń-skiego, który w 1767 r. jeździł w jego interesach do Moskwy. Gomóliń-ski powróciwszy na początku marca 1769 r. wraz z agentem francuskim przy konfederacji Ignace’em Romainem Chateaufortem wyjechał znów do Paryża w czerwcu, aby współdziałać z bawiącym wówczas we Francji królewiczem Karolem, dopominać się o obiecany zasiłek pieniężny i starać się o poparcie francuskie dla kandydatury elektora saskiego na tron polski. Gomóliński pozostawał jakiś czas w Paryżu, nawet po przybyciu tam Wielhorskiego jako posła Generalności. Drugi zaufany człowiek Wessla — Roch Lasocki od lutego do maja (z przerwą) 1769 r. przebywał w Dreźnie, gdzie z elektorową wdową Marią Antonią i jej zaufanym sekretarzem Franciszkiem Poncetem omawiał sprawę powołania na tron polski jej syna elektora Fryderyka Augusta i uzyskał obietnicę pieniężnych zasiłków dla konfederacji. W początkach lipca 1769 r. tenże Lasocki wyruszył jako wysłannik konfederacji do przebywających na terytorium Turcji pierwszych przywódców barskich marszałka Michała Krasińskiego i regimentarza Joachima Potockiego. Z ich ramienia wysłany został do Stambułu dokąd przybył w listopadzie 1769 roku, a w następnym miesiącu powstała 31 października tegoż roku Generalność Jmnferipn&cka mianowała go swoim tymczasowym przedstawicielem w Turcji. Nie uzyskał jednak od niej oficjalnego uznania i działał jedynie za pośrednictwem i pomocą ambasadora francuskiego Saint-Priesta, którego zaufanie zdobył jako człowiek zdolny i obrotny. Lasocki utrzymywał regularną korespondencję z Wesslem, rzadszą z Generalnością, która zresztą w 1770 r. starała się go odwołać. Pisywał również do Marii Antonii, królewicza Karola, Wielhorskiego, posła konfederacji w Paryżu i do innych działaczy barskich. Również Michał Krasiński i Joachim Potocki starali się zastąpić Lasockiego własnymi wysłannikami, ale stałe poparcie udzielane przez ambasadora francuskiego utrzymywało go na stanowisku, aż do końca konfederacji. Lasocki potrafił, jak się zdaje, wyrobić sobie dobrą orientację w sytuacji i już w końcu 1771 r. ostrzegał, acz daremnie, Generalność o zbliżającym się niepomyślnym końcu wojny, o obojętności Turcji na sprawy polskie.
Utworzona 31 października 1769 r. w Białej na pograniczu austriackim (a rychło przeniesiona na terytorium austriackie do Preszowa, a potem Cieszyna) Generalność konfederacka zastrzegła sobie wyłączność w zakresie polityki zagranicznej, a więc wysyłanie i przyjmowanie poselstw, zleciła senatorom i ministrom, aby „do żadnych dworów cudzoziemskich dla żadnego rzeczy traktowania bez wiadomości naszej wyjeżdżać nie ważyli się”, dozwoliła jednak kontynuować korespondencje z zagranicą dla dobra konfederacji, zakładając pewną jednak nad nimi kontrolę. W tym ostatnim wypadku chodziło głównie o Krasińskiego i Wessla. Generalność złożona z ludzi politycznie niewyrobionych, o wąskich horyzontach myślowych, przeważnie zresztą klientów magnackich nie mogła wnieść nowych elementów do konfederackiej polityki zagranicznej, która szła nadal wytyczonymi koleinami wiary w zwycięstwo tureckie, francuską protekcję, przychylność Austrii i Prus i tęsknoty za panowaniem saskim. W dalszym też ciągu magnaccy przywódcy, a zwłaszcza biskup Krasiński uważali się za powołanych do wiodącej roli w stosunkach z zagranicą.
Uosabiając w swoim mniemaniu suwerenność Rzeczypospolitej Generalność postanowiła wysłać oficjalne poselstwa do „przyjaznych dworów”. Nie wielu było jednak chętnych do podjęcia się misji nie zawsze łatwych i na które brakło funduszów, a więc przyszły poseł ryzykował wydatki z własnej kieszeni. W szczególności trudno było znaleźć kandydata na najbardziej kosztowne poselstwo do Turcji. Brakiem środków wymówili się od niego kasztelan Michał Suffczyński i chorąży litewski Stanisław Rzewuski, postanowiono więc powierzyć je najbogatszemu konfederatowi Karolowi Radziwiłłowi, licząc też, że osoba największego magnata litewskiego zaimponuje Turkom. Ale i Radziwiłł nie kwapił się do kłopotliwego zadania. W kwietniu 1771 r. Generalność uzbierawszy wreszcie fundusz 7000 dukatów zorganizowała poselstwo, na którego czele stanął marszałek konfederacji województwa krakowskiego Joachim Czerny Schwarzenberg, a kapelanem został parokrotnie wysyłany w misjach do tureckiej stolicy ksiądz Hankiewicz. Poselstwo dotarło jednak jedynie do granicy austriacko-tureckiej, gdzie Czernego zaskoczyła śmierć. Dopiero w rok później w przededniu niemal swojej likwidacji Generalność zaniepokojona wiadomością o pokoju turecko-rosyjskim wysłała w charakterze rezydenta przy wezyrze Mikołaja Kaleńskiego, który już wcześniej w okresie pobytu rozbitków barskich na terytorium turec-
$59