kim używany był przez Joachima Potockiego do pertraktacji z władzami tureckimi. Na misję przeznaczono skromną kwotę 500 dukatów. Kaleński zapowiedzieć miał wysłanie uroczystego poselstwa, przypomnieć dawniejsze propolskie deklaracje Turcji i domagać się od niej, aby nie zawierała pokoju bez udziału konfederacji. Rychła likwidacja ruchu barskiego spowodowała, że Kaleński został pozostawiony de facto sam sobie nie otrzymując żadnych instrukcji od emigracyjnej Generalności podtrzymującej fikcję reprezentowania nadal suwerenności „skonfede-rowanej Rzeczypospolitej*’. Kaleński — człowiek „małego umysłu” (jak £0 określał współczesny pamiętnikarz) dostarczał znad Bosforu pomyślnych wieści o rzekomej propolskiej postawie Turcji, które krążąc w odpisach podtrzymywały optymistyczne nastroje. Latem 1773 r. posłował •do Stambułu z ramienia emigracyjnej Generalności, a właściwie głównie z ramienia regimentarza generalnego Joachima Potockiego — Jacek Puttkamer. Generalności chodziło głównie o wręczenie Turcji manifestów podtrzymujących fikcję istnienia konfederacji i protestujących (w bardzo zresztą oględnych sformułowaniach) przeciw rozbiorowi. Turcja odmówiła przyjęcia manifestów tłumacząc się względem na Austrię i Prusy, ale Puttkamer po powrocie głosił, że dzięki jego misji została wskrzeszona „przyjaźń Najjaśniejszej Porty ku konfederacji” i że „oświadczyła Porta interesa Konfederacji jako własne utrzymywać”’4. Dowodem na io miała być odpowiedź na piśmie dla Generalności wręczona Puttkame-rowi, ale nigdy, zdaje się, przez niego jej nie przekazana.
Pod wpływem niewygasającej wiary w sukcesy oręża tureckiego Karol Radziwiłł pod koniec 1773 r. zdecydował się pojechać do Turcji dla skłonienia jej, aby (jak pisał do sułtana 10 XI 1773 r.) przyszłym traktatem pokojowym z Rosją „i ojczyzna moja ocalona została i ja w szczególności umieszczony mógł do niej bezpiecznie powrócić, a krzywdy i szkody moje nadgrodzone zostały oddaniem mi dóbr familii książąt •Czartoryskich i ich adherentów”1 2 3. Radziwiłł nie chciał jednak występować jako poseł Generalności, toteż ona skierowała datowaną 18 kwietnia 1774 r. instrukcję dla rezydenta Kaleńskiego, która tradycyjnym wzorem tego rodzaju aktów konfederackich sprowadzała się do wyliczenia maksymalistycznie sformułowanych żądań. Kaleński starać się więc miał, aby przyszły traktat zobowiązywał Rosję do wycofania się z układu rozbiorowego, ewakuacji ziem Rzeczypospolitej „z wyrzeczeniem się wszelkich dalszych pretensji oraz inwolucji w interesa i rządy Rzeczypospolitej”. Gdyby jednak warunków takich nie udało się wprowadzić do .traktatu, Kaleński żądać miał, żeby on w ogóle nie wspominał o sprawach polskich, „aby w każdym dalszym czasie za bliższą okolicznością
0 rewindykacją niesłusznej apropryjacji czynić i posesje gwałtem przywłaszczone słusznym prawem odzyskać można”4. Instrukcja nie dotarła do rąk Kaleńskiego, co oczywiście nie miało żadnego znaczenia. W podpisanym 21 lipca 1774 r. traktacie pokojowym nie było rzeczywiście wzmianki o rozbiorze, co dało asumpt Polakom do mniemania, jakoby Turcja go nie uznała. Mniemanie to przyczyniało się do podtrzymywania protureckiej orientacji w następnych dziesięcioleciach.
Do Berlina przeznaczono (24 XI 1769 r.) generała Franciszka Skó-rzewskiego, męża Marianny, w której wpływy stale wierzono, mając nadzieję, że zostanie on tam oficjalnie uznany, a gdy to oczywiście okazało się nieosiągalne, Generalność (30 III 1770 r.) proponowała mu, aby reprezentował ją w charakterze nieoficjalnym. Zadanie Skórzewskiego polegać miało na czynieniu „częstych samemu królowi pruskiemu remon-stracji” wobec zdarzających się „od tamtych granic przykrości”47, sądzono bowiem, że dzieje się to bez jego wiedzy. Sekretarzem poselstwa miał być Józef Wybicki. Skórzewski jednak odmówił, orientował się bowiem — że Fryderyk II nie tolerowałby w Berlinie nikogo w takiej roli.
W Dreźnie mianowano zadomowionego tam Franciszka Rostworowskiego, dawnego preceptora królewiczów, ale dwór saski liczący się z Rosją i z Prusami nie przyznał mu statusu dyplomatycznego i przyjął go jedynie w charakterze dawnego szambelana. Rostworowski nie okazał żadnej aktywności. Według opinii współczesnych głównym źródłem jego informacji były gazety, których lekturze poświęcał większość swego czasu. W ocenie sytuacji charakteryzował go do końca łatwowierny optymizm, choć i on w końcu zraził się do Saksonii, która nie decydowała się na jawne związanie z konfederacją. Biskup Krasiński i Generalność więcej liczyli na wpływy w Dreźnie osobistej przyjaciółki elektorowej — wdowy kasztelanowej Genowefy Brzostowskiej; ona sama oszołomiona względami okazywanymi jej na dworze elektorskim uwierzyła, że jest wielką dyplomatką, zdolną wpływać na bieg wypadków. Wymownym przejawem tego przekonania był jej list do Kaunitza z 14 maja 1771 r., w którym wzywała go, aby skłonił Marię Teresę i Józefa do antyrosyjskiej interwencji na rzecz Polski. Wobec tego, że powołanie na tron polski Sasa było osią polityki konfederacji, skłonienie elektora do wyjścia z rezerwy (tzn. oficjalnego zadeklarowania swej kandydatury, dostarczenie posiłków pieniężnych i wojskowych, objęcie naczelnego dowództwa wojsk konfederackich przez królewicza Karola), wydawało się naczelnym zadaniem jej dyplomacji. Toteż obaj jej inspiratorzy Krasiński
1 Wessel osobiście interweniowali na dworze drezdeńskim. Polscy magnaci byli tam zadomowieni i czuli się nieco bardziej na partnerskiej stopie, niż na budzących onieśmielający respekt dworach wielkich mo-
561
u Puttkammer do Józefa Aleksandra Jabłonowskiego, 7 XII 1773, [w:l J. Mi'
•chalski, Schyłek Konfederacji Barskiej, s. 170.
Ib., s. 178.
Ib., s. 183.
27 Ib., s. 11.
X — Historia dyplomacji polskiej t. 2
«