;kim został Ludwik Buchholtz, człowiek o dobrych manierach, niezbyt •energiczny, który nieco łagodził swym postępowaniem stale napiętą sytuację, wynikającą z pruskiej polityki wobec handlu polskiego. Stanisławowi Augustowi Buchholtz tłumaczył się, że nie jest w stanie zmienić postawy króla pruskiego. Toteż na liczne noty składane przez Departament rezydentowi nadchodziły negatywne odpowiedzi. Według zaleceń Fryderyka II rezydent pruski nie miał mieszać się do polskich spraw wewnętrznych, tylko pilnie śledzić wszelkie przejawy ingerencji austriackiej i zachowywać jak najlepsze stosunki ze Stackelbergiem.
Przedstawicielem Anglii do połowy 1778 r. pozostawał Wroughton. Został on odwołany na żądanie władz polskich wobec nietaktu jakiego się odpuścił webec Stanisława Augusta. Zresztą Stanisław August darował tę przewinę i utrzymywał z Wroughtonem, który został posłem angielskim w Sztokholmie, przyjazną korespondencję. Po wyjeździe Wroughtona nastąpił kilkuletni wakans i rząd angielski myślał nawet •o skasowaniu placówki warszawskiej. Istniały też kłopoty ze znalezieniem na nią kandydata, zwłaszcza, że strona polska nie zgodziła się na akredytowanie angielskiego kupca z Gdańska Gibsone’a, wobec nieprzychylnej o nim opinii Husarzewskiego. W połowie 1782 r. akredytowany został wreszcie John Dalrymple, ale rychło prosił o odwołanie, wobec czego znów powstał problem skasowania placówki. Wskutek jednak starań zleconych Bukatemu nie doszło do tego i w listopadzie 1785 r. akredytowany został w Warszawie Charles Whitworth. Wszyscy oni nie wiele mieli do czynienia na jałowym politycznie posterunku.
Podobnie straciło na znaczeniu przedstawicielstwo Danii, która po zamachu stanu Gustawa III tym bardziej zabiegała o jak najlepsze stosunki z Rosją, a również i z Prusami i z tego też względu nie próbowała stawać w obronie interesów Gdańska. Natomiast jesienią 1772 r. minister Osten polecił Saint-Saphorinowi namówić Stanisława Augusta, aby wzywał przeciw Prusom pomocy Szwecji, jako sygnatariusza pokoju oliwskiego, licząc, że młody i ambitny Gustaw III da się wciągnąć w konflikt z Fryderykiem II, na czym Danii bardzo zależało. Saint-Sapho-xin doradzał więc wysłanie polskiego emisariusza do Sztokholmu, ale rada nie została przyjęta. W lutym 1772 r. Saint-Saphorin został odwołany. Kolejni następcy: Krzysztof Wilhelm Dreyer (od października 1773 •do stycznia 1777 r.), Albert Bertouch (do listopada 1780 r.), Jan Scholler (od października 1781 do września 1786 r.) i Nikolaus Rosenkrantz nie •mieli już tego znaczenia, jakie dawały Saint-Saphorinowi osobiste związki z królem i Czartoryskimi. Ostatnim przejawem aktywności przedstawicielstwa duńskiego w Warszawie była nieudana próba obrony równouprawnienia dysydentów ograniczonego za zgodą Rosji przez sejm 1773 -1775 r.
Rezydent saski Essen w 1772 r. faktorował Saldemowi w pozyskiwaniu dawnych stronników saskich i konfederatów barskich. Później rola jego była bierna, zwłaszcza, że w sprawach pensji wypłacanych przez skarb Rzeczypospolitej (na mocy uchwał sejmu 1767 -1768 r.) królewiczom saskim działali ich osobni agenci. Essen, niechętny wszystkiemu, co działo się za panowania Stanisława Augusta, przekazywał do Drezna informacje dostarczane mu przez niektórych dawnych stronników saskich i dawał się zwodzić Stackelbergowi, który m.in. dla czysto prywatnych swoich interesów udawał przed nim zwolennika powrotu Wettynów na tron polski.
Francja reprezentowana była przez nieoficjalnego agenta Jana Ge-raulta, a od roku zaś 1785 Josepha Auberta, a także korespondentów Vergennesa: Polaka, a dawnego oficera francuskiego i agenta „sekretu” Wojciecha Jakubowskiego, literata i bywalca obiadów czwartkowych, pobierającego stały zasiłek pieniężny od Stanisława Augusta oraz Jeana Alexandre’a Bonneau, Francuza od dawna mieszkającego w Polsce, który jednocześnie był korespondentem królewicza polskiego księcia saskiego Ksawerego. Bonneau nastawiony krytycznie wobec polityki dworu petersburskiego w Polsce i związany przez pewien czas z opozycją magnacką naraził się bardzo Stackelbergowi, toteż gdy Francja w związku z perspektywami stosunków handlowych polsko-francuskich poprzez Morze Czarne chciała w 1786 r. mianować Bonneau konsulem, ambasador (mimo że był to już okres dużego zbliżenia rosyjsko-francuskiego) założył stanowczy sprzeciw i cała sprawa upadła. Stackelberg pozostawał natomiast w dobrych stosunkach z Gćraultem i Aubertem i starał się poprzez nich przekazywać swoje sugestie francuskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych, do czego używał również Mokronowskiego.
Od wojny rosyjsko-tureckiej nie było w Warszawie agentów hospodarów mołdawskich dostarczających Turcji informacji o Polsce. W 1777 r. przybyło do Warszawy ostatnie w dziejach Rzeczypospolitej poselstwo tureckie sprawowane przez Nuuman-beja. Jakkolwiek było ono wynikiem żądań polskich przedstawionych przez Boscampa, nie odegrało ono żadnej roli politycznej, poza zamanifestowaniem faktu, że Turcja przekreśla swoje enuncjacje z czasów wojny i uznaje Stanisława Augusta i nowe porządki wprowadzone w Rzeczypospolitej przez sejm 1773 - 1775 r. Pod presją Stackelberga nie wchodzono z Nuuman-bejem w jakieś pertraktacje i rozmowy poufne, sprowadzając wszystko do strony ceremonialnej. Egzotyka poselstwa budziła żywe zainteresowanie w Warszawie, przedłużający się jednak pobyt N uman-be ja był kosztowny (według przyjętych zwyczajów posła tureckiego gościła i żywiła strona przyjmująca, podobnie jak posła polskiego w Turcji), politycznie jałowy, a zarazem pod okiem Stackelberga drażliwy, toteż w styczniu 1778 r. dano mu consilium abeundi, ale poseł przebył jeszcze w Warszawie kilka tygodni i dopiero w kwietniu opuścił granice Rzeczypospo-
-609
33 — Historia dyplomacji polskiej t. 2
i