pospolitej. Nie zabrakło zresztą wśród przysyłanych do Rzeczypospolitej dyplomatów indywidualności dużej klasy, chociaż przeważali ludzie o dość przeciętnych zdolnościach. Typowym przykładem pod tym względem mogli być dyplomaci pruscy, jak Gotfryd Werner, Georg Ferdinand Leolhoeffel, Karl Friedrich Hoffmann czy Gedćon de Benoit, którzy spędzili w większości długie lata w Polsce, poznali dobrze panujące w niej stosunki, wyrobili sobie korzystne kontakty i dzięki temu, nie dysponując bynajmniej mocną pozycją na dworze królewskim, umieli trafnie informować Berlin i z powodzeniem wykonywać napływające stamtąd polecenia. Zdobyta przez nich rutyna zapewniała im o wiele trwalsze sukcesy niż niejedna błyskotliwa, a krótkotrwała, misja innych dyplomatów. Mało kto tak dalece przyczynił się do utrzymywania Rzeczypospolitej w stanie rozkładu, jak właśnie ci niepozorni rezydenci pruscy.
Większe indywidualności można było spotkać wśród dyplomatów rosyjskich. W dobie wojny północnej należał do nich ks. Grigorij Fiedorowicz Dołgoruki, jeden z twórców sojuszu polsko-rosyjskiego, wielokrotny i długoletni wysłannik do Rzeczypospolitej w latach 1700 - 1722, znany jako mediator w traktacie warszawskim. Z nieufnością traktowany przez dyplomatów i ministrów saskich, zdobył sobie przecież jako obrońca wolności szlacheckich poparcie wśród magnaterii polskiej, z którą był spowinowacony. Umiejętnie wykorzystując antagonizmy między monarchą a magnatami, wyznaczył metody postępowania dla swych następców. W końcu jednak musiał opuścić Warszawę, gdy na rozkaz cara jaskrawo naruszył prawa Rzeczypospolitej. Pobyt w Polsce nie pozostał bez wpływu na poglądy jego i całego rodu. Syna wychował u teatynów warszawskich, a pod koniec lat dwudziestych cały klan Dołgorukich walczył o zmianę formy rządu w Rosji.
Staranniej niż Dołgoruki przygotowany był do swych funkcji dyplomatycznych Hermann Karol hr. Kayserling, który między 1733 a 1764 r. spędził 15 lat w Rzeczypospolitej, parokrotnie mianowany posłem nadzwyczajnym. Z pochodzenia szlachcic kurlandzki, znakomity erudyta, był początkowo nawet prezydentem Rosyjskiej Akademii Nauk. Zadziwiał Polaków swą znajomością łaciny, którą posługiwał się w notach dyplomatycznych obok powszechnie stosowanego wtedy i w Polsce francuskiego. Odegrał ważną rolę przy pacyfikacji kraju po wojnie o tron polski; należał do nielicznych, którzy przetrwali załamanie się pozycji kamaryli niemieckiej po śmierci Anny Iwanowny i w dobie wojen śląskich starał się skłonić Rzeczpospolitą do wystąpienia przeciw Prusom. Kayserling ugruntował wpływy Petersburga na dworze Augusta III. Z Warszawy przeniesiony został na stanowisko ambasadora do Wiednia. Dopiero pod koniec wojny siedmioletniej powrócił do Polski, by wraz z Repninem zaważyć na przebiegu bezkrólewia. W tymże czasie powiodło mu się skłonić prymasa Łubieńskiego do akceptacji tytułu Cesarzowej całej Rusi, o który wiódł się spór z Rzecząpospolitą od czasów Piotra I.
Spośród dyplomatów austriackich największe znaczenie zdobył sobie na dworze wettyńskim przedstawiciel wpływowej acz zniemczonej rodzimy-magnatów czeskich Franz Karl hr. Wratislaw von Mitrowitz. Posłował on do Rzeczypospolitej najpierw w latach dwudziestych, starając się pozyskać ją do sojuszu z cesarzem i odbywając wiele konferencji z powołaną przez sejm komisją. Po pobycie w Rosji powrócił na dwór wettyński, gdzie w latach 1734 - 1740 pełnił rolę wpływowego doradcy Marii Józefy, przy której był ochmistrzem dworu, i całej rodziny królewskiej. Wraz z hr. Kolowrath i królową miał, według opinii rezydenta pruskiego, tworzyć tajną radę, decydującą o polityce Saksonii. Ale wpływał także na sprawy polskie, starając się m.in. wciągnąć Rzeczpospolitą do wojny wschodniej. Pozycję jego załamało dopiero przystąpienie Saksonii do pierwszej wojny śląskiej po stronie Prus.
Między reprezentantami Francji kilku zdobyło sobie wyjątkowo silne stanowisko w otoczeniu królewskim. Należał do nich Jean Victor de Resenval, baron de Brunstatt. Pochodził z rodziny sabaudzkiej, zamieszkałej w Szwajcarii. Podobnie jak ojciec zaczął od służby w szwajcarskiej gwardii królewskiej Ludwika XIV. Gdy już nabył zaprawy do służby wojennej, okazał także zdolności i do pracy dyplomatycznej. W 1707 r. wysłany został do Saksonii z ważną misją pozyskania Karola XII do współdziałania z Francją. Nie udało mu się jednak odwieść króla szwedzkiego od zamiaru zaatakowania Rosji. Później przez kilka lat przebywał Besenval w Gdańsku, najpierw jako poseł przy Karolu XII, potem jako reprezentant Francji przy państwach północnych. Już w 1710 r. przeprowadził pierwsze rozmowy z Augustem II i jego ministrami, ale dopiero w 1713 r. uzyskał nominację przy dworze polskim i przeniósł się do Warszawy, gdzie pozostawał aż do końca swej służby dyplomatycznej w 1721 r. Paroletni pobyt w Gdańsku dał Besenvalowi czas na poznanie skomplikowanych stosunków w Rzeczypospolitej i zaznajomienie się z wybitniejszymi osobistościami. Szczególnie pomocna była pod tym względem zażyłość z rodziną marszałka wielkiego koronnego, Kazimierza Bielińskiego, głowy obozu profrancuskiego. Córkę jego, Katarzynę, wdowę po Jakubie Potockim, poślubił w 1716 r. Za pośrednictwem domu Bielińskich znalazł doskonałe dojście do dworu królewskiego — na czasy jego misji w Warszawie przypadła kariera drugiej córki marszałka, Marianny, wtedy Denhoffowej, metresy Augusta II. Zaprzyjaźniona z Besenvalem Denhoffowa informowała go sama, czy przez swą rodzinę, o zamiarach i poczynaniach króla i ułatwiała kontakty poza ceremoniałem. Besenval stał się dzięki temu najbardziej wtajemniczonym w politykę Wettynów dyplomatą, zyskał sobie również wpływ na króla. Za jego radami próbował August II zbliżyć się do Francji (traktat przy-
433
28 — Historia dyplomacji polskiej t. 2