polska służba dyplomatyczna zatrudniała również niższych funkcjonariuszy.
Wśród nich na pierwszym miejscu należy umieścić gońców (posłańców) dyplomatycznych. Można wówczas rozróżnić dwa rodzaje tych funkcjonariuszy, a mianowicie przewożących listy od i do monarchów i ministrów, oraz gońców obsługujących łączność między dworem polskim a komisarzami prowadzącymi rozmowy na obcych dworach.
W zasadzie funkcje gońców ograniczały się do oddania listów i przywiezienia odpowiedzi na nie, jednakże spotykamy wyjątki od tej reguły. I tak np. goniec polski do Moskwy w roku 1666, Paweł Wolski, otrzymał zapewne polecenie zebrania konkretnych wiadomości, gdyż w liście do jednego z komisarzy Rzeczypospolitej prowadzących rokowania z Rosją, przekazał wiele informacji, których zebranie zazwyczaj nie należało do obowiązków tej kategorii funkcjonariuszy, jak np. wiadomości o stosunku Moskwy do rokoszu Lubomirskiego.
Gońcom dyplomatycznym przysługiwała w pełni nietykalność, a jakiekolwiek próby pogwałcenia jej, jak to było np. ze strony Rosjan w czasie rokowań z Polską w roku 1664, spotykały się z ostrym i stanowczym sprzeciwem strony polskiej.
Obok gońców do najniższej grupy funkcjonariuszy polskiej służby dyplomatycznej należeli łącznicy. Sprawowali oni swe funkcje wyłącznie w okresie rokowań komisarskich na granicy, zapewniając łączność między dyplomatami obu stron prowadzących rokowania w okresie przerw między poszczególnymi posiedzeniami.
Ale i w tym przypadku spotykamy wyjątki, świadczące o tym, że funkcja łączników nie zawsze była tak prosta. Sprawowali oni czasami funkcje raczej poselskie niż łącznikowe, a w czasie rokowań z Rosją w latach 1666/1667 i 1669/1670 funkcję łącznika spełniał tak już wówczas wytrawny dyplomata, jak podsądek orszański Hieronim Komar.
■ i *
3. KADRA DYPLOMATYCZNA
Chcielibyśmy teraz słów parę poświęcić kadrze dyplomatycznej Rzeczypospolitej tego okresu, a przede wszystkim jej bazie społecznej i posiadanym kwalifikacjom.
Truizmem będzie stwierdzenie, iż w ówczesnej Rzeczypospolitej, podobnie jak niemal we wszystkich krajach Europy, funkcje dyplomatyczne były zastrzeżone przede wszystkim dla szlachty i to, biorąc pod uwagę chroniczne braki w skarbie, bogatej — possesionatis. Jest to tym bardziej zrozumiałe, gdy weźmiemy pod uwagę, że w imieniu króla i Rzeczypospolitej mógł działać za granicą tylko ktoś, kto piastował odpowiednie urzędy w kraju, a takim w Polsce był zawsze magnat lub szlachcic possesionatus.
To wszystko, co powiedzieliśmy wyżej, nie było jednak jakąś żelazną regułą. Na czele tzw. wielkich poselstw stali oczywiście magnaci i dygnitarze, jednakże wiele istotnych i ważnych misji dyplomatycznych powierzano już ludziom spoza kręgu magnaterii, tzn. spoza wielkich latyfun-dystów, senatorów i ministrów. Przykładowo przytoczymy tu posłów do Moskwy Hieronima Komara, podsędka orszańskiego i Ignacego Bąkow-skiego, podkomorzego chełmińskiego oraz do Berlina — Olbrychta Opackiego, podkomorzego warszawskiego.
Do polskiej służby dyplomatycznej mieli dostęp również ludzie spoza stanu szlacheckiego, tzn. konkretnie mieszczanie. Oczywiście mieszczanin mógł zostać posłem niższej rangi tylko w przypadku, gdy miał specjalne kwalifikacje niezbędne do wykonania jakiejś misji. W związku z tym przedstawicieli stanu mieszczańskiego spotykamy niemal wyłącznie w kontaktach dyplomatycznych z Turcją, Krymem czy Kałmukami, gdzie znajomość języków orientalnych była konieczna lub co najmniej pożądana. Szlachta raczej dość rzadko posiadała tę znajomość, natomiast była ona stosunkowo częstym zjawiskiem wśród kupców, przede wszystkim naturalnie Ormian. Ormianie oddawali też naszej dyplomacji usługi nieocenione i trudno sobie doprawdy wyobrazić funkcjonowanie ówczesnej polskiej służby zagranicznej bez ich udziału.
Wśród mieszczan, którym powierzano w naszym okresie odpowiedzialne misje dyplomatyczne, wymienić należy przede wszystkim dwóch braci Ormian, Krzysztofa i Zachariasza Piotrowiczów, którzy w końcu zostali nobilitowani, zresztą za wstawiennictwem chana krymskiego Meh-meda Gereja. Ormianinem i mieszczaninem był również inny dyplomata Zachariasz Achwerdejewicz. Misję dyplomatyczną do Kałmuków w roku 1653, prawdopodobnie niezrealizowaną, otrzymał Kasper Szymański, niedawno nobilitowany mieszczanin.
Jeżeli mówimy o ludziach stanu nieszlacheckiego w polskiej służbie dyplomatycznej drugiej połowy XVII w., to trzeba jeszcze dodać, że niejednokrotnie posługiwano się nimi dla jakichś podrzędnych funkcji, jak np. przewożenia listów.
Mimo posiadania przez mieszczan tak wysokich kwalifikacji językowych, szlachta bardzo niechętnie patrzyła na udział ich, nawet skromny, w pracach dyplomacji Rzeczypospolitej. Wyrazem tego były żądania wysunięte przez szlachtę w paktach konwentach Michała Korybuta i Jana III, by w misjach dyplomatycznych za granicę wysyłano wyłącznie magnatów i szlachtę („szlachtę bene possesionatos z obojga narodów”)*1. Oczywiście nie możemy tu zapomnieć o drugim, poza społecznym aspekcie sprawy. Chodziło również o to, by owi bene possesionati mogli, bez oglądania się na skarb koronny czy litewski, pokryć, przynajmniej chwilowo, nie niskie przecież koszty poselstw.
M Vol. Leg., t. V, s. 15, 141.
M*
275