Litwie podskarbiemu Antoniemu Tyzenhauzowi przeprowadzić na niektórych sejmikach wybór swoich stronników. Podobnie, jak się zdaje, postępowali wobec sejmu Czartoryscy. W rezultacie wśród niezbyt licznego grona posłów (wiele bowiem sejmików zerwano) duży procent stanowili ludzie zależni od obcych posłów, czy też od wysługujących się im magnatów.
WjjniU 1fi fcwietnia 1772 r. na parę dni przed otwarciem sejmu 60 posłów i 9 senatorów zawiązało w mieszkaniu kanclerza Młodziejowskiego konfederację, jią. której czele stanął Adam Poniński. Był to człowiek pozbawiony wszelkiego autorytetu w społeczeństwie, cyniczny utracjusz gotowy dla korzyści materialnych do wszelkich posług. Dlatego też upatrzony został jeszcze przez Salderna i jesienią 1772 r. wysłany został przezeń do Petersburga, skąd wrócił na krótko przed sejmem. Po złamaniu dramatycznego oporu Reytana i towarzyszy reszta posłów, senatorowie i król przystąpili do konfederacji. W pierwszych tygodniach sejmu walka między Ponińskim i jego adherentami, a niezależnymi członkami sejmu rozegrała się o zakres pełnomocnictw delegacji, którą sejm wyłonić miał dla pertraktacji z posłami trzech mocarstw: rosyjskim Ottonem Stackelbergiem, pruskim Gedeonem Benoit i austriackim Karlem ReviczkinL Posłowie ci występowali zawsze razem z ostentacyjną solidarnością, mieli do dyspozycji wspólną kasę korupcyjną i wojska okupujące również i Warszawę. W sprawach jednak wewnętrznych Rzeczypospolitej i sposobów postępowania z Polakami pierwszy głos miał Stackelberg.
Stanisław August proponował ograniczyć pełnomocnictwa delegatów i uwarunkować je postulatami zabezpieczenia przynajmniej pewnych interesów polskich w przyszłych traktatach cesyjnych, a zwłaszcza chodziło mu o nie dawanie delegatom całkowicie wolnej ręki w sprawach przyszłego ustroju, który również miał być ustalony w układach z zaborcami. Natomiast Ponińskiemu, Augustowi Sułkowskiemu i innym przywódcom i pomniejszym aktywistom konfederacji zależało przede wszystkim na dorwaniu się do urządzania spraw wewnętrznych Rzeczypospolitej zgodnie ze swymi ambicjami i prywatnymi korzyściami, nie chcieli więc komplikować sobie stosunków z posłami mocarstw rozbior-czych oporem i przetargami co do szczegółów traktatów cesyjnych. Pod naciskiem tych posłów, używających przekupstwa i postrachów (Czartoryscy przestraszeni groźbą zakwaterowania żołnierzy do rezydencji senatorów i ministrów uznali dalszy opór za niemożliwy), sejm niewielką większością głosów (58 przeciw 52) odrzucił wnioski królewskie i udzielił nieograniczonego pełnomocnictwa dla delegacji. W dniu 18 wrześni* delegacja podpisała traktaty" cesyjneT" Traktaty handlowe oraz dodatkowe układy dotyczące m.in. położenia ludności na ziemiach odstąpionych zostały odłożone na później i delegacja zgodnie z życzeniem przywódców konfederacji zajęła się układaniem formy rządu mającej być zagwarantowaną przez trzy mocarstwa. Już zresztą od początku działalności delegacji sprawy wewnętrzne dominowały na jej obradach; ich też dotyczyły ważniejsze od oficjalnych obrad poufne pertraktacje, (Mocarstwa zaborcze ustaliły ogólny plan zmian ustrojowych. Polegać one miały przede wszystkim na wyklyczeniu od tronu cudzoziemców, odebraniu królowi większości prerogatyw na rzecz mającej powstać Rady -Nieustającej, która przejęłaby również uprawnienia rad senatu. Pierwsza sprawa była od początku przesądzona (mimo prób przeciwdziałania ze strony Saksonii), natomiast zakres prerogatyw króla i uprawnień Rady Nieustającej stał się głównym przedmiotem rozgrywki politycznej, w której głównym arbitrem był dwór petersburski. Rozgrywka ta wiązała się z problemem, na kim oprze dwór ten swoje wpływy w Rzeczypospolitej. Chociaż przywódcom konfederacji marzyło się zachowanie władzy (i płynących stąd korzyści) na dalszą metę, czego narzędziem miała być odpowiednio zaprojektowana Rada Nieustająca, to jednak dwór petersburski i jego reprezentant w Warszawie Stackelberg zdawali sobie sprawę, że ludzie ci nie mają żadnych niemal wpływów w kraju i że nie mogą spełniać roli stronnictwa rosyjskiego w Rzeczypospolitej. Intencją Katarzyny II był powrót do możliwie harmonijnych stosunków z Polską, która stawała się znów terenem jej wyłącznych wpływów; wojska pruskie i austriackie opuściły tereny Rzeczypospolitej po podpisaniu traktatów cesyjnych. Polska według sformułowania Stackelberga miała być odtąd ,niczym w Europie”, ale „szczęśliwą u siebie”. Metody represji, postrachów, korupcji i tolerowania nadużyć łagodniały i ustępować miały popieraniu wewnętrznego ładu, zabiegom o sympatię społeczeństwa (służyło temu m.in. znaczne modyfikacje równouprawnienia dysydentów, zawarcie korzystnego dla Polski traktatu handlowego). Ludzi, którzy nadawali się do prze- -prowadzenia ratyfikacji rozbioru, ale którzy byli skompromitowani i znienawidzeni, trzeba było wycofać z politycznej areny, lub trzymać w re- • zerwie na drugim planie, z zachowaniem przynajmniej częściowym uzyskanych korzyści i zagwarantowaniem nieodpowiedzialności za dokonane nadużycia. Już w 1773 r. Stackelberg dawał do zrozumienia Stanisławowi Augustowi, że może go „pogodzić” z Katarzyną II i przywrócić w Rzeczypospolitej stan z 1766 r., jeśli król pójdzie na kompromis (tzn. wyrzeknie się władzy rozdawniczej na rzecz Rady Nieustającej) i współpracę. Na razie miał współdziałać z ludźmi konfederacji Ponińskiego, ale na przyszłość Stackelberg zapewniał, że aprobuje koncepcję uniezależ-niającego króla od Czartoryskich, czy innych grup magnackich silnego stronnictwa regalistycznego, w oparciu o które kierować miał on Rzeczpospolitą pod protektoratem Katarzyny II i kontrolą jej ambasadora. Stackelberg miał do zaoferowania listę cywilną i inne korzyści materialne, różne pomniejsze prerogatywy królewskie, stopniowe likwidowanie
Ac
)
579