42 Kategorie komparatystyki
nomenologiczne, prowadzone w duchu Romana Ingardena tropienie „istoty” poszczególnych rodzajów dzieł czy zjawisk. Analogicznie dystansują się do strukturalistycznych poszukiwań systemu, generującego (i determinującego) na podstawie przyjętej gramatyki i stosownego słownika nieskończony zbiór wszystkich możliwych przekazów.
Komparatysta uwzględnia natomiast peryferyjne lub błahe na pierwszy rzut oka różnice i odrębności, które ujawniają konfrontowane ze sobą zjawiska literackie i kulturowe. Mogą One okazać się bowiem płodnym poznawczo punktem wyjścia lub punktem odniesienia dla kolejnych komparatystycznych zestawień i porównań. Prowadzą one nierzadko do wykrycia formacji funkcjonujących, jak ów przywoływany kompleks grunwaldzki, poza i ponad poszczególnymi jednolitymi i wykrystalizowanymi formami. Motywują one zarazem niejednokrotnie ich powstanie oraz kształtują odbiór i kojarzone z nimi znaczenia i sensy.
To antyesencjalistyczne stanowisko komparatystyki, podkreślmy, ma szersze odniesienia badawcze. Warto poświęcić im w tym miejscu nieco uwagi, gdyż wyprowadzają myślenie i strategie komparatystyczne na bardziej rozległe pola niż ów przywołany tutaj jedynie w charakterze ilustracji rodzimy, polski kompleks grunwaldzki.
Otóż nie widać bowiem w istocie przekonujących racji, aby esencje oraz wyprowadzane z nich normy społeczeństw zachodnich lub lepiej, cywilizacji zachodniej, a konsekwencji normy funkcjonujących w niej religii, form kultury lub wzorców literackich, uznawać za wiążący miernik, dajmy na to, cywilizacji hinduskiej, chińskiej lub arabskiej, podobnie zresztą, dodajmy, jak nie widać takich podstaw, ażeby postępować w odwrotny sposób1. Problematyczne wydają się także konstrukcje tego, co ogólne lub powszechnie ważne dla wszystkich cywilizacji, kultur lub literatur. Czyż zresztą same te konstrukcje nie podlegają wpływom czasu, miejsca, okoliczności i środowiska? Czy w rezultacie bywają one czymś więcej niż hegemonistyczną (a więc niekoniecznie bezinteresowną) projekcją ideału ukształtowanego w jednej kulturze lub cywilizacji - zazwyczaj najbardziej wpływowej - na pozostałe? Czy ich dominująca pozycja nie tłumaczy się w tym wypadku właśnie „wolą mocy” i dążeniem do dominacji, a niekoniecznie treścią i uniwersalnym zastosowaniem?
Wykluczając generalizowanie lub absolutyzowanie dokonań poszczególnych cywilizacji i motywowane nimi roszczenia dominacji, kompara-tystyka zajmuje w kwestii ich wzajemnych relacji postawę empiryczną i otwartą. Uwzględnia sytuacje, w których formacje cywilizacyjne, jeśli wolno powołać się w tym miejscu na obserwacje i dane komparatystyki cywilizacyjnej2, pozostają w izolacji, a w skrajnym wypadku nie wiedzą nawet o istnieniu innych cywilizacji, całkiem inaczej od nich zorganizowanych, skupionych na odmiennych wartościach i „konkurencyjnych”. Przykładem byłyby nieznane Europie amerykańskie cywilizacje Azteków i Inków, odkryte dopiero przez Kolumba (i następnie zniszczone w drodze podboju przez hiszpańskich konkwistadorów). Kontrastują natomiast z takim stanem rzeczy o wiele częstsze i poniekąd „bardziej typowe” sytuacje, kiedy poszczególne cywilizacje oddziałują na siebie, niekiedy intensywnie i w długim okresie czasu, a w rezultacie przenikają się, mieszają i niekiedy zlewają się ze sobą.
Narzędziem takiego oddziaływania stają się zazwyczaj zaawansowane kultury funkcjonujące w obrębie danej cywilizacji. Dokonują one z racji swego zaawansowania i atrakcyjności swoistej presji na kultury ościenne, oferują „nowatorskie” wzorce właściwe ich rodzimej cywilizacji i podlegają stopniowo zasymilowaniu. Przykładu dostarcza cywilizacja chińska, oddziałująca w ten sposób na Koreę, Japonię, Mongolię czy Wietnam za pośrednictwem konfucjanizmu, buddyzmu Mahajany, który zresztą przywędrował do Chin z Indii, wreszcie za sprawą klasy wykształconych mandarynów, umiejących czytać i rozumiejących chińskie ideogramy.
Inny model formowania cywilizacji prezentują wojn^ i podboje, które kształtują ją za pośrednictwem narzuconej siłą administracji, religii, przymusu militarnego, form własności, metod uprawy ziemi czy wreszcie - jak w przypadku Słowian - dzięki wprowadzeniu i upowszechnieniu systemów pisma przejętych z łaciny lub greki za sprawą dominujących politycznie w średniowiecznej Europie ośrodków władzy. Wspomniany
Odwołania do kategorii cywilizacji są o tyle uprawnione, że jednym z jej wyróżników jest posiadanie pisma. Toteż formacjom pfzedpiśmiennym (non-literate) nazwa cywilizacja w zasadzie nie przysługuje.
Zob. rozważania na ten temat T.N. Madan, The Comparison of Civilizatioi:s. Louis Dumonl on India and ihe West, “International Sociology”, Vol. 16, No. 3 (2001), s. 474-487 oraz S. Błaha, The life cycle of civilizations, Aubom 2002.