142 Rozdział 111. Wzlot i upadek Bohatera Polaków
W rzeczywistości — jak wiemy — duch jego znajduje się nie „tam”, nie „gdzie indziej”, lecz tutaj w „klasztorze ks. ks. bazylianów przerobionym na więzienie stanu”, ponieważ mówi, mówi i mówi.
W tę wędrówkę na niebiosa Konrad wybiera się uzbrojony w fantazmat nieograniczonej potęgi myśli. Przekształca w ten sposób Wielką Improwizację w pojedynek szamana z Bogiem. Nie ulega wątpliwości, że ten typowo romantyczny regres myśli nowożytnej ku pierwotnej magii zawdzięcza on podszeptom Ducha w Prologu. Wiktor Weintraub słusznie pisze, że Duch ten jest „rewelatorem pewnej prawdy generalnej, wielkiej, ale i groźnej, mogącej człowieka równie dobrze wydźwignąć ku niebu, jak i strącić w otchłań piekielną”.6 Z czego zresztą wynika, iż człowiek nigdy nie przestanie tęsknić do czasów mitycznych, a szaman pozostanie wiecznym bohaterem jego snów.
Człowieku! gdybyś wiedział, jaka twoja władza!
Kiedy myśl w twojej głowie jako iskra w chmurze Zabłyśnie niewidzialna, obłoki zgromadza,
I tworzy deszcz rodzajny lub gromy i burze;
H
Ludzie! każdy z was mógłby, samotny, więziony,
Myślą i wiarą zwalać i podźwigać trony.
(III, 133)
Prawda ta, jak wszystkie komunikaty z zaświatów, przeniknęła do „głębi serca” Konrada we śnie, i teraz oto, kiedy wybiera się do Boga, aby Mu wydrzeć władzę nad ludźmi, wypłynęła nagle na powierzchnię świadomości:
Patrz, jak te myśli dobywam sam z siebie,
Wcielam w słowa, one lecą,
Rozsypują się po niebie,
Toczą się, grają i świecą;
Już dalekie, czuję jeszcze,
Ich wdziękami się lubuję,
Ich okrągłość dłonią czuję,
Ich ruch myślą odgaduję:
Kocham was, mc dzieci wieszcze!
Myśli moje! gwiazdy moje!
Czucia moje! wichry moje!
W pośrodku was jak ojciec wśród rodziny stoję,
Wy wszystkie moje!
(III, 159-160)
Uwolnione od obowiązków informacyjnych słowa poety-maga, stanowiące nareszcie adekwatny wyraz potęgi jego ducha, wypełniają wszechświat. Stają się ciałami niebieskimi, które są posłuszne swemu stwórcy. Polski szaman jest głęboko przeświadczony, że wszystko, co pomyśli i wcieli w słowa, stanie się w końcu materialną rzeczywistością. Myśl, która dotychczas wydzierała Bogu tajemnice Jego władzy nad naturą; myśl,
co niebiosom Twe gromy wydarła,
Śledziła chód Twych planet, głąb morza rozwarła,
(Ul, 161)
stała się teraz myślą stwarzającą byty materialne. Jeśli go Bóg za to nie ukarze, to chyba Go rzeczywiście nie ma.
. Typowa dla mitycznej świadomości postawa jest jedynie projekcją i transpozycją subiektywnych uczuć na egzystencję zmysłową i realnie istniejącą, na wszystkie przedmioty znajdujące się poza ,ja”. Mityczna świadomość nie akceptuje bowiem świata i realności rzeczy tak po prostu. Tworzy rzeczy i buduje świat z samej siebie. W czasach mitycznych - pisze Ernst Cassirer - „nie było ani jednej istniejącej rzeczy, ani jednego wydarzenia, których by w końcu nie podporządkowała wszechpotędze myśli i wszechpotędze pragnienia”.7
Podobna postawa wobec świata zdarza się i w czasach nowożytnych. Zygmunt Freud nazywał ją wiarą we „wszechmoc myśli”. Chodzi tu o przesadną ocenę wpływu, jaki zdolności umysłowe człowieka „mogą wywierać na świat zewnętrzny przez powodowanie w nim zmian. Cała magia, poprzedniczka nauki, jest zasadniczo oparta na tych założeniach. Należy tu także cała magia słów. Podobnie jak przekonanie o sile związanej z wiedzą i wymawianiem nazwy. Przypuszczamy, że «wszechmoc myśli» była wyrazem dumy, jaką ludzkość czerpała z rozwoju języka, który przyniósł w następstwie tak nadzwyczajny wzrost władz intelektualnych.” W cywilizacji nowożytnej postawy takie są charakterystyczne albo dla dzieci, albo dla neurotyków.8
Z tym neurotycznym przeświadczeniem o potędze myśli związany jest fantazmat człowieka-stwórcy.