306 ROZSTAĆ SIĘ Z POLSKĄ?
partii polskich podkreśla, że nasi europarlamenta-rzyści mają pracować nie dla świata, lecz dla wielkości Polski; PSL, śpiewając swój hymn: „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród.,.”, głosi program trzech wartości: „ziemia, religia, narodowość”, których bronić będzie z Brukseli;
3) wreszcie do znaków powstańczych należą wiara i obyczaje chrześcijańskie; od nich nie odstąpimy, ale też możemy je zanieść Europie jako wartości,
0 których zapomniała; to prawda: jesteśmy ubodzy, lecz musimy pokazać Europie „godność chrześcijanina i Polaka”, przed której mocą się ugnie; widzimy więc tutaj coś w rodzaju krucjaty — nie tylko obronę czystej wiary przed europejskimi miazmatami, lecz
1 przesłanie do niewiernych lub obojętnych; pojawiła się jeszcze dodatkowo idea wniesienia do Europy „mistyki nadwiślańskiej” — duchowości siostry Faustyny. Na pomysł replikował Bronisław Łagowski, że kresem żywotności tej mistyki byłoby jej naukowe opracowanie w celu eksportu do Europy — spisanie u nas kończy się „na jakimś myśleniu mistycznym a la Hoene-Wroński czy mesjanizmie”5. Znów więc pozostajemy w kręgu romantyzmu.
Przedstawiłam najpopularniejsze kalki romantyczne
— powstanie narodowe, mesjanizm, martyrologia, chrześcijańska krucjata. Co znamienne, chociaż zupełnie nie pasują one do sytuacji — praca w parlamencie Unii Europejskiej nie jest wszak powstaniem narodowym, ze wszystkimi jego akcesoriami i uzasadnieniami, ani trybuną dla mesjanistycznych urojeń — to jednak bywają powszechnie wykorzystywane z wielką swobodą oraz przez różne orientacje polityczne. Ujawnia się tu fakt, że zbiór romantycznych stereotypów uznawany jest za fundament polskości. I chociaż czasem używa się ich trochę bez sensu, to widocznie z nadzieją, że odbiorcy usłyszą
znajomą sobie melodię i pójdą za nią, że ten ton uwodzi i zyskuje poklask. Zarówno partie prawicowe, jak i lewicowe wpadły w tę samą pułapkę używanej nierozważnie romantycznej retoryki, wytwarzającej atmosferę oblężonej twierdzy. Świadczy to o niewyrobieniu języka politycznej debaty, która sprowadza się do młócenia kilku tych samych frazesów i rozmija się gruntownie z nastrojami panującymi wśród ludzi młodych.
Pamiętam, jak w roku 1989 dałam upust głośnym marzeniom w obecności Jerzego Jedlickiego, jaki to teraz wspaniały wybuch romantyzmu się dokona, a on mi trzeźwo powiedział: „Zobaczysz ty jeszcze romantyzm KPN, to ci się odechce”. Wprawdzie Konfederacji Polski Niepodległej już nie ma, ale „ten” romantyzm pozostał. Z żalem muszę przyznać rację pozytywistycznej przenikliwości profesora Jedlickiego.
Ojciec
Monopol romantycznych stereotypów „Polaka-ka-tolika” dokonał swoistego zablokowania w sferze idei. W publicznych środkach przekazu, zwłaszcza w radiu (nie mam tu na myśli, rzecz jasna, Radia Maryja) wzrosła, przedtem już spora, liczba kościelno-rełigijnych, katolickich informacji i światopoglądowych audycji. Moje odczucia zbiegają się ze spostrzeżeniami Bronisława Łagowskiego: „Na uniwersytetach mnożą się wydziały teologiczne, powstaje coraz więcej katolickich wyższych uczelni [dość przypomnieć, że w Warszawie miał powstać Uniwersytet Europejski, a powstał Uniwersytet im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego]. Kto się interesuje książkami, będzie zdziwiony liczbą katolickich wydawnictw i księży piszących książki naukowe nierzadko na znakomitym poziomie. Katolickie radiostacje diecezjalne, katolickie dzienniki, tygodniki, periodyki różnej