428 KIERUNKI POSTPOZYTYWISTYCZNK
METODA W HISTORII LITERATURY1 2 1911
[...] Metoda, której pojęcie dać usiłuję, nie jest mego wynalazku: zebrałem tylko moje refleksje nad sposobem postępowania pewnej licz by starszych ode mnie i współczesnych sobie, a nawet młodszych pisarzy.
Nie jest ona właściwa tylko nowoczesnej literaturze francuskiej: jest to ta sama metoda, której duchem przynajmniej i głównymi zasadami posługiwali się Alfred i Maurycy Croiset, pisząc historię literatury greckiej [1887—1899], Gaston Boissier w studiach nad literaturą łacińską, G. Paris i J. Bedier, gdy rozjaśniali literaturę francuską wieków średnich 3. Jest to ta sama metoda, z której powstało we Francji wiele bardzo dobrych książek o wszystkich literaturach Europy i świata.
Jeśli moje uwagi dotyczą głównie literatury francuskiej od czasów odrodzenia, wynika to stąd, że znam ją lepiej i że myślę o niej ustawicznie; również i stąd, że w żadnej innej dziedzinie nie ma sporu o użyteczność ścisłej metody. Ale nowożytna literatura francuska jest widownią różnorodnych fantazji, polem walki wszelkich namiętności i — przyznajmy to w skrytości — także schronieniem wszelakiego lenistwa. Kto tylko ma pretensję do rozumu, kto jest zdolny do uczuć entuzjazmu lub nienawiści, każdy uważa się za
1 [G. Lanson Metoda w historii literatury (Methodes de Vhistoire littś-raire, w wyd. zbiór. De la methode dans les Sciences, s. II, Paris 1911); tekst wg publikacji w „Sfinksie”, R. V, t. XIX, Warszawa 1912, s. 259 — 296; przekład Stanisława Turowskiego ze współudziałem Anieli Wierzbickiej.]
Artykuł ten został napisany we wrześniu 1909 r., przejrzany w maju
czerwcu 1910. Większość not jest świeższej daty.
* Powiedziałbym także: Ferdynand Brunetióre, gdyby temperament dialektyka i oratora, doktryna transformizmu, dogmatyzm literacki, polityczny, społeczny i w końcu religijny nie pociągały często za sobą tego potężnego umysłu poza drogi metod historycznych i krytycznych i poza uprawnione indukcje. Ale dał on nam w wielu artykułach wzory, na których możemy się uczyć, jak z podstaw zdobytych erudycją wysnuwać cenne idee. I w ogóle był on wielkim mistrzem, niebezpiecznym dla niektórych, dobroczynnym dla wielu. Uczył, że talent potrzebuje pracy, i nigdy nie gardził poznaniem ścisłym.