CZĘŚĆ II • DZIAŁANIE Relatywizm i aborcja
Mało jest ludzi, którzy całkowicie kwestionują istnienie norm. Częściej można spotkać talach, którzy powątpiewają w to, by normy miały wszystkie z wymienionych tu cech. Wątpliwości te rozwijają za pomocą filozoficznych argumentów myśliciele zwani etycznymi relatywistami. Normy nie są powszechne, dla wszystkich ludzi - powiadają - lecz tylko dla niektórych, ściślej: jedne normy obowiązują jednych, inne - innych ludzi, w zależności od czasu, miejsca i pozostałych okoliczności, w których przypadło im żyć. Co więcej, kontynuują relatywiści, normy są względne, obowiązują bowiem tylko pod warunkiem, że ktoś chce osiągnąć określone cele. Stąd tylko krok do etycznego subiektywizmu, który głosi, że normy są zależne od ludzi w tym sensie, że są przez nich tworzone - o normach decydują nasze postanowienia, potrzeby czy upodobania.
Czy relatywiści i subiektywiści mają rację? W celu poparcia swoich tez powołują się oni na poważne rozbieżności opinii, które dzielą ludzi w kwestiach moralnych. Jak już zauważyliśmy, w sprawie życia i śmierci Terri Schiavo inne poglądy miał jej mąż, a inne jej rodzice. Można powiedzieć, że w tym przypadku cała Ameryka, a wraz z nią prawie cały świat, była podzielona na pół. (Podobnie jest z analogicznymi sytuacjami mającymi miejsce w naszym kraju). A co z ogólnymi sporami o eutanazję, aborcję, homoseksualizm, antykoncepcję i tym podobnymi, które od czasu do czasu bywają nagłaśniane przez media? Gdyby te kwestie były oczywiste, nikt by o nich nie dyskutował.
spojrzf.nif Wybitny polski historyk filozofii, Władysław Tatarkiewicz, zauważył, że relatywizm jest prawie tak stary, jak filozofia; z drugiej jednak strony wystarczy dokonać kilku rozróżnień, by go podważyć. Oto co Tatarkiewicz pisał na interesujący nas temat osiemdziesiąt sześć lat temu:
„Od greckich sofistów i sceptyków aż do współczesnych relatywistów i su-biektywistów zjawiają się wciąż pisarze, którzy zestawiają i przeciwstawiają przekonania i sądy etyczne, ażeby wykazać ich niezgodność. [...]
Zgodności nie ma, ale w czym, dokładnie, leży niezgodność? Czy jest ona niezgodnością sądów o tym, co jest dobre, a co jest złe? Otóż w znacznej części tych wypadków dyskutowana jest nie niezgodność sądów o dobru i złu, lecz odmienność obyczajów. Kto zaś przy postępowaniu trzyma się obyczaju, ten
niekoniecznie czyni to dlatego, iż sądzi, że postępek taki jest dobry, a postępek inny jest zły.
W innych spośród wymienionych faktów mamy do czynienia istotnie z różnymi przekonaniami etycznymi, ale przekonaniami ludów posiadających odmienną kulturę, żyjących w odmiennych warunkach. Wskutek tego sąd brzmiący identycznie może posiadać dla różnych ludów różne znaczenie; a sąd mający to samo znaczenie może dla nich brzmieć odmiennie. U ludów pasterskich pies ma inne znaczenie niż u nas i inne ma znaczenie zabicie psa. U ludów wiodących życie wojskowe i koczownicze konserwowanie życia niedołężnych starców jest trudne, jeśli nie niemożliwe, i byłoby dla całego ludu ciężarem i niebezpieczeństwem.
Ludy, których sądy bywają porównywane, stoją też często na różnym poziomie umysłowym; ich pojmowanie rzeczy nie jest identyczne. To, co bywa brane za różnicę w wartościowaniu rzeczy, jest nieraz różnicą w ich pojmowaniu. To tłumaczy np. odstępstwa licznych szczepów od zasady szanowania ludzkiego życia i zakazu zabójstwa. W niektórych szczepach wolno zabijać barbarzyńcę i spędzać płód, bo barbarzyńca nie jest człowiekiem i płód też nie jest człowiekiem. Należy palić żonę na stosie razem z trupem męża, bo - kobieta nie posiada własnej osobowości. Ojcu rodziny wolno zabić syna (wedle porównania Mommsena) tak, «jak mu wolno odciąć człon własnego ciała», a niewolnika wolno zgładzić tak, «jak wolno zniszczyć swoją rzecz».
W wielu też wypadkach różnice między przekonaniami etycznymi pochodzą stąd, że szczep jakiś podlega przesądom, że żyje w błędzie nie moralnym, lecz intelektualnym. [...] Jeżeli Kamczadał nie ratuje tonącego, to dlatego, że widzi w pochłonięciu przez wodę wolę Boga, duchów wyższych czy przyrody i nie chce się tej woli sprzeciwiać. Jeżeli pewne szczepy uważają palenie tytoniu za wielkie zło, to dlatego, że przekonani są, iż jest to trucizna.
«Dopiero gdy dla ludów porównywalnych ujednostajni się stosunki dotyczące rozwinięcia umysłowego, techniki, handlu, gdy ujednostajni się ich sposoby wyrażania się przy ocenianiu wartości, ich oceny pozaetyczne, ich zainteresowania, ich zdolności cierpienia itd., wtedy dopiero uczyni się te ludy porównywalnymi co do ich stosunku do wartości etycznych» (Max Scheler). [...]
Gdy się zaś to ujednostajnienie uskuteczni, to okaże się, że właściwe sądy o dobru i złu u starożytnych i u nas, u mieszkańców wysp Fidżi, Eskimosów
159