cja byłaby zupełnie niegroźna, nie mogłaby spowocło\yać żadnych większych zmian: zaburzony przez nią układ natychmiast powróciłby do swojej stabilnej ścieżki ewolucyjnej, ale w punktach szczególnej wrażliwości układu mała fluktuacja staje się odpowiedzialna za przewrót. Fluktuacja taka skierowuje układ na nową nieprzewidywalną ścieżkę ewolucyjną. Proces toczy się nadal, ale już w nowym reżimie. Historia zrodziła nową jakość. Tego rodzaju punkt krytyczny cwoluq'i nazywa się bifurkacją, a fizycy w takich sytuacjach mówią o przejścia fazowym.
Nowy reżim, uzyskany w wyniku ptzejścia fazowego, może niekiedy do tego stopnia różnić się od starego reżimu, że uzasadnione staje się mówienie o powstaniu nowej struktury. Struktury takie nazywa się strukturami dyssypacyjnymi. Usprawiedliwieniem tej nazwy jest fakt, że powstawanie tego rodzaju struktur zawsze wiąże się z dyssypacją (rozpraszaniem) energii.
W nowym reżimie układ znowu stabilizuje się, staje się odporny na fluktuacje. Jego historia podąża w dobrze ustalonym kierunku. Wygląda to tak, jakby któryś z przyszłych stanów „przyciągał” układ ku sobie. Stan taki (zwykle można go konkretnie wskazać) nazywa się obrazowo a traktorem. W termodynamice klasycznej znany był tylko jeden atraktor, a mianowicie stan równowagi termodynamicznej - wszystkie układy zmierzał)’ do stanu śmierci cieplnej (będącej stanem równowagi). W termodynamice nieliniowej może istnieć wiele różnych atrakto-rów, dzięki czemu możliwa jest „twórcza ewolucja”.
Nieliniowa ewolucja może obfitować w punkty bifurkacyjne, ale nie są one całkowitym zaskoczeniem: z góry można przewidzieć punkty zagrożone szczególną wrażliwością na fluktuacje (punkty takie ukazuje tzw. jakościowe badanie równań rządzących ewolucją układu). Rewolucje nie są wynikiem tajemnego spisku, lecz stanowią istotną część logiki rozwoju. Nieprzewidywalne są tylko fluktuacje, które dokonują przewrotu i skierowują układ do nowego reżimu ewolucyjnego.
Trzeba z naciskiem podkreślić, że przedstawiony powyżej obraz nic został uzyskany drogą wyobrażeniowych spekulacji, lecz jest oparty na bardzo solidnej teorii matematycznej, bogatej w głębokie twierdzenia i popartej licznymi, numerycznymi (komputerowymi) modelami rozmaitych procesów ewolucyjnych. Znaczenie tych badań dla wszelkiego rodzaju procesów, w których istotną rolę odgrywają bardzo złożone struktury (biologia, socjologia, ekonomia itp.), staje się coraz bardziej oczywiste i nie budzi żadnych zastrzeżeń1.
93. Zależność wyników od metod badania
Powróćmy do zasadniczego problemu: jak pogodzić powszechne dziś niemal przekonanie o katastroficznym rozwoju nauki z dobrze uzasadnionym twierdzeniem o wewnętrznej logice ewolucji naukowych teorii? Którą z tych koncepcji potwierdza rzeczywista historia nauki?
Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że nie ma czegoś takiego, jak „rzeczywista” historia nauki. Jeżeli w naukach empirycznych nie istnieją nagie fakty, to tym bardziej w historii nie może być mowy o ciągu wydarzeń wolnych od jakiejkolwiek interpretacji. I jest tylko kwestią językowej konwencji, czy w danym kontekście mówić o historycznej interpretacji, czy raczej o stylizacji (lub idealizacji) faktów. Wyniki takiej czy innej interpretacji ciągu zdarzeń (a nawet samo ich ułożenie w jakiś ciąg, co już jest przecież pewną interpretacją) bardzo silnie zależą od przyjętej metody.
Jeżeli do badania rozwoju nauki zastosujemy metody historyczne, socjologiczne czy psychologiczne, pojawi się tendencja do wydobywania na wierzch elementów katastroficzności, indywidualności, rozrzutu statystycznego. W efekcie okaże się, że ewolucja nauki jest uwarunkowana (czy wręcz zdeterminowana) czynnikami zewnętrznymi w stosunku do samej nauki, a więc na przykład warunkami politycznymi czy gospodarczymi, socjologią danej grupy naukowców, prawami psychologicznymi rządzącymi twórczością genialnych lub przeciętnych umysłowośd itp. Innymi słowy, potwierdzi się ekstemalistyczny obraz ewolucji nauki.
-87-
Ostatnio ten kierunek badań nauki twórczo się rozwija; por. np.: P. Polak, Dynamika nauki przy pomocy układów dynamicznych, OBI - Kraków, Bibtos —Tarnów, 2004.